Dick Francis - Dreszcz

Здесь есть возможность читать онлайн «Dick Francis - Dreszcz» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dreszcz: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dreszcz»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Oferta, jaką Dan Roke – właściciel stadniny w malowniczych krajobrazach Australii – usłyszał z ust hrabiego Octobra, wydawała mu się zbyt kusząca finansowo, by z niej nie skorzystać. Wystarczyło zaszyć się jako stajenny w Yorkshire w Wielkiej Brytanii i wyświetlić sprawę tajemniczych dopingów na wyścigach konnych. Faworyci bowiem przegrywali tam podejrzanie często pewne gonitwy. Problemem było tylko to, że węszący już wcześniej wokół tej sprawy dziennikarz, Tommy Stapleton, miał dziwny wypadek samochodowy, z którego nie wyszedł cało…

Dreszcz — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dreszcz», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Na środku podwórza stały obok siebie jaguar Adamsa i TR4 Elinor. Stajenni krzątali się przy wieczornych pracach, wszystko wyglądało spokojnie i normalnie.

Otworzyłem drzwi kantoru i wszedłem do środka.

17

Wten sposób kończyły się moje niepokoje. Moja melodramatyczna wyobraźnia. Elinor była absolutnie bezpieczna. Trzymała w ręku na pół opróżnioną szklaneczkę z różowym płynem i uśmiechała się gawędząc po przyjacielsku z Adamsem i Humberem.

Ciężka twarz Humbera wyglądała poważnie, ale Adams śmiał się i świetnie się bawił. Taki właśnie obraz, zanim wszyscy troje odwrócili się i spojrzeli na mnie, utkwił głęboko w mojej świadomości.

– Daniel! – wykrzyknęła Elinor. – Pan Adams powiedział, że wyjechałeś.

– Tak. Ale zostawiłem coś. I przyjechałem po to.

– Lady Elinor Tarren – zaczął Adams ostrożnie, obchodząc mnie dookoła, zamykając drzwi i opierając się o nie – przyjechała, by zobaczyć, czy przeprowadziłeś eksperyment, do którego pożyczyła ci gwizdek na psy…

Jednak dobrze, że wróciłem z powrotem.

– Ależ ja tego nie powiedziałam – zaprotestowała – przyjechałam po gwizdek, jeśli Danielowi nie jest już potrzebny. To znaczy, przejeżdżałam tędy i pomyślałam, że oszczędzę mu kłopotu chodzenia na pocztę…

Odwróciłem się do Adamsa.

– Lady Elinor Tarren – powiedziałem z równą powściągliwością – nie wie, wjakim celu pożyczyłem gwizdek. Nie mówiłem jej tego. Ona nic o tym nie wie.

Oczy Adamsa zwęziły się, a potem utkwił je we mnie nieruchomo. Jego szczęka zgrzytnęła. Zorientował się, W jaki sposób mówię do niego, jak na niego patrzę. Nie był do tego przyzwyczajony.

Przeniósł wzrok na Elinor.

– Zostaw ją w spokoju – powiedziałem. – Ona nic nie wie.

– O czym wy mówicie? – zapytała Elinor uśmiechając się. – Co to za tajemniczy eksperyment?

– To nieważne – rzekłem. – Mamy tu… jest tu głuchy stajenny, chcieliśmy wiedzieć, czy może usłyszeć wysokie dźwięki, to wszystko.

– I co się okazało?

– Niestety, nic – potrząsnąłem głową.

– Co za szkoda. – Elinor wzięła szklankę, lód zadzwonił o szkło. – A więc jeżeli nie jest już potrzebny, mogę dostać ten gwizdek?

– Naturalnie – sięgnąłem do pasa z pieniędzmi, wyjąłem gwizdek i podałem jej. Zauważyłem zdumienie Humbera i wściekłość Adamsa, że Humber w czasie poszukiwań przegapił tak oczywisty schowek.

– Dziękuję – powiedziała Elinor, wkładając gwizdek do kieszeni. – Jakie masz teraz plany? Praca w innej stajni? Wie pan – zwróciła się z uśmiechem do Humbera – dziwię się, że pan pozwolił mu odejść. On jeździ konno lepiej niż jakikolwiek stajenny kiedykolwiek jeździł w stajni mojego ojca. Miał pan szczęście, że u pana pracował.

U Humbera nie jeździłem dobrze. Zaczął więc wyjaśniać: „On wcale nie jest taki dobry…”, kiedy Adams zręcznie mu przerwał.

– Myślę, że nie doceniliśmy Roke’a, Hedley. Lady Elinor, jestem pewien, że dzięki pani wstawiennictwu pan Humber przyjmie go z powrotem i nigdy już nie pozwoli mu odejść.

– Wspaniale – rzekła ciepło Elinor.

Adams patrzył na mnie spod przymkniętych powiek, żeby się upewnić, czy doceniam ten żarcik. Nie uznałem jednak, by był zbyt zabawny.

– Zdejmij kask – powiedział. – Jesteś w pomieszczeniu i w obecności kobiety. Zdejmij natychmiast.

– Myślę, że raczej zostanę w nim – powiedziałem w podobnym tonie. – Przydałaby mi się do niego jeszcze pełna zbroja.

Adams nie był przyzwyczajony, żebym mu się sprzeciwiał, więc aż mlasnął ustami.

