Isaac Asimov - Równi Bogom
Здесь есть возможность читать онлайн «Isaac Asimov - Równi Bogom» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Równi Bogom
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Równi Bogom: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Równi Bogom»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Równi Bogom — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Równi Bogom», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
— W rzeczywistości jestem tylko amatorem, stąd nic dziwnego, że mam pomocnika-amatora. Gottstein przestał się uśmiechać.
— Darujmy sobie słowne gierki, doktorze. Zadałem sobie trochę trudu, żeby jak najwięcej się o niej dowiedzieć. Jej dokonania są naprawdę godne podziwu, albo raczej byłyby, gdyby ktokolwiek się w nich zechciał zorientować. Podejrzewam, że jest intuicjonistką.
— Wielu z nas jest intuicjonistami — odparował Denison. — Jak sądzę, w pewnym sensie pan także jest intuicjonistą.
— Jest jednak różnica. Pan jest doświadczonym naukowcem i ja, mam nadzieję, jestem doświadczonym administratorem… Jednak pani Lindstrom, mimo że jest wystarczająco dobrym intuicjonistą, aby służyć panu pomocą w rozwiązywaniu problemów fizyki wyższego rzędu, nadal jest wodnikiem turystycznym.
Denison zawahał się.
— Brakuje jej formalnego wykształcenia, komisarzu. Posiada intuicję wysokiej próby, ale nie potrafi jeszcze świadomie jej kontrolować.
— Czy przypadkiem nie jest produktem niegdysiejszego programu badań genetycznych?
— Nie wiem. Jednak nie zdziwiłoby mnie to.
— Czy ufa pan jej?
— Dlaczegóż by nie? Pomogła mi.
— Wie pan, że jest żoną Barrona Neville?
— Są związani emocjonalnie, jak sądzę, nie prawnie.
— Tu na Księżycu nie ma związków, które my moglibyśmy nazwać prawnymi. Czy to ten Neville, którego chciał pan na trzeciego autora pańskiej pracy?
— Tak.
— Czy to tylko zbieg okoliczności?
— Nie. Neville zainteresował się moim przyjazdem i wydaje mi się, że poprosił Selene, aby mi pomagała.
— Powiedziała to panu?
— Powiedziała, że wzbudziłem jej zainteresowanie. Myślę, że to chyba naturalne.
— Czy nie wydawało się panu, że ona i Neville mogą w tym mieć jakiś ukryty cel?
— Czym mógłby się on różnić od naszych? Selene pomagała mi bez żadnych zastrzeżeń.
Gottstein zmienił pozycję, powzruszał ramionami, jakby wykonywał jakieś ćwiczenie gimnastyczne.
— Neville z pewnością wie, że kobieta, z którą łączy go silna więź emocjonalna, jest intuicjonistką. Czy nie mógłby jej wykorzystać? Z jakiego powodu miałaby pozostawać przewodniczką, jeśli nie dlatego, żeby maskować swoje możliwości — w jakimś celu.
— Wydaje mi się, że Neville często rozumuje w podobny sposób. Jakoś jednak trudno mi uwierzyć w tę zbyteczną konspirację.
— Skąd pan może wiedzieć czy zbyteczną… Kiedy mój statek patrolowy unosił się nad powierzchnią Księżyca tuż przed lądowaniem, obserwowałem pana z góry. Nie stał pan przy pionizerze.
Denison zastanowił się.
— Nie, nie stałem. Patrzyłem na gwiazdy, zdarza mi się to dość często, kiedy jestem na powierzchni.
— A co robiła pani Lindstrom?
— Nie widziałem. Powiedziała, że wzmocniła pole magnetyczne i w końcu doszło do przecieku.
— Czy często sama manipulowała przy sprzęcie?
— Nie. Ale rozumiem jej impuls.
— I czy podczas tego powinna wystąpić gwałtowna emisja materii?
— Nie rozumiem.
— Sam za bardzo nie wiem, o co chodzi. Widziałem malutki cień wzbijający się nad powierzchnię. Nie mam pojęcia, co to było.
— Ja też.
— Czy nie przychodzi panu na myśl nic, co mogłoby mieć związek z eksperymentem i powodowałoby…
— Nie.
— Wobec tego, co robiła pani Lindstrom?
— Nie wiem…
Na chwilę zaległa kłopotliwa cisza. Na koniec komisarz odezwał się: — Dobrze, pan się będzie starał skorygować niestabilność przecieku i myślał o napisaniu pracy. Ja nadam tej sprawie bieg na Ziemi, w czasie wizyty na planecie poczynię odpowiednie starania, aby umożliwić wydanie pańskiej pracy, oraz powiadomię rząd.
Najwyraźniej było to zakończenie rozmowy. Denison wstał, a komisarz rzucił odchodzącemu: — I niech pan pomyśli o doktorze Neville i pani Lindstrom.
