Arkadij Strugacki - Piknik na skraju drogi

Здесь есть возможность читать онлайн «Arkadij Strugacki - Piknik na skraju drogi» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1974, Издательство: Iskry, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Piknik na skraju drogi: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Piknik na skraju drogi»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Powieść opisuje sytuację na Ziemi po wylądowaniu obcych i opuszczeniu przez nich planety. Nie wiadomo, kim byli obcy, jednakże pozostawili po sobie sporo śladów w strefie lądowania. Okolice te określane są jako "Strefy", zaś ślady w postaci różnego typu tajemniczych przedmiotów są badane przez naukowców. Oficjalnie Strefy są niedostępne dla ludzi spoza Międzynarodowego Instytutu Cywilizacji Pozaziemskich, jednakże nielegalne wynoszenie ze strefy przedmiotów kwitnie w najlepsze, a osoby parające się tym zajęciem są nazywane stalkerami. Mimo że Strefy są intensywnie badane, a na ich temat powstają liczne teorie, to jednak wszystkie pozostają w sferze domysłów, gdyż nauka nie jest w stanie zinterpretować występujących w niej przedmiotów i anomalii.
Jeden z badaczy podczas rozmowy w barze stawia hipotezę, że Ziemia była miejscem chwilowego pobytu obcych, a owe tajemnicze przedmioty i anomalie to zwykłe odpadki, których ludzkość nie jest w stanie zrozumieć — tak jak owady nie są w stanie zrozumieć pozostałości po pikniku człowieka.
Głównym bohaterem jest Red Shoehart, stalker. Fabuła toczy się wokół jego życia w Strefie, opowiada o jego pracy Stalkera i jej konsekwencjach, m.in. o jego córce Mariszce. Red wyrusza na poszukiwania Złotej Kuli mającej przynieść mu szczęście. Książka nie ma jednoznacznego zakończenia, czytelnik może zinterpretować ją jak chce.

Piknik na skraju drogi — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Piknik na skraju drogi», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Ej, Rudy! — zawołał z ogrodu kobiecy głos. Red odwrócił głowę i zobaczył wśród zieleni obok białego ażurowego dachu altanki smagłe nagie ramiona, jaskrawoczerwone usta i kiwającą dłoń. Skinął Susłowi, zszedł ze ścieżki i ruszył wprost przez krzaki róż po miękkiej zielonej trawie w stronę altanki.

Na trawie leżala wielka czerwona mata, a na macie siedziała ze szklanką, w dłoni Dina Barbridge w prawie niedostrzegalnym kostiumie kąpielowym, obok poniewierała się książka w jaskrawej okładce, a w zasięgu ręki, pod krzakiem, w cieniu stało błyszczące wiaderko z lodem, z którego sterczała wąska, smukła szyjka butelki.

— Cześć, Rudy! — powiedziała Dina i zrobiła powitalny ruch szklanką. — A gdzie papachen? Czyżby znowu się zasypał?

Red podszedł, ręce z teczką założył do tyłu i spojrzał na dziewczynę z góry. Tak, wspaniałe dzieci wymodlił sobie w Strefie Ścierwnik. Dina była atłasowa, cudownie złota, bez jednej skazy, bez jednej zbytecznej fałdki — sto pięćdziesiąt funtów wabiącego ciała i jeszcze szmaragdowe, świetliste oczy, i jeszcze ogromne wilgotne usta, i równiutkie białe zęby, i jeszcze krucze, lśniące w słońcu włosy, niedbale rzucone na jedno ramię i błyski słońca przebiegające z jej ramion na brzuch i biodra, zostawiając cień między prawie nagimi piersiami. Red wpatrywał się w nią, a Dina spoglądała na niego z dołu, uśmiechając się ze zrozumieniem, a potem uniosła szklankę i wypiła kilka łyków.

— Masz ochotę? — zapytała oblizując wargi. Odczekała dokładnie tyle czasu, ile należało, żeby dwuznaczność pytania dotarła do Reda, i wyciągnęła do niego szklankę.

