— Nie wiem, jak — przyznałem. — Ale nie uważam, żeby komputerami zarządzał gubernator — on nie potrafi odróżnić komputera od kupy kamieni. Gubernator, czy raczej jego sztab, ustala taktykę, przygotowuje ogólne plany. Technicy-niedouki wpisują je w Mike’a. Mike czyta je, próbuje nadać im jakiś sens, układa je we właściwej kolejności i utrzymuje wszystko w ruchu. Ale Mikiem nikt nie zarządza; on jest na to za mądry. Wykonuje rozkazy, bo tak jest skonstruowany. Ale stanowi samoprogramujący układ logiczny, sam podejmuje decyzje. I Bohu dzięki, bo gdyby nie był mądry, to wszystko by się rozleciało.
— Nadal nie rozumiem, jak mamy „przeciągnąć go na naszą stronę”.
— Och. Mike nie ma wpisanej lojalności wobec gubernatora. Jak już wspomniałaś: jest maszyną. Ale gdybym chciał unieszkodliwić telefony, nie uszkadzając klimatyzacji, wodociągów czy elektryczności, pogadałbym z Mikiem. Jeśli on stwierdzi, że to śmieszne, może to zrobić.
— Czy nie można by mu tego zaprogramować? O ile dobrze rozumiem, możesz wchodzić do tej sali, w której on jest.
— Gdybym ja — albo ktokolwiek inny — wprowadził do Mike’a takie polecenie, nie pogadawszy z nim o tym, realizacja programu zostałaby zawieszona i rozdzwoniłoby się mnóstwo alarmów. Ale gdyby Mike chciał … — Opowiedziałem jej o czeku na bajońską sumę. — Mike jeszcze nie odnalazł siebie, Wyoh. I jest samotny. Wyznał mi, że jestem „jego jedynym przyjacielem” — czasami jest taki bezradny i szczery, że aż chce mi się płakać. Gdybyś ty też zechciała zaprzyjaźnić się z nim — nie myśląc o nim jako o „zwykłej maszynie” — no, nie wiem, co by zrobił, nie zastanawiałem się nad tym. Ale gdybym szykował coś niebezpiecznego, coś na wielką skalę, wolałbym mieć Mike’a za sojusznika.
— Szkoda, że nie mogę jakoś wśliznąć się do tej sali, gdzie on jest — powiedziała w zamyśleniu. — Makijaż chyba na nic się nie przyda?
— Och, nie musisz tam iść . Mike ma telefon. Zadzwonimy do niego?
Wstała.
— Mannie, jesteś nie tylko najdziwniejszym człowiekiem, jakiego znam, ale i najbardziej irytującym. Jaki jest jego numer?
— Tak to bywa, kiedy zbyt wiele czasu spędza się z komputerem. — Podszedłem do telefonu. — Jeszcze jedno, Wyoh. Wystarczy, żebyś zatrzepotała rzęsami albo zafalowała swymi wdziękami, a każdy mężczyzna da się dla ciebie posiekać.
— No… czasami. Ale mam także mózg.
— Korzystaj z niego. Mike nie jest mężczyzną. Nie ma gonad. Nie ma hormonów. Nie ma instynktów. Damska taktyka to dla niego pusty sygnał. Wyobraź go sobie jako supergenialnego dzieciaka, za małego, żeby docenić sex appeal.
— Zapamiętam to. Mannie, dlaczego mówisz o nim per „on”?
— Hm, nie mogę mówić o nim per „ono”, a nie myślę o nim per „ona”.
— Może ja powinnam myśleć o nim per „ona”. To znaczy, myśleć o niej per „ona”.
— Jak uważasz. — Wystukałem MYCROFTXXX, zasłaniając klawisze ciałem; wolałem nie zdradzać jej numeru, póki nie zobaczę, co z tego wyniknie. Dyskusja na temat wysadzenia Mike’a w powietrze wstrząsnęła mną. — Mike?
— Czołem, Man, mój jedyny przyjacielu.
— Może teraz nie będę już twoim jedynym przyjacielem, Mike. Chcę ci kogoś przedstawić. Kogoś nie-głupiego.
— Wiedziałem, że nie jesteś sam, Man; słyszę oddech. Czy poprosisz Nie-głupią, aby podeszła do telefonu?
Wyoming wyglądała na wystraszoną.
— Czy on widzi ? — szepnęła.
— Nie, Nie-głupia, nie widzę cię; ten telefon nie posiada obwodu wideo. Ale stereofoniczne mikrofony umożliwiają stosunkowo dokładną lokalizację. Z twego głosu, oddechu i rytmu serca, tudzież z faktu, iż znajdujesz się w pokoju hotelowym sam na sam z dorosłym mężczyzną, dedukuję, że jesteś człowiekiem płci żeńskiej, o masie powyżej 65 kg, w wieku dojrzałym, w przybliżeniu 30 lat.
