Isaac Asimov - Równi Bogom

Здесь есть возможность читать онлайн «Isaac Asimov - Równi Bogom» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Równi Bogom: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Równi Bogom»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Wiek XXI. Wykorzystanie niezwykłej technologii Obcych umożliwia transfer materii między Ziemią a światami równoległymi i zapewnia ludzkiej cywilizacji niewyczerpane zasoby energii. Wydaje się, że darmowa energia rozwiąże wszystkie problemy. I tylko kilku ludzi wie, że może oznaczać zagładę planety...

Równi Bogom — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Równi Bogom», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Tak, ale czyż nie jest prawdą, że paraludzie…

— Że co?

Lamont nagle uświadomił sobie, jaką burzę emocji wywołał, nie pojmował jednak jej przyczyn. Niepewnie wyszeptał: —…że oni są bardziej inteligentni niż my, że to oni wykonali najważniejszą część pracy. Czy można mieć co do tego jakieś wątpliwości?

Zaczerwieniwszy się, Hallam powoli wstał. — Mam ogromne wątpliwości! — krzyknął. — Nie pozwolę, by tu szerzono jakiś mistycyzm. Tego już za wiele! Słuchaj, młody człowieku — ruszył ku ciągle jeszcze siedzącemu i kompletnie zdezorientowanemu Lamentowi i pogroził mu palcem — jeśli twoja historia będzie nas przedstawiać jako marionetki w rękach paraludzi, nigdy nie zostanie wydana w tej instytucji… Ani w żadnej innej! O ile moje zdanie jeszcze coś znaczy. Nie pozwolę, by z paraludzi robiono bogów.

Lamontowi nie pozostało nic innego, tylko wyjść. Był oszołomiony, całkowicie wytrącony z równowagi tym, że wywołał wściekłość osoby, po której spodziewał się jedynie pełnego zrozumienia.

Wkrótce po spotkaniu zauważył, że jego źródła historyczne nagle zaczynają wysychać. Ludzie dość rozmowni tydzień wcześniej, nic teraz nie pamiętali i nie mieli czasu na dalsze wywiady. Z początku jedynie go to irytowało, potem jednak zaczął w nim powoli wzbierać gniew. Materiały, które zgromadził, zaczął postrzegać w innym świetle. Zmienił strategię — zaczął naciskać tam, gdzie dawniej jedynie prosił. Spotykał Hallama na zebraniach zakładowych, krzywiącego się i udającego, że go nie dostrzega, i rzucał mu pełne pogardy spojrzenia.

W końcu Lamont zrezygnował z kariery parateoretyka i oddał się całkowicie historii nauki.

6. (c.d.)

— Cholerny głupiec — wycedził Lamont, wspominając rozmowę. — Szkoda, że cię tam nie było i nie widziałeś, jak wpadał w panikę przy każdej sugestii, że to paraludzie zainicjowali pompowanie. Teraz kiedy o tym myślę, zastanawiam się, jak można, nawet po nie wiem jak pobieżnym poznaniu go, nie zorientować się, że tak właśnie zareaguje. Powinieneś się cieszyć, że nigdy z nim nie pracowałeś.

— Cieszę się — powiedział obojętnie Bronowski — chociaż ty też czasami nie jesteś aniołem.

— Nie narzekaj. Twoja praca nie naraża cię na żadne kłopoty.

— Ale nie cieszy się zainteresowaniem. Kogo obchodziło moje dzieło życia, oprócz mnie i pięciu innych na świecie? No, może sześciu innych — jeśli ty jeszcze o nim pamiętasz.

Lamont przypomniał sobie. — No, tak — powiedział.

4

Nieprzenikniona twarz Bronowskiego nie zmyliłaby nikogo, kto znał go choć trochę. Był to badacz niezwykle inteligentny i wytrwały. Każdy problem analizował tak długo, aż dochodził do rozwiązania albo rozłożył go na części i po prostu wiedział, że nie istnieje żadne rozwiązanie.

Weźmy pod uwagę choćby etruskie inskrypcje, dzięki którym zdobył światową sławę. Języka etruskiego używano do piątego wieku naszej ery, zniknął jednak prawie bez śladu, ponieważ nie zdołał przeciwstawić się kulturowemu imperializmowi Rzymian. Garść inskrypcji, które przetrwały rzymską wrogość i — co gorsza nawet — obojętność, zapisana była greckimi literami. Można je było wymówić, ale nic ponadto. Język etruski nie miał powiązań z żadnym z otaczających go języków, wyglądał na bardzo archaiczny, zdawał się nawet nie należeć do języków indoeuropejskich. Dlatego Bronowski zwrócił uwagę na inny język — również bardzo archaiczny, nie należący do rodziny języków indoeuropejskich — ale jak najbardziej żywy i używany całkiem blisko miejsca, gdzie kiedyś żyli Etruskowie.

