Mary Russell - Dzieci Boga

Здесь есть возможность читать онлайн «Mary Russell - Dzieci Boga» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 2000, ISBN: 2000, Издательство: Zysk i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dzieci Boga: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dzieci Boga»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Debiutancka powieść Mary Dorii Russell „Wróbel” zdobyła dla autorki powszechne uznanie. Oto kontynuacja owej jednej z najwspanialszych powieści fantastycznych ostatnich lat. Zaledwie ojciec Emilio Sanchez, jedyny członek pierwszej wyprawy, który powrócił na Ziemię, zdołał odzyskać zdrowie i równowagę psychiczną po straszliwych przejściach na planecie Rakhat, Towarzystwo Jezusowe prosi go (a właściwie zmusza), by zechciał wziąć udział w kolejnej misji. Sancheza dręczą wspomnienia i lęki, ale nie może uciec od swojej przeszłości. Rozpoczyna się druga batalia o rozum i duszę tak ciężko doświadczonego przez los kapłana.

Dzieci Boga — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dzieci Boga», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Znowu zamilkł na chwilę, bo z coraz większym trudem wypowiadał słowa.

— Sofio, jeden z księży, z którymi przybyłem… uważa, że twoja przybrana córka była kimś w rodzaju Mojżesza dla swojego ludu! Trzeba było czterdziestu lat, żeby wypalić w Izraelitach niewolnictwo. Może trzeba czterdziestu lat, żeby wypalić w Jana’atach skłonność do panowania!

Wzruszył bezsilnie ramionami, widząc jej zdumione spojrzenie.

— Nie wiem, Sofio. Prawdopodobnie Sean jest naładowany jakimiś gównianymi teoriami. Może Abraham był psychotykiem, a schizofrenia była w jego rodzinie dziedziczna. Może Jezus był po prostu jeszcze jednym zwariowanym Żydem, który słyszał głosy. Albo może Bóg istnieje, ale jest zły albo głupi i właśnie dlatego na świecie jest tyle absurdu i niesprawiedliwości! To nie ma znaczenia! — zawołał, żeby przekrzyczeć ryk deszczu. — To naprawdę nie ma znaczenia. Mnie już Bóg nie obchodzi, Sofio. Tylko jedno wiem na pewno: chcę, żeby dziecko Ha’anali żyło…

Wyszła na deszcz, który pochłaniał teraz wszystkie inne dźwięki. Przez długi czas po prostu stała w ulewie, wsłuchując się w jej bezlitosny szum, czując jej chłostę na wykoślawionych ramionach, pozwalając, by przemoczyła jej włosy i obmyła zniszczoną twarz.

Kiedy powróciła ze swoich wspomnień, czekał na nią Emilio. Przemoczona i zziębnięta, wsparła się na jego ramieniu i powoli podeszła do lektyki, siadając ciężko na krześle.

Pierwsza fala nawałnicy minęła; deszcz bębnił teraz jednostajnie i przez pewien czas po prostu patrzyli na tonącą w nim równinę. Dotknęła jego ramienia, a on odwrócił się do niej. Podniosła rękę i delikatnie przyłożyła do jego policzka, gdzie tak niedawno pozostawiła swój ślad, a potem odgarnęła mu pasmo włosów opadające na czoło.

— Posiwiałeś, staruszku — powiedziała. — Wyglądasz gorzej ode mnie, aja wyglądam okropnie.

Odpowiedział suchym tonem, ale w otoczonych czerwonymi obwódkami oczach błysnęło rozbawienie.

— Próżność nie należy do moich wielu wad, madame, ale niech mnie szlag trafi, jeśli pozwolę się obrażać.

— Kiedyś cię kochałam.

— Wiem. Ja też ciebie kochałem. Nie zmieniaj tematu.

— Ożeniłeś się?

— Prawie. Porzuciłem kapłaństwo, Sofio. Skończyłem z Bogiem.

— Ale On nie skończył z tobą.

Najwidoczniej — odpowiedział zmęczonym głosem. — Albo to, albo jakiś cholerny ciąg wyjątkowego braku szczęścia. — Podszedł do krawędzi osłony. — Nawet teraz myślę sobie, że to wszystko jest jakimś bardzo kiepskim dowcipem. To dziecko, na którym mi tak zależy? Może wyrosnąć na takiego skurwysyna, że każdy będzie żałował, że nie umarło w łonie swojej matki, aja zapiszę się w dziejach historii Rakhatu jako Sandoz Idiota, który uratował mu życie! — Uzbrojone w protezy ręce zwisały mu bezwładnie po bokach; prychnął, zawstydzony swoją absurdalną pretensjonalnością. — Prawdopodobnie będzie jeszcze jednym żałosnym błaznem, starającym się, żeby wszystko wyszło jak najlepiej i żeby w dodatku było słuszne i zbawienne.

Nagle zmienił pozę. Zrobił się jakiś wyższy, postawniejszy, a Sofia Mendes usłyszała znowu tak jej kiedyś drogi teksański żargon D.W. Yarbrough, dawno zmarłego księdza, który i ją, i jego tak wiele nauczył.

— Panienko Mendes — wycedził Emilio, przegrany, ale nie pozbawiony humoru — myślę, że to całe cholerstwo wypruwa ze mnie flaki.

Zmęczony mówieniem, Emilio usiadł na ziemi obok niej i razem patrzyli, jak deszcz zamienia świat w błoto. Wkrótce zdała sobie sprawę, że usnął, oparty o wsporniki jej krzesła; kalekie ręce spoczywały bezwładnie na podołku. Czując pustkę, słuchała jego cichego pochrapywania i sama by zasnęła, gdyby jej w tym nie przeszkodził wielki, przemoczony mężczyzna, który zajrzał pod baldachim, miętosząc w rękach płócienny kapelusz.

— Signora? Czy już wszystko będzie dobrze? — zapytał z niepokojem.

— A kim ty jesteś? — zapytała cicho, spoglądając znacząco na Emilia.

— Nazywam się Niccolo d’Angeli. „D’Angeli” znaczy „od aniołów” — wyszeptał wielkolud. — Od nich przyszedłem, zanim trafiłem do domu. Aniołowie mnie podrzucili. — Uśmiechnęła się, a on wziął to za dobry znak. — Więc wszystko będzie dobrze? — zapytał ponownie, wchodząc pod osłonę. — Jana mogą tu żyć, jeśli nie będą nikogo krzywdzić, tak? — Nie odpowiedziała, więc mówił dalej: — To by było bardzo sprawiedliwe. Czy don Emilio dobrze się czuje? Dlaczego tak siedzi?

— Śpi. Musiał być bardzo zmęczony.

— On ma nocne koszmary. Boi się spać.

— Jesteś jego przyjacielem?

— Jestem jego ochroniarzem. Myślę, że wszyscy jego przyr jaciele nie żyją. — Zastanawiał się nad tym z ponurą miną, ale po chwili twarz mu się rozjaśniła, jakby mu coś nagle przyszło d© głowy. — Signora jest jego przyjacielem, a żyje.

— Jeszcze żyję — potwierdziła Sofia.

Nico podszedł do skraju namiotu i popatrzył na niebo nieustannie przecinane błyskawicami.

— Podobają mi się tutaj burze — powiedział. — Przypominają mi ostatni akt Rigoletta. — On jest opóźniony w rozwoju, pomyślała. — Znaleźliśmy pani syna, signora. Chce, żeby go pani odwiedziła, ale myślę, że przedtem powinien coś na siebie włożyć. Powiedziałem coś złego?

Otarła oko.

— Nie. — Uśmiechnęła się i wyznała: — Izaak nigdy nie lubił się ubierać.

— Lubi pieśni.

— Tak. Tak, bardzo lubi. Izaak zawsze uwielbiał muzykę. — Wyprostowała się na tyle, na ile jej pozwalało wykoślawione ciało. — Signor d’Angeli, czy mój syn dobrze wygląda?

— Jest chudy, ale oni tu wszyscy są tacy. Była jedna pani, która umarła, rodząc dziecko, zanim wyruszyliśmy w drogę. Joseba uważa, że ona była za chuda i dlatego umarła… bo nie miała dość siły. Przynieśliśmy im jedzenie, ale oni byli tak głodni, że wszystko zwymiotowali, bo jedli za szybko. — Zobaczył, że signora skrzywiła się, ale nie wiedział, co to oznacza. Obracając wciąż rondo kapelusza, przeniósł ciężar potężnego ciała z jednej nogi na drugą i zerknął na nią nieśmiało. — Co powinniśmy teraz zrobić? — zapytał po chwili.

Nie odpowiedziała od razu.

— Nie jestem pewna — wyznała szczerze. — Potrzebuję trochę czasu, żeby się zastanowić.

Kilka godzin później, w pierwszych chwilach odzyskiwania świadomości w wygodnym łóżku, Emilio Sandoz pomyślał, że jest w Neapolu. Chciał już powiedzieć: „W porządku, Ed, nie musisz już wyczekiwać”. Potem przebudził się całkowicie i zobaczył, że to nie brat Edward Behr, ale Sofia Mendes całą noc obserwowała jego twarz we śnie.

— Rozmawiałam z twoimi kolegami, którzy są w dolinie N’Jarr — powiedziała mu bez emocji — i z kobietą, która nazywa się Suukmel. — Zamilkła na chwilę, ale twarz miała nadal obojętną. — Nie rządzę tutaj, Emilio, choć może twoi jana’atańscy przyjaciele mówili ci co innego. Ale mam pewne wpływy. Zrobię, co w mojej mocy, żeby delegacja VaN’Jarrich mogła bezpiecznie dotrzeć na rozmowy z Parlamentem Starszych. Zajmie to trochę czasu i nie będzie łatwe. Nie wiem nawet, czy uda mi się załatwić ci przesłuchanie. Starsi pamiętają, jak przedtem było. Jest pewna kobieta, Djalao VaKashan; ją będzie trudno przekonać. Ale powiem im, że ty i inni kapłani jesteście dobrymi ludźmi i macie dobre serca. Nie mogę obiecać więcej.

Usiadł i jęknął, bo cały był obolały, ale powiedział:

— Dziękuję ci. — Deszcz już ustał, przez zasłonę sączyło się słońce. — A ty, Sofio, co zrobisz?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dzieci Boga»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dzieci Boga» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Dzieci Boga»

Обсуждение, отзывы о книге «Dzieci Boga» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x