Arkadij Strugacki - Żuk w mrowisku

Здесь есть возможность читать онлайн «Arkadij Strugacki - Żuk w mrowisku» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1983, Издательство: Iskry, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Żuk w mrowisku: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Żuk w mrowisku»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

W jaki sposób dokonać wyboru, kiedy wiadomo, że każdy, nawet najmniejszy błąd oznacza śmiertelne zagrożenie dla ludzkości?
Rok 2278. Pracownik światowej Komisji Kontroli Maksym Kammerer otrzymuje zadanie odnalezienia Lwa Abałkina, zwiadowcy planetarnego, który w niewyjaśnionych okolicznościach opuścił swoją ostatnią placówkę, powrócił na Ziemię i nie zgłosiwszy się w centrali — zniknął. Prowadząc poszukiwania, Kammerer wciąż napotyka na mur tajemnicy, otaczający postać i historię życia Abałkina. Dopiero w Muzeum Kultur Pozaziemskich, w sektorze obiektów niewiadomego przeznaczenia, dojdzie do dramatycznego spotkania bohaterów…

Żuk w mrowisku — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Żuk w mrowisku», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Wziął fiolkę i również wysypał sobie na dłoń białą kulkę.

— To mi nie jest potrzebne — zawiadomił nas i wrzucił kulkę do ust. — Na razie jeszcze niepotrzebne…

— Izaak — powiedział Ekscelencja i cmoknął. — Co będziesz robił, kiedy ja umrę?

— Odtańczę kaczuczę — powiedział Bromberg ponuro. — Nie gadaj głupstw.

— Izaak — zapytał Ekscelencja. — Powiedz, po co ci były detonatory? Poczekaj, nie zaczynaj wszystkiego od początku. Wcale nie zamierzam wtrącać się w twoje osobiste sprawy. Gdybyś się zainteresował detonatorami tydzień temu albo też w przyszłym tygodniu, nigdy nie zadałbym ci tego pytania. Ale przyszedłeś po nie akurat dzisiaj. Akurat tej nocy, kiedy powinien przyjść po nie zupełnie inny człowiek. Jeżeli to tylko niezwykły zbieg okoliczności, to powiedz wprost i wtedy rozstaniemy się. Zaczęła mnie boleć głowa.

— A kto powinien po nie przyjść? — podejrzliwie zapytał Bromberg.

— Lew Abałkin — odpowiedział Ekscelencja zmęczonym głosem.

— Kto to taki?

— Nie znasz Lwa Abałkina?

— Pierwsze słyszę — oznajmił Bromberg.

— Wierzę — powiedział Ekscelencja.

— Ja myślę! — powiedział wyniośle Bromberg.

— Tobie wierzę — powiedział Ekscelencja. — Ale nie wierzę w zbiegi okoliczności… Posłuchaj, Izaak, czy to naprawdę takie trudne — zwyczajnie, bez błaznowania opowiedzieć, dlaczego właśnie dzisiaj przyszedłeś po detonatory…

— Nie podoba mi się słowo „błaznowanie”! — powiedział Bromberg kłótliwie, ale już bez poprzedniej zapalczywości.

— Wycofuję je — powiedział Ekscelencja.

Bromberg ponownie zaczął ocierać pot.

— Nie mam żadnych tajemnic — zakomunikował. — Wiesz przecież, Rudolf, do jakiego stopnia nienawidzę tajemnic. To ty sam postawiłeś mnie w sytuacji, w której muszę błaznować i grać komedię. A tymczasem wszystko jest bardzo proste. Dziś rano przyszedł do mnie… Koniecznie chcesz znać nazwisko?

— Nie.

— Pewien młody człowiek. Temat naszej rozmowy nie powinien cię interesować, jak przypuszczam. Miała ona wystarczająco osobisty charakter. Ale w czasie rozmowy zauważyłem u niego o w tym miejscu… — Bromberg dotknął palcem w zgięcie łokcia prawej ręki — dosyć dziwne znamię. Nawet zapytałem: „Co to takiego, tatuaż?”. Wiesz przecież, Rudolf, że tatuaż to moje hobby… „Nie, odpowiedział — to jest znamię”. Najbardziej przypominało literę xi w cyrylicy albo, powiedzmy, japoński hieroglif „sandziu” — „trzydzieści”. Czy ci to niczego nie przypomina, Rudolfie?

— Przypomina — powiedział Ekscelencja.

Mnie to również coś przypominało, coś co musiałem widzieć bardzo niedawno, coś co wydało mi się dziwne i zarazem nieistotne.

— Tyś od razu sobie skojarzył? — zapytał Bromberg z zawiścią.

— Tak — odpowiedział Ekscelencja.

— A ja nie od razu. Młody człowiek już dawno sobie poszedł, a ja siedziałem i wciąż usiłowałem sobie przypomnieć, gdzie widziałem taki znak… Nie podobny, ale dokładnie taki sam. Wreszcie przypomniałem sobie. Musiałem to sprawdzić, rozumiesz? Jak na złość ani jednej reprodukcji pod ręką. Biegnę do Muzeum — Muzeum zamknięte…

— Mak — powiedział Ekscelencja. — Bądź tak dobry i podaj mi ten przedmiot, który leży pod szalem.

Wykonałem polecenie.

