Dick Francis - Dreszcz

Здесь есть возможность читать онлайн «Dick Francis - Dreszcz» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dreszcz: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dreszcz»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Oferta, jaką Dan Roke – właściciel stadniny w malowniczych krajobrazach Australii – usłyszał z ust hrabiego Octobra, wydawała mu się zbyt kusząca finansowo, by z niej nie skorzystać. Wystarczyło zaszyć się jako stajenny w Yorkshire w Wielkiej Brytanii i wyświetlić sprawę tajemniczych dopingów na wyścigach konnych. Faworyci bowiem przegrywali tam podejrzanie często pewne gonitwy. Problemem było tylko to, że węszący już wcześniej wokół tej sprawy dziennikarz, Tommy Stapleton, miał dziwny wypadek samochodowy, z którego nie wyszedł cało…

Dreszcz — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dreszcz», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Durham leżało piętnaście kilometrów na północny wschód. Dwa kilometry w dół wzgórza do Posset, jedenaście przez wrzosowiska po prostej i mało uczęszczanej drodze lokalnej, dwa przez przedmieścia. Ten ostatni fragment drogi, z ruchem, zakrętami, częstą koniecznością zmiany szybkości, będzie najtrudniejszy.

Na motocyklu utrzymywała mnie jedynie świadomość, że jeżeli spadnę, to Elinor prawdopodobnie umrze. Była to jednak jazda, której nie chciałbym powtarzać. Nie wiem, jak wiele otrzymałem uderzeń, ale chyba niewiele mniej od worka treningowego. Starałem się nie myśleć o tym i koncentrować się na aktualnej sytuacji.

Jeżeli Elinor pojechała prosto do college’u, to wkrótce po