Connie Willis - Przewodnik stada

Здесь есть возможность читать онлайн «Connie Willis - Przewodnik stada» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1997, ISBN: 1997, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Przewodnik stada: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Przewodnik stada»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Autorka bezlitośnie wykpiwa skostniałe schematy myślenia i postępowania, obowiązujące w światku uczonych, szukając jednocześnie odpowiedzi na pytanie: czy przypadek, który zdaje się rządzić naszym życiem, naprawdę jest tylko przypadkiem? W wyjaśnieniu tej zagadki niezwykle pomocna okazuje się teoria chaosu oraz... kierdel owiec.
Powieść nominowana do premii Nebula w 1997.

Przewodnik stada — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Przewodnik stada», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Gina nie mogła uwierzyć, że znalazłam Barbie Romantyczną Pannę Młodą. Dwa razy mnie uścisnęła.

— Jesteś wspaniała! Czynisz cuda!

— Nie we wszystkim. — Próbowałam się uśmiechać. — W tropieniu źródeł krótkich fryzur raczej nie mam szczęścia.

— Kiedy już o tym mówimy — rzekła, nadal podziwiając Barbie Romantyczną Pannę Młodą — zaglądał tutaj doktor O’Reil-ly. Szukał cię. Miał zmartwioną minę.

Co tym razem zgubiła Flip? Perednicę? Ruszyłam na dół do Biologicznego. W połowie drogi natknęłam się na Bena. Złapał mnie za ramię.

— Mieliśmy być w Dyrekcji dziesięć minut temu.

— Dlaczego? O co tu chodzi? — pytałam, starając się dotrzymać mu kroku. — Mamy jakieś kłopoty?

Oczywiście, mieliśmy kłopoty. Gabinet Dyrekcji oglądali jedynie ci — i to mimo tego całego „wsłuchiwania się w głos załogi” — których przenoszono do Zaopatrzenia albo którym obcinano fundusze.

— Mam nadzieję, że nie są to aktywiści praw zwierząt — powiedział Ben, przystając przed dyrekcyjnymi drzwiami. — Czy sądzisz, że powinienem włożyć marynarkę?

— Nie — odparłam, przypomniawszy sobie jego marynarki. — To na pewno jakaś drobna sprawa. Może nie ubieraliśmy się dostatecznie niedbale.

Sekretarka kazała nam natychmiast wejść.

— To nie jest drobna sprawa — szepnął Ben i sięgnął do klamki.

— Może nie mamy kłopotów? Może Dyrekcja chce nas pochwalić za współpracę międzydyscyplinarną?

Otworzył drzwi. Dyrekcja z rękami założonymi na piersi stała za swym biurkiem.

— Nie sądzę — powiedział cicho Ben i weszliśmy.

Dyrekcja poprosiła, byśmy usiedli — następny zły znak. Jedna z ośmiu zasad podnoszenia efektywności LIPY głosiła: „Prowadzenie zebrań na stojąco sprzyja zwięzłości”.

Usiedliśmy.

Dyrekcja pozostała na nogach.

— W pole mej uwagi dostała się niezwykle ważna sprawa tycząca was i waszego projektu.

To muszą być obrońcy praw zwierząt, pomyślałam i przygotowałam się na jego dalsze słowa.

— Zaobserwowano, że pomocnicza asystentka przesyłania wiadomości do miejsc pracy paliła w strefie zagrody dla zwierząt. Powiedziała, że miała na to pozwolenie. Czy to prawda?

Palenie. Chodziło o palącą Shirl.

— Kto jej udzielił takiego pozwolenia? — zapytała ostro Dyrekcja.

— Ja — odpowiedzieliśmy chórem. — To był mój pomysł — oświadczyłam. — Prosiłam doktora O’Reilly’ego o zgodę.

— Czy zdajecie sobie państwo sprawę, że gmach HiTeku jest strefą bez papierosa?

— To odbywało się na zewnątrz — powiedziałam, a potem przypomniały mi się przepisy wprowadzone w Berkeley. — Sądziłam, że nie powinna stać na mrozie i palić pośród śnieżycy.

— Ja również tak uważałem — rzekł Ben. — Nie paliła w gmachu, tylko na wybiegu.

Dyrekcja zrobiła jeszcze surowszą minę.

— Czy zdajecie sobie państwo sprawę z wytycznych HiTeku dotyczących eksperymentów z żywymi zwierzętami?

— Tak — odparł Ben, osłupiały. — Postępowaliśmy według…

— Wymagamy, żeby zwierzęta miały zdrowe środowisko — oznajmiła Dyrekcja. — Czy wiecie państwo o zagrożeniach, powodowanych przez atmosferyczne substancje rakotwórcze, czy znacie raport FDA na temat niebezpieczeństw biernego palenia? Może powodować raka lub rozedmę płuc, wysokie ciśnienie i zawał serca.

Ben był coraz bardziej osłupiały.

— Ona nie paliła w pobliżu nas, ale na zewnątrz. To…

— Wymagamy, by żywe zwierzęta przebywały w zdrowym środowisku — zakomunikowała Dyrekcja. — Czy dym to według pana środowisko zdrowe?

Zawsze należy doceniać siłę trendu awersyjnego. Ostatni taki trend w naszym kraju skończył się hurtowymi oskarżeniami o odchylenia komunistyczne, zrujnowanymi reputacjami, zniszczonymi karierami.