Humber powiedział zdziwiony:

– Nie rozumiem, dlaczego pani interesuje się Roke’em, lady Elinor. Sądziłem, że pani ojciec pozbył się go, bo… no… napastował panią.

– Ach nie – Elinor zaśmiała się. – Chodziło o moją siostrę. Ale i to też nie była prawda. Wie pan, to wszystko było zmyślone. – Przełknęła resztę napoju i w najlepszej wierze zaczęła wpychać mnie coraz głębiej w paszczę lwa. – Ojciec kazał mi obiecać, że nie powiem nikomu, że była to zmyślona historia, ale ponieważ jest pan pracodawcą Daniela, powinien pan wiedzieć, że on nie jest wcale taki zły, jak się przedstawia.

Zapanowała krótka, głęboka cisza. I wtedy ja rzekłem z uśmiechem:

– To najmilsze referencje, jakich mi kiedykolwiek udzielono… Bardzo jest pani uprzejma.

– Ach, nie – Elinor śmiała się. – Wiesz, co mam na myśli. Nie rozumiem, dlaczego sam nie dbasz o swoje interesy.

– Nie zawsze jest to wskazane… – Zerknąłem w stronę Adamsa. Wyglądało na to, że on również nie docenia moich dowcipów. Wziął pustą szklankę Elinor.

– Jeszcze jeden dżin z campari? – zapytał.

– Nie, dziękuję. Muszę już iść.

Adams odstawił jej szklankę na biurko, tuż obok swojej.

– Czy myśli pani, że Roke należy do tego typu ludzi, którzy potrzebują brać środki uspokajające, by mieć dość odwagi na zajęcie się trudnym koniem?

– Środki uspokajające? Oczywiście, że nie. Nie myślę, żeby kiedykolwiek w życiu wziął jakiś środek uspokajający, prawda? – Zwróciła się do mnie i zaczynała być wyraźnie zaintrygowana.

– Nie. – Bardzo chciałem, żeby wyszła, nim to zaintrygowanie stanie się głębsze. Była bezpieczna jedynie tak długo, jak długo niczego nie podejrzewała i niczego się nie dowiedziała.

– Ale powiedziałeś… – zaczął Humber.

– To był żart. Tylko żart. Pan Adams bardzo się z tego śmiał, o ile pan pamięta…

– To prawda. Śmiałem się – przyznał ponuro Adams. Wydawało się, że on przynajmniej nie chce wyprowadzać jej z błędu i chętnie również by ją pożegnał.

– Och – twarz Elinor rozjaśniła się. – Lepiej będzie, jeśli wrócę już do college’u. Jutro jadę do Slaw na weekend… Czy mam coś, przekazać od ciebie ojcu, Daniel?

Było to zwykłe, grzeczne pytanie, ale dostrzegłem, że Adams zesztywniał.

Pokręciłem głową.

– A więc było mi bardzo miło, panie Humber. Dziękuję za drinka. Mam nadzieję, że nie zabrałam panu za dużo czasu.

Uścisnęła rękę Humbera, Adamsa i na końcu moją.

– Jakie to szczęście, że wróciłeś tu po coś. Już myślałam, że minęliśmy się… i że będę musiała się pożegnać z moim gwizdkiem – uśmiechnęła się.

– Tak, szczęśliwie się złożyło – roześmiałem się.

– A więc do widzenia. Do widzenia, panie Humber – rzekła, kiedy Adams otwierał przed nią drzwi.

Z nim pożegnała się na progu, gdzie Adams zatrzymał się, a ja ponad ramieniem Humbera obserwowałem przez okno, jak szła do auta. Wsiadła, pomachała wesoło Adamsowi i wyjechała z podwórza. Moja ulga przewyższała nawet zaniepokojenie, czy i jak się stąd wydostanę.

Adams wszedł do środka, zamknął drzwi, przekręcił klucz i schował go do kieszeni. Humber był zaskoczony. Ciągle jeszcze nie rozumiał.

Patrząc na mnie powiedział: – Wiesz, Roke wydaje się nie ten sam. Nawet głos ma inny.

– Roke, niech go wszyscy diabli, jest Bóg wie kim.

Jedyną pozytywną stroną tej sytuacji był fakt, że nie musiałem się już dłużej kurczyć ze strachu, kiedy do mnie mówił. Możliwość stania prosto przynosiła ulgę. Nawet jeśli nie trwało to długo.

– Chcesz powiedzieć, że to Roke, a nie Elinor Tarren wie o gwizdku?

– Oczywiście – odparł Adams niecierpliwie. – Na miłość boską, czy ty nic nie rozumiesz? Wygląda na to, że October nam go tu podstawił, chociaż skąd, do diabła, wiedział…

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dreszcz»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dreszcz» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Dick Francis - Straight
Dick Francis
Felix Francis - Dick Francis's Gamble
Felix Francis
Dick Francis - Versteck
Dick Francis
Dick Francis - Todsicher
Dick Francis
Dick Francis - Sporen
Dick Francis
Dick Francis - Rivalen
Dick Francis
Dick Francis - Knochenbruch
Dick Francis
Dick Francis - Gefilmt
Dick Francis
Dick Francis - Festgenagelt
Dick Francis
Dick Francis - Hot Money
Dick Francis
Dick Francis - For Kicks
Dick Francis
Отзывы о книге «Dreszcz»

Обсуждение, отзывы о книге «Dreszcz» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x