Dick Francis - Dreszcz

Здесь есть возможность читать онлайн «Dick Francis - Dreszcz» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dreszcz: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dreszcz»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Oferta, jaką Dan Roke – właściciel stadniny w malowniczych krajobrazach Australii – usłyszał z ust hrabiego Octobra, wydawała mu się zbyt kusząca finansowo, by z niej nie skorzystać. Wystarczyło zaszyć się jako stajenny w Yorkshire w Wielkiej Brytanii i wyświetlić sprawę tajemniczych dopingów na wyścigach konnych. Faworyci bowiem przegrywali tam podejrzanie często pewne gonitwy. Problemem było tylko to, że węszący już wcześniej wokół tej sprawy dziennikarz, Tommy Stapleton, miał dziwny wypadek samochodowy, z którego nie wyszedł cało…

Dreszcz — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dreszcz», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Przecież Roke jest tylko stajennym.

– Tylko – powtórzył gwałtownie Adams. – Ale to nie polepsza sytuacji. Stajenni też mają języki. I oczy. Spójrz na niego. Nie jest takim głupcem, jakim się zawsze wydawał.

– Nikt nie uwierzy jemu bardziej niż tobie – ciągnął Humber.

– Nikt nie będzie musiał mu wierzyć.

– Co masz na myśli?

– Zamierzam go zabić – wyjaśnił Adams.

– Przypuszczam, że to może być dobre wyjście – powiedział Humber takim tonem, jakby rozważał zgładzenie konia.

– To wam nie pomoże – rzekłem. – Wysłałem już raport.

– Już raz nam to mówiono – powiedział Humber – ale to nie była prawda.

– Tym razem jest to prawda. Adams wykrzyknął brutalnie:

– Bez względu na raport, mam zamiar go zabić. Są inne powody… – Przerwał, spojrzał na mnie. – Oszukałeś mnie! Mnie! Jak?!

Nie odpowiedziałem. Czas nie wydawał mi się odpowiedni na błahe konwersacje.

– Ten ma motocykl – zauważył refleksyjnie Humber. Uświadomiłem sobie, że okna w umywalni kantoru były zbyt małe, by można się było przez nie wydostać. Drzwi na podwórze były zamknięte, a Humber stał przed swoim biurkiem pomiędzy mną i oknem. Krzyki mogły najwyżej sprowadzić Cassa, ale żadnego ze stajennych, którzy nawet nie wiedzieli, że tu jestem, a zresztą i tak nie trudziliby się, by mi pomóc. I Adams, i Humber byli ode mnie wyżsi i więcej ważyli. Adams nawet znacznie więcej. Humber miał swoją laskę, nie wiedziałem, jakiej broni zamierza użyć Adams, a ja nigdy w życiu nie brałem udziału w poważnej bójce. Najbliższe minuty nie zapowiadały się zbyt zachwycająco.

Z drugiej jednak strony byłem od nich znacznie młodszy i dzięki ciężkiej pracy, jakiej ode mnie wymagali, sprawny jak sportowiec. Miałem także kask. Mogłem poza tym rzucać przedmiotami… być może moje szanse nie wyglądały mimo wszystko tak beznadziejnie.

Drewniane politurowane krzesło ze skórzanym siedzeniem stało przy ścianie blisko drzwi. Adams podniósł je i zmierzał w moją stronę. Humber stał nieruchomo, przesunął w ręku laskę i trzymał ją w pogotowiu. Poczułem się przerażająco bezbronny. Oczy Adamsa były bardziej mętne niż kiedykolwiek, nie odbijał się w nich uśmiech wykwitający na jego ustach. Powiedział głośno:

– Równie dobrze możemy się zabawić. Nie będą się chyba przyglądali zbyt dokładnie nadpalonym szczątkom…

Zamachnął się krzesłem. Udało mi się uniknąć ciosu, ale znalazłem się w zasięgu Humbera, którego laska ciężko wylądowała na moim ramieniu, o centymetry od ucha. Zachwiałem się, upadłem i potoczyłem się po podłodze; podniosłem się akurat w samą porę, by uniknąć ciosu krzesłem, które Adams ciskał w dół. Przy uderzeniu o ziemię wyłamała się jedna noga. Adams pochylił się i podniósł ją. Solidna, prosta, prostokątna noga z nieprzyjemnym ostrym końcem w miejscu, gdzie wyłamała się z siedzenia.

Adams uśmiechnął się szerzej i kopnął resztki krzesła w kąt.

– Teraz – powiedział – trochę się pobawimy…

Jeśli można nazwać to zabawą, to myślę, że bawili się dobrze.

Dotychczas obydwaj odnieśli stosunkowo niewiele obrażeń, podczas gdy ja zbierałem coraz więcej guzów do mojej kolekcji, wraz z szybko krwawiącym cięciem na skroni od ostrej krawędzi nogi krzesła wirującej w ręku Adamsa. Jednak kask w znacznym stopniu łagodził efekty ich stylu walki, a ja odkryłem w sobie użyteczną zdolność do uników. Kopałem też przy każdej okazji.

Humber, powolny w ruchach, stał na stanowisku pilnując okna i atakował mnie, ilekroć znalazłem się w jego zasięgu. A że kantorek nie był duży, zdarzało się to zbyt często. Od początku próbowałem albo zdobyć laskę, albo podnieść połamane krzesło, czy w ogóle znaleźć coś, czym mógłbym rzucać, ale wynikało z tego tyle, że moje ręce były w nieustannym ruchu, a Adams odgadłszy moje zamiary co do krzesła, postarał się, abym nie mógł go dosięgnąć. Jedyne przedmioty nadające się do rzucania w tym dość pustym pomieszczeniu znajdowały się na biurku, za Humberem.

