— Myślę, że w ten sposób stara się stawić czoło swoim lękom — przytaknęła. — Matka nie pozwala jej mówić wprost o chorobie i nawet nie dopuszcza możliwości śmierci Maisie. Jednak przede wszystkim myślę, że Maisie usiłuje zrozumieć własną sytuację, czytając o ludziach, którym przytrafiły się niespodziewane i potworne tragedie. — Zjadła kolejną rodzynkę. — Poza tym dzieci zawsze fascynują się śmiercią. Kiedy byłam w wieku Maisie, najbardziej lubiłam piosenkę Biedne dzieci świata , o dwóch maluchach „skradzionych pewnego pięknego letniego dnia” i pozostawionych w lesie na pewną śmierć. Babcia mi to śpiewała, ku zgrozie mojej matki. Starsi ludzie także fascynują się śmiercią.
— No i co? — spytał zaciekawiony Richard. — Co z tymi dziećmi w lesie? Zginęły?
— Tak, lecz zanim to nastąpiło, przez kilka zwrotek błąkały się w ciemnościach. „Gwiazdy się skryły i księżyc zgasł cały, A one wzdychały i gorzko płakały. Biedactwa upadły i ducha oddały” — wyrecytowała. A potem ptaszki przykryły je listkami poziomek.
Westchnęła z nostalgią.
— Uwielbiałam tę piosenkę. Pewnie dlatego, że była o dzieciach. W większości katastrof Maisie pojawiają się dzieci. Lub psy.
— Na Hindenburgu znajdował się pies. Wabił się Ulla. Przeżył.
— Mówiła, o czym chce ze mną porozmawiać? — Joanna go nie słuchała.
— O doświadczeniach granicznych.
— O Boże. Mam nadzieję, że nie doznała znowu migotania komór i nie była reanimowana.
— Nie sądzę. Maisie swobodnie schodziła z łóżka i kręciła się po pokoju. Pielęgniarka wciąż usiłowała zapędzić ją pod kołdrę.
— Powinnam się z nią spotkać — oświadczyła Joanna i spojrzała w górę schodów. Następnie podkradła się do drzwi i lekko je uchyliła.
— …Świetlisty Anioł, promieniujący wokół złocistym światłem, które błyszczało jak migoczące brylanty… — opowiadał pan Mandrake.
— Wciąż tam stoi. — Zamknęła drzwi.
— To dobrze, bo nie miałem jeszcze możliwości przekonania cię do nawiązania ze mną współpracy, a ty nie skończyłaś mówić o tym, czego ludzie doświadczają podczas śmierci klinicznej. Poza tym pora na deser. — Sięgnął do kieszeni fartucha i wydobył paczkę m m’sów z fistaszkami.
— Nie, dziękuję. — Pokręciła głową. — Po nich chce mi się pić.
— O, w takim wypadku… — sięgnął do prawej kieszeni — …mokka cappuccino na zimno. — Postawił na stopniu butelkę i zaraz wyciągnął następną. — Albo też… — przeczytał etykietę — mandarynkowa zielona herbata z żeń-szeniem.
— Jesteś niesamowity. — Joanna wybrała cappuccino. — Co ty tam jeszcze chowasz? Szampana? Homara thermidor? Ja trzymam w kieszeniach tylko pocztówkę i dyktafon oraz… — Przetrząsnęła kieszenie swetra. — Pager, oj, lepiej go wyłączę. Wolałabym, żeby nagle nie zadzwonił i nie zdradził nas przed panem Mandrakiem. — Wyłączyła urządzenie. — Jeszcze trzy używane chusteczki. Masz może słomkę?
Wydobył z kieszeni rurkę w papierowym opakowaniu.
— Mówiłaś o ciemnościach. — Wręczył jej słomkę. — A co z tunelem?
— Większość ludzi wspomina o tunelu — rozpakowała rurkę — ale chodzi im o coś innego. Dla części ludzi to wir, dla innych przejście lub korytarz albo wąski pokój. Kilku moich badanych stwierdziło, że wokół nich zapadały ciemności.
— Uszkodzenie kory wzrokowej. — Wskazał kciukiem na drzwi. — A co z retrospekcją życia?
— Tylko jedna czwarta moich pacjentów o tym wspomina. — Joanna napiła się kawy. — Pojawianie się przed oczyma scen z życia to dobrze udokumentowane zjawisko podczas wypadków. Pan Mandrake twierdzi, że doświadczenia graniczne, czy też zgodnie z jego terminologią wspomnienia z życia po śmierci…
— Mówił mi — skrzywił się Richard.