Red odwrócił się, poszukał wzrokiem, dostrzegł stojący w cieniu szezlong i wyciągnął się na nim.

— Barbridge jest w szpitalu — powiedział. — Będą mu amputować nogi.

Dina z tym samym uśmiechem patrzyła na Reda jednym okiem, drugie zasłaniała gęsta fala włosów spadająca na ramię, i tylko jej uśmiech znieruchomiał — cukierkowy grymas na śniadej twarzy. Potem machinalnie pokołysała szklanką, jakby słuchała stukania lodu o szkło, i zapytała:

— Obie nogi?

— Obie. Może do kolan, a może wyżej. Dina postawiła szklankę i odgarnęła z twarzy włosy. Już się nie uśmiechała.

— Szkoda — powiedziała. — To znaczy, że ty…

Właśnie jej, Dinie, Red mógłby szczegółowo opowiedzieć, jak to wszystko się stało i jak to było. Zapewne mógłby jej nawet opowiedzieć, jak wracał do samochodu trzymając w pogotowiu kastet i jak Barbridge prosił o litość, nawet nie dla siebie, a dla dzieci, dla niej i dla Arenie, i jak obiecywał Złotą Kulę. Mógłby, ale nie zrobił tego. W milczeniu sięgnął do marynarki, wyciągnął paczkę banknotów i rzucił ją na czerwoną matę. Banknoty upadły tęczowym wachlarzem tuż przy smukłych, długich nogach Diny. Dina machinalnie podniosła kilka banknotów, przyjrzała się im, tak jakby je widziała po raz pierwszy w życiu i stwierdziła, że są niezbyt interesujące.

— A więc to jest ostatnia wypłata — powiedziała. Red wychylił się z szezlonga, dosięgnął wiaderka, wciągnął butelkę i spojrzał na nalepkę. Z ciemnego szkła kapała woda i Red odsunął rękę z butelką, żeby nie poplamić spodni. Nie przepadał za drogą whisky, ale teraz można było napić się i tej. I już przymierzył się, żeby golnąć prosto z butelki, ale powstrzymały go niewyraźne, protestujące dźwięki za plecami. Obejrzał się i zobaczył, że przez trawnik, ze straszliwym trudem przestawiając krzywe nogi, śpieszy Suseł, w obu rękach trzymając wysoką szklankę z przezroczystym płynem. Z gorliwości pot spływał mu strumieniem po purpurowo — czarnej twarzy, nalane krwią oczy prawie wylazły z orbit, a kiedy dostrzegał, że Red patrzy na niego, nieomal z rozpaczą wyciągnął ku niemu szklankę i znowu ni to zabeczał, ni to zaskomlił, szeroko i bezsilnie rozwierając bezzębne usta.

— Czekam, czekam — uspokoił go Red i włożył z powrotem butelkę do kubełka.

Susel wreszcie dokuśtykał, podał Redowi szklankę i z nieśmiałą poufałością poklepał go po ramieniu haczykowatą dłonią.

— Dziękuję, Dickson — powiedział poważnie Red. — To jest akurat to, czego mi właśnie potrzeba. Jak zwykle znalazłeś się na poziomie, Dickson.

I póki Suseł, zachwycony i zażenowany, potrząsał głową i spazmatycznie uderzał zdrową ręką w biodro, Red uroczyście uniósł szklankę, skłonił się i jednym haustem wypił połowę. Potem spojrzał na Dinę.

— Chcesz? — zapytał pokazując jej szklankę. Dziewczyna nie odpowiedziała. Składała banknot na pół, potem jeszcze na pół i jeszcze raz na pół.

— Daj spokój — powiedział Red. — Nie zginiecie. Twój ojczulek… Przerwała mu.

