Robert Heinlein - Piętaszek

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Heinlein - Piętaszek» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 1992, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Piętaszek: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Piętaszek»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Nieodległa przyszłość, obszar należący do dawnych Stanów Zjednoczonych, obecnie podzielony na małe państewka toczące ze sobą walkę o wpływy. Ziemią rządzą międzynarodowe korporacje, a ludzkość zaczyna kolonizować kosmos. Friday, tajna agentka pracująca dla organizacji paramilitarnej, pakuje się w sam środek narastającego konfliktu. Jako sztucznie wyhodowana istota, zabójczo piękna, obdarzona nadludzkim refleksem, siłą i inteligencją, przewyższa ludzi pod każdym względem. Paradoksalnie, z tego właśnie powodu musi ukrywać swoją tożsamość i borykać się z rasistowskimi uprzedzeniami. Lecąc w kosmos jako kurierka odkrywa, że najnowsza misja ma zakończyć się jej śmiercią…
Powieść była nominowana do prestiżowych nagród Nebula, Hugo i Prometheus Award.

Piętaszek — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Piętaszek», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Teraz możesz jeść jak świnka — powiedział.

Spróbowałam zupy.

— I tak pewnie zrobię — odrzekłam. — Janet, musiałaś ją chyba gotować wczoraj przez calutki dzień.

— Mylisz się — wyręczył ją w odpowiedzi Ian. — Babcia Georgesa zostawiła mu przepis na tę zupę w testamencie.

— On jak zwykle przesadza — sprzeciwił się Georges. — Moja świętej pamięci droga babunia ugotowała tę zupę po raz pierwszy w tym samym roku, w którym przyszedłem na świat. Przepis miała otrzymać w spadku moja najstarsza siostra, lecz potajemnie wyszła za mąż za biedaka — to był jeden z tych obdartusów z Kanady Brytyjskiej — więc otrzymałem go ja. Próbuję podtrzymać rodzinną tradycję, choć według mnie zapach i smak tej zupy byłby znacznie lepszy, gdyby przyrządzała ją moja mama.

— Nie rozumiem, czego jeszcze od niej chcieć? — powiedziałam. — To najlepsze zupa, jaką kiedykolwiek jadłam.

— Zabrałam się do jej przyrządzania już w zeszłym tygodniu — odrzekła Janet — ale Georges wygonił mnie z kuchni. Wie na temat gotowania o wiele więcej niż ja.

— Cóż — przyznałam — ja wiem o zupach jedynie tyle, że się je zjada. Mam też nadzieję, że zostało jeszcze coś w tej wazie.

— Chyba nie zżarłeś jeszcze wszystkich myszy? — zapytał Georges lana. — Czy mówiłem ci już — rzekł, zwracając się do mnie — na czym gotuje się takie delicje?

— Powiedzcie lepiej, czy są jakieś nowe wiadomości — powiedziała Janet.

— A co się stało z twoim „nie przy jedzeniu”?

— Ian, mój drogi, powinieneś wiedzieć, że moje zasady tworzę ja sama i sama też je zmieniam. Zadałam ci pytanie; czy możesz na nie odpowiedzieć?

— Generalnie: nic nowego. Żadnych doniesień o kolejnych zabójstwach. Nawet jeśli namnożyło się jeszcze więcej szaleńców chcących na własną rękę zbawiać ludzkość, nasz rząd postanowił wspaniałomyślnie nie zawracać nam tym głowy. Niech to szlag! Nie cierpię, gdy ktoś decyduje za mnie. Teraz wiemy jedynie, że rząd wprowadził cenzurę, a to oznacza dokładnie, że nic już nie będziemy wiedzieć. Cholera, mam ochotę kogoś zastrzelić.

— Myślę, że i bez ciebie dosyć jest takich narwańców. A może chciałbyś zostać jednym z Aniołów Pana?

— Dlaczego się czepiasz?

— Kochanie, co byś powiedział na solidnego drinka? — Janet podeszła do barku i wzięła do ręki butelkę. — Mnie również nie podoba się to wszystko — rzekła, napełniając szklanki. — Marjie i Georges myślą pewnie tak samo. Nie sądzę jednak, byśmy mogli zrobić coś lepszego, jak czekać i starać się o tym nie myśleć.

— Wiesz co, Janet? Twój spokój i opanowanie są czasem wręcz niemożliwe do zniesienia. Czy nie zastanawia cię ta wielka biała plama w dotychczasowych doniesieniach? Bo mi nie daje ona spokoju.

— Co masz na myśli?

— Ponadnarodowce, naturalnie! Wszystkie wiadomości dotyczyły wyłącznie niezależnych stanów i państw, nie było natomiast ani słowa na temat korporacji. A przecież każdy, kto potrafi zliczyć do dziesięciu, wie, do kogo tak naprawdę należy władza. Czyżby wszyscy ci żądni krwi odnowiciele świata nie zdawali sobie z tego sprawy?

— A nie przyszło ci do głowy — odezwał się Georges — że być może właśnie dlatego żadna z korporacji nie została wymieniona jako cel?

— W takim razie po co…? — Ian ze zniechęceniem machnął ręką.

— Pamiętasz, jak pierwszy raz spotkałeś mnie w Auckland? — zapytałam go. — Twierdziłeś wtedy, iż nie ma sposobu, by uderzyć w jakikolwiek ponadnarodowy koncern. Posłużyłeś się wówczas przykładem IBM i Rosji.