— …sprowadzają się do dziesięciu zasadniczych elementów: doświadczeń pozacielesnych, dźwięku, tunelu, światła, zmarłych krewnych, Świetlistego Anioła, poczucia spokoju i miłości, retrospekcji życia, nabycia uniwersalnej wiedzy i rozkazu powrotu. Większość moich pacjentów mówi o trzech lub czterech elementach, zwykle dźwięku, tunelu, świetle i poczuciu obecności ludzi lub aniołów, chociaż przy bardziej szczegółowych pytaniach mają problemy z ich opisaniem.
— To wskazuje na stymulację płata skroniowego — odezwał się Richard. — Może wywołać poczucie obecności istot nadprzyrodzonych przy jednoczesnym braku doświadczeń wzrokowych. Poza tym pojawiają się wtedy wspomnienia i nieokreślone dźwięki, między innymi głosy, ale podobne objawy daje nagromadzenie się dwutlenku węgla i pewnych endorfin. To część problemu: istnieją pewne procesy fizyczne, które mogą wywołać zjawiska opisywane jako typowe dla śmierci klinicznej.
— A pan Mandrake będzie twierdził, że podczas badań laboratoryjnych nie uzyska się takich samych wyników, jak u osób przechodzących śmierć kliniczną. W swojej książce pan Mandrake napisał, że wizje światła i tunelu występujące podczas eksperymentów z anoksją są całkowicie odmienne od opisywanych przez jego pacjentów.
— A bez ustalenia obiektywnych standardów nie da się dowieść niepoprawności takiego rozumowania — uzupełnił Richard. — Relacje z doświadczeń granicznych są nie tylko subiektywne, ale w dodatku można je uznać za zwykłe przesądy.
— I są niejasne. A zatem dzięki swoim badaniom chcesz ustalić obiektywny standard?
— Nie. Już go mam. Trzy lata temu wykorzystywałem technikę skanowania RIPT do sporządzenia mapy aktywności mózgu. Prosiłem badanego o policzenie do pięciu, pytałem go o ulubiony kolor, jak pachną róże, i wyszukiwałem rejony aktywności synaptycznej. W trakcie jednego z eksperymentów pacjent musiał być reanimowany.
— Z powodu badania skanerem?
— Nie. Nie jest groźniejsze od zwykłej tomografii komputerowej. Można je nawet uznać za bezpieczniejsze, bo nie stosuje się substancji radioaktywnych. Doszło do rozległego zawału, zupełnie nie związanego z badaniem.
— Pacjent zmarł? — Joanna przypomniała sobie Grega Menottiego.
— Nie. Zespół reanimacyjny go uratował, zrobiono mu bypass i doszedł do siebie.
— Miał doświadczenia graniczne?
— Owszem. I w dodatku zrobiliśmy mu wtedy zdjęcia. — Z kieszeni fartucha wyciągnął zwinięty w harmonijkę papier. — To są obrazy zarejestrowane na trzy minuty przed przybyciem zespołu reanimacyjnego. Skaner cały czas pracował.
Przysunął się do Joanny i rozpostarł taśmę papieru. Widniały na niej czarne rysunki przekroju mózgu, takie same, jakie rejestrowano podczas tomografii komputerowej. Niektóre rejony mózgu zabarwiono na niebiesko, zielono i czerwono, lecz zdjęcia były wyraźniejsze niż tradycyjne. Wzdłuż kolejnych klatek znajdowały się rzędy zakodowanych informacji.
— Czerwień wskazuje na największą aktywność, a błękit — na najmniejszą — wyjaśnił Richard i wskazał na pomarańczowoczerwone plamy. — To jest płat skroniowy, a to… — pokazał palcem czerwoną plamkę — …hipokamp. — Wręczył Joannie papier. — Tak wyglądają doświadczenia graniczne.
Joanna z przejęciem wpatrywała się w pomarańczowe, żółte i zielone kleksy.
— A zatem one naprawdę istnieją.
— To zależy, co rozumiesz przez naprawdę. Widzisz te obszary, które nie wykazują żadnej aktywności? To jest kora wzrokowa, a tu i tam są obszary czuciowe, gdzie przetwarzają się informacje z otoczenia. Mózg nie otrzymuje żadnych danych z zewnątrz. Jedyne bodźce docierają z wnętrza mózgu, co oznacza złe wieści dla pana Mandrake’a. Gdyby pacjent faktycznie dostrzegał jasne światło lub anioła, kora wzrokowa tu i tu — wskazał — byłaby aktywna.
Читать дальше