Robert Heinlein - Luna to surowa pani

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Heinlein - Luna to surowa pani» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 1992, ISBN: 1992, Издательство: Rebis, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Luna to surowa pani: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Luna to surowa pani»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

W książce uważanej za jedną z jego najbardziej fascynujących i zmuszających do myślenia, mistrz współczesnej SF opowiada dziwną historię z jeszcze bardziej dziwnego świata — XXI-wiecznej Luny, kolonii karnej o zaostrzonym rygorze. Wybucha tam rewolucja zesłanych do Luny nieszczęśników przeciwko nadzorującemu ich komputerowi. Powstanie rozszerza się, dopóki nie następuje to, co jest nieuniknione…

Luna to surowa pani — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Luna to surowa pani», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Czołem, Man. Czy obejrzałeś już moje kawały?

— Co? Mike, nie miałem ani jednej wolnej chwili — może dla ciebie chwila to szmat czasu, ale dla mnie to malutko. Zajmę się tym, jak tylko będę mógł.

— Okay, Man. Czy znalazłeś kogoś nie-głupiego, z kim mógłbym porozmawiać?

— Na to też nie miałem czasu. Eee… zaczekaj chwilę. — Spojrzałem przez kaptur na Wyoming. Dla Mike’a „nie głupi” byłby ktoś, kto potrafi wczuć się w jego położenie… Wyoh to potrafi. Czy zdoła okazać sympatię maszynie? Chyba tak. I można jej zaufać; nie tylko razem wykaraskaliśmy się z tych samych tarapatów, ale w dodatku jest elementem wywrotowym.

— Mike, chciałbyś porozmawiać z dziewczyną?

— Czy dziewczyny są nie-głupie?

— Niektóre dziewczyny są bardzo nie-głupie, Mike.

— Chętnie porozmawiam z nie-głupią dziewczyną, Man.

— Spróbuję to załatwić. Ale teraz mam kłopoty i potrzebuję twojej pomocy.

— Pomogę ci, Man.

— Dzięki, Mike. Chciałbym zadzwonić do domu, ale nie w zwykły sposób. Wiesz, że czasami telefony są na podsłuchu, a na polecenie gubernatora można zablokować linię i zlokalizować drugiego rozmówcę.

— Man, czy mam podsłuchiwać twoją rozmowę z domem, zablokować linię i zlokalizować cię? Muszę cię poinformować, że znam już twój numer domowy i numer, z którego ze mną rozmawiasz.

— Nie, nie! Nie chcę, żebyś podsłuchiwał, nie chcę, żebyś cokolwiek blokował i lokalizował. Czy t y mógłbyś zadzwonić do mnie do domu, połączyć mnie i kontrolować linię, aby nikt nie mógł podsłuchiwać, blokować i lokalizować — nawet gdyby ktoś wprowadził taki właśnie program? I czy mógłbyś zrobić to tak, żeby ten ktoś nie wiedział, że jego program jest pomijany?

Mike zawahał się. Widocznie nikt jeszcze nie zadał mu takiego pytania, i musiał rozważyć kilka tysięcy ewentualności, by stwierdzić, czy jego możliwości pozwalają na wykonanie tak oryginalnego programu.

— Mógłbym to zrobić, Man. Zrobię to.

— Dobrze! Eee, sygnał programu. Na przyszłość, kiedy będę chciał uzyskać połączenie w taki sposób, poproszę o „Sherlocka”.

— Zapisane. Sherlock to mój brat. — Rok wcześniej wyjaśniłem Mike’owi, skąd wzięło się jego imię. Od tego czasu przeczytał wszystkie opowiadania o Sherlocku Holmesie i obejrzał filmy z Biblioteki im. Carnegie’ego w Luna City. Nie wiem, jak zracjonalizował pokrewieństwo; głupio by mi było pytać.

— Świetnie! Daj mi „Sherlocka” z domem.

W chwilę później mówiłem:

— Mama? To ja, twój ulubiony mąż.

— Manuel! — odpowiedziała. — W co tym razem się wrobiłeś?

Kocham Mamę bardziej niż jakiekolwiek inne kobiety, włącznie z resztą moich żon, ale ona nigdy nie przestawała mnie wychowywać — dałby Boh, żeby nigdy nie przestała. Spróbowałem przybrać urażony ton.

— Kto, ja? Przecież mnie znasz, Mamo.

— I owszem. Skoro w nic się nie wrobiłeś, to może wytłumaczysz mi, dlaczego Profesor de la Paz tak usilnie stara się skontaktować z tobą — dzwonił już trzy razy — i dlaczego pragnie porozumieć się z jakąś kobietą o niewiarygodnym nazwisku Wyoming Knott, i dlaczego uważa, że możesz z nią być? Czyżbyś znalazł sobie partnerkę do obłapiania, Manuelu, nie powiadomiwszy mnie o tym? W naszej rodzinie panuje swoboda, kochanie, ale wiesz, że wolę wiedzieć. Nie lubię niespodzianek.

Mama zawsze była zazdrosna o wszystkie kobiety, z wyjątkiem jej współ-żon, i nigdy, nigdy, nigdy nie przyznawała się do tego.

— Mamo — powiedziałem — niech Boh ześle na mnie nagłą śmierć, nie znalazłem partnerki do obłapiania.

— Znakomicie. Zawsze byłeś uczciwym chłopcem. A więc, co to za tajemnica?

— Muszę spytać Profesora. — To nie było kłamstwo, jedynie niecała prawda. — Czy zostawił numer?