17
Tym razem kula radiacyjna była większa i jaśniejsza. Denison wyczuł jej ciepło przez osłonę hełmu i cofnął się. Najprawdopodobniej emitowała oprócz światła także promienie rentgenowskie i chociaż osłony powinny je wchłonąć, nie było sensu się narażać.
— Nie ma już żadnych wątpliwości — wymamrotał. — Wyciek jest już stabilny.
— Tak, to pewne — podsumowała Selene.
— No to wyłączamy urządzenia i wracamy do miasta.
Denison odczuł dziwne przygnębienie. Skończyły się wątpliwości i gorączkowe podniecenie. Od tej chwili nie ma szansy na porażkę. Rząd zainteresował się ich badaniami, które coraz bardziej wymykają mu się z rak.
— Chyba mogę już zacząć pisać pracę.
— Chyba tak — potwierdziła ostrożnie Selene.
— Rozmawiałaś z Barronem?
— Mhm.
— Jakieś zmiany w nastawieniu?
— Żadnych. Nie chce się przyłączyć. Ben…
— Tak?
— Myślę, że rozmowy z nim nie mają sensu. Nie chce współpracować z rządem ziemskim pod żadnym pozorem.
— Wyjaśniłaś mu sytuację?
— Dogłębnie.
— I mimo to nie chce?
— Zgodził się spotkać z Gottsteinem, kiedy ten wróci z Ziemi. Będziemy musieli poczekać do tego czasu. Może Gottstein zdoła go przekonać, ale wątpię w to.
Denison wzruszył ramionami, chociaż gest ten był zupełnie niewidoczny w skafandrze kosmicznym. — Nie rozumiem go.
— A ja tak — powiedziała cicho Selene.
Denison nie zareagował na jej stwierdzenie. Przepchnął Pionizera i towarzyszące mu urządzenia w zagłębienie między skałami i zapytał: — Gotowa?
— Gotowa.
W milczeniu zbliżyli się do Wejścia P-4. Denison schodził po drabinie wejściowej. Selene zsuwała się za nim, przyhamowując na kolejnych stopniach drabiny. Denison już się tego nauczył, ale był zbyt zniechęcony, schodził tradycyjnym sposobem, jakby buntując się podświadomie przeciw łatwości, z jaką się przystosował do Księżyca.
Zdjęli skafandry w komorze przejściowej i umieścili je w szafkach z pewnym ociąganiem, nie wiedząc, jak poradzić sobie z nową sytuacją.
— Zjesz ze mną obiad? — zapytał Denison.
— Jesteś zdenerwowany — odezwała się Selene zaniepokojona. — Coś nie w porządku?
— Tak reaguję na sukces. Co z obiadem?
— Oczywiście, że zjem.
Obiad zjedli w jej mieszkaniu. Nalegała na to Selene: — Chciałabym z tobą porozmawiać poważnie, a w restauracji to byłoby raczej trudne.
Podczas gdy Denison żuł powoli coś, co przypominało z lekka cielęcinę o smaku orzeszków ziemnych, Selene powiedziała: — Benie, nie odzywasz się, jesteś taki już od tygodnia.
— Bynajmniej — zaprzeczył, marszcząc brwi.
— Ależ tak. — Spojrzała mu w oczy z zatroskaniem. — Poza fizyką nie jestem pewna mojej intuicji, ale sądzę, że chcesz mi coś powiedzieć.
Denison wzruszył ramionami. — Na Ziemi robią wokół naszego odkrycia dużo hałasu. Gottstein wykorzystał swoje kontakty jeszcze przed wyjazdem na Ziemię. Doktor Lamont stał się idolem tłumów. Chcą, żebym wrócił, kiedy tylko skończę pracę.
— Na Ziemię?
— Tak. Chyba także zostałem bohaterem.
— Należy ci się.
— Oferują kompletną rehabilitację — powiedział Denison zamyślony. — Teraz mogę otrzymać stanowisko na każdym uniwersytecie czy w każdej agencji rządowej na Ziemi.
— Czy nie tego chciałeś?
— Tego, jak sądzę, chciał Lamont i dostanie to. Ale ja tego nie chcę.
— Czego więc ty chcesz?
— Chcę zostać na Księżycu.
— Dlaczego?
— Ponieważ tu znajduje się forpoczta ludzkości, a ja chcę być jej członkiem. Chcę pracować przy zakładaniu protopomp, a te budowane będą na Księżycu. Chcę rozwijać parateorię, używając urządzeń, które ci się przyśnią i dzięki tobie zostaną stworzone, Selene… Chcę być z tobą, Selene. Czy zostaniesz ze mną?
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Równi Bogom»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Równi Bogom» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Równi Bogom» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.
