Algis Budrys - Ten cholerny Księżyc

Здесь есть возможность читать онлайн «Algis Budrys - Ten cholerny Księżyc» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 1991, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ten cholerny Księżyc: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ten cholerny Księżyc»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Ten cholerny Księżyc — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ten cholerny Księżyc», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Hawks przyciskał do ud ręce z zaciśniętymi pięściami.

— Barker! — powiedział. — Jaką okładkę miał pański elementarz?

Barker rozluźnił nieco ramiona, napięcie w karku też zelżało. Potrząsnął głową i ze zmarszczonym czołem wbił wzrok w podłogę.

— Nie pamiętam, doktorze — wyjąkał. — Zieloną… nie, chyba pomarańczową z niebieskimi napisami. Była tam historia o trzech złotych rybkach, które wypełzły z akwarium na półkę z książkami i wskoczyły z powrotem. Pamiętam stronicę z obrazkiem: trzy rybki w powietrzu jedna za drugą, a pod nimi akwarium. Tekst był złożony w trzech wierszach: „Plusk!”, niżej „Plusk!” i pod spodem „Plusk!”. Tak jak rybki.

— No widzi pan — powiedział Hawks łagodnie. — Pamięta pan całe swoje życie. Jest pan kimś, kto widział i zapamiętywał.

Weston zajrzał mu przez ramię.

— Na litość boską, Hawks! Niech się pan nie wtrąca!

Holiday przyglądał się Barkerowi uważnie ze strzykawką w ręku.

Hawks zrobił głęboki wydech i zwrócił się do Westona.

— Teraz przynajmniej ma pewność, że żyje — powiedział.

Z Barkera jakby uszło powietrze. Zgięty w pół kołysał się na skraju stołu, jego twarz stopniowo odzyskiwała normalną barwę.

— Dziękuję, doktorze Hawks — wyszeptał z uczuciem. — Dziękuję za wszystko, doktorze — dodał z goryczą. Nagle zesztywniał i przez ściśnięte gardło wymamrotał: — Niech mi tu ktoś poda wiadro.

* * *

Gersten i Hawks stali obok odbiornika patrząc, jak Barker na uginających się nogach ubrany już w koszulę i spodnie wraca z łazienki.

— Jak sądzisz, Ed? — spytał Gersten. — Co on teraz zrobi? Odejdzie od nas?

— Nie wiem — odpowiedział w zamyśleniu Hawks nie spuszczając oczu z Barkera. — Myślałem, że się otrząśnie, ale kto to może wiedzieć? Musimy po prostu poczekać. I zastanowić się, co robić dalej.

— Znaleźć innego?

Hawks potrząsnął głową.

— Nie ma szans. Mamy za mało informacji nawet na jego temat. Muszę mieć czas na zastanowienie się. Dlaczego czas ucieka, kiedy człowiek myśli?

Zbliżył się Barker. Głęboko zapadniętymi oczami spojrzał przenikliwie na Hawksa.

— Holiday mówi, że wszystko jest w zasadzie w porządku — powiedział zmienionym głosem — ale ktoś musi mnie odwieźć do domu. Podjąłby się pan tej roboty, doktorze?

— Zgoda. — Hawks zdjął kitel, złożył i rzucił na szafkę. — Możesz przygotować następny przerzut na jutro — powiedział do Gerstena.

— Na mnie nie liczcie! — rzucił Barker.

— Zawsze można zrezygnować. Zadzwonię jutro rano i powiem ci — zwrócił się do Gerstena.

Barker ruszył chwiejnie przed siebie. Hawks szedł obok niego. Ramię w ramię przemierzyli laboratorium i wyszli na schody.

* * *

W holu na górze czekał na nich Connington, siedząc w jasnopomarańczowym plastikowym fotelu. Nogi wyciągnął przed siebie, w ręce trzymał zapalone cygaro i wydymając wargi wydmuchiwał dym długim przezroczystym stożkiem. Przebiegł wzrokiem z Barkera na Hawksa i z powrotem.

— Jakieś kłopoty? — spytał, kiedy się zbliżyli. — Słyszałem, że mieliście jakieś problemy w laboratorium — powtórzył z błyskiem w oku. — Ciężka sprawa, co Al?

— Jak znajdę tego, który wynosi informacje z laboratorium, wyleję go na zbitą twarz — powiedział Hawks.

Connington przysunął sobie stojącą obok popielniczkę, pierścień brzęknął o metalową nogę.

— Spuszcza pan z tonu, Hawks. Jeszcze kilka dni temu nie zniżałby się pan do pogróżek. — Podniósł się ze stęknięciem. — Moja osoba byłaby niezauważalna. — Zakołysał się na piętach z rękami w kieszeniach. — Czy to ważne, o jakich szczegółach się dowiem, a o jakich nie? Czy myśli pan, że mi to potrzebne? Znam was dwóch. To wystarczy.

— Niech cię diabli, Connington… — zaczął Barker z histeryczną nutą w głosie.