— A więc tyś go wyciągnął — powiedziała, nie pytała, stwierdziła fakt. — Dygowałeś go, nieszczęsny idioto, przez całą Strefę, biedny kretynie, na własnym grzbiecie ciągnąłeś tę kanalię, bałwanie. Taką okazję przegapiłeś…

Red patrzył na nią, zapomniawszy o szklance, a Dina wstała i szła. stąpając po rozrzuconych banknotach, aż podeszła do Reda i wtedy stanęła przed nim, zaciśnięte pięści oparła na biodrach i swoim wspaniałym ciałem, pachnącym perfumami i słodkim potem, zasłoniła Redowi cały świat.

— Właśnie w ten sposób on was wszystkich, idiotów, dookoła palca… po waszych kościach, po waszych bezmózgich głowach… Poczekaj, poczekaj, on jeszcze o kulach będzie tańczył na waszych grobach, on wam jeszcze pokaże braterską miłość i miłosierdzie! — Dina już prawie krzyczała. — Złotą Kulę ci obiecywał, prawda? Mapę, pułapki, prawda? Bałwan! — Kretyn! Po twojej mordzie piegowatej widzę, że obiecywał…

Poczekaj, on ci jeszcze pokaże mapę, wieczny odpoczynek racz dać Panie, duszy rudego idioty Reda Shoeharta…

Wtedy Red wstał bez pośpiechu, odwinął się i uderzył ją w twarz. Dina umilkła w pół słowa, osunęła się jak podcięta na trawę i schowała twarz w dłoniach.

— Rudy… idiota… — powiedziała niewyraźnie. — Taką okazję wypuściłeś z rąk… taką okazję…

Red patrząc na nią dopił to, co zostało, i nie odwracając się wetknął szklankę Susłowi. Nie było więcej o czym mówić. Dobre dzieci wymodlił sobie Ścierwnik Barbridge w Strefie! Kochające i troskliwe!

Wyszedł na ulicę, złapał taksówkę i kazał jechać do „Barge”. Pora była kończyć interesy, spać się chciało wściekle, przed oczami wszystko płynęło.

W końcu jednak zasnął, całym ciałem opierając się na teczce, i obudził się dopiero wtedy, kiedy szofer potrząsnął go za ramię.

— Jesteśmy na miejscu…

— Gdzie? — spytał zaspany rozglądając się. — Przecież kazałem do banku…

— O nie, mister — wyszczerzył zęby kierowca. — Pan kazał do „Barge”. Jesteśmy pod „Barge”.

— Dobrze — powiedział Red. — Coś mi się przyśniło…

Zapłacił i wysiadł z trudem przestawiając zdrętwiałe nogi. Słońce już nagrzało asfalt i było bardzo gorąco. Red poczuł, że cały jest mokry, w ustach miał niesmak, oczy łzawiły. Zanim wszedł, rozejrzał się dookoła. Ulica przed „Barge”, jak zwykle o tej porze, była pusta. Lokale naprzeciw były jeszcze nieczynne, zresztą i „Barge” był prawdę mówiąc zamknięty, ale Ernest trwał już na posterunku „przecierał szklanki i ponuro obserwował zza lady trzech facetów, którzy chlali piwo przy narożnym stoliku. Z pozostałych stolików jeszcze nie zdjęto odwróconych krzeseł, nieznany Murzyn w białej kurtce zamiatał szczotką podłogę, a drugi krzątał się koło skrzynek z piwem za piecami Ernesta. Red podszedł do lady, położył na niej teczkę i przywitał się. Ernest w odpowiedzi wymruczał coś niezbyt życzliwego.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Piknik na skraju drogi»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Piknik na skraju drogi» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Arkadij Strugacki - Piknik pored puta
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Biały stożek Ałaidu
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Pora deszczów
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Trudno być bogiem
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Przenicowany świat
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Alfa Eridana
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Fale tłumią wiatr
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Poludnie, XXII wiek
Arkadij Strugacki
libcat.ru: книга без обложки
Arkadij Strugacki
Отзывы о книге «Piknik na skraju drogi»

Обсуждение, отзывы о книге «Piknik na skraju drogi» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x