Alfred Bester - Gwiazdy — moje przeznaczenie

Здесь есть возможность читать онлайн «Alfred Bester - Gwiazdy — moje przeznaczenie» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Olsztyn, Год выпуска: 2006, ISBN: 2006, Издательство: Solaris, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Gwiazdy — moje przeznaczenie: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Gwiazdy — moje przeznaczenie»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Niezbyt odległa przyszłość, człowiek opanował układ słoneczny, posiadł też umiejętność teleportowania się z miejsca na miejsce, o ile zna koordynaty miejsca docelowego. Teleportować można się w obrębie planety, nikomu jednak nie udał się skok przez kosmiczną pustkę.
Ta umiejętność odmieniła cały świat, ale nie odmieniła samego człowieka. Jego postępowaniem kierują wciąż te same namiętności — a
są jedną z najlepszych książek o zemście.
Niejaki Foyle jest zwykłym pracownikiem na statku kosmicznym, ani inteligentnym, ani ambitnym, szary człowiek jakich wiele. Do czasu, gdy wrak rozbitego statku, na którym z determinacją walczy o życie jedyny rozbitek — Foyle właśnie — zostaje obojętnie ominięty przez inny statek. Foyle wpada we wściekłość i poprzysięga zemstę ludziom, którzy nie chcieli uratować rozbitka.
Od tej chwili akcja nabiera nieprawdopodobnego tempa. Samotny mściciel w dążeniu do zemsty staje się nadczłowiekiem, zdolnym do nieprawdopodobnych czynów.

Gwiazdy — moje przeznaczenie — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Gwiazdy — moje przeznaczenie», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Nie był ślepy, ani głuchy, ani pozbawiony czucia. Spłynęło nań dziwne doznanie, ledwie przefiltrowane przez system nerwowy, pogmatwany i pozwierany na skutek szoku wywołanego wybuchem PirE. Cierpiał na synestezję — ten zadziwiający stan, w którym zmysły odbierają bodźce ze świata obiektywnego i przekazują je do mózgu, ale tam, w mózgu, wrażenia zmysłowe zostają przemieszane. I tak dźwięk rejestrowany był przez mózg Foyla jako obraz, ruch jako dźwięk, barwa sprawiała ból, dotyk stawał się smakiem, a zapach dotykiem. Był uwięziony nie tylko w labiryncie piekła szalejącego pod ruinami katedry św. Patryka; był również więźniem kalejdoskopu własnych, przemieszanych zmysłów.

I znowu, zdesperowany, na upiornej krawędzi zagłady, zrzucił wszystkie więzi i nawyki życiowego doświadczenia, czy też może został z nich wyzuty. Powrócił od uwarunkowanego iloczynu środowiska i doświadczenia do kierującej się instynktem istoty pragnącej uciec i przetrwać i wkładającej w to wszystkie swoje siły. I znowu, jak przed dwoma laty, zdarzył się cud. Nieodłączna energia całego ludzkiego organizmu, energia zawarta w każdej komórce, każdym włóknie, każdym nerwie i mięśniu umożliwiła mu zrealizowanie tego pragnienia i Foyle znowu kosmo-jauntował.

Gnał wzdłuż linii hiperdezyjnych, zakrzywiającego się wszechświata z prędkością myśli, daleko przewyższającą szybkość światła. Jego prędkość względem słońca była tak przerażająco wielka, że przypisana mu oś czasu odgięła się od prostej przeciągniętej pionowo od Przeszłości poprzez Teraźniejszość ku Przyszłości. Gnał migocząc wzdłuż nowej, niemal poziomej teraz osi, wzdłuż tej nowej, czasoprzestrzennej linii hiperdezyjnej, kierowany geniuszem ludzkiego umysłu nie blokowanym już pojęciem niemożliwości.

Dokonał znowu tego, czego nie udało się dokonać Helmutowi Grantowi, Enzio Dandridge’owi i dziesiątkom innych eksperymentatorów, bowiem ślepa panika, jaka nim owładnęła, kazała mu zapomnieć o czasoprzestrzennych zakazach, które udaremniły wcześniejsze próby. Nie jauntował się do Gdziekolwiek, ale do Kiedykolwiek. Co jednak najważniejsze, świadomość czwartego wymiaru, kompletnego obrazu Wektora Czasu i swojego na nim położenia, która, choć skryta gdzieś głęboko przez rutynę życia, drzemie w każdym człowieku — była u Foyla tuż pod powierzchnią. Jauntował wzdłuż hiperdezyjnych linii czasoprzestrzeni do Gdziekolwiek i Kiedykolwiek przenosząc dzięki wspaniałemu aktowi wyobraźni „j” — pierwiastek kwadratowy z minus jedności — ze zbioru liczb urojonych do zbioru liczb rzeczywistych.

Jauntował.

Jauntował się wstecz wzdłuż osi czasu do przeszłości. Stał się Płonącym Człowiekiem, który wzbudzał w nim takie przerażenie i zdumienie na plaży w Australii, w gabinecie szarlatana z Szanghaju, na Schodach Hiszpańskich w Rzymie, na Księżycu i w Kolonii Skopców na Marsie. Jauntował się wstecz poprzez czas, odwiedzając ponownie pola okrutnych bitew, które stoczył w swym tygrysim polowaniu Gully Foyle — mściciel. Jego ogniste pojawienia były czasami zauważane, czasami nie.

Jauntował się.

Był na pokładzie „Nomada” dryfującego w mroźnej pustce kosmosu. Stał w drzwiach donikąd.

Chłód miał smak cytryny, a próżnia drapała mu skórę pazurami. Słońce i gwiazdy były febrą trzęsącą jego kośćmi.

— GLOMMHA FREDNIS! — ryczał mu w uszy ruch.

Korytarzem oddalała się jakaś postać odwrócona do niego plecami; postać z miedzianym kotłem wypełnionym racjami żywnościowymi na ramieniu; postać rzucająca się przed siebie, płynąca w próżni, posuwająca się gwałtownymi skrętami ciała poprzez nieważkość. To był Gully Foyle.

— MEEHAT JESSROT — wyło mu w uszach na widok tego ruchu.

— Aha! Oho-ho! M’git not to kak — odpowiadało migotanie świateł i cieni.

— Oooooooch? Soooooo? — pomrukiwała rozbudzona ze snu szumowina gratów.

Smak cytryny w ustach stał się nie do zniesienia. Drapanie pazurów po skórze było torturą.

Jauntował się.

W niecałą sekundę po zniknięciu, pojawił się znowu w piecu pod gruzami św. Patryka. Jak ćmę ciągnęło go do płomieni, od których usiłował uciec. Tylko przez chwile wytrzymał ryczącą mękę.

Jauntował się.

Był w otchłani Gouffre Martel.

Aksamitna ciemność była dlań rozkoszą, rajem, błogosławieństwem.

— Ach! — krzyknął z ulgą.

— Ach! — wróciło echo jego głosu a dźwięk ten przeistoczył się w oślepiającą mozaikę, światła:

Płonący Człowiek skrzywił się z bólu Dość zawołał oślepiony hałasem i - фото 3

Płonący Człowiek skrzywił się z bólu.

— Dość! — zawołał oślepiony hałasem i znowu nadleciała olśniewająca mozaika światła:

W łagodnych wzorach zórz polarnych doszedł jego oczu odległy tupot nóg - фото 4

W łagodnych wzorach zórz polarnych doszedł jego oczu odległy tupot nóg:

To była grupa pościgowa ze szpitala Gouffre Martel tropiąca Foyla i Jisbellę - фото 5 To była grupa pościgowa ze szpitala Gouffre Martel tropiąca Foyla i Jisbellę - фото 6 To była grupa pościgowa ze szpitala Gouffre Martel tropiąca Foyla i Jisbellę - фото 7

To była grupa pościgowa ze szpitala Gouffre Martel, tropiąca Foyla i Jisbellę McQueen geofonem. Płonący Człowiek znikł, ale przedtem, nieświadomie, odciągnął ścigających z tropu zbiegów.

Był z powrotem pod gruzami św. Patryka, pojawiając się tam w chwilę po swym ostatnim zniknięciu. W swych dzikich wypadach w nieznane błąkał się po przypadkowych liniach hiperdezyjnych czasoprzestrzeni, które nieuchronnie sprowadzały go z powrotem do Teraźniejszości, od której pragnął uciec, bowiem na odwróconej krzywej siodłowej czasoprzestrzeni, jego Teraźniejszość była punktem położonym najniżej.

Mógł, wzdłuż linii hiperdezyjnych, poruszać się w górę w przyszłość i przeszłość, ale zawsze potem musiał spaść znowu do swej własnej Teraźniejszości, jak popchnięta po pochyłej ściance z dna dołka o nieskończonej głębokości piłka, która toczy się coraz to wolniej i wolniej, aby w końcu zatrzymać się na moment w bezruchu i stoczyć z powrotem w otchłań.

Ale zrozpaczony, wciąż miotał się w nieznane.

Znowu się jauntował.

Był na australijskim wybrzeżu, na plaży Jervis Beach.

Ruch bijących o brzeg fal wywrzaskiwał:

— LOGGERMIST CROTEHAVEN!

Szum przyboju oślepiał go światłami baterii reflektorów.

Przed nim stali Gully Foyle i Robin Wednesbury Na piasku który w ustach - фото 8

Przed nim stali Gully Foyle i Robin Wednesbury. Na piasku, który w ustach Płonącego Człowieka wywoływał smak octu, leżało ciało mężczyzny. Wiatr smagający mu twarz smakował jak szary papier.

Foyle otworzył usta i krzyknął. Dźwięk ten rozbłysnął w płonących, jasnych jak gwiazdy bąblach.

Foyle postąpił krok.

— GRASZ? — wrzasnął ruch.

Płonący Człowiek jauntował się.

Był w biurze Sergeia Orela w Szanghaju.

Przed nim znowu stał Foyle mówiący świetlnymi wzorami:

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Gwiazdy — moje przeznaczenie»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Gwiazdy — moje przeznaczenie» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Gwiazdy — moje przeznaczenie»

Обсуждение, отзывы о книге «Gwiazdy — moje przeznaczenie» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x