Spojrzenie Conningtona uciszyło go.

— Miałem więc rację? — Uśmiechnął się. — Jedziecie teraz do Claire? We dwójkę? — spytał wypuszczając dym.

— Coś takiego — odpowiedział Hawks.

Connington potarł klapę marynarki.

— Chyba pojadę z wami i popatrzę sobie. — Uśmiechnął się czule do Barkera przechylając głowę na bok. — Dlaczego nie, Al? Możesz przecież spędzić wieczór w towarzystwie wszystkich ludzi, którzy usiłują cię zabić.

Hawks spojrzał na Barkera. Jego dłonie pracowały, jakby walczyły z czymś niewidocznym na wysokości żołądka. Patrzył jakby na wylot przez Conningtona, który na chwilę zmrużył oczy.

— W samochodzie nie ma miejsca — powiedział Barker niepewnie.

Connington roześmiał się radośnie.

— Ja poprowadzę, a ty możesz usiąść na kolanach doktora.

Hawks oderwał wzrok od twarzy Barkera i ostro powiedział:

— Ja poprowadzę.

Connington znów się roześmiał.

— Sam Latourette nie dostał pracy w firmie Hughesa. To, że Waxted chciał go wziąć, nic nie pomogło. Zjawił się na rozmowę wstępną kompletnie pijany. Ja poprowadzę. — Skierował się w stronę podwójnych szklanych drzwi i ruszył przodem. — Chodźmy, przyjaciele — powiedział odwracając głowę.

4.

Claire Pack przyglądała im się ze szczytu schodków prowadzących na trawnik. Miała na sobie jednoczęściowy kostium kąpielowy wysoko podcięty nad udami, dłonie wsparła swobodnie na biodrach. Kiedy Connington zgasił silnik i wszyscy trzej wysiedli z samochodu, uniosła lekko brwi.

— No, proszę, doktorze — odezwała się niskim głosem wydymając wargi — zastanawiałam się, czy jeszcze kiedyś wpadniesz.

Connington podchodzący z drugiej strony auta uśmiechnął się czujnie.

— Musiał odwieźć Ala — powiedział. — Zdaje się, że nie wszystko dziś poszło zgodnie z planem.

Claire spojrzała na Barkera, który gwałtownymi ruchami podnosił drzwi do garażu, całkowicie skupiony na tym, co robi. Przesunęła językiem po skraju zębów.

— Co się stało?

— Ja się na tym nie znam, zapytaj Hawksa. — Connington wyjął nowe cygaro. — Podoba mi się ten kostium — dodał. Szybko wszedł po schodkach ocierając się o Claire. — Gorąco dziś. Chyba poszukam kąpielówek i też się wykąpię. A ty porozmawiaj sobie przez chwilę z chłopcami. — Szybkim krokiem ruszył w stronę domu, zatrzymał się, zapalił cygaro i znikł we wnętrzu.

Barker wsiadł do samochodu, włączył silnik i ze zgrzytem biegów wjechał do garażu. Silnik zahuczał i ucichł.

— Myślę, że wszystko będzie dobrze — powiedział Hawks.

Claire spojrzała na niego z góry, przybierając wyraz naiwności.

— Chcesz powiedzieć, że będzie normalny?

Barker zamknął garaż i minął Hawksa z opuszczoną głową, pochłonięty chowaniem kluczyków do kieszeni. Na górze gwałtownie zwrócił twarz w stronę Claire.

— Idę na górę. Pewnie się położę. Nie budź mnie. — W półobrocie spojrzał na Hawksa. — Wygląda, że pan tu utknął, chyba że znów chce pan wracać na piechotę. Pomyślał pan o tym, doktorze?

— A pan? Zaczekam, aż pan wstanie. Chcę z panem porozmawiać.

— Zatem miłego pobytu, doktorze — powiedział Barker i odszedł. Claire patrzyła za nim, potem przeniosła wzrok na Hawksa. Przez cały ten czas nie zmieniła położenia dłoni ani stóp.

— Coś się stało — powiedział Hawks. — Nie wiem, czy to coś bardzo ważnego.

— Martwisz się, a tymczasem jesteś jedynym, który został na schodach.

— Już wchodzę — westchnął Hawks.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ten cholerny Księżyc»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ten cholerny Księżyc» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Algis Budrys - Michaelmas
Algis Budrys
Algis Budrys - Il giudice
Algis Budrys
Algis Budrys - Projekt Luna
Algis Budrys
Algis Budrys - ¿Quién?
Algis Budrys
Algis Budrys - Morte dell'utopia
Algis Budrys
Algis Budrys - Some Will Not Die
Algis Budrys
Algis Budrys - Exil auf Centaurus
Algis Budrys
Algis Budrys - Lower than Angels
Algis Budrys
Algis Budrys - Incognita uomo
Algis Budrys
Algis Budrys - Rogue Moon
Algis Budrys
Отзывы о книге «Ten cholerny Księżyc»

Обсуждение, отзывы о книге «Ten cholerny Księżyc» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x