Erick Van Lustbader - Dziedzictwo Bourne'a

Здесь есть возможность читать онлайн «Erick Van Lustbader - Dziedzictwo Bourne'a» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dziedzictwo Bourne'a: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dziedzictwo Bourne'a»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

David Webb – spokojny wykładowca na spokojnym uniwersytecie. Do dnia gdy kula snajpera chybia go o włos. Ten dzień oznacza dla Davida powrót do dawnej tożsamości – Jasona Bourne'a, superagenta CIA, wyszkolonego w sztuce zabijania i przeżycia. Znowu musi nie dać się zabić i odkryć, kto i dlaczego na niego poluje. Ale prawdę kryje ostatnie miejsce, do jakiego chciałby wrócić – jego przeszłość.

Dziedzictwo Bourne'a — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dziedzictwo Bourne'a», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Tak, wiem, już mi to tłumaczyłeś… – Sido umilkł i zaczął nerwowo postukiwać łyżeczką w serwetkę, aż Spalko kazał mu przestać.

– Przepraszam – mruknął Sido, poprawiając okulary. – Ale wciąż nie rozumiem, co oni chcą z tym zrobić. Mówiłeś, że jakieś testy, ale…

Spalko pochylił się do przodu. Nadeszła decydująca chwila: musiał mu to sprzedać. Rozejrzał się ukradkiem i zniżył głos do konspiracyjnego szeptu.

– Posłuchaj uważnie, Peter. Powiedziałem ci więcej, niż powinienem. To ściśle tajne, rozumiesz?

Sido też się nachylił i bez słowa kiwnął głową.

– Mówiąc ci to, co powiedziałem, naruszyłem już warunki umowy, którą podpisałem z nimi.

– Boże! – szepnął żałośnie naukowiec. – Naraziłem cię na ryzyko…

– Spokojnie, nie martw się, nic mi nie grozi. Chyba że komuś o tym powiesz…

– Coś ty, nigdy.

– Wiem. – Spalko uśmiechnął się. – Wierzę ci.

– Dziękuję, Stiepanie. Jestem ci bardzo wdzięczny.

Spalko musiał zagryźć wargę, żeby nie wybuchnąć śmiechem. Co za komedia! Brnął dalej:

– Nie wiem, na czym polega ten test, bo tego mi nie powiedzieli – szepnął tak cicho, że Sido musiał nachylić się jeszcze bardziej i prawie stykali się teraz nosami. – A ja nawet nie pytałem.

– Oczywiście.

– Ale wierzę, i ty też musisz w to wierzyć, że ci ludzie robią co w ich mocy, żeby żyło nam się bezpieczniej na tym coraz bardziej niebezpiecznym świecie. – Spalko uważał, że jak zawsze sprowadzało się to do zaufania. Ale żeby ryba, w tym wypadku Sido, połknęła przynętę, musiała uwierzyć, że wędkarz też darzy ją zaufaniem. Potem można było wyciągnąć ją z wody, a ona nie wiedziała nawet, kim jest wędkarz. – Moim zdaniem, bez względu na to, co chcą zrobić i po co, trzeba im pomóc. Powiedziałem im tak, gdy tylko się ze mną skontaktowali.

– Ja też bym tak powiedział. – Sido wytarł spoconą wargę. – Wierz mi, jeśli możesz na coś liczyć, to na to na pewno.

Obserwatorium Astronomiczne Amerykańskiej Marynarki Wojennej na skrzyżowaniu Massachusetts Avenue i Trzydziestej Czwartej ulicy jest oficjalnym źródłem czasu dla wszystkich stref czasowych w Stanach Zjednoczonych i jednym z nielicznych miejsc, gdzie nieustannie obserwuje się księżyc, gwiazdy i planety. Największy zamontowany tam teleskop ma ponad sto lat i nadal jest wciąż używany. To właśnie dzięki niemu doktor Asaph Hall odkrył księżyce Marsa. Ujrzał je po raz pierwszy w 1877 roku i nadał im imiona Deimos (Lęk) i Phobos (Strach). Stary nie miał pojęcia, dlaczego akurat tak je nazwano, wiedział jednak, że ilekroć dopada go melancholia, tylekroć ciągnie go do obserwatorium. Właśnie dlatego kazał tam sobie urządzić biuro, ukryte w głębi gmachu, niedaleko teleskopu Halla.

Właśnie rozmawiał przez wideotelefon z Jamiem Hullem, szefem ochrony w Reykjaviku, gdy odwiedził go Martin Lindros.

– Tymi z Fejd al- Saud się nie martwię – mówił Hull z wyższością w głosie. – Dzisiejsze systemy ochrony to dla Arabów ciemna magia, więc chętnie nas słuchają. – Pokręcił głową. – Drażni mnie tylko Rusek, Borys Iljicz Karpow. Szlag by to, wszystko kwestionuje. Mówię białe, on czarne. Co za skurwiel. Lubi się kłócić.

– Nie umiesz sobie poradzić z jednym głupim analitykiem, w dodatku Rosjaninem?

– Słucham?! – Zaskoczony Hull wytrzeszczył oczy; rude wąsy pod skoczyły mu do góry i opadły. – Nie, panie dyrektorze, wcale nie…

– Bo jeśli nie umiesz, w każdej chwili mogę wysłać tam kogoś innego – dodał Stary z nutką okrucieństwa w głosie.

– Nie, nie…

– I wierz mi, że to zrobię. Nie jestem w nastroju do…

– To nie będzie konieczne, panie dyrektorze. Poradzę sobie z Karpowem.

– Oby. – Starego ogarnęło znużenie i Lindros miał nadzieję, że Jamie widzi to na ekranie swego odbiornika. – Musimy stworzyć zwarty front przed, podczas i po wizycie prezydenta. Jasne?

– Tak jest.

– A Bourne? Rozumiem, że się nie pokazał.

– Nie, panie dyrektorze. Byliśmy i jesteśmy wyjątkowo czujni.

Widząc, że Stary dowiedział się już wszystkiego, czego chciał, Lindros

dyskretnie odchrząknął.

– Mam spotkanie, Jamie – powiedział dyrektor, nie odwracając głowy. – Porozmawiamy jutro. – Pstryknął przełącznikiem, zetknął dłonie czubkami palców i spojrzał na duże zdjęcie Marsa i jego dwóch nienadających się do zamieszkania księżyców.

Lindros zdjął płaszcz i usiadł obok szefa. Gabinet był ciasny i przegrzany nawet teraz, w samym środku zimy. Na ścianie wisiał portret prezydenta. Po przeciwnej stronie było pojedyncze okno, a za oknem wysokie sosny, czarno- białe w jaskrawym świetle otaczających gmach reflektorów systemu bezpieczeństwa.

– Dobre wiadomości z Paryża. Bourne nie żyje.

Stary podniósł głowę i jego martwa przed chwilą twarz lekko się ożywiła.

– Dopadli go? Mam nadzieję, że zdychał w bólu.

– Prawdopodobnie tak. Zginął na autostradzie Al na północny zachód od miasta. Wpadł motocyklem na osiemnastokołową ciężarówkę. Widziała to agentka Quai d'Orsay.

– Mój Boże – sapnął Stary. – Została z niego mokra plama… – Zmarszczył brwi. – Na pewno?

– Dopóki go nie zidentyfikują, zawsze istnieje cień wątpliwości – odparł Lindros. – Wysłaliśmy im rentgen jego zębów i próbkę DNA, ale Francuzi mówią, że to był straszny wybuch, ogień mógł strawić nawet kości. Przekopanie zgliszcz zajmie im co najmniej dwa dni. Obiecali, że jak tylko coś znajdą, natychmiast nas powiadomią.

Dyrektor kiwnął głową.

– Robbinet wyszedł z tego cało – dodał Lindros. – Jest bezpieczny.

– Kto?

– Jacques Robbinet, francuski minister kultury, przyjaciel i współpracownik Conklina. Baliśmy się, że może być następnym celem Bourne'a.

Umilkli i długo siedzieli w ciszy. Stary się zamyślił. Może o Conklinie, a może zastanawiał się, jaką rolę odgrywa we współczesnym świecie lęk i strach, i podziwiał Hulla za jego umiejętność przewidywania. Pracę w tajnych służbach wywiadowczych rozpoczynał z mylnym przekonaniem, że pomoże ten strach złagodzić, tymczasem jeszcze bardziej go podsycił. Mimo to nigdy nie pomyślał o odejściu z firmy. Nie potrafił sobie wyobrazić innego życia. To, kim był i czego dokonał w tym niewidzialnym dla cywili światku, określało jego istotę.

– Panie dyrektorze, już późno.

Stary westchnął.

– Co ty powiesz, Martin, co ty powiesz…

– Pora wracać do domu, do Madeleine – dodał cicho Lindros.

Dyrektor przetarł ręką twarz. Nagle poczuł się bardzo zmęczony.

– Maddy pojechała do siostry do Phoenix. Dom jest dziś ciemny.

– Mimo to.

Lindros wstał.

– Martin. – Stary odwrócił głowę. – Ta sprawa z Bourne'em… To jeszcze nie koniec.

Lindros zamarł z płaszczem w ręku.

– Nie rozumiem.

– Bourne nie żyje, ale przed śmiercią zdążył zrobić z nas durniów.

– Panie dyrektorze…

– Wystawił nas na pośmiewisko, nie możemy na to pozwolić. Jesteśmy na świeczniku. Zadają nam trudne pytania i jeśli je zignorujemy, będą poważne konsekwencje. – Staremu zabłysły oczy. – Trzeba zamknąć tę przykrą sprawę; niech trafi do lamusa historii. Brakuje nam tylko jednego elementu.

– To znaczy?

– Kozła ofiarnego, Martin, kogoś, kogo wysmarują gównem, podczas gdy my będziemy pachnieć jak róże w maju. – Przeszył Lindrosa ostrym spojrzeniem. – Znasz kogoś takiego?

Lindros poczuł, że w żołądku narasta mu zimna gula lęku.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dziedzictwo Bourne'a»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dziedzictwo Bourne'a» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Eric Lustbader - Blood Trust
Eric Lustbader
Eric Lustbader - Last Snow
Eric Lustbader
Margit Sandemo - Dziedzictwo Zła
Margit Sandemo
Eric Lustbader - First Daughter
Eric Lustbader
Eric van Lustbader - The Bourne Objective
Eric van Lustbader
Eric Lustbader - The Testament
Eric Lustbader
Robert Ludlum - The Bourne Sanction
Robert Ludlum
Phyllis Bourne - Moonlight Kisses
Phyllis Bourne
Robert Barr - From Whose Bourne
Robert Barr
Отзывы о книге «Dziedzictwo Bourne'a»

Обсуждение, отзывы о книге «Dziedzictwo Bourne'a» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x