W Północnej Ameryce siatka to były skrzyżowania równoleżników 35°, 40°, 45°, 50° szerokości północnej i południków 110°, 115°, 120° długości zachodniej — dwanaście celów. Do każdego ostrzeżenia dodaliśmy jakąś sympatyczną wiadomość dla mieszkańców, w rodzaju:
— Cel 115° zach. na 35° płn. — uderzenie nastąpi o 45 km na pomocny zachód od właściwego celu, dokładnie na szczycie New York Peak. Polecamy ten fakt łaskawej uwadze mieszkańców Goffs, Cima, Kelso i Nipton.
— Cel 100° zach. na 40° płn. znajduje się na północno-północny zachód od Norton, Kansas, w odległości 20 km, czyli 30 mil angielskich. Ostrzegamy obywateli Norton, Kansas i Beaver City, Nebraska. Prosimy trzymać się z dala od szyb okiennych. Po uderzeniu najlepiej jest odczekać co najmniej pół godziny w domu, ze względu na nie bezpieczeństwo odłamków skały opadających z wielkiej wysokości. Eksplozji nie należy obserwować nie osłoniętymi oczyma. Uderzeń nastąpi dokładnie o 3.00 waszego czasu lokalnego, w piątek 16 czyli o 9.00 GMT — życzymy powodzenia!
— Cel 110° zach. na 50° płn. — uderzenie nastąpi o 10 km północ od właściwego celu. Polecamy ten fakt uwadze mieszkańców Walsh, Saskatchewan.
Poza siatką wybraliśmy jeden cel na Alasce (150° zach. x 60° płn.) i dwa w Meksyku (110° zach. x 30° płn., 105° zach. x 25° płn.), żeby nie myśleli, że ich zaniedbujemy, i parę dodatkowych na zatłoczonym wschodzie, głównie w wodzie, np. w Jeziorze Michigan pomiędzy Chicago a Grand Rapids i w Jeziorze Okeechobee na Florydzie. Tam, gdzie pracowaliśmy z wodą, Mike dokonał projekcji fal powodziowych od uderzeń, z godzinami dla wszystkich miast na brzegu.
Przez trzy dni, od rana we wtorek 13 aż do momentu pierwszego uderzenia wcześnie rano w piątek 16, zalewaliśmy Ziemię ostrzeżeniami. Uprzedziliśmy Anglię, że trafienie w Cieśninie Kaletańskiej naprzeciwko ujścia Tamizy spowoduje zakłócenia w górze rzeki; Sowiety ostrzegliśmy przed trafieniem w Morze Azowskie, i przydzieliliśmy im własną siatkę celów; Wielkie Chiny dostały siatkę na Syberii, Pustyni Gobi i na zachodnim pograniczu — niektóre cele przesunęliśmy, żeby oszczędzić ich zabytkowy Wielki Mur, o czym zawiadomiliśmy ich z pedantyczną dokładnością. Pan-Afryka dostała strzały w jezioro Wiktorii, w pustynną część Sahary, jeden w Góry Smocze na południu, jeden przesunięty o 20 kilometrów na zachód od Wielkiej Piramidy — poradziliśmy im, żeby najpóźniej do czwartku o północy GMT poszli za przykładem Czadu. Indiom kazaliśmy zwrócić uwagę na pewne szczyty górskie i na redę portu w Bombaju — w tych samych godzinach co Wielkie Chiny. I tak dalej.
Próbowali zagłuszać nasze komunikaty, ale nadawaliśmy je na nich prosto z góry, na kilku pasmach — trudno z tym walczyć.
Ostrzeżenia wymieszane były z propagandą, białą i czarną — wiadomości o porażce inwazji, przeraźliwe zdjęcia trupów, nazwiska i numery identyfikacyjne żołnierzy (to ostatnie pod adresem Czerwonego Krzyża i Półksiężyca, ale w rzeczywistości posępna przechwałka, że wszyscy komandosi zginęli i że wszyscy oficerowie i członkowie załóg statków albo zginęli, albo poszli do niewoli); „niestety” nie byliśmy w stanie zidentyfikować ofiar ze statku flagowego, gdyż przy zestrzeleniu został zniszczony tak doszczętnie, że było to niemożliwe.
Ale w sumie wyciągaliśmy do nich dłoń: „Słuchajcie, ludzie z Terra, nie chcemy was zabijać. Podejmując te wymuszone działania odwetowe, robimy co się da, żeby uniknąć zabijania… ale jeśli nie możecie albo nie chcecie zmusić waszych rządów, żeby dały nam spokój, to będziemy zmuszeni zabijać. My jesteśmy na górze, a wy na dole; nie powstrzymacie nas. Więc prosimy was, bądźcie rozsądni!”
