Ostatecznie był lingwistą i potrafił przyjąć, że religia i literatura, sztuka i muzyka to tylko efekty uboczne struktury mózgu, który przychodzi na świat gotów wywieść język z bezładnego natłoku dźwięków, sens z chaosu. Nasza zdolność do nadawania znaczeń jest zaprogramowana, by rozwinąć się w taki sam sposób, w jaki rozwijają się skrzydła motyla, kiedy wyjdzie z poczwarki, gotów do lotu. Jesteśmy biologicznie zaprogramowani, by nadawać rzeczom znaczenie. A jeśli tak jest, zapytywał sam siebie, czy to umniejsza ów cud?
Właśnie wtedy był już bardzo bliski modlitwy. Czymkolwiek jest prawda, myślał, niech będzie błogosławiona.
„Giordano Bruno” był prawie w połowie drogi, kiedy Nico zauważył, że don Emilia nie dręczą już nocne koszmary.
Od Ziemi dzieliło go tylko sześć miesięcy czasu subiektywnego. Skupił się na zadaniu, które samo się narzucało: na nauczeniu Rukueiego angielskiego, aby go przygotować na to, co mógł fj spotkać na Ziemi. Dobrze było troszczyć się o kogoś innego… i wykorzystywać własne doświadczenie dla dobra innej osoby. Zawieszony w czasie, Emilio przestał słuchać transmisji z Rakhatu, przechwytywanych przez Fransa, i ignorował odpowiedzi z Ziemi. Wszystko będzie dobrze, mówił sobie, a wszechświat niech martwi się o siebie; on sam ma tutaj zdolnego i chętnego ucznia. Tak więc kiedy Frans Vanderhelst zadokował w końcu „Bruna” w Orbitalnym Hotelu Shimatsu, gdzieś nad Pacyfikiem, Emilio Sandoz był niezwykle spokojny. Dlatego był zupełnie nie „› przygotowany na własną reakcję po przeczytaniu listu, który i czekał na niego przez prawie czterdzieści lat.
Napisany ręcznie na wykwintnym papierze czerpanym, by się i nie rozpadł podczas jego przewidywanej nieobecności na Ziemi, krótki list zawierał następujące słowa:
„Wybacz mi, Emilio. Nie zniżę się do tłumaczenia łajdaka — i że nie miałem innego wyboru. Działałem po prostu w myśl, zasady, że łatwiej jest błagać o przebaczenie, niż prosić o pozwolenie. Ponieważ ufam Bogu, ufam też, że w czasie tej podróży dowiesz się czegoś bardzo cennego. Pax Christi. Vince Giuliani”.
Jezuita w średnim wieku, który wręczył mu ten list, nie znał jego treści, ale znał jego autora i okoliczności, w jakich został napisany, więc mógł podejrzewać, co zawiera.
— Ostatnie szarpnięcie łańcucha, ty przeklęty skurczybyku! — krzyknął Sandoz, potwierdzając hipotezę kapłana. Reszta komentarza była z głębi serca płynącą i podziwu godną mieszanką językową. Kiedy wreszcie skończył, a nie nastąpiło to szybko, znieruchomiał w śluzie powietrznej, z rękami zwieszonymi bezwładnie wzdłuż boków, wyczerpany atakiem złości. — A kim ty jesteś, do jasnej cholery? — zapytał po angielsku. — Patras YalamberTamang — odpowiedział ksiądz i ciągnął dalej w nienagannej hiszpańszczyźnie: — Jestem z prowincji nepalskiej, ale do niedawna uczyłem w El Instituto San Pedro Arrupe w Kolumbii. Przez ostatnie pięć lat byłem w zespole łączności z misją na Rakhat, współpracując z rządowymi i międzynarodowymi agencjami, a także z korporacjami sponsorującymi, przy koordynacji powitania pana Kitheriego. No i, rzecz jasna, Towarzystwo oferuje panu każdą pomoc, jakiej zechce pan od nas zażądać.
Wciąż rozdrażniony, Sandoz wysłuchałjednak do końca, jakie kroki podjęto, aby Rukuei poczuł się dobrze na Ziemi i aby ułatwić powrót Sandozowi i załodze „Giordana Bruna”. Obsługa hotelowa składa się ze starannie wybranych, świetnie wyszkolonych woluntariuszy, którzy przestudiowali historię misji jezuickich i którzy potrafią się porozumieć k’sanem. Czeka już na nich zespół medyczny; podróżnicy będą odizolowani przez parę miesięcy, ale cały hotel jest wyłącznie do ich dyspozycji. To bardzo dobry i bardzo drogi hotel. W samym środku, w pobliżu osi mikrograwitacyjnej, wydzielono odpowiednio dostosowany apartament dla Fransa Vanderhelsta, w którym będzie mógł oddychać swobodnie. Czekają na niego endokrynolodzy; mają nadzieję, że uda im się naprawić genetyczne uszkodzenie, które naruszyło równowagę jego metabolizmu. Cargo Carla Giulianiego zostanie, oczywiście, zatrzymane, oczekując na decyzje celne. Sam Giuliani już został zatrzymany do czasu rozstrzygnięcia wielu złożonych problemów prawnych; jeden z nich zależy od tego, czy Sandoz oskarży go o uprowadzenie. Siostra signora Giulianiego została powiadomiona o jego powrocie, ale najwidoczniej nie spieszy się z zapewnieniem mu opieki prawnej.
