Alastair Reynolds - Migotliwa wstęga. Tom 2 - Odwet

Здесь есть возможность читать онлайн «Alastair Reynolds - Migotliwa wstęga. Tom 2 - Odwet» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2003, ISBN: 2003, Издательство: Mag, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Migotliwa wstęga. Tom 2: Odwet: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Migotliwa wstęga. Tom 2: Odwet»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Kontynuacja
. Główny bohater książki, zawodowy morderca Tanner Mirabel przybywa do Chasm City, aby zabić swego wroga Reivicha. Obu łączy mroczny sekret i okryta tajemnicą przeszłość. Rozpoczyna się niebezpieczna gra, która zakończy się śmiercią jednego z nich i odsłoni przerażającą prawdę o wydarzenia, które miały miejsce 15 lat wcześniej, doprowadzając do straszliwego kataklizmu.

Migotliwa wstęga. Tom 2: Odwet — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Migotliwa wstęga. Tom 2: Odwet», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Niechętnie zrobiła, o co prosiłem. Wnioskowałem, że musi istnieć jakiś plan Baldachimu, nawet jeśli jest zagrzebany głęboko w procesorze linówki.

— Teraz sobie przypomniałam — powiedziała. Mapa wyświetlona na konsoli wyglądała jak powiększenie połączeń synaptycznych w części mózgu ludzkiego, zaetykietowanych raniącym oczy alfabetem kanazjańskim. — Nie znam zbyt dobrze tamtej dzielnicy. Zaraza przybrała tam dziwne formy. Dzielnica jest odmienna od reszty Baldachimu i niektórzy z nas jej nie lubią.

— Nie musisz jej lubić. Po prostu mnie tam zawieź. Półgodzinna jazda po lukach kopuły, okrążanie rozpadliny długim, falistym łukiem. Rozpadlinę postrzegało się jedynie jako nieobecność, krągłą czarną łatę w świetlistym kobiercu Baldachimu. Okrążona światłami konstrukcji peryferyjnych poza kopułą sprawiała wrażenie paszczy jakiegoś przydennego morskiego potwora, otoczonej fosforyzującą przynętą. Od czasu do czasu jakaś półkowata konstrukcja ukazywała się kilometr w dole. Ogromne miejskie linie pobierające sięgały jeszcze głębiej, wysysały powietrze, energię i wilgoć, ale nie były w ogóle widoczne. Nawet w nocy z paszczy ulatywały ciągłe ciemne wyziewy.

— Oto Escherowskie Turnie — powiedziała Chanterelle.

— Teraz rozumiem.

— Co takiego?

— Dlaczego ich nie lubisz.

Na obszarze kilku kilometrów kwadratowych, sięgając kilkaset metrów w górę, lasopodobna plątanina Baldachimu przybrała kształt bezładnej aglomeracji dziwacznych form krystalicznych, jak powiększony obiekt z podręcznika geologii albo jak mikrofotografia fantastycznie przystosowanego wirusa. Kolory były wspaniałe: róże, zielenie i błękity wydobyte oświetleniem wydrążonych pomieszczeń, placów i tuneli w ciągnących się strukturach kryształów. Wielkie uwarstwione płachty szarawego złota, jak muskowit, wznosiły się tarasami nad najwyższym poziomem Baldachimu. Kruche turkusowe osady z turmalinu wiły się iglicami. Różowawe pręty kwarcu przybierały rozmiary rezydencji. Kryształy przerastały się wzajemnie, ich złożone kształty zawijały się w sposób, którego żaden umysł nie mógłby przewidzieć ani celowo zaplanować. Patrzenie na Escherowskie Turnie niemal sprawiało ból.

— To szaleństwo.

— Większość jest pusta — wyjaśniła Chanterelle. — W innym wypadku nigdy nie mogłoby to wisieć tak wysoko. Wszystko, co się odłamało, zostało już przed laty wchłonięte przez Mierzwę. Spojrzałem w dół, pod wiszącą, rozświetloną krystaliczną bryłę, i zrozumiałem, co miała na myśli: klockowata, nazbyt geometryczna koncentracja Mierzwy wyglądała jak dywan z mchu pokrywającego gruzy zwalonego miasta.

— Czy jest w pobliżu jakiś teren publiczny, gdzie mogłabyś lądować?

— Właśnie to robię — wyjaśniła Chanterelle. — Choć nie wiem, co ci z tego przyjdzie. Nie możesz iść przez plac z pistoletem przystawionym do mojej głowy.

— Może ludzie uznają nas za żywy obraz i dadzą nam spokój.

— Czy na tym polega twój plan? — W jej głosie pobrzmiewało rozczarowanie.

— Nie, jest nieco bardziej skomplikowany. Na przykład ten płaszcz ma bardzo pojemne kieszenie. Wiem, że bez trudności mogę tam schować pistolet i wycelować w ciebie. A mieć przy tym taką minę, jakbym się bardzo cieszył ze spotkania z tobą.

— Mówisz serio, prawda? Masz zamiar przejść przez plac z pistoletem skierowanym w moje plecy.

— Wyglądałoby trochę głupio, gdybym ci celował w piersi. Jedno z nas musiałoby iść do tyłu, co byłoby niekorzystne. Moglibyśmy wpaść na któregoś z twoich przyjaciół.

DWADZIEŚCIA SIEDEM

Wylądowaliśmy bez ceregieli.

Linówka Chanterelle zatrzymała się na półce z płaskiego metalu, przymocowanej na wspornikach do ściany Escherowskich Turni. Na półce stało jeszcze kilkanaście pojazdów, przeważnie linówek, ale była też para kręposkrzydłych wolantorów. Podobnie jak inne latające maszyny, które widziałem w mieście, miały kształt opływowy i sprawiały wrażenie przesadnie dostosowanych do lotu, zatem zbudowano je przed zarazą. Pilotowanie ich przez pogmatwaną gęstwę, którą stało się miasto, musiało być trudne, ale może właściciele po prostu lubili sobie polatać przez plątaninę. Może teraz traktowano to jak sport wysokiego ryzyka. Niektóre z pojazdów były prywatne, inne nosiły znaki firm taksówkowych. Ludzie wsiadali i wysiadali. Kilkoro stało na brzegu lądowiska i obserwowało resztę miasta przez ustawione na postumentach teleskopy. Wszyscy, bez wyjątku, mieli na sobie groteskowe stroje, bufiaste peleryny lub płaszcze, a także wystudiowanie dziwaczne nakrycia głów; burza kolorów i tekstur sprawiała, że nawet otaczająca architektura wydawała się nieco powściągliwa. Ludzie nosili maski lub skrywali się za eleganckimi wachlarzami i parasolkami. Prowadzili na smyczach zmodyfikowane zwierzęta domowe, nie poddające się żadnej znanej klasyfikacji, na przykład koty z grzebieniami jaszczurów. A niektórzy właściciele nawet przewyższali dziwacznością swoje zwierzęta. Niektórzy stali się w pełni czworonożnymi centaurami; inni — choć nadal posiadali kształty w zasadzie ludzkie — zdeformowali je do tego stopnia, że ich ciała wyglądały jak awangardowe rzeźby. Pewna kobieta tak sobie wydłużyła czaszkę, że jej głowa przypominała rogaty dziób egzotycznego ptaka. Ktoś inny znów zmienił się w starożytny, mityczny stereotyp Kosmity — ciało miał niedorzecznie cienkie i wydłużone, a oczy ciemne i wąskie jak migdały.

Chanterelle powiedziała mi, że takich zmian można dokonać w ciągu kilku dni, co najwyżej tygodni. Ktoś dostatecznie zdeterminowany mógł przekształcać swe ciało kilkanaście razy w roku. Ja się równie często strzygłem. Jakże więc miałem znaleźć tutaj Reivicha?

— Na twoim miejscu nie stałabym tutaj przez cały dzień — powiedziała Chanterelle. — Chyba nie chcesz, by się zorientowano, że nie pochodzisz z okolicy?

Wymacałem w kieszeni lodowy pistolet i miałem nadzieję, że zauważyła, jak naprężyło się moje ramię, gdy go dotknąłem.

— Po prostu idź. Kiedy będę chciał rady, poproszę o nią. — Chanterelle poszła bez słowa, ale po kilku krokach zacząłem czuć się winny, że tak na nią szczeknąłem. — Przepraszam. Wiem, że chciałaś pomóc.

— Zrobiłam to w swoim interesie — powiedziała kątem ust, jakby dzieląc się dowcipem. — Nie chcę, by ktoś cię zaczepił, bo ja dostałabym się w krzyżowy ogień.

— Dzięki za troskę.

— To walka o przetrwanie. Czemu miałabym się o ciebie troszczyć, skoro właśnie poraniłeś moich przyjaciół, a ja nie znam nawet twojego imienia?

— Twoim znajomym nic nie będzie — powiedziałem. — Jutro o tej porze przestaną nawet kuleć, chyba że zechcą obnosić się ze swymi obrażeniami. I przeżyli doskonałą przygodę, mogą snuć opowieści w kręgach myśliwskich.

— A twoje imię?

— Nazywaj mnie Tanner — powiedziałem i szturchnąłem ją, by szła dalej.

Kiedy przecinaliśmy lądowisko, kierując się do łukowatego wejścia do Escherowskich Turni, wiał ciepły wilgotny wiatr. Kilka palankinów rzuciło się przed nami ku wejściu niczym ruchome nagrobki. Przynajmniej nie padał deszcz. Może w tej części miasta deszcz nie lał tak często, a może znajdowaliśmy się wystarczająco wysoko, by uniknąć najgorszych opadów. Moje ubranie nie wyschło jeszcze po pobycie w Mierzwie, a pod tym względem Chanterelle nie wyglądała lepiej.

Łuk prowadził do jasno oświetlonej przestrzeni z chłodnym i wonnym powietrzem. Na suficie rozwieszono latarnie, transparenty i wolno wirujące cyrkulatory. Korytarz łagodnie zakręcał w prawo, przekraczając ozdobne stawki po kamiennych mostach. Drugi raz od przybycia zobaczyłem patrzące na mnie karpie.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Migotliwa wstęga. Tom 2: Odwet»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Migotliwa wstęga. Tom 2: Odwet» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Alastair Reynolds - Poseidon's Wake
Alastair Reynolds
Alastair Reynolds - On the Steel Breeze
Alastair Reynolds
Alastair Reynolds - The Six Directions of Space
Alastair Reynolds
Alastair Reynolds - L'espace de la révélation
Alastair Reynolds
Alastair Reynolds - Unendlichkeit
Alastair Reynolds
Alastair Reynolds - Chasm City
Alastair Reynolds
Alastair Reynolds - Otchłań Rozgrzeszenia
Alastair Reynolds
Отзывы о книге «Migotliwa wstęga. Tom 2: Odwet»

Обсуждение, отзывы о книге «Migotliwa wstęga. Tom 2: Odwet» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x