A baskijski? — zastanawiał się Bronowski. I zastosował język baskijski jako podstawę porównawczą. Wcześniej inni też próbowali tego podejścia, ale poddali się. Bronowski nie dał za wygraną.

Zadanie uczonego było niezwykle trudne, bo baskijski, język sam w sobie niezwykle skomplikowany, wydawał się niezbyt pewną pomocą w odczytywaniu równie trudnego języka. W miarę postępu badań Bronowski znajdował coraz więcej powodów, by wierzyć, że istniało jakieś powiązanie kulturowe między mieszkańcami dawnej północnej Italii i Hiszpanii. Próba odtworzenia struktury języka baskijskiego z czasów cesarstwa i powiązania jej z językiem etruskim była nie lada intelektualnym wyczynem o niespotykanym stopniu trudności. Bronowski zadziwił filologów na całym świecie, gdy tego dokonał.

Tłumaczenia były perełkami nijakości. Ot, standardowe napisy nagrobkowe pozbawione większej wartości. Jednakże sam fakt przetłumaczenia ich był dużym zaskoczeniem i, jak się okazało, niezmiernie ważny dla Lamonta. Nie od razu jednak.

Szczerze mówiąc, upłynąć musiało dobrych pięć lat od przetłumaczenia etruskich inskrypcji, zanim Lamont w ogóle dowiedział się, że istniał lud Etrusków. A dowiedział się wtedy, gdy Bronowski pojawił się na uniwersytecie, by jako stypendysta związany z uczelnią wygłosić jeden z corocznych wykładów. Mimo iż były one obowiązkowe dla pracowników naukowych uczelni, Lamont zwykle ich unikał. Tym razem jednak poszedł. Udał się na wykład nie dlatego, że doceniał jego znaczenie lub zainteresował się przedmiotem, ale dlatego, że umówił się z doktorantką z Wydziału Romanistyki. Musiał wybrać: albo odczyt, albo festiwal muzyczny, na który zupełnie nie miał ochoty. Więź towarzyska między nim a doktorantką była ledwie zadowalająca, z punktu widzenia Lamonta, i jedynie tymczasowa. Wystarczyła jednak, by wyciągnąć go na wykład.

Już w trakcie wykładu Lamont stwierdził, że problem jest interesujący. Początkowo nie przywiązywał wagi do tajemniczej kultury etruskiej, jednak problem rozwikływania tajemnic zagadkowego języka uznał za fascynujący. W młodości bardzo lubił rozwiązywać kryptogramy, ale odłożył je wraz z innymi dziecinnymi zajęciami po to, by rozwiązywać o wiele ważniejsze kryptogramy tworzone przez przyrodę. Dlatego skończył na parateorii.

Wykład Bronowskiego przypomniał mu dawne młodzieńcze uniesienia, emocje doznawane w czasie powolnego odczytywania tekstów, które zdawały się być zbiorami przypadkowych elementów. Zadania, które omawiał Bronowski, złożone i skomplikowane, nadawały szczególną rangę kryptografii. Bronowski był specjalistą najwyższej klasy i jego opis systematycznego postępowania w rozwikływaniu nieznanego sprawił Lamontowi ogromną radość.

Wszystko jednak poszłoby na marne — cały ten potrójny zbieg okoliczności, czyli pojawienie się Bronowskiego na uniwersytecie, dawne młodzieńcze zainteresowania Lamonta, towarzyska presja atrakcyjnej młodej kobiety — gdyby nie to, że następnego dnia Lamont zobaczył się z Hallamem i zdecydowanie popadł w jego niełaskę, jak się później okazało — trwałą.

W godzinę po rozmowie z Hallamem, Lamont zdecydował się spotkać z Bronowskim. Chciał z nim omówić to, co wydawało się oczywiste, a co obraziło Hallama i stało się przyczyną szykan. I, co rzecz jasna, zmusiło Lamonta do kontrataku. Paraludzie byli bardziej inteligentni od człowieka. Lamont uznał to już dawno za coś oczywistego, choć nieistotnego. Teraz udowodnienie tego stało się dla niego sprawą honoru. Czuł, że ów dowód musi stanąć Hallamowi kością w gardle. Lamont był już lata świetlne od kultu jednostki, od uwielbienia, jakim darzył wcześniej Hallama, toteż delektował się tą wizją.

Bronowski nadal przebywał na terenie kampusu. Lamont odnalazł go i usilnie prosił o spotkanie.

Archeolog — przyparty do muru, w końcu zdecydował się spotkać z Lamontem. Zaczął od wymuszonego, grzecznego przywitania się. Lamont krótko zbył uprzejmości, przedstawił się z nie skrywaną niecierpliwością i powiedział: — Doktorze Bronowski, cieszę się niezmiernie, że zdołałem pana złapać przed wyjazdem. Mam nadzieję, że uda mi się pana przekonać, by został pan tu na dłużej.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Równi Bogom»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Równi Bogom» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Równi Bogom»

Обсуждение, отзывы о книге «Równi Bogom» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x