Isaac Asimov - Równi Bogom

Здесь есть возможность читать онлайн «Isaac Asimov - Równi Bogom» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Równi Bogom: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Równi Bogom»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Wiek XXI. Wykorzystanie niezwykłej technologii Obcych umożliwia transfer materii między Ziemią a światami równoległymi i zapewnia ludzkiej cywilizacji niewyczerpane zasoby energii. Wydaje się, że darmowa energia rozwiąże wszystkie problemy. I tylko kilku ludzi wie, że może oznaczać zagładę planety...

Równi Bogom — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Równi Bogom», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

W pierwszym dniu szkoły poznawali kilku Twardych. Twardzi zatrzymywali się przy każdym małym Racjonale, aby zapisać wzorzec jego drgań kilkoma specjalistycznymi urządzeniami. Na podstawie otrzymanych wyników mieli orzec, czy można danego kandydata przyjąć na naukę i jeśli tak, to na jaki rodzaj nauki, czy kazać czekać jeszcze jakiś czas.

Kiedy podszedł do niego Twardy, Odin wyprężył się tak mocno, jak tylko mógł, aby jego powierzchnia była gładka, i starał się wytrzymać nie falując.

Twardy powiedział (pierwsze dźwięki jego mowy omalże nie zachwiały w Odinie postanowienia zostania dorosłym): — Jaki dzielnie trzymający się Racjonał. Twoja godność, lewie?

Po raz pierwszy zwrócono się do niego, używając oficjalnego słowa „lew” zamiast zdrobnienia. Poczuł się pewniej niż kiedykolwiek, gdy zdołał odpowiedzieć: — Odin, Wasza Twardość — stosując grzecznościowy zwrot, którego starannie nauczył go Rodziciel.

Jak przez mgłę Odin przypominał sobie chwile, gdy oprowadzano ich po jaskiniach Twardych, pokazując sprzęt, maszyny, biblioteki pełne niezrozumiałych obrazów i dźwięków.

Bardziej niż jakieś konkretne doznania zmysłowe pamiętał wewnętrzne uczucie rozpaczy. Co oni z nim zrobią?

Rodziciel powiedział mu, że będzie się uczył, ale on nie wiedział nawet, co to znaczy „uczyć się” i kiedy zapytał o to Rodziciela, okazało się, że ów także nie wiedział.

Minęło trochę czasu, zanim się dowiedział. Okazało się, że było to bardzo przyjemne uczucie, bardzo przyjemne, ale nie pozbawione pewnych kłopotliwych aspektów.

Twardy, który po raz pierwszy nazwał go lewem, był jego pierwszym nauczycielem. Nauczył go interpretować zapisy fal. To, co kiedyś wydawało mu się niezrozumiałym szyfrem, zamieniło się w słowa równie jasne jak te, które tworzył przez swoje własne wibracje.

Po jakimś czasie przestał widywać pierwszego, zastąpił go inny Twardy. Upłynęło trochę czasu, zanim to spostrzegł. Trudno było w początkowych dniach nauki odróżnić jednego Twardego od drugiego, rozróżniać ich głosy. Później przychodziło mu to już znacznie łatwiej. Mimo iż krok po kroku stawał się coraz pewniejszy, drżał przy każdej zmianie. Nie rozumiał jej znaczenia.

Raz zdobył się na odwagę i zapytał: — Gdzie jest mój nauczyciel, Wasza Twardość?

— Gamaldan? Gamaldan nie będzie cię już uczył, lewie.

Odinowi odjęło mowę. Po chwili jednak powiedział: — Ale chyba Twardzi nie odchodzą… — Nie wiedział jak zakończyć.

Nowy Twardy nie starał się niczego wyjaśniać i bynajmniej nie przejawiał najmniejszej chęci do rozmowy o tym.

Później, o czym przekonał się Odin, było tak już zawsze. Twardzi unikali rozmów dotyczących ich samych. Nad każdym innym tematem potrafili rozwodzić się bez żadnych ograniczeń. O sobie jednak nie mówili nic.

Z licznych przesłanek Odin wywnioskował, że Twardzi także odchodzą. Nie byli nieśmiertelni (co wielu Miękkich brało za pewnik). Jednak żaden Twardy nic o tym nie wspominał. Odin i uczniowie czasami dyskutowali na ten temat, jednak nie bez pewnych oporów. Każdy był w stanie przedstawić jakiś szczegół dowodzący nieubłagalnie śmiertelności Twardych. Rozważali je dokładnie. Nie odważyli się jednak podsumować tego, co było już wystarczająco oczywiste. Woleli pozostawić kwestię nieśmiertelności Twardych nie rozstrzygniętą.

Twardzi nie zwracali uwagi na aluzje o ich śmiertelności. Nie czynili niczego, by to zatuszować. Nigdy jednak nie nawiązywali do tematu. A kiedy zadawano im bezpośrednie pytanie (czasami się zdarzało), nie odpowiadali na nie wprost; nie przeczyli temu, ani też nie potwierdzali.