W kółko tłumaczyliśmy im, jak łatwo jest nam dać im łupnia, i jak trudno im jest dosięgnąć nas. I nie przesadzaliśmy. Praktycznie nie da rady wystrzelić pocisku z Terry w Lunę; łatwiej jest wystrzeliwać z orbity parkingowej wokół Ziemi — ale też drożej. Dla nich najoszczędniejszy sposób na bombardowanie nas to atak ze statków.
Zwróciliśmy na to ich uwagę i spytaliśmy, na zmarnowanie ilu multimilionowych statków na takie próby mogą sobie pozwolić. Za jaką cenę opłaca się dać nam lanie za coś, czego nawet nie zrobiliśmy? Na razie kosztowało ich to siedem najlepszych i największych statków — czy chcą zaryzykować czternaście? W takim razie czeka na nie nasza tajna broń, którą posłużyliśmy się na FNS [21] FNS ( ang. Federal Nations Ship) — Statek Narodów Sfederowanych.
Pax .
To ostatnie to była przechwałka wykalkulowana — Mike obliczył, że szansę, aby Paxowi udało się przekazać wiadomość o tym, co się z nim stało, są mniejsze od 1:1000, a jeszcze mniej prawdopodobne jest, by dumne NS uwierzyły, że górnicy-katorżnicy potrafią przerobić swoje narzędzia na kosmiczną broń. NS nie miały też zbyt wielu statków do stracenia. Rejestry zawierają około dwustu pojazdów kosmicznych, nie licząc satelitów. Ale 90% z nich to małe statki orbitalne klasy Skowronka — a ten dotarł do Luny tylko dzięki temu, że pozbył się prawie wszystkiego i wylądował suchy.
Nie buduje się uniwersalnych statków kosmicznych — za drogie. NS miały sześć krążowników, które pewno mogłyby zbombardować nas bez lądowania na Lunie i uzupełniania paliwa, jeśli tylko zabrałyby w lukach dodatkowe zbiorniki. Miały jeszcze kilka, które można by przerobić tak, jak Skowronka , plus parę transportowców i statków do przewozu więźniów, które doleciałyby na orbitę wokół Luny, ale bez napełnienia zbiorników nie wróciłyby do domu.
Nie wątpiliśmy, że NS mogą nas pokonać. Pytanie brzmiało: ja wysoką cenę chcą za to zapłacić? Więc musimy ich przekonać, że cena będzie za wysoka, zanim zdążą wprowadzić do gry zbyt wieli sił. Jak partia pokera… Zamierzaliśmy licytować tak ostro, żeby przestraszyli się i spasowali. Nie traciliśmy nadziei. A dostała się nam bardzo nędzna kareta.
Pod koniec pierwszego dnia fazy radio-wideo, kiedy Mike już „rzucał kamieniami”, ustawiając pierwszą salwę, wróciła łączność, z Hongkongiem, Luna. Zadzwonił Profesor — wyobrażacie sobie, jak się ucieszyłem! Więc Mike wprowadził go w sytuację, a potem ja czekałem na jedną z jego łagodnych reprymend — szykowałem się, by odpowiedzieć ostro: „A c o miałem robić? Nie mogłem się z panem skontaktować, myślałem, że pan nie żyje! Zostałem sam jako p.o. szefa rządu, musiałem uporać się jakoś z tym kryzysem! Miałem przegapić taką okazję dlatego tylko, że pana nie było?”
Ale nigdy tego nie powiedziałem. Profesor oświadczył:
— Zrobiłeś dokładnie to, co powinieneś, Manuelu. Pełniłeś obowiązki głowy rządu, musiałeś uporać się jakoś z kryzysem. Jestem zachwycony, że nie przegapiłeś takiej okazji dlatego tylko, że mnie przy tym nie było.
I co tu robić z takim facetem? Rozpaliłem się już do czerwoności, i wszystko na darmo — musiałem jakoś to przełknąć i powiedzieć:
— Spasibo, Profesorze.
Profesor potwierdził śmierć „Adama Selene”.
— Moglibyśmy wykorzystać tę fikcję nieco dłużej, ale to była najlepsza sposobność. Mike, ty i Manuel zajmiecie się tą sprawą; ja po drodze zatrzymam się w Churchill i zidentyfikuję jego ciało.
Tak też uczynił. Nigdy nie pytałem, czy Profesor wybrał zwłoki Lunatyka czy żołnierza, ani też jak uciszył zamieszanych w to ludzi — pewno żaden kłopot, bo i tak wielu ciał w Górnym Churchill nie zidentyfikowano. To akurat miało odpowiednie rozmiary i kolor skóry; po wybuchowej dekompresji i spaleniu twarzy wyglądało przerażająco!
Читать дальше