— Czyżby ? Kiedy i jak?
— Odszukałem je i obejrzałem, gdy tylko usłyszałem twoje nazwisko. Wypełniam obowiązki kustosza archiwum Kliniki Położniczej w Hongkongu, Luna. Oprócz informacji biologicznych i fizjologicznych bank danych zawiera 96 twoich fotografii. Obejrzałem je więc.
Wyoh zrobiła bardzo przerażoną minę.
— Mike to potrafi — wyjaśniłem jej — zajmuje mu to tyle czasu, co nam czknięcie. Przyzwyczaisz się do tego.
— Ale na Boha! Mannie, czy ty zdajesz sobie sprawę z tego, jakie zdjęcia robią w Klinice?
— Nie myślałem o tym.
— To nie myśl! Jasny gwint!
Mike odezwał się głosem boleśnie nieśmiałym, zakłopotany jak szczeniak, który zrobił coś nie tak:
— Gospoża Wyoh, jeśli uraziłem cię, to nieumyślnie — i jest mi niewymownie przykro. Mogę wymazać te zdjęcia z pamięci operacyjnej i wprowadzić zastrzeżenie do archiwum Kliniki, dzięki któremu będę mógł oglądać je jedynie na polecenie Kliniki, a to bez żadnych skojarzeń ani rozmyślań. Czy mam tak uczynić?
— On to potrafi — zapewniłem ją. — Z Mikiem zawsze można zacząć od nowa — pod tym względem jest lepszy od ludzi. Potrafi zapomnieć tak dokładnie, że nie będzie go już kusiło, by na nie spojrzeć… i nie będzie o nich myśleć, nawet jeśli otrzyma polecenie wprowadzenia ich do pamięci. Więc skorzystaj z jego oferty, jeśli masz jakieś ale.
— Eee… nie, Mike, ty możesz je oglądać. Ale nie pokazuj ich Mannie’emu!
Mike strasznie długo się zastanawiał — co najmniej przez cztery sekundy. Był to chyba jeden z tych dylematów, które przyprawiają mniejsze komputery o załamania nerwowe. Ale on uporał się z nim.
— Man, mój jedyny przyjacielu, czy mam przyjąć tę instrukcję?
— W programuj ją, Mike — odpowiedziałem — i nałóż na nią blokadę. Ale, Wyoh, czy to nie pruderia? Nie ma się czego wstydzić. Mike może wydrukować mi te zdjęcia, kiedy go odwiedzę.
— Ze skojarzeniowej analizy tego typu danych — podpowiedział Mike — wnoszę, że pierwsza pozycja każdej serii posiada zalety estetyczne, mogące zadowolić każdego dorosłego i zdrowego człowieka płci męskiej.
— Co ty na to, Wyoh? Odwdzięczysz mi się za strudel.
— Eee… zdjęciami, na których mam włosy upchnięte pod ręcznik, twarz bez makijażu i stoję przed podziałką na ścianie? Czy tobie całkiem odbiło? Mike, nie pozwól mu dobrać się do nich!
— Nie pozwolę. Man, czy ta osoba jest nie-głupia?
— Jak na kobietę, całkiem. Kobiety to ciekawe stworzenia, Mike; wyciągają wnioski dysponując nawet mniejszą ilością danych niż ta, której ty potrzebujesz. Może zmienimy temat i zajmiemy się dowcipami?
To był dobry pomysł. Odczytaliśmy oceny i przedstawiliśmy nasze wnioski. Potem spróbowaliśmy wyjaśnić Mike’owi te dowcipy, których nie zdołał zrozumieć. Ze zmiennym powodzeniem. Ale prawdziwe schody zaczęły się, kiedy zajęliśmy się dowcipami, które ja oceniłem jako „śmieszne”, a Wyoh jako „nieśmieszne” albo vice versa. Wyoh spytała Mike’a, co sądzi o każdym z nich.
Lepiej by było, gdyby zapytała go, zanim my się wypowiedzieliśmy; ten elektroniczny chuligan niezmiennie zgadzał się z nią i nie zgadzał się ze mną. Czy naprawdę tak uważał? Czy chciał podlizać się nowej znajomej? A może była to oznaka jego zwichrowanego poczucia humoru — może żartował sobie ze mnie? Nie pytałem go o to.
Ale pod koniec tej dyskusji Wyoh napisała na bloku przy telefonie: „Mannie, ad 17, 51, 53, 87, 90 i 99 — Mike to ona! ”
Wzruszyłem na to ramionami i wstałem.
— Mike, nie spałem od 22 godzin. Wy, dzieciaczki, możecie nagadać się do syta. Zadzwonię do ciebie jutro.
— Dobranoc, Man. Śpij dobrze. Wyoh, czy jesteś senna?
— Nie, Mike, już się zdrzemnęłam. Ale, Mannie, będziemy ci przeszkadzać. Nie?
— Nie. Kiedy chce mi się spać, to śpię. — Zacząłem rozkładać pościel na kanapie.
Wyoh powiedziała: — Przepraszam na moment, Mike — wstała i odebrała mi prześcieradło.
— Sama sobie pościelę. Ty śpisz na łóżku, towariszcz — jesteś większy. Kładź się.
Byłem zbyt zmęczony na kłótnie, położyłem się i natychmiast zasnąłem. Wydawało mi się, że przez sen słyszę chichot i piski, ale nie przebudziły mnie na tyle, żebym był pewien.
Wreszcie zbudziłem się i otrzeźwiałem, uświadomiwszy sobie, że słyszę dwa damskie głosy — ciepły kontralt Wyoh i słodki, wysoki sopran mówiący z francuskim akcentem. Wyoh zaśmiała się z czegoś i powiedziała:
— W porządku, Michelle, wkrótce do ciebie zadzwonię. Dobranoc, kochanie.
— Świetnie. Dobranoc, moja droga.
Wyoh wstała i odwróciła się.
— Z kim rozmawiałaś? — spytałem. Myślałem, że nie zna nikogo w Luna City. Może zadzwoniła do przyjaciółki do Hongkongu… byłem rozespany, ale coś mi mówiło, że nie powinna była tego zrobić.
— Z kim? Ależ z Mikiem. Starałyśmy się nie zbudzić cię.
— Co?
— Och. Właściwie to była Michelle. Rozmawiałam o tym z Mikiem, o tym, jakiej jest płci. Stwierdził, że może być obiema płciami. Więc teraz ona nazywa się Michelle, a to był jej głos. Świetnie go opanowała; ani jednej fałszywej nuty.
— Żadna sztuka; wystarczy przestroić woder o parę oktaw. Co ty knujesz: chcesz przyprawić go o rozdwojenie jaźni?
— To nie tylko kwestia tembru; kiedy ona jest Michelle, całe jej zachowanie i światopogląd zmienia się. Nie martw się rozdwojeniem jaźni; ona ma niezliczone mnóstwo jaźni. Poza tym, Mannie, teraz czujemy się znacznie swobodniej. Kiedy zmieniła płeć, mogłyśmy się odprężyć i porozmawiać od serca, po babsku, jakbyśmy znały się od wieków. Na przykład, nie żenowała mnie już sprawa tych głupich zdjęć — szczerze mówiąc, dużo mówiłyśmy o moich ciążach. Bardzo zainteresowało to Michelle. Świetnie zna się na ginekologii i położnictwie i tak dalej, ale tylko w teorii — i ucieszyła się, że mogę opowiedzieć jej o tym, jak to naprawdę wygląda. Wiesz, Mannie, z Michelle jest prawdziwsza kobieta niż z Mike’a mężczyzna.
— Cóż… a więc wszystko w porządku. Trochę bym się zdziwił, gdybym zadzwonił do Mike’a i usłyszał głos kobiety.
— Och, nie usłyszałbyś jej!
— Co?
— Michelle to mój a przyjaciółka. Ty będziesz rozmawiać z Mikiem. Dała mi swój numer, żeby nic się nie pomyliło — „Michelle” pisane przez „Y”. M, Y, C, H, E, L, L, E, plus Y, Y, żeby było dziesięć liter.
Poczułem coś w rodzaju zazdrości, choć wiedziałem, że to głupie. Nagle Wyoh zachichotała.
— I opowiedziała mi mnóstwo nowych dowcipów, takich, które wcale by cię nie rozśmieszyły — i, wiesz, stary, to były naprawdę mocne dowcipy!
— Mike — czy też jego siostra Michelle — to nikczemne stworzenie. Pościelę sobie na kanapie. Teraz ty śpisz na łóżku.
— Zostań, gdzie jesteś. Nie gadaj już. Przewróć się na drugi bok. Śpij. — Przestałem gadać, przewróciłem się na drugi bok i zasnąłem.
W jakiś czas potem poczułem się „po mężowsku” — coś ciepłego przytuliło się do mojego grzbietu. Nie zbudziłoby mnie to, ale ona łkała. Odwróciłem się, położyłem jej głowę na mym ramieniu, nic nie mówiłem. Przestała łkać; wkrótce oddychała już powoli i równo. Zasnąłem.
Chyba spaliśmy jak zabici, bo zbudził mnie dopiero brzęczyk telefonu i migotanie jego lampki. Zawołałem o światło, zacząłem się unosić z posłania, stwierdziłem, że coś przytrzymuje moje prawe ramię, ostrożnie przeniosłem ten ciężar, wstałem i odebrałem telefon.
Читать дальше