Erick Van Lustbader - Dziedzictwo Bourne'a

Здесь есть возможность читать онлайн «Erick Van Lustbader - Dziedzictwo Bourne'a» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dziedzictwo Bourne'a: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dziedzictwo Bourne'a»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

David Webb – spokojny wykładowca na spokojnym uniwersytecie. Do dnia gdy kula snajpera chybia go o włos. Ten dzień oznacza dla Davida powrót do dawnej tożsamości – Jasona Bourne'a, superagenta CIA, wyszkolonego w sztuce zabijania i przeżycia. Znowu musi nie dać się zabić i odkryć, kto i dlaczego na niego poluje. Ale prawdę kryje ostatnie miejsce, do jakiego chciałby wrócić – jego przeszłość.

Dziedzictwo Bourne'a — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dziedzictwo Bourne'a», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Wzięła broń bez słowa i ponownie wymierzyła.

– Co pan z niej zrobił, panie Vadas? – odezwał się Bourne. – Zabiłaby dla pana, tak, ale za szybko i bez powodu.

Vadas stanął między nimi, spojrzał na córkę i popchnął w dół jej uzbrojoną rękę.

– Dość już mam wrogów – szepnął.

Annaka opuściła broń, lecz w jej błyszczących oczach wciąż czaił się gniew.

– Jak już mówiłem, zabicie Aleksieja byłoby aktem szaleństwa, a pan nie wygląda na obłąkanego. Wprost przeciwnie.

– Wrobiono mnie – oparł Bourne. – Żeby odwrócić uwagę od prawdziwych morderców.

– Ciekawe. Dlaczego?

– Przyjechałem się tego dowiedzieć.

Vadas długo przyglądał mu się bez słowa, potem popatrzył wokoło i podniósł ręce.

– Gdyby żył, spotkalibyśmy się tutaj, w tym kościele. Widzi pan, to bardzo ważne miejsce. Tu u progu czternastego wieku stanął pierwszy kościół parafialny w Budzie. Te wielkie organy, które widzi pan na chórze, grały na ślubie króla Macieja. Tu koronowano dwóch ostatnich królów Węgier, Franciszka Józefa I i Karola IV. Tak, otacza nas historia, a my chcieliśmy ją zmienić.

– Wy i doktor Schiffer, tak?

Vadas nie zdążył odpowiedzieć. W kościele zadudniło echo i runął do tyłu z rozpostartymi rękami. Z dziury na jego czole popłynęła krew. Bourne pchnął Annakę na podłogę. Ochroniarze rozpierzchli się na wszystkie strony, szukając schronienia i odpowiadając ogniem. Jeden oberwał natychmiast: potknął się i runął na gładki marmur. Drugi był już przy ławkach i rozpaczliwie próbował się za nimi ukryć, ale upadł ze strzaskanym kulą kręgosłupem. Wygiął się w łuk; pistolet zaklekotał na podłodze.

Bourne zerknął na trzeciego ochroniarza i przeniósł wzrok na Vadasa leżącego na brzuchu w kałuży krwi. Nie poruszał się i chyba nie oddychał. Znowu huknęły strzały. Jason spojrzał na ochroniarza, który prostował się właśnie, mierząc w górę, w kierunku organów na chórze. Wypalił kilka razy, szeroko rozrzucił ramiona i na jego koszuli wykwitła czarna plama. Chciał przytknąć tam rękę, lecz nie zdążył; przewrócił oczami i upadł.

Jason spojrzał w stronę tonących w mroku organów, dostrzegł tam niewyraźny cień, wycelował i pociągnął za spust. Trysnęła fontanna kamiennych odłamków. Chwycił latarkę Annaki, oświetlił balkon i pobiegł do spiralnych schodów. Annaka, która dopiero teraz doszła do siebie, zobaczyła ojca i krzyknęła przeraźliwie.

– Wracaj! – ryknął Bourne. – On tam jest!

Nie zważając na ostrzeżenie, Annaka uklękła przy ojcu.

Bourne chciał ją osłonić i kilka razy wypalił w stronę chóru, lecz snajper nie odpowiadał ogniem na ogień. Nic dziwnego, osiągnął swój cel i pewnie już uciekał.

Nie tracąc czasu, Jason wskoczył na schody. Zobaczył łuskę – jedną, drugą- i popędził dalej. Balkon. Nikogo. Kamienna podłoga, wyłożona rzeźbioną boazerią ściana. Zajrzał za organy, ale tam też było pusto. Uważnie obejrzał posadzkę, potem ścianę. Krawędź jednej ze starych rzeźbionych desek różniła się nieco od pozostałych, a sama deska była kilka milimetrów szersza…

Pomacał opuszkami palców i odkrył, że to nie ściana, tylko zamaskowane drzwiczki. Otworzył je i znalazł się na wąskich, krętych schodach. Z gotowym do strzału pistoletem pokonał kilkanaście stopni i stanął przed kolejnymi drzwiami. Pchnął je – wychodziły na dach. Wystawił głowę i w tym samym momencie padł strzał. Jason cofnął się, lecz tuż przedtem zobaczył sylwetkę biegnącego po dachu człowieka. Dach był bardzo stromy, a że właśnie zaczął padać deszcz, snajper niebezpiecznie ślizgał się po dachówkach. To dobrze; był zbyt zajęty, żeby strzelać.

Bourne natychmiast stwierdził, że zelówki jego nowych butów są do niczego. Zdjął buty, rzucił za parapet i na czworakach wszedł na dach. Trzydzieści metrów niżej, na dnie przepastnej otchłani, w świetle starych latarni lśnił placyk przed kościołem. Przytrzymując się palcami i stopami, Jason powoli sunął za snajperem. Nie wiedzieć czemu podejrzewał, że ściga Chana, ale jakim cudem Chan mógłby przyjechać do Budapesztu przed nim i dlaczego miałby strzelać do Vadasa, a nie do niego?

Podniósł głowę – tamten zmierzał do południowej wieży – i przyspieszył, żeby go nie zgubić. Dachówki były bardzo stare i zmurszałe. Jedna z nich pękła na pół, wyślizgując mu się z ręki, i przez chwilę balansował niebezpiecznie w prawo i w lewo. Odzyskał równowagę i odrzucił dachówkę na bok. Roztrzaskała się na płaskim dachu kaplicy trzy metry niżej.

Starał się planować naprzód. Wiedział, że będzie mu grozić poważne niebezpieczeństwo, gdy snajper dotrze do wieży, bo jeśli nie zdąży zejść z dachu, tamten zdejmie go jednym strzałem. Padało coraz mocniej. Ręce ześlizgiwały się z dachówek, oczy zalewała woda. Wieża majaczyła piętnaście metrów dalej.

Pokonał już trzy czwarte drogi, gdy wtem usłyszał brzęk metalu o kamień. Momentalnie rozpłaszczył się na dachu. Kula świsnęła mu tuż koło ucha i roztrzaskała dachówkę, o którą opierał się prawym kolanem. Zaczął zsuwać się w dół, prosto na dach kaplicy.

Odruchowo rozluźnił mięśnie, spadł na prawe ramię i zwinięty w kłębek, przetoczył się po dachu, rozpraszając energię uderzenia. Wstał i całym ciałem przywarł do okna witrażowego, schodząc z linii strzału.

Zadarł głowę. Południowa wieża była niedaleko. Kilkadziesiąt kroków w prawo strzelała w niebo druga, nieco niższa od tamtej. Miała wąskie, typowo średniowieczne okna bez szyb. Nie tracąc ani chwili, przecisnął się przez najbliższe, wszedł na dach i stanął przed kamiennym parapetem prowadzącym do południowej wieży.

Musiał dostać się na drugą stronę i nie wiedział, czy snajper go zauważy. Zauważy czy nie? Wziął głęboki oddech i wbiegł na parapet. Dostrzegł jakiś ruch w mroku, kilkanaście metrów dalej i w chwili gdy huknął strzał, upadł na prawe ramię, przetoczył się, wstał i głową naprzód dał nura w otwarte okno wieży.

Drugi strzał, trzeci – posypały się kamienne odpryski. Bourne wpadł na kręte schody i popędził na górę. Znów usłyszał metaliczny szczęk – snajperowi skończyła się amunicja. Biegł, pokonywał po trzy stopnie naraz, żeby wykorzystać tę chwilową przewagę. Nagłe usłyszał kolejny szczęk i zobaczył staczającą się po schodach łuskę. Ugiął nogi w kolanach, jeszcze mocniej pochylił głowę. Strzały nie padły, co zwiększyło jego szanse.

Ale szanse to za mało – musiał mieć pewność. Podniósł latarkę, pstryknął włącznikiem i natychmiast dostrzegł niewyraźny cień na schodach, cień, który momentalnie skoczył w bok. Zgasił latarkę i przyspieszył kroku, żeby tamten nie zdążył go namierzyć.

Byli prawie na samym szczycie wieży, osiemdziesiąt metrów nad ziemią. Snajper nie miał dokąd uciec. Żeby wydostać się z pułapki, musiał go zabić. Będzie zdesperowany, więc nieostrożny i niebezpieczny. Bourne musi to wykorzystać.

Schody kończyły się kilkadziesiąt stopni wyżej okrągłym podestem pod arkadami, w których hulał deszcz i wiatr. Wiedział, że jeśli pójdzie dalej, zasypie go grad kul. Ale tu też nie mógł zostać. Położył latarkę kilka stopni wyżej, ustawił ją pod kątem, przywarł do schodów, opuścił głowę i maksymalnie wyciągnąwszy rękę, pstryknął włącznikiem.

Ogłuszający huk, grad kul, dudniące echo. Zerwał się na równe nogi i popędził na górę, ryzykownie zakładając, że desperat opróżnił cały magazynek.

Wypadł z kłębów kamiennego pyłu, uderzył go w brzuch i razem runęli na ścianę. Snajper zadał mu cios w krzyż i Jason upadł na kolana, opuszczając głowę i odsłaniając kark – cel aż nazbyt kuszący – lecz gdy tamten wziął zamach, Bourne zrobił unik, chwycił go za rękę i wykorzystując impet napastnika, mocno szarpnął. Zabójca upadł, ale tuż przedtem Jason zdążył zadać mu cios w nerki.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dziedzictwo Bourne'a»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dziedzictwo Bourne'a» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Eric Lustbader - Blood Trust
Eric Lustbader
Eric Lustbader - Last Snow
Eric Lustbader
Margit Sandemo - Dziedzictwo Zła
Margit Sandemo
Eric Lustbader - First Daughter
Eric Lustbader
Eric van Lustbader - The Bourne Objective
Eric van Lustbader
Eric Lustbader - The Testament
Eric Lustbader
Robert Ludlum - The Bourne Sanction
Robert Ludlum
Phyllis Bourne - Moonlight Kisses
Phyllis Bourne
Robert Barr - From Whose Bourne
Robert Barr
Отзывы о книге «Dziedzictwo Bourne'a»

Обсуждение, отзывы о книге «Dziedzictwo Bourne'a» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x