Jeżeli jednak odchodzili, to musieli się także rodzić, o czym także nic nie wspominali. Odin nigdy nie widział małego Twardego.

Sądził, że Twardzi czerpali energię ze skał, a nie ze Słońca — a przynajmniej, że absorbowali rozdrobnioną czarną skałę. Niektórzy studenci myśleli podobnie. Inni gwałtownie odrzucali ten pogląd. Nie potrafili dojść do żadnej ostatecznej konkluzji, bo nikt nie widział, żeby Twardzi cokolwiek jedli. O tym Twardzi również nie chcieli rozmawiać.

W końcu Odin uznał, że skrytość jest po prostu cechą ich osobowości. Być może wynikała z samotności, z faktu, że nie tworzyli triad. Roztaczali wokół siebie ochronny pancerz milczenia.

Odin uzyskał natomiast tak istotną informację, że wątpliwości dotyczące prywatnego życia Twardych zupełnie przy niej blakły. Dowiedział się, że cały Wszechświat się kurczy… zmniejsza…

Powiedział mu o tym Losten, jego nowy nauczyciel.

Odin zapytał o puste jaskinie, ciągnące się w nieskończoność, którymi pokryta była cała planeta, a Losten był najwyraźniej zadowolony z pytania. — Czy boisz się o to pytać, Odinie?

(Twardzi zwracali się teraz do niego po imieniu, a nie jedynie przez jakieś ogólne nawiązywanie do jego płci. Za każdym razem, gdy się do niego w ten sposób zwracano, odczuwał dumę. Wielu tak do niego mówiło. Odin był geniuszem i sposób, w jaki się do niego zwracano, zdawał się to potwierdzać. Losten niejednokrotnie wyrażał swe zadowolenie z ucznia.)

Odin rzeczywiście się bał i po krótkim wahaniu przyznał się. Łatwiej było wyznawać swoje braki Twardym niż kolegom Racjonałom, znacznie łatwiej niż Trittowi. O tym, żeby je wyznać Trittowi, wolał nawet nie myśleć… (To było jeszcze przed przybyciem Dui.)

— Dlaczego więc pytasz?

Ponownie się zawahał. Po czym zaczął powoli: — Puste jaskinie niepokoją mnie, ponieważ, kiedy byłem mały, mówiono mi, że było w nich pełno potworności. Ale nic o nich bezpośrednio nie wiem. Wiem tylko, co mówiły mi inne dzieci, które nie potrafiły powiedzieć o nich nic konkretnego. Chcę poznać prawdę. Potrzeba ta urosła we mnie do tego stopnia, że ciekawość przeważyła nad strachem.

Losten był zadowolony. — Doskonale! Ciekawość rozwija, strach nie. Twój rozwój wewnętrzny przebiega nad wyraz dobrze. Odinie, pamiętaj, że tylko rozwój wewnętrzny tak naprawdę się liczy. Nasza pomoc jest tylko marginalna. Ponieważ tak nalegasz, spróbuję ci odpowiedzieć najprościej, jak można. W opuszczonych jaskiniach nie ma już nikogo. Pozostały tam jedynie rupiecie z przeszłości.

— Kto je tam zostawił, Wasza Twardość? — Odin odczuwał wzmożoną potrzebę używania oficjalnego tytułu zawsze, gdy w jego wiedzy ujawniały się luki, które potrafił wypełnić rozmówca.

— Ci, którzy tam mieszkali w dawnych czasach. Tysiące cykli temu naszą planetę zamieszkiwały tysiące Twardych i miliony Miękkich. Jesteśmy teraz znacznie mniej liczni niż w przeszłości. Teraz można się doliczyć jedynie trzystu Twardych i niespełna dziesięciu tysięcy Miękkich.

— Dlaczego? — zapytał zdziwiony Odin. (Pozostało tylko trzystu Twardych — to było otwarte potwierdzenie śmiertelności Twardych, ale to nie był czas, aby o tym myśleć.)

— Ponieważ maleje ilość energii. Słońce się oziębia. Z każdym cyklem coraz trudniej się rozmnażać i żyć.

(Aha, czy nie znaczy to, że również Twardzi się rozmnażają? I chyba także ich potrzeby żywnościowe były uzależnione od Słońca, a nie od skał. Odin odłożył tę myśl na później, nie starając się jej roztrząsać teraz.)

— Czy sytuacja się pogorszy? — spytał Odin.

— Słońce będzie powoli dogorywać i któregoś dnia nie dostarczy już nam pokarmu.

— To znaczy, że wszyscy, zarówno Twardzi, jak i Miękcy, odejdą?

— A cóż innego mogłoby to znaczyć?

— Ale nie możemy przecież wszyscy odejść. Jeżeli potrzebujemy energii, a Słońce traci ją, musimy odkryć inne źródła energii. Inne gwiazdy.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Równi Bogom»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Równi Bogom» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Równi Bogom»

Обсуждение, отзывы о книге «Równi Bogom» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x