Pochodzące z rozmaitych okresów nowiny z Rakhatu były różne. Athaansi Laaks został pokonany, ale jego frakcja nadal nie zgadza się na wariant z rezerwatami. Danny Żelazny Koń wciąż zabiega o negocjacje. W 2084 roku przez dolinę N’Jarr przeszła jakaś zaraza, ale w owym czasie Jana’atowie odżywiali się już o wiele lepiej i ofiar nie było tak dużo, jak się wszyscy obawiali. John Candotti donosił o śmierci Sofii. Shetri Laaks czuje się dobrze; poślubił drugą żonę. Ma już dwóch kolejnych synów. Ten pierwszy, którego uratował Emilio, jest już młodym mężczyzną i sam ma dziecko. Druga żona Shetriego znowu jest w ciąży; mają nadzieję, że to będzie córka. Według ostatniego spisu dokonanego przez Seana populacja Jana’atów liczy blisko dwa tysiące sześćset osobników. Joseba dodał własną analizę, wykazującą, że jeśli wskaźniki narodzin i zgonów utrzymają się na takim poziomie, a inne warunki też się nie zmienią, populacja ma wszelkie szanse na stabilizację. W roku spisu do doliny N’Jarr przybyło około czterdziestu Runów. Nie zrównoważyło to w pełni zmarłych już Runów Va N’Jarr, ale zaznaczyła się tendencja wznosząca w porównaniu z poprzednimi pięcioma latami.
— A Suukmel wciąż żyje? — zapytał Emilio, wiedząc, że będzie to pierwsze pytanie Rukueiego.
— Tak — odrzekł Patras. — A przynajmniej żyła cztery lata temu.
— A muzyka? Na Rakhacie?
— Trwają dyskusje na temat dołączenia do niej słów. Sądzę, że to było nieuniknione.
— Czy ktoś pytał Izaaka, co o tym myśli?
— Tak. Odpowiedział: „To problem Rukueiego”. Izaak studiuje teraz zasoby biblioteki zawierające dane o południowoamerykańskich nicieniach — powiedział sucho Patras. — Nikt nie ma pojęcia dlaczego.
Sandoz zadał mu jeszcze wiele pytań, otrzymał wyczerpujące odpowiedzi i uznał, że wszystko jest pod należytą kontrolą.
— Dziękuję — powiedział Patras, kiedy Sandoz wyraził mu swoje uznanie. Prawdę mówiąc, doprowadzenie tych wszystkich raportów i wiadomości do porządku kosztowało go wiele nie przespanych nocy. — A teraz pokażę pokoje przygotowane dla pana Kitheriego. — Poprowadził go pierścieniowatym korytarzem w dół. — Kiedy pan trochę odpocznie, matka generał pragnie z panem pomówić…
— Słucham? — zapytał Sandoz, zatrzymując się raptownie. — Matka generał? — Parsknął śmiechem. — Czy to dowcip?
Patras, już parę kroków niżej, odwrócił się i uniósł pytająco brwi. Sandoz wytrzeszczył na niego oczy, całkowicie zbity z tropu.
— No cóż, prawdę mówiąc, to rzeczywiście żart — powiedział Patras, uradowany, kiedy Sandoz wybuchnął śmiechem.
— To nieładnie robić sobie żarty ze starych ludzi — złajał go Emilio, udając powagę, kiedy ruszyli dalej. — Jak długo ojciec czekał, żeby wypowiedzieć to zdanie?
— Piętnaście lat. Zrobiłem doktorat na Uniwersytecie Ganesha Mana Singha… z historii misji, ze szczególnym uwzględnieniem Rakhatu.
Przez następne kilka godzin skupili się na procesie wprowadzenia Rukueiego w nowe otoczenie i zapoznania go z nowymi towarzyszami. W natłoku bieżących obowiązków Sandoz odłożył na bok sprawy osobiste, ale pod koniec tego pierwszego długiego dnia powiedział do Patrasa Yalambera Tamanga:
Читать дальше