— „…iż wszystkich domów wybiegały szczury” — powiedziałam cicho.

— Co takiego? — Dyrekcja spojrzała na mnie wściekle.

— Nieważne.

— Czy wiecie państwo, jakie skutki u owiec wywołuje bierne palenie?

Nie, pomyślałam, i ty też tego nie wiesz. Po prostu idziesz za stadem.

— Wskutek rażącego lekceważenia zdrowia owiec projektu państwa nie można traktować poważnie jako kandydata do grantu.

— Pani Shirl paliła tylko jednego papierosa dziennie — wyjaśnił Ben. — Zagroda, gdzie trzymamy owce, ma trzydzieści metrów na dwadzieścia pięć. Gęstość dymu z jednego papierosa jest mniejsza niż jedna cząsteczka na miliard.

Daj spokój, Ben, pomyślałam. Trendy awersyjne nie mają nic wspólnego z logiką naukową, a myśmy nie tylko narazili owce na bierne palenie. Oni sądzą, że zaprzepaściliśmy szansę realizacji ich skrytego marzenia: otrzymania Grantu Nie-bnitza.

Spojrzałam na Dyrekcję. HiTek naprawdę ma zamiar kogoś wyrzucić i ten ktoś to my.

Myliłam się.

— Doktor Foster, pani otrzymała te owce, prawda?

— Tak — przyznałam. Miałam ochotę wstać, zasalutować i powiedzieć: „Tak jest, panie sierżancie!” — Od ranczera z Wyoming.

— A czy zdaje on sobie sprawę, że zamierzała pani wystawić jego zwierzęta na działanie szkodliwych substancji rakotwórczych?

— Nie, ale nie będzie miał nic przeciw temu — odparłam i wtedy przypomniałam sobie pudding chlebowy. Nigdy nie pytałam Billy’ego Raya o poglądy na temat palenia, ale wiedziałam, jakie ma: takie same jak wszyscy.

— Jak sobie przypominam, te badania to również pani po-

mysł, doktor Foster — powidziała Dyrekcja. — To był pani pomysł, by wykorzystać owce, wbrew stanowisku Dyrekcji.

— Doktor Foster próbowała uratować mój projekt — wtrącił Ben, lecz Dyrekcja go nie słuchała.

— Doktorze O’Reilly, ta niefortunna sytuacja to oczywiście nie pańska wina. Obawiam się, że musimy zamknąć ten projekt. Doktor Turnbull potrzebuje jednak współpracownika przy te-macie, nad którym obecnie pracuje, i poprosiła właśnie o pana.

— Co to za temat? — spytał Ben.

— To jeszcze nie zostało ustalone. Doktor Turnbull rozpatruje kilka możliwości. Jestem jednak pewien, że praca przy tym projekcie będzie czymś wspaniałym. Uważamy, że ma siedemdziesiąt osiem procent szans zdobycia Grantu Niebnitza. — Dyrekcja znowu zwróciła się do mnie. — Doktor Foster, jest pani odpowiedzialna za natychmiastowe zwrócenie owiec właścicielowi.

Weszła sekretarka.

— Przepraszam, że przerywam, panie…

— W pani aktach, doktor Foster, zostanie umieszczona nagana. — Dyrekcja nie zwracała uwagi na sekretarkę — Przy następnym podziale funduszy pani temat zostanie przejrzany z najwyższą uwagą. Tymczasem…

— Panie dyrektorze, musi pan stąd wyjść — ponaglała sekretarka.

— Mam spotkanie — przerwała jej Dyrekcja. — Chcę szczegółowego raportu na temat pani postępów w badaniu trendów — powiedziała do mnie.

— Chwileczkę — rzekł Ben. — Doktor Foster tylko… Sekretarka odezwała się znowu:

— Przepraszam, panie…

— O co chodzi, pani Shepard? — spytała Dyrekcja.

— Owce…

— Właściciel dzwonił ze skargą? — Dyrekcja rzuciła mi jadowite spojrzenie.

— Nie, panie dyrektorze. Chodzi o owce. Są w holu.

5. Główne koryto

Bóg w niebie schowany —
Świat jest urządzony!

Robert Browning (tłumaczył Juliusz Żuławski)

Mania tańca(1374)

Szał religijny w Europie Północnej. Ludzie bez opamiętania tańczyli całymi godzinami, tworzyli kręgi na ulicach i w kościołach, skakali, turlali się po ziemi, wrzeszcząc, że opętały ich demony, i błagając je, by zaprzestały dręczenia. Mania wywołana histerią bądź noszeniem spiczastego obuwia.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Przewodnik stada»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Przewodnik stada» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Connie Willis - Zwarte winter
Connie Willis
Connie Willis - Black-out
Connie Willis
Connie Willis - Passage
Connie Willis
Connie Willis - Rumore
Connie Willis
Connie Willis - All Clear
Connie Willis
Connie Willis - Fire Watch
Connie Willis
Connie Willis - Remake
Connie Willis
Connie Willis - Doomsday Book
Connie Willis
Connie Willis - L'anno del contagio
Connie Willis
Отзывы о книге «Przewodnik stada»

Обсуждение, отзывы о книге «Przewodnik stada» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x