— Niezupełnie tak to ująłem, Marjie. Powiedziałem, że w walce przeciwko korporacjom bezużyteczne są sposoby militarne. Giganty przemysłowe, walcząc pomiędzy sobą, nie używają zazwyczaj przemocy. Ich broń to pieniądze, patenty oraz wszelkiego typu i pokroju wybiegi znane jedynie prawnikom i bankierom. Owszem, niekiedy zdarza im się wynająć kilku zbirów i wprowadzić ich do akcji; ogólnie rzecz biorąc nie jest to jednak w ich stylu. Ale sabotaż, zabójstwa i rozruchy — przecież to idealna broń przeciwko ponadnarodowcom. Tylko dlaczego jak dotychczas nikt o tym nie wspomniał?

Dolałam sobie jeszcze trochę zupy; była naprawdę przepyszna. Odstawiając wazę, zapytałam: — Ian, czy istnieje możliwość, że całe to piekło wywołała któraś z korporacji lub nawet kilka z nich… przez kogoś podstawionego?

Ian wstał tak gwałtownie, że cała zawartość jego talerza znalazła się na obrusie.

— Marjie, zadziwiasz mnie coraz bardziej. Wtedy, na pokładzie mojego statku, wyłowiłem cię z tłumu pasażerów bynajmniej nie dlatego, że szukałem partnera do uczonych dyskusji…

— Wiem o tym.

— …mam jednak wrażenie, iż grubo się myliłem. Ty pierwsza dostrzegłaś, jaki błąd tkwi w projekcie stworzenia i zatrudnienia pilotów-artefaktów; mam zamiar użyć twoich argumentów w Vancouver. Teraz z kolei znalazłaś być może brakujący element całej tej łamigłówki. W każdym razie dzięki tobie zaczyna ona mieć jakiś sens.

— Ja nie twierdzę, że tak jest — odrzekłam. — Wiem jedynie, że według doniesień zamachy i sabotaż ogarnęły całą Ziemię, wszystkie osiedla kosmiczne i Księżyc, a podobno dotarły nawet aż na Ceres. Ktoś, kto to zorganizował, potrzebował więc wielu ludzi; prawdopodobnie co najmniej kilku tysięcy. Zarówno zamachy, jak i sabotaż, to zadanie dla specjalistów, których trzeba najpierw wyszkolić. Amatorzy — nawet gdyby była to ich robota — schrzaniliby ją w ośmiu przypadkach na dziesięć. Wszystko to oznacza pieniądze. Mnóstwo pieniędzy. Nie tyle, ile może mieć wywrotowa organizacja polityczna czy jacyś fanatycy religijni. Kto dysponuje takimi pieniędzmi? Nie wiem, wskazałam tylko na jedną z możliwości.

— A ja sądzę, że każdy z nas zna odpowiedź na pytanie: „Kto?”. Marjie, co ty właściwie robisz, gdy nie jesteś razem z rodziną na South Island?

— Nie mam już rodziny na South Island. Moja S-grupa rozwiodła się ze mną.

Byłam zaskoczona prawie tak samo jak on. Nie myślałam, że wyrzucę to z siebie tak łatwo. Przy stole zapanowała nagle grobowa cisza. Dopiero po chwili odezwał się Ian.

— Strasznie mi przykro, Marjorie — powiedział.

— Nie ma powodów. Całe to moje małżeństwo okazało się pomyłką. Było, minęło… Nie wrócę już na Nową Zelandię. Chciałabym jednak pojechać kiedyś do Sydney i odwiedzić Betty i Freddiego.

— Jestem pewien, że bardzo by się ucieszyli.

— W każdym razie mam od nich zaproszenie. A przy okazji; czego uczy Fred? Nigdy jakoś o tym nie mówiliśmy.

— Federico jest moim kolegą po fachu, moja droga — odrzekł Georges. — Właśnie dzięki niemu znalazłem się tutaj.

— To prawda — potwierdziła jego słowa Janet. — Chubbie i Georges razem przeszczepiali geny jeszcze w McGill. To właśnie wtedy Betty spotkała tego nieznośnego Francuza i poprosiła mnie, bym go przygarnęła.

— A ja zawarłem z nim przymierze — dodał Ian — bo żaden z nas nie poradziłby sobie z Janet sam. Mam rację, Georges?

— Święte słowa, mój stary. Tylko ja nie jestem pewien, czy razem dajemy sobie z nią radę.

— To raczej ja mam ciągle kłopoty, nie mogąc sobie z wami poradzić. Najlepiej będzie, jeśli poproszę Marjie o pomoc. Co ty na to, skarbie?

Naturalnie, nie brałam tej quasi-oferty serio. Widać było, że każdy z nich stroi sobie żarty, aby ukryć zmieszanie. Wszyscy zdawaliśmy sobie z tego sprawę. Nikt oprócz mnie nie zauważył jednak, że nie doszło do rozmowy na temat mojej pracy. Nie miałam zamiaru opowiadać o tajemnicach Szefa.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Piętaszek»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Piętaszek» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robert Heinlein - Sixième colonne
Robert Heinlein
Robert Heinlein - En terre étrangère
Robert Heinlein
Robert Heinlein - Viernes
Robert Heinlein
Robert Heinlein - Csillagközi invázió
Robert Heinlein
Robert Heinlein - Fanteria dello spazio
Robert Heinlein
libcat.ru: книга без обложки
Robert Heinlein
Robert Heinlein - Citizen of the Galaxy
Robert Heinlein
Отзывы о книге «Piętaszek»

Обсуждение, отзывы о книге «Piętaszek» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x