Sztaba była ciężka i ciepła w dotyku. Postawiłem ją na stole przed Ekscelencją. Ekscelencja przysunął ją bliżej do siebie i widziałem teraz, że to jest rzeczywiście futerał z gładko wypolerowanego materiału o kolorze bursztynu, wzdłuż biegła idealnie prosta linia oddzielająca nieco wypukłą pokrywkę do masywnej podstawy. Ekscelencja spróbował unieść pokrywkę, ale jego palce ześlizgnęły się i nic z tego nie wyszło.

— Daj to mnie — niecierpliwie powiedział Bromberg. Odepchnął Ekscelencję, ujął pokrywkę oburącz, podniósł ją i odłożył na bok.

Te właśnie przedmioty oni najwidoczniej nazywali detonatorami, okrągłe szare krążki o średnicy mniej więcej siedemdziesięciu milimetrów, starannie ułożone obok siebie w dopasowanych gniazdach. Detonatorów było jedenaście, dwa gniazda były puste i było widać, że wyścielone są białawymi włoskami przypominającymi pleśń i że włoski te są w ciągłym ruchu, niczym żywe, zresztą w jakimś tam sensie zapewne były żywe.

Jednakże przede wszystkim rzuciły mi się w oczy dość skomplikowane hieroglify wyobrażone na powierzchni detonatorów, na każdym jeden i każdy inny. Były duże, różowawobrązowe, nieco rozlane, jakby namalowane kolorowym tuszem na wilgotnym papierze. Jeden z nich poznałem od razu — nieco zamazana, stylizowana litera „x” albo jeśli ktoś woli japoński hieroglif „sandziu” — maleńki oryginał powiększonej kopii na odwrocie arkusza nr 1 w aktach 07. Ten detonator był trzeci licząc od lewej z mojego punktu obserwacyjnego i Ekscelencja zawiesiwszy nad nim swój długi palec wskazujący zapytał:

— Ten?

— Tak, tak — niecierpliwie odpowiedział Bromberg odpychając jego rękę. — Nie przeszkadzaj. Nic przecież nie rozumiesz…

Ujął paznokciami brzeg detonatora i ostrożnymi ruchami zaczął go jakby wykręcać z gniazda mamrocząc przy tym: „Tu w ogóle nie o to chodzi… Czy naprawdę przypuszczasz, że ja mogę się mylić… Co za głupota…” Wreszcie wyciągnął detonator z gniazda i zaczął ostrożnie coraz wyżej i wyżej unosić go nad futerałem i wtedy można było zobaczyć, jak za szarym grubym dyskiem ciągną się cienkie, białawe nici, jak stają się coraz cieńsze, jak pękają jedna po drugiej, a kiedy zerwała się ostatnia, Bromberg odwrócił dysk i wtedy na jego odwrotnej stronie zobaczyłem wśród poruszających się półprzezroczystych włosków ten sam hieroglif, tylko czarny, maleńki i bardzo wyraźny, jakby wytłoczony w szarym materiale.

— Tak — powiedział triumfująco Bromberg. — Dokładnie taki sam. Wiedziałem, że nie mogę się mylić.

— W czym mianowicie? — zapytał Ekscelencja.

— Rozmiar! — odpowiedział Bromberg. — Wielkość, szczegóły, proporcje. Rozumiesz, to jego znamię nie jest po prostu podobne do tego znaku, jest identyczne — uważnie spojrzał na Ekscelencję. — Słuchaj, Rudolf, usługa za usługę. Czy ty ich wszystkich oznakowałeś?

— Jasne, że nie.

— A więc oni to mieli od samego początku? — zapytał Bromberg postukując się palcem w zgięcie prawej ręki.

— Nie. Te znaki pojawiły się u nich między dziesiątym a dwunastym rokiem życia.

Bromberg ostrożnie wkręcił detonator z powrotem w gniazdo i z zadowoleniem opadł na fotel.

— No cóż — powiedział. — Właśnie tak to wszystko zrozumiałem… No, panie polizei-prezident, ile jest warta wasza cała czujność? Mam jego kanał i jak tylko złotopalcy Feb rozjarzy wierzchołki tych waszych architektonicznych koszmarów, niezwłocznie połączę się z nim i porozmawiamy sobie do woli… I nie próbuj mnie od tego odwieść, Sikorski! — wrzasnął machając palcem przed nosem Ekscelencji. — On sam do mnie przyszedł, a ja sam — sam, rozumiesz? — sam, za pomocą swego starego mózgu zrozumiałem, kto siedzi przede mną, i teraz on jest mój! Nie próbowałem przeniknąć waszych parszywych tajemnic! Troszeczkę szczęścia, odrobina inteligencji.

— Dobrze, dobrze — powiedział Ekscelencja. — Na Boga, nie mam nic przeciwko temu. On jest twój, spotykaj się z nim, rozmawiajcie sobie. Ale proszę cię, tylko z nim. I z nikim więcej…

— No-oo… — z ironicznym powątpiewaniem odpowiedział Bromberg.

— A zresztą, jak tam sobie chcesz — powiedział nagle Ekscelencja. — To wszystko jest teraz nieważne… Powiedz mi, Izaak, o czym właściwie rozmawialiście?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Żuk w mrowisku»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Żuk w mrowisku» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Arkadij Strugacki - Piknik pored puta
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Biały stożek Ałaidu
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Pora deszczów
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Trudno być bogiem
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Piknik na skraju drogi
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Przenicowany świat
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Alfa Eridana
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Fale tłumią wiatr
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Poludnie, XXII wiek
Arkadij Strugacki
Отзывы о книге «Żuk w mrowisku»

Обсуждение, отзывы о книге «Żuk w mrowisku» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x