Robert Heinlein - Luna to surowa pani

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Heinlein - Luna to surowa pani» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 1992, ISBN: 1992, Издательство: Rebis, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Luna to surowa pani: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Luna to surowa pani»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

W książce uważanej za jedną z jego najbardziej fascynujących i zmuszających do myślenia, mistrz współczesnej SF opowiada dziwną historię z jeszcze bardziej dziwnego świata — XXI-wiecznej Luny, kolonii karnej o zaostrzonym rygorze. Wybucha tam rewolucja zesłanych do Luny nieszczęśników przeciwko nadzorującemu ich komputerowi. Powstanie rozszerza się, dopóki nie następuje to, co jest nieuniknione…

Luna to surowa pani — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Luna to surowa pani», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Tak, Man. Pojemność 10 8bitów.

— Dobrze. Zablokuj go tak, żebyśmy tylko my dwaj mogli z niego korzystać. Czy możesz?

— Mogę i zrobię to. Podaj sygnał zdjęcia blokady.

— Eee… „Zburzenie Bastylii”. — Mam urodziny w rocznicę tego wydarzenia, jak wiele lat temu powiedział mi Profesor de la Paz.

— Stała blokada nałożona.

— Świetnie. Mam nagranie do tego banku. Ale przedtem… Czy skończyłeś składać jutrzejszego Lunatyka Porannego !

— Tak, Man.

— Było tam coś o zebraniu w Klubie Stiliagów?

— Nie, Man.

— A w serwisach międzymiastowych? O tym albo o zamieszkach?

— Nie, Man.

— „»Zdziwniej i zdziwniej« — zawołała Alicja.” [6] Lewis Canoll: Przygody Alicji w krainie czarów , tłum. Maciej Słomczyński. . Okay, zapisz to pod „Zburzeniem Bastylii”, a potem przemyśl to sobie. Ale na miłość Boską, niech twoje myśli nie wyjdą poza blokadę, ani nic, co o tym powiedziałem!

— Man, mój jedyny przyjacielu — odparł jakby nieśmiało — już wiele miesięcy temu postanowiłem zapisywać każdą rozmowę z tobą pod blokadą, którą tylko ty możesz usunąć. Postanowiłem niczego nie kasować i przenosić zapisy z pamięci operacyjnej do stałej. Żebym mógł je sobie wciąż odtwarzać i myśleć o nich. Czy dobrze zrobiłem?

— Doskonale. I, Mike… to mi pochlebia.

— Pożałujsta. Miałem zatłoczone zbiory operacyjne i wymyśliłem sposób, żeby nie kasować twoich słów.

— Cóż… „Zburzenie Bastylii”. Transmisja dźwięku z 60-krotnym przyśpieszeniem. — Wyciągnąłem mój magnetofonik, ustawiłem go przy mikrofonie i włączyłem przyśpieszone odtwarzanie. Miałem półtorej godziny nagrania; transmisja trwała 90 sekund. — To wszystko, Mike. Odezwę się do ciebie jutro.

— Dobranoc, Manuelu Garcia O’Kelly, mój jedyny przyjacielu.

Wyłączyłem się i uniosłem kaptur. Wyoming siedziała na kanapie i rozglądała się zaniepokojona.

— Czy ktoś dzwonił? Może…

— Wszystko w porządku. Rozmawiałem z jednym z moich najlepszych — i najbardziej godnych zaufania — przyjaciół. Wyoh, czy jesteś głupia?

Przestraszyła się.

— Czasami tak mi się wydaje. Czy to żart?

— Nie. Jeśli jesteś nie-głupia, to chętnie cię mu przedstawię. A propos żartów — czy masz poczucie humoru?

„Oczywiście, że tak!” — nie odpowiedziała Wyoming — a każda inna kobieta wyrecytowałaby to odruchowo. Przymknęła oczy z namysłem i rzekła:

— Sam musisz zdecydować, kolego. Mam coś w rodzaju namiastki. Na moje potrzeby wystarcza.

— Znakomicie. — Sięgnąłem do sakwy i wyciągnąłem zwinięty w rulon wydruk ze stoma „dowcipami”. — Czytaj. Powiesz mi, które są zabawne, które nie — i które śmieszą za pierwszym razem, ale za drugim są jak zimne naleśniki bez miodu.

— Manuel, wydaje mi się, że jesteś najdziwniejszym człowiekiem, jakiego kiedykolwiek spotkałam. — Wzięła ode mnie wydruk. — Czy to papier komputerowy?

— Tak. Znam komputer z poczuciem humoru.

— Czyżby? Cóż, należało się tego spodziewać. Zmechanizowano już wszystko inne.

Zareagowałem na to jak należy i dodałem:

Wszystko?

Podniosła wzrok.

— Proszę nie gwizdać, kiedy czytam.

ROZDZIAŁ IV

Kiedy rozkładałem i ścieliłem łóżko, kilkakrotnie usłyszałem jej chichot. Potem usiadłem przy niej, wziąłem ten koniec wydruku, który już przeczytała i sam zabrałem się do lektury. Uśmiechnąłem się parę razy, ale dowcipy na papierze raczej mnie nie śmieszą, nawet takie, po których znać, że we właściwych okolicznościach zadziałałyby jak dynamit. Bardziej zaciekawiło mnie, jak oceniła je Wyoh.