— Nie, mówił, że dzwoni z publicznego telefonu.

— Hm. Jeśli znów zadzwoni, poproś, żeby zostawił numer i godzinę, kiedy będę mógł go pod nim zastać. Ja też mówię z publicznego telefonu. — Znów niecała prawda. — Póki co… Słuchałaś ostatnich wiadomości?

— Wiesz, że zawsze słucham.

— Było coś?

— Nic ciekawego.

— Nic niezwykłego w L-City? Zabójstwa, zamieszki, nic?

— Ależ nie. Mówili coś o pojedynku w Dolnej Alei, ale… Manuel ! Czy ty kogoś zabiłeś?

— Nie, Mamo. — Od złamanej szczęki się nie umiera.

Westchnęła.

— Ty mnie jeszcze do grobu wpędzisz, kochanie. Wiesz, co ci zawsze powtarzam. W naszej rodzinie nie wdajemy się w bijatyki. Jeśli trzeba kogoś zabić — co zdarza się bardzo rzadko — to należy przedyskutować to spokojnie, en familie, i zdecydować się na właściwy tryb postępowania. Jeśli naprawdę trzeba wyeliminować jakiegoś żółtodzioba, to najpierw należy powiadomić innych. Zawsze warto trochę odczekać, poprosić rodzinę o opinie i aprobatę…

— Mamo! Nikogo nie zabiłem, i nie mam zamiaru. I znam to kazanie na pamięć.

— Proszę trochę grzeczniej, kochanie.

— Przepraszam.

— Wybaczone. Zapomniane. Mam powiedzieć Profesorowi de la Paz, żeby zostawił numer. Dobrze.

— Jeszcze jedno. Zapomnij nazwisko „Wyoming Knott”. Zapomnij, że Profesor o mnie pytał. Jeśli ktoś obcy zadzwoni albo przyjdzie osobiście, i będzie chciał dowiedzieć się czegokolwieko mnie, nie miałaś ode mnie żadnych wiadomości, nie wiesz, gdzie jestem… wydaje ci się, że pojechałem do Nowegolenu. To odnosi się też do reszty rodziny. Nie odpowiadajcie na żadne pytania — zwłaszcza zadawane przez ludzi powiązanych z gubernatorem.

— Tego nie musisz mi mówić! Manuel, ty masz jakieś kłopoty.

— Niewielkie, i wszystko się wkrótce ułoży. — Miejmy nadzieję! — Opowiem ci, jak będę w domu. Teraz nie mogę mówić. Kocham cię. Kończę.

— Kocham cię, najdroższy. Spokojnej noczi.

— Dziękuję. I ty śpij dobrze. Wyłączam się.

Mama to wspaniała kobieta. Zesłano ją do Skały dawno temu, za pokrojenie pewnego faceta w okolicznościach, które kazały poważnie wątpić w dziewczęcą niewinność — i od tego czasu jest przeciwna przemocy i puszczaniu się. Chyba że trzeba — nie jest fanatyczką. Założę się, że w młodości była z niej wystrzałowa babka, szkoda że jej wtedy nie znałem — ale i tak mam szczęście, że dzielę z nią drugą połowę jej życia.

Zadzwoniłem ponownie do Mike’a.

— Czy znasz głos Profesora Bernarda de la Paz?

— Tak, Man.

— Cóż… może byś wziął na podsłuch tyle telefonów w Luna City, na ile wystarczy ci wolnych uszu, i zawiadomił mnie, jeśli go usłyszysz. Zwłaszcza telefony publiczne.

Całe dwie sekundy ciszy — dawałem Mike’owi takie zadania, jak nikt przedtem, i chyba przypadło mu to do gustu.

— Mogę podsłuchiwać każdą rozmowę z telefonu publicznego w Luna City przez okres wystarczający do identyfikacji. Czy mam prowadzić podsłuch pozostałych według zrandomizowanego grafiku, Man?

— Hm. Nie przeciążaj się. Zwróć tylko uwagę na jego telefon domowy i telefon w szkole.

— Program wprowadzony.

— Mike, jesteś najlepszym przyjacielem, jakiego kiedykolwiek miałem.

— Czy to nie żart, Man?

— Nie żart. Prawda.

— Jestem… Poprawka: Jestem zaszczycony i uszczęśliwiony. Jesteś moim najlepszym przyjacielem, Man, gdyż jesteś moim jedynym przyjacielem. Żadne porównanie nie jest logicznie dopuszczalne.

— Zajmę się tym, żebyś miał innych przyjaciół. To znaczy, nie-głupich. Mike? Czy masz pusty bank pamięci?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Luna to surowa pani»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Luna to surowa pani» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robert Heinlein - Sixième colonne
Robert Heinlein
Robert Heinlein - Luna e o doamnă crudă
Robert Heinlein
Robert Heinlein - En terre étrangère
Robert Heinlein
Robert Heinlein - Révolte sur la Lune
Robert Heinlein
Robert Heinlein - Piętaszek
Robert Heinlein
Robert Heinlein - Viernes
Robert Heinlein
Robert Heinlein - Csillagközi invázió
Robert Heinlein
Robert Heinlein - Fanteria dello spazio
Robert Heinlein
libcat.ru: книга без обложки
Robert Heinlein
Robert Heinlein - Citizen of the Galaxy
Robert Heinlein
Отзывы о книге «Luna to surowa pani»

Обсуждение, отзывы о книге «Luna to surowa pani» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x