• Пожаловаться

Terry Pratchett: Johnny i zmarli

Здесь есть возможность читать онлайн «Terry Pratchett: Johnny i zmarli» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. Город: Poznań, год выпуска: 1997, ISBN: 83-7120-491-4, издательство: Rebis, категория: Детская фантастика / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Terry Pratchett Johnny i zmarli

Johnny i zmarli: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Johnny i zmarli»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Johnny widzi zmarłych ludzi. Dlatego jego przyjaciele zaczynają go podejrzewać o chorobę umysłową. Okazuje się że Johnny widzi zmarłych którzy proszą go o pomoc w misji ratowania cmentarza, który już niedługo ma zostać rozebrany. W tej sytuacji Johnny robi wszystko, by jego martwi przyjaciele nie stracili swojego domu.

Terry Pratchett: другие книги автора


Кто написал Johnny i zmarli? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Johnny i zmarli — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Johnny i zmarli», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Hmm… no…

— To chyba niezbyt wazne.

— Niezbyt.

— No coz… — Duch samochodu powoli obrocil sie, przeswitywaly przezen gwiazdy. — Znasz taka gre, w ktorej pileczka odbija sie od roznych przeszkod, az w koncu wpada w dziure na dole planszy?

— „Flipper”?

— Tak to teraz nazywaja?!

— Tak mi sie wydaje.

— Niech bedzie, to akurat jest malo wazne. W kazdym razie tej odbijajacej sie pileczce trudno wyobrazic sobie, ze poza plansza jest jeszcze pokoj. A to, ze poza pokojem jest miasto, a dalej kraj, swiat i tryliony gwiazd, to juz zupelna abstrakcja. Rozumiesz, o co mi chodzi? Gdyby sobie to uswiadomila, to dziura na koncu planszy przestalaby byc zmartwieniem. A wtedy moglaby sie odbijac znacznie dluzej.

— Sprobuje… sprobuje to zapamietac.

— Przydaloby ci sie i w zyciu, i potem. No, na nas juz czas…

Duch silnika zagral szybciej.

— Do zobaczenia… — powiedzial glosniej Alderman.

Woz powoli uniosl sie i pomknal do przodu i w gore.

— No, to ja takze bede sie zbieral. — Pan Vicenti wyjal z powietrza cylinder i laseczke.

— Dlaczego wszyscy odchodzicie? — spytal Johnny.

— Bo zdecydowalismy, ze dzis jest Dzien Sadu podobno Ostatecznego.

— Zawsze mi sie wydawalo, ze do tego niezbedne sa traby, chory i cala reszta…

— To zalezy wylacznie od punktu widzenia. W kazdym wypadku wyglada to inaczej. Coz, milej opieki nad cmentarzem. Wyszlo na to, ze to jednak miejsce dla zywych, nie dla zmarlych. — Pan Vicenti naciagnal biale rekawiczki i nacisnal niewidoczny guzik niewidzialnej windy. Gdy zaczal sie unosic, z rekawow posypalo sie pierze. — Cos podobnego! — zdumial sie i rozpial frak. — No, dosyc tego dobrego… sio!… A kysz!… Psik!… czy jak tam sie na was mowi… Wszyscy won! — Ponad pol tuzina golebich duchow z furkotem wypadlo z roznych zakamarkow odziezy. — No! To by dowodzilo, ze mozna uciec praktycznie od wszystkiego — odsapnal pan Vicenti i spojrzal w dol na Johnny’ego. — Choc musze przyznac, ze trzy pary kajdanek, dwadziescia metrow krowiego lancucha i brezentowy worek moga stworzyc spore trudnosci w okreslonych warunkach.

W rondzie cylindra odbilo sie swiatlo.

W koncu pozostal tylko… jeden.

Johnny odwrocil sie.

Na srodku alejki stal pan Grimm, ze starannie zlozonymi rekoma i obserwowal niebo z mina tak ekspresywna, jakiej Johnny w zyciu nie widzial. Otaczala go ciemnosc na podobienstwo mgly, ale znacznie, znacznie gestsza.

Johnny przypomnial sobie, jak to wiele lat temu Bigmac zrobil impreze i go nie zaprosil. Potem jeszcze objechal za glupote, motywujac to nawet logicznie: „Pewnie, ze cie nie zapraszalem bo wiedzialem, ze przyjdziesz. Powinienes miec dosc zdrowego rozsadku, by przyjsc bez zaproszenia na wyczerpanym papierze. Od kiedy trzeba na cos zapraszac przyjaciela?”

Jak na Bigmaca byla to niezwykle dluga przemowa, dobitnie wskazujaca, ze sie zdenerwowal glupota Johnny’ego. Johnny na ten tok logiczny nie wpadl, wiec nie poszedl. Wszyscy inni natomiast poszli. A przedtem tyle o tym gadali, ze czul sie, jakby stanal nad bezdenna przepascia, ktorej w zaden sposob nie da sie ani przeskoczyc, ani obejsc. Kiedy ma sie siedem lat, takie doswiadczenie bywa straszne.

Kiedy sie jest martwym, bywa znacznie, ale to znacznie gorsze.

Pan Grimm w koncu zauwazyl, ze Johnny mu sie przyglada.

— Hmmm… — warknal, zbierajac sie w sobie. — Jeszcze pozaluja.

— Zamierzam dowiedziec sie prawdy o panu, panie Grimm.

— Nie ma sie czego dowiadywac.

Johnny wzruszyl ramionami i przeszedl przez niego.

Na chwile zrobilo mu sie lodowato, a potem pan Grimm zniknal.

I nie bylo juz nikogo.

Bylo to nieco dziwne, bo powinien byc Wobbler.