Wyoming wciągnęła powietrze do płuc. Wtrąciłem się:
— Mike, przedstawiam ci Wyoming Knott.
— Bardzo miło mi cię poznać, Mike. Możesz mi mówić „Wye”.
— Why not? — odrzekł Mike.
Znów się wtrąciłem:
— Mike, czy to był dowcip?
— Tak, Man. Zauważyłem, że skrócona postać jej imienia różni się od angielskiego pytajnego zaimka przyczynowego jedynie brakiem aspiracji [7] Część Amerykanów wymawia słowo „why” jako [hwai].
, nazwisko zaś stanowi homofon ogólnego zaimka przeczącego. Kalambur. Nie śmieszny?
— Strasznie śmieszny, Mike. Już… — odezwała się Wyoh.
Machnąłem na nią, żeby się przymknęła.
— Dobry kalambur, Mike. Przykład dowcipu z kategorii „śmiesznych tylko raz”. Śmieszy dzięki elementowi zaskoczenia. Za drugim razem nie zaskakuje, a więc nie śmieszy. Pamiętasz?
— Doszedłem do tego roboczego wniosku na temat kalamburów, przemyślawszy twe uwagi z naszej przedostatniej konwersacji. Cieszę się, że potwierdzasz moje rozumowanie.
— Brawo, Mike, robisz postępy. Te sto dowcipów — przeczytaliśmy je, ja i Wyoh.
— Wyoh? Wyoming Knott?
— Co? Och, oczywiście. Wyoh, Wye, Wyoming, Wyoming Knott — to to samo. Byłeś nie mówił do niej „Why not”.
— Obiecałem, że nie wykorzystam już tego kalamburu, Man. Gospoża, czy mam nazywać cię „Wyoh” zamiast „Wye”? Przypuszczam, że ze względu na niedostateczną redundancję formę monosylabiczną można wziąć za monosylabiczny zaimek pytajny, nawet przy nieobecności intencji humorystycznej.
Wyoming zamrugała — w tych czasach Mike’owy styl wysławiania się naprawdę zatykał dech w piersi — ale stawiła czoło sytuacji.
— Oczywiście, Mike. „Wyoh” to dla mnie ulubiona forma mojego imienia.
— Toteż będę się nią posługiwał. Mylna interpretacja pełnej formy twego imienia jest jeszcze bardziej prawdopodobna, gdyż jest ona homofonem nazwy regionu administracyjnego w Północno-Zachodniej Strefie Gospodarczej Dyrektoriatu Północnoamerykańskiego.
— Wiem. Urodziłam się tam, i moi rodzice nadali mi imię stanu. Niewiele pamiętam z tamtych czasów.
— Wyoh, tak żałuję, że łącze to nie pozwala na przesyłanie obrazów. Wyoming to prostokątny obszar leżący pomiędzy 41 a 45° terrańskiej szerokości geograficznej północnej oraz 104°3’ a 111°3’ długości geograficznej zachodniej, a więc zajmujący powierzchnię 253,597,26 km 2. Jest to kraina płaskowyżów i gór, niezbyt urodzajna, lecz ceniona za swe naturalne piękno. Niegdyś była rzadko zaludniona, lecz w wyniku podplanu relokacji Programu Odrodzenia Urbanistycznego Wielkiego Nowego Jorku w latach 2025-2030 nastąpił znaczny wzrost liczby mieszkańców.
— To było jeszcze przed moim urodzeniem — powiedziała Wyoh — ale wiem o tym; moi dziadkowie zostali zrelokowani i w ostatecznym rezultacie ja trafiłam do Luny.
— Czy mam kontynuować informację o obszarze zwanym „Wyoming”? — spytał Mike.
— Nie, Mike — wtrąciłem — pewnie masz w pamięci materiału na całe godziny.
— 9,73 godziny przy normalnej prędkości mowy, nie licząc dodatkowych odnośników, Man.
— Tego się obawiałem. Może Wyoh zechce kiedyś tego wysłuchać. Ale zadzwoniłem do ciebie po to, by zapoznać cię z tą Wyoming… która również jest wysoko położoną krainą naturalnego piękna i majestatycznych gór.
— I niezbyt urodzajną — dodała Wyoh. — Mannie, jeśli masz robić głupie porównania, to dorzuć i to. Mike’a nie interesuje mój wygląd.
— Skąd wiesz? Szkoda, Mike, że nie mogę pokazać ci jej zdjęcia.
— Wyoh, zaiste interesuje mnie twój wygląd; mam nadzieję, że zostaniesz moją przyjaciółką. Ale widziałem cię już na zdjęciach.
Читать дальше