Oznaczała je „+”, „-”, czasami „?”, a kawały z plusem miały dopiski „raz” albo „zawsze” — tylko parę oceniła jako „zawsze”. Dopisywałem moje stopnie pod jej znaczkami. Raczej się zgadzaliśmy.

Kiedy czytałem ostatnie dowcipy, ona przeglądała moje oceny. Skończyliśmy razem.

— No i? — powiedziałem. — Co o tym sądzisz?

— Sądzę, że masz prymitywną i wulgarną duszę i dziwię się, jak twoje żony wytrzymują z tobą.

— Mama też często tak powiada. Ale co powiesz o sobie samej, Wyoh? Dawałaś plusy takim historyjkom, od jakich rumienią się panienki na godziny.

Wyszczerzyła zęby.

— Da. Nie mów o tym nikomu. Oficjalnie jestem pełną poświęcenia aktywistką partyjną i takie rzeczy są poniżej mojej godności. Czy doszedłeś do wniosku, że mam poczucie humoru?

— Nie wiem jeszcze. Dlaczego minus przy nr 17?

— O czym to było? — Przewinęła zwój i odnalazła ten dowcip. — Ależ każda kobieta na jej miejscu zrobiłaby to samo! To nie jest śmieszne, to po prostu konieczne.

— Tak, ale wyobraź sobie, jak głupio to wyglądało.

— To wcale nie głupie. Tylko smutne. A to co? Ten cię nie rozśmieszył. Nr 51.

Żadne z nas nie odwołało swoich ocen, ale zauważyłem pewną prawidłowość: nie zgadzaliśmy się co do dowcipów na temat najstarszych komicznych tematów. Powiedziałem jej o tym. Skinęła głową.

— Oczywiście. Zauważyłam to. Nieważne, Mannie, kochanie; już dawno temu przestałam się martwić tym, że mężczyźni nie są i nigdy nie będą tacy, jak bym chciała.

Postanowiłem zmienić temat. Opowiedziałem jej o Mike’u.

Po jakimś czasie spytała:

— Mannie, czy chcesz powiedzieć, że ten komputer żyje?

— Co przez to rozumiesz? — odrzekłem. — On się nie poci i nie chodzi do WC. Ale umie myśleć i mówić, i jest świadomy tego, że istnieje. Czy to znaczy, że „żyje”?

— Sama nie wiem, co to znaczy „żyć” — przyznała. — Jest chyba jakaś naukowa definicja? Nerwowość, czy coś takiego. I zdolność rozmnażania.

— Mike jest nerwowy i może denerwować innych. Jeśli chodzi o rozmnażanie, to nie zaprogramowano mu tego, ale… tak — mając dosyć czasu, materiałów i bardzo specjalnej pomocy, Mike mógłby się rozmnożyć.

— Ja też muszę mieć do tego bardzo specjalną pomoc — odpowiedziała Wyoh — bo jestem bezpłodna. I potrzebuję do tego dziesięciu miesięcy lunańskich i wiele kilo najlepszych materiałów. Ale produkuję dobre dzieci. Mannie, czy maszyna nie może żyć? Zawsze czułam, że one żyją. Niektóre tylko czekają na okazję, żeby grzmotnąć cię w jakieś czułe miejsce.

— Nie Mike. Nie ma w nim rozmyślnej złośliwości. Ale lubi płatać figle, i niektóre wymykają mu się spod kontroli — jest jak szczeniak, który nie wie, że gryzie. Jest głupi. Nie, nie jest głupi, wie nieskończenie więcej niż ty czy ja, czy jakikolwiek człowiek z jakichkolwiek czasów. A jednak nie wie nic.

— Lepiej powtórz to jeszcze raz. Chyba nie uważałam. Spróbowałem jej wyjaśnić, że Mike zna prawie każdą książkę w Lunie, umie czytać tysiąc razy szybciej od nas, niczego nie zapomina, najwyżej wymazuje, że potrafi rozumować z doskonałą logiką albo cudownie zgadywać, jeśli ma niewystarczające dane… i mimo to nie wie niczego o życiu. Przerwała mi.

— Już łapię. Mówisz, że jest cwany i dużo wie, ale brak mu obycia. Jak żółtodziób, kiedy ląduje na Skale. U siebie na Ziemi mógł być profesorem z plikiem dyplomów… ale tutaj jest jak niemowlę.

— Właśnie. Mike jest jak niemowlę z ogromnym plikiem dyplomów. Spytaj go, ile wody, jakich nawozów i ile światła potrzeba, żeby zebrać 50.000 ton pszenicy i odpowie ci bez zająknięcia. Ale nie wie, jakie dowcipy są śmieszne.

— Wydawało mi się, że większość z nich jest całkiem niezła.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Luna to surowa pani»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Luna to surowa pani» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robert Heinlein - Sixième colonne
Robert Heinlein
Robert Heinlein - Luna e o doamnă crudă
Robert Heinlein
Robert Heinlein - En terre étrangère
Robert Heinlein
Robert Heinlein - Révolte sur la Lune
Robert Heinlein
Robert Heinlein - Piętaszek
Robert Heinlein
Robert Heinlein - Viernes
Robert Heinlein
Robert Heinlein - Csillagközi invázió
Robert Heinlein
Robert Heinlein - Fanteria dello spazio
Robert Heinlein
libcat.ru: книга без обложки
Robert Heinlein
Robert Heinlein - Citizen of the Galaxy
Robert Heinlein
Отзывы о книге «Luna to surowa pani»

Обсуждение, отзывы о книге «Luna to surowa pani» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x