Nad cmentarz naplywala normalna, powszednia noc.

Odlegle dzwieki nocnego miasta zajmowaly miejsce panujacej dotad wszechobecnej ciszy. Johnny ruszyl alejka po wlasnych sladach.

— Wobbler?… Wobbler?!

Znalazl go trzy groby dalej, wcisnietego za nagrobek i kurczowo zaciskajacego powieki.

— Mozesz wyjsc, juz po wszystkim!

— Posluchaj…

— W porzadku.

— To byly sztuczne ognie? — spytal Wobbler, gramolac sie na sciezke. — Ktos wystrzelil mase fajerwerkow, tak?

— Mozna to i tak nazwac.

— Takie rzeczy bywaja niebezpieczne, jak za nisko leca…

— Bywaja, wiec dobrze, ze sie schowales.

— Wiesz, bo ja czasami sie boje…

— Wiem.

Odwrocili sie, slyszac metaliczne pobrzekiwanie i miarowe popiskiwanie.

Pani Tachyon maszerowala alejka, pchajac nieodlaczny wozek z piszczacym kolkiem. Czym predzej odskoczyli, zeby nie oberwac po plecach lub nogach konstrukcja sklepowego wozka (bowiem pani Tachyon jechala przewaznie po linii prostej, nie zwracajac uwagi na ruchome przeszkody), nie zostali jednak zauwazeni. Pani Tachyon wraz z popiskujacym upiornie wozkiem zniknela powoli w mroku.

Obaj, nie spieszac sie, ruszyli do domu.

Rozdzial jedenasty

Jak to kiedys zgrabnie ujal Thomas Atkins, sprawy niekoniecznie zostaja zakonczone tylko dlatego, ze sie skonczyly.

Najlepszym tego przykladem jest Bigmac. Yo-less wrocil z nim do domu po wizycie na posterunku. Brat Bigmaca czekal na nich z zamiarem natychmiastowego zabrania sie do wychowania rodzenstwa. Bigmac wysluchal trzech pierwszych zdan, uchylil sie przed czterema ciosami i rabnal brata w szczeke z taka sila, ze tamtemu odbilo sie na podbrodku „TAH”. Potem zignorowal nieprzytomnego, za to tak warknal na Clinta, ze pies schowal sie pod sofa i siedzial tam cichutko.

Yo-less obudzil w zwiazku z tym matke i przy jej (oraz samochodu) pomocy przeprowadzil Bigmaca, walizke, trzy akwaria (pelne tropikalnych rybek) i ponad dwiescie numerow „Guns and Ammo” do pokoju goscinnego w ich domu.

Blackbury Volunteers otrzymali powazna dotacje od United Amalagamated Consolidated Holdings, co — jak wyjasnil pan Atterbury — bylo idealnym przykladem zadziwiajacych sukcesow, jakie mozna odniesc, poslugujac sie duza marchewka, jesli ma sie jeszcze wiekszy kij.

Cmentarz dalej znajdowal sie w glownym kregu zainteresowania mieszkancow. Teraz glownie ze wzgledu na spor dwoch frakcji wewnatrz towarzystwa: jedni chcieli, zeby byl habitatem, drudzy — ekologia. Chwilowo stanelo na tym, ze ma byc czysty i zadbany, jak chciala wiekszosc. Najwazniejsze z tego wszystkiego, ze byl chciany.

Johnny’emu tydzien zajelo znalezienie tego, czego szukal, a gdy w koncu mial wszystko, spakowal to i zaniosl na cmentarz, wybierajac raczej pozniejsza pore, kiedy innych juz tam nie bylo.

Pana Grimma znalazl nad kanalem. Wpatrywal sie w wode.

— Panie Grimm…

— Odejdz! Jestes niebezpieczny.

— Wydawalo mi sie, ze czuje sie pan samotny. Wiec przynioslem to… — Wyjal z torby owo „to”. — Pomogl panu Atterbury, choc nie do konca wiedzial dlaczego. Jego znajomy ma warsztat i naprawil, co trzeba. Baterie ma nowe, to troche pochodzi, a potem pewnie bedzie dzialal na duchach baterii…

— Co to jest?!

— Telewizorek. Mozna go ukryc w krzakach, ktore juz przetrzasneli milosnicy przyrody i nikt poza panem nie bedzie o nim wiedzial.

— Dlaczego to robisz? — spytal pan Grimm podejrzliwie.

— Bo odszukalem pana w koncu w gazecie z 29 maja 1927 roku. Niewiele tego bylo poza informacja o znalezieniu panskiego ciala w kanale.

— Wscibstwo jest wada, nie zaleta. I co, wydaje ci sie, ze cos wiesz?

— Nie.

— Nie musze niczego wyjasniac! Ani nikomu sie tlumaczyc!

— Dlatego nie mogl pan odejsc z innymi?

— Co?! Moge odejsc, kiedy bede chcial — nastroszyl sie duch pana Grimma. — Jestem tu, bo chce. Znam swoje miejsce. Wiem, jak nalezy wlasciwie postepowac. Moge odejsc, kiedy zechce, ale mam wiecej dumy. Tacy jak ty tego nie zrozumieja. Ty nie bierzesz zycia powaznie.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Johnny i zmarli»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Johnny i zmarli» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Terry Pratchett: Johnny And The Dead
Johnny And The Dead
Terry Pratchett
Terry Pratchett: Johnny and the Bomb
Johnny and the Bomb
Terry Pratchett
Terry Pratchett: Johnny i bomba
Johnny i bomba
Terry Pratchett
Danielle Steel: Johnny Angel
Johnny Angel
Danielle Steel
Отзывы о книге «Johnny i zmarli»

Обсуждение, отзывы о книге «Johnny i zmarli» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.