Ze względu na zimną noc na wzgórzu, miałem pod kurtką dwa swetry, działały one w pewnym sensie amortyzująco, ale szczególnie Adams uderzał bardzo mocno, toteż ilekroć udało mu się trafić, niemal przysiadałem. Przychodziło mi do głowy, żeby wyskoczyć przez okno, nie bacząc na szkło, nie dawali mi jednak żadnej szansy zbliżenia się do okna, nie miałem też wiele czasu, by tę szansę wypróbować.

Zdesperowany, przestałem nagle robić uniki i rzuciłem się na Humbera. Nie zwracając uwagi na Adamsa, który błyskawicznie ulokował dwa przerażające proste, chwyciłem mojego ekspracodawcę za klapy i opierając się jedną nogą na biurku niby na dźwigni, obróciłem nim i rzuciłem w przeciwległy kąt pokoju. Wylądował z hukiem na szafkach.

Na biurku był zielony szklany przycisk do papieru. Wielkości piłki krykietowej. Gładko wśliznął się w moją rękę. Jednym ruchem porwałem go, wspiąłem się na palce i rzuciłem przycisk prosto tam, gdzie straciwszy równowagę leżał Humber.

Przycisk trafił go dokładnie między oczy. Pyszny strzał. Humber stracił przytomność. Osunął się bezgłośnie.

Byłem z tamtej strony pomieszczenia, jeszcze zanim upadł na podłogę, a moja ręka wyciągała się po kulę z zielonego szkła, która była dla mnie lepszą bronią niż laska czy połamane krzesło. Jednak Adams domyślił się zbyt szybko. Podniósł ramię.

Popełniłem błąd sądząc, że jeden cios więcej nie zrobi różnicy i nie zrezygnowałem z próby dosięgnięcia przycisku, nawet wtedy, gdy zdawałem sobie sprawę, że noga krzesła zmierza w dół. Tym razem jednak, ponieważ miałem opuszczoną głowę, nie uratował mnie kask. Adams trafił mnie za ucho, w miejsce, gdzie kask nie sięgał.

Półprzytomnie padłem na ścianę i wylądowałem na podłodze z rękami na ścianie i nogą podwiniętą pod siebie. Próbowałem wstać, ale miałem wrażenie, że siły opuściły mnie zupełnie. Kręciło mi się w głowie. Źle widziałem. W moich uszach brzmiał jakiś hałas.

Adams pochylił się nade mną, odpiął kask i zsunął mi go z głowy. Pomyślałem mętnie, że to musi coś znaczyć. Spojrzałem w górę. Stał, uśmiechnięty, wymachując nogą od krzesła. Najwyraźniej dobrze się bawił.

W ostatniej sekundzie mój umysł trochę się rozjaśnił i zdałem sobie sprawę, że jeśli czegoś nie zrobię, ten cios będzie na pewno ostatni. Nie było czasu na uniki. Podniosłem prawe ramię, by zabezpieczyć nieosłoniętą głowę, i na nim właśnie wylądował brutalnie opuszczony kawał drewna.

Odczułem to jak eksplozję. Ręka zwisła drętwa i bezużyteczna.

Co mi pozostało? Dziesięć sekund. Może mniej. Byłem wściekły. Szczególnie nie chciałem dostarczyć Adamsowi przyjemności zabicia mnie. Ciągle się uśmiechał. Obserwując, jak to przyjmę, podniósł powoli ramię, by wymierzyć coup de grace.

Nie, pomyślałem, niemożliwe. Przecież moje nogi były w porządku.

O czym ja, do diabła, myślałem, leżąc tak i czekając, aż będzie koniec, podczas gdy miałem dwie dobre nogi? Adams stał po mojej prawej stronie. Moja lewa noga była zgięta pode mną, nie zwrócił specjalnej uwagi, kiedy ją prostowałem i przełożyłem przed niego. Uniosłem obie nogi z ziemi, jedną przed, a drugą za jego kostkami i wtedy kopnąłem go lewą nogą, połączyłem ciasno obie nogi i gwałtownie obróciłem całe ciało najmocniej jak mogłem.

Adamsa to zupełnie zaskoczyło. Stracił równowagę i z rozłożonymi ramionami upadł z hukiem na podłogę. Dzięki temu, że Adams był tak ciężki, jego upadek lepiej służył moim celom; wstawał z trudem i powoli. Nie mógłbym rzucić przycisku dalej z moim unieruchomionym ramieniem. Podnosząc się na nogi, złapałem w lewą rękę zieloną szklaną kulę i trzasnąłem nią w głowę Adamsa, podczas gdy on ciągle jeszcze nie podniósł się z kolan. Wydawało się, że cios ten nie odniósł żadnego skutku. Ciągle jeszcze podnosił się, coś mamrotał.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dreszcz»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dreszcz» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Dick Francis - Straight
Dick Francis
Felix Francis - Dick Francis's Gamble
Felix Francis
Dick Francis - Versteck
Dick Francis
Dick Francis - Todsicher
Dick Francis
Dick Francis - Sporen
Dick Francis
Dick Francis - Rivalen
Dick Francis
Dick Francis - Knochenbruch
Dick Francis
Dick Francis - Gefilmt
Dick Francis
Dick Francis - Festgenagelt
Dick Francis
Dick Francis - Hot Money
Dick Francis
Dick Francis - For Kicks
Dick Francis
Отзывы о книге «Dreszcz»

Обсуждение, отзывы о книге «Dreszcz» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x