Borys Sledow roześmiał się.
— Skoro tak, to lecę tam jeszcze dziś. — Ale potem spoważniał i zapytał:
— Mimo wszystko wydaje mi się to trochę dziwne, że Rada poleciła jej pobyt na Atlantyku…
— Sam tego nie rozumiem. Co może mieć wspólnego nasza stacja z działaniami Rady Rozbrojeniowej? Chodzi zdaje się o jakąś tajemniczą sprawę, więc dopiero na miejscu będziesz mógł osądzić, czy i jak możemy pomóc. Aha! Doktor Treddenkamp jest znakomitym fachowcem, więc czasem nie wygaduj głupstw — Grigorij żartobliwie pogroził przyjacielowi palcem. — Czytałem jej rozprawę naukową o związkach bioniki z cybernetyką. Wiesz co? Najlepiej zabierz ze sobą nasz nowy model przenośnego modulatora i pokaż jej. Możliwe, że da nam kilka dodatkowych wskazówek, jak moglibyśmy go ulepszyć.
— W porządku. O ile cię znam, przygotowałeś już dla mnie wszystkie niezbędne do wyjazdu papiery.
— Widzę, że znasz mnie całkiem nieźle. Proszę…
* * *
Marlies siedziała na relingu i przyglądała się, co porabiają Traxel i Arbazis, które wybrały się na niewielką wycieczkę. Na farmie panował zupełny bezruch i spokój — stępiły się wielkie noże na walcach, służących do przemiału wyłowionych z morza wodorostów. Marlies zazdrościła trochę kierownikom technicznym fabryki, którzy przerwę w pracy aż do czasu wymiany stępionych ostrzy traktowali jak urlop i spokojnie opalali się na rozstawionych leżakach. Ona musiała przede wszystkim myśleć o zadaniu powierzonym jej przez Radę Rozbrojeniową.
Nauczyła się dużo od swego ojca, ale kiedy umarł, miała dopiero siedemnaście lat. Wiele od tego czasu zapomniała, a teraz zapewne przydałyby się jej bardzo owe zapomniane wiadomości. Niedawno poczyniła pewne, godne uwagi obserwacje: od niedawna niektóre ośmiornice, zamiast jak do tej pory żyć w załomach i jamach skalnych na grzbietach podmorskich gór, przeniosły się do najwyższych warstw…
Właściwie mogło tu chodzić przede wszystkim o wypuszczone z Delaware Bay octopy i architenty, na których najczęściej prowadzono badania. Powróciły one w swoje strony, ale najwidoczniej utraciły przez czas spędzony w niewoli swoją zdolność do życia w oceanicznych głębinach. W stosunku do ludzi ośmiornice te zachowywały się w gruncie rzeczy obojętnie i pokojowo, pod warunkiem, że się ich nie drażniło. Natomiast olbrzymie niebezpieczeństwo dla ludzkiego życia przedstawiały ośmiornice kenionowe z Georg Bank, które swego czasu modulował kapitan Morris. Dowiodły tego liczne wypadki napadów ośmiornic na nie spodziewające się niczego złego statki i ich załogi.
Ze wszystkich obserwacji Marlies wyciągnęła pewien interesujący wniosek. Postawiła mianowicie hipotezę, że ośmiornice posiadają nie tylko uwarunkowaną biologicznie zdolność regeneracji utraconych części ciała, ale mogą też wytwarzać w swoich organizmach blokadę przeciw powtarzanej modulacji.
Ale na razie najważniejszy był problem wędrówek ośmiornic i ustalenie, gdzie w tej chwili znajdują się ośmiornice Morrisa…
Marlies podskoczyła raptownie — w trakcie rozmyślań zupełnie zapomniała o obserwacji Traxel i Arbazis. Powinny przecież powrócić już ze swej wycieczki.
Dziewczyna popędziła ku śluzie, którą zwykle ośmiornice dostawały się do przeznaczonego dla nich zbiornika, i tam, w falującej niespokojnie wodzie zobaczyła swoje podopieczne otoczone dookoła ośmiornicami żyjącymi na swobodzie. Wyglądało to tak, jakby toczyła się tutaj jakaś burzliwa narada. Po chwili ruszył ku niej Traxel — po drgających, wibrujących nienormalnie ramionach ośmiornicy Marlies poznała, że zwierzę opanował jakiś nieoczekiwany niepokój. Potem w owych drganiach wyłowiła znany jej rytm, mówiący, że gdzieś w pobliżu znajdują się wędrowne głowonogi. To był właśnie ten sygnał, na który doktor van Treddenkamp od kilku tygodni niecierpliwie czekała…
* * *
Borys Sledow czekał w porcie lotniczym na Maderze na przylot wynajętego wodolotu, który miał dowieźć go do farmy na Morzu Sargassowym. Grał właśnie w szachy z jednym z techników gdy wszedł dyspozytor portu i powiedział coś kilku siedzącym tu ludziom z obsługi. Tamci zerwali się z miejsc i natychmiast wyszli. Potem dyspozytor podszedł nieoczekiwanie do stolika grających i odezwał się na pół żartobliwie:
— Senhor Sledow… Jeżeli chce pan szybko dostać się na Kelb2, to ma pan okazję. Może pan polecieć z nami i skoczyć ze spadochronem. Za godzinę startujemy na specjalny rozkaz Rady Rozbrojeniowej. Pan zajmuje się trochę ośmiornicami, prawda? Czeka tam na pana dość ciekawe zajęcie.
— Jakie?
— Zauważono wielkie skupiska wędrownych ośmiornic.
Dookoła stolika zebrała się tymczasem grupa lotników, słuchających z niedowierzaniem rewelacji przyniesionych przez dyspozytora. Gdyby nie ów rozkaz Rady, uznano by całą tę historię za wymyśloną przez człowieka, który dostał porażenia słonecznego — tak nieprawdopodobnie brzmiała relacja o walce ośmiornic na morskiej farmie, przekazana za pośrednictwem radiostacji na Teneryfie.
Borys Sledow wstał od swego stolika…
* * *
Marlies van Treddenkamp forsowała kipiel przyboju, zalewającą śliski i bez tego pokład głównego pontonu farmy.
Okazało się, że prawidłowo zinterpretowała zachowanie się Traxel. Od tego czasu niemal nie spała, lecz pracowała gorączkowo nad odpowiednim do sytuacji przeprogramowaniem swoich gumowych potworów.
— Co się stało? — krzyknął Peter Skaagen, kiedy ociekająca wodą Marlies weszła na mostek kapitański. Ze zdziwieniem zauważyła, że oficer przyciska ucho do ekranu, na którym wyraźnie widać było twarz poruszającego ustami człowieka, ale nie słychać było jego głosu przez piekielne świsty i trzaski.
— To wina tego cholernego sztormu — zaczęte mówić Marlies. — Z jednej strony pomógł nam, bo spędził wszystkie ośmiornice Morrisa w okolice far…
— Tu maszynownia! — przerwał jej czyjś głos z interfonu.
— Uruchomić pompy! — krzyknął Peter. — Woda wdarła się do sektora siódmego w pontonie C!
Potem ponownie pochylił się w stronę ekranu wołając:
— Zachować spokój! Zabarykadować grodzie wodoszczelne. Możecie je nawet zaspawać, jeśli dzięki temu macie się czuć bezpieczniej! Zatonięcie nie grozi wam na pewno!
Potem odetchnąwszy głęboko obrócił się w stronę czekającej dziewczyny:
— Marlies, to cholernie ważne. Otworzył się wentyl pływowy w siódmym sektorze. Jak do tego doszło, do diabła!?
— To musiała zrobić któraś z ośmiornic — odpowie działa Marlies. — Przecież mówiłam ci już, że powinniśmy być na takie przyjemności i niespodzianki przygotowani. Znasz przecież historię polipów Morrisa…
Peter westchnął. Czuł się zdecydowanie nieswojo.
— Nigdy się z tymi cholernymi bydlętami nie uporamy — powiedział. — Trzeba było od razu nadać SOS. Niezbyt po prostu rozumiem ten twój cudowny plan obrony. Zaufałem ci ślepo, ale tu chodzi przecież o całą farmę i o życie tych ludzi na pokładzie — oparł się ciężko o autopilota i zapatrzył się ponuro na szalejące morze. Marlies nie odpowiadała…
Po chwili ponownie zgłosił się człowiek z maszynowni:
— Pompy uruchomione. Mniej więcej za dwie godziny…
Ostry, przenikliwy sygnał zagłuszył jego ostatnie słowa, na tablicy kontrolnej migało jedno ze świateł, opatrzone napisem: „Śruba numer 4”.
— Czyżby znowu te polipy z piekła rodem? — Peter obrócił się ku dziewczynie.
— Prawdopodobnie.
— Jeżeli pójdzie tak dalej, to staną wszystkie śruby i utracimy możność trzymania się pod wiatr. Chyba sama wiesz, co się tutaj będzie wtedy działo…
Читать дальше