Alfred Bester - Gwiazdy — moje przeznaczenie

Здесь есть возможность читать онлайн «Alfred Bester - Gwiazdy — moje przeznaczenie» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Olsztyn, Год выпуска: 2006, ISBN: 2006, Издательство: Solaris, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Gwiazdy — moje przeznaczenie: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Gwiazdy — moje przeznaczenie»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Niezbyt odległa przyszłość, człowiek opanował układ słoneczny, posiadł też umiejętność teleportowania się z miejsca na miejsce, o ile zna koordynaty miejsca docelowego. Teleportować można się w obrębie planety, nikomu jednak nie udał się skok przez kosmiczną pustkę.
Ta umiejętność odmieniła cały świat, ale nie odmieniła samego człowieka. Jego postępowaniem kierują wciąż te same namiętności — a
są jedną z najlepszych książek o zemście.
Niejaki Foyle jest zwykłym pracownikiem na statku kosmicznym, ani inteligentnym, ani ambitnym, szary człowiek jakich wiele. Do czasu, gdy wrak rozbitego statku, na którym z determinacją walczy o życie jedyny rozbitek — Foyle właśnie — zostaje obojętnie ominięty przez inny statek. Foyle wpada we wściekłość i poprzysięga zemstę ludziom, którzy nie chcieli uratować rozbitka.
Od tej chwili akcja nabiera nieprawdopodobnego tempa. Samotny mściciel w dążeniu do zemsty staje się nadczłowiekiem, zdolnym do nieprawdopodobnych czynów.

Gwiazdy — moje przeznaczenie — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Gwiazdy — moje przeznaczenie», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Żyje.

— Jak to możliwe?

— Można się tylko domyślać. Widziałeś te strzępy namiotu, walające się przy nim? Wybuch musiał nastąpić w drugim końcu katedry i namioty, za którymi stał Foyle, zamortyzowały falę uderzeniową. Potem spadł na dół przez krater, jaki otworzył się w posadzce, zanim coś zdążyło go uderzyć.

— Kupuje to. Musimy go stamtąd wydostać. Jest jedynym człowiekiem, który wie, gdzie znajduje się PirE.

— Czy ono może ciągle być gdzieś tutaj… nie zdetonowane?

— Jeżeli leży w sejfie, to tak. Ten materiał jest odporny na wszystko. Nie zawracaj sobie teraz tym głowy. Pomyśl lepiej jak go wyciągnąć.

— Nie możemy się spuścić na dół.

— Dlaczego?

— Czy to nie oczywiste? Jeden fałszywy krok i cała ta masa runie.

— Widziałeś te miedź spływającą na dół?

— Tak, na Boga!

— Jeśli nie wyciągniemy go w przeciągu dziesięciu minut, znajdzie się na samym dnie kałuży płynnej miedzi.

— Co robić?

— Mam pewien pomysł.

— Jaki?

— Po drugiej stronie ulicy stoją budynki dawnego RCA. Ich piwnice znajdują się na tym samym poziomie, co podziemia świętego Patryka.

— No i…?

— Zejdziemy do nich i spróbujemy przebić tunel. Może tą drogą uda nam się wyciągnąć Foyla.

Brygada ratowników włamała się do starodawnych budynków RCA, opuszczonych i zapieczętowanych dwie generacje temu. Dostali się do arkadowych piwnic, rozwalając po drodze muzealne magazyny detali z zamierzchłych czasów, znaleźli szyby starożytnych wind i spuścili się nimi na drugi poziom podziemi, zapełniony instalacjami elektrycznymi, ciepłowniczymi oraz systemami chłodniczymi. Stamtąd zeszli jeszcze niżej, do kanałów, zanurzając się po pas w wodzie pochodzącej ze strumieni prehistorycznej wyspy Manhattan, strumieni, które wciąż płynęły pod pokrywającymi je ulicami.

Brnąc tak po pas w wodzie kanałem prowadzącym w kierunku północno-wschodnim i z każdym krokiem zbliżając się do położonych po przeciwnej stronie ulicy krypt katedry św. Patryka stwierdzili nagle, że przed nimi smolistą czerń, w której do tej pory się poruszali, rozprasza migotliwy poblask ognia. Dagenham krzyknął i rzucił się do przodu. Eksplozja, która odsłoniła drugi poziom podziemi katedry św. Patryka, rozerwała również ścianę oddzielającą znajdujące się tam krypty od piwnic budynku RCA. Wychylając się poprzez postrzępioną dziurę w kamieniu i ziemi mogli zajrzeć na dno piekła.

Pięćdziesiąt stóp od wyrwy dostrzegli Foyla uwikłanego w labirynt poskręcanych belek, kamieni, rur, blach i drutu. Oświetlały go ryczące na górze płomienie i pełgające wokół niego, chwiejne ogniki. Paliło się na nim ubranie a na twarzy pulsował szkarłatny tatuaż. Poruszał się niemrawo, jak zdezorientowane zwierze schwytane w potrzask.

— Mój Boże! — wykrzyknął Yáng-Yeovil. — Płonący Człowiek!

— Co?

— Płonący Człowiek, którego widziałem na Schodach Hiszpańskich. Mniejsza z tym. Co robimy?

— Wchodzimy, ma się rozumieć.

Nagle, niemal ocierając się o Foyla, przetoczyła się w dół jasna, rozżarzona do białości kula miedzi i osiągając położone dziesięć stóp niżej dno krateru rozprysnęła się na sto skwierczących kropli. Za nią spłynęła druga, trzecia i po chwili płynął tamtędy nieprzerwany strumień roztopionego metalu. Zaczęła tworzyć się kałuża. Dagenham i Yáng-Yeovil nasunęli na twarze szyby ochronne swych hełmów i wpełzli przez dziurę w murze do środka. Po trzech minutach daremnych wysiłków zdali sobie sprawę, że nie przedrą się do Foyla przez tę plątaninę. Była nie do przebycia od zewnątrz, ale można się było przedostać przez nią od środka. Dagenham i Yáng-Yeovil wycofali się na naradę.

— My go nie wydostaniemy — krzyknął Dagenham — ale może wyjść stamtąd sam.

— Jak? Przecież nie może jauntować, bo inaczej dawno by go już tam nie było.

— Nie. Może się wspiąć na górę. Popatrz. Idzie w lewo, potem pod górę, odwraca się, obchodzi tamtą belkę, prześlizguje się pod nią i przeciska przez ten kłąb drutu. Tych drutów nie da się przebyć od naszej strony i dlatego nie możemy do niego dotrzeć, ale można się przecisnąć miedzy nimi od środka, a więc musi się stamtąd wydostać o własnych siłach. To jest droga jednokierunkowa.

Kałuża płynnej miedzi dopełzała już do stóp Foyla.

— Jeśli zaraz stamtąd nie wyjdzie, upiecze się żywcem.

— Będziemy musieli mu mówić jak ma iść… co ma robić. Obaj mężczyźni zaczęli krzyczeć:

— Foyle! Foyle! Foyle!

Płonący Człowiek poruszał się wciąż niemrawo w swym potrzasku. Ulewa skwierczącej miedzi przybrała na sile.

— Foyle! Obróć się w lewo. Słyszysz, Foyle! Obróć się w lewo i wspinaj się pod górę. Wydostaniesz się stamtąd, jeśli będziesz robił co mówię. Obróć się w lewo i wspinaj się pod górę. Potem… Foyle!

— Nie słyszy. Foyle! Gully Foyle! Słyszysz nas?

— Poślij po Jiz. Może jej usłucha.

— Nie, lepiej po Robin. Jest telenadawczynią. Będzie musiał jej słuchać.

— Ale czy ona to zrobi? Czy będzie chciała ocalić akurat jego?

— Będzie musiała. To coś ważniejszego niż nienawiść. W tej chwili nie ma ważniejszej sprawy na tym cholernym świecie. Sprowadzę ją. — Yáng-Yeovil zaczął się wyczołgiwać.

Dagenham powstrzymał go.

— Czekaj, Yeo. Popatrz no na niego. On migocze.

— Migocze?

— Popatrz tylko… Mruga jak robaczek świętojański. Patrz! Raz go widać, a raz nie widać.

Postać Foyla to pojawiała się, to znikała i tak na przemian z bardzo dużą częstotliwością. Przywodziło to na myśl świetlika schwytanego w płonącą pułapkę.

— Co on wyprawia? Co on próbuje zrobić? Co się dzieje?

* * *

Próbował uciec. Szaleńczo miotał się na wszystkie strony niczym usidlony świetlik albo ćma, która wpadła do klosza płonącej lampy naftowej… niczym osmalone ogniem stworzenie tłukące się na oślep po nieznanym.

Dźwięk docierał doń jako obraz, jako dziwne, świetlne wzory. Widział dźwięk wykrzykiwanego w oślepiającym rytmie własnego nazwiska:

FOYLE FOYLE FOYLE
FOYLE FOYLE FOYLE
FOYLE FOYLE FOYLE
FOYLE FOYLE FOYLE
FOYLE FOYLE FOYLE

Ruch odczuwał jako dźwięk. Słyszał trzepotanie płomieni, słyszał kłęby dymu, słyszał migotliwe, drwiące cienie, wszystko przemawiało ogłuszająco dziwnymi językami:

— BURUU GYARRR? — pytała para.

— Asza. Asza, rit-kit-dit-zit m’gid-od — odpowiadały szybkie cienie.

— Ochhh. Achhh. Hiii. Tiii — wrzeszczały fale ciepła.

Nawet płomienie pełzające po jego własnym ubraniu ryczały mu żargonem w uszy:

— MANTERGEISTMANNN! — wyły.

Barwa była dlań bólem… ciepłem, zimnem, ciśnieniem, wrażeniami wysokości nie do zniesienia i głębin bez dna, straszliwych przyspieszeń i miażdżących przeciążeń:

Dotyk był dlań smakiem czuł w ustach kwaskowaty smak drewna i słony metalu - фото 2

Dotyk był dlań smakiem — czuł w ustach kwaskowaty smak drewna i słony metalu, kamień dotknięty palcami smakował kwaśno-słodko, a kontakt ze szkłem zepsuł mu apetyt mdlącą słodyczą.

Węch był dlań dotykiem — gorący kamień pachniał jak pieszczący policzek aksamit. Dym i popiół były szorstkim, obcierającym skórę tweedem, przypominającym w dotyku namoknięty brezent. Płynny metal pachniał jak stukot jego walącego w piersiach serca, a jonizacja wywołana wybuchem PirE wypełniała powietrze ozonem, który pachniał jak przeciekająca przez palce woda.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Gwiazdy — moje przeznaczenie»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Gwiazdy — moje przeznaczenie» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Gwiazdy — moje przeznaczenie»

Обсуждение, отзывы о книге «Gwiazdy — moje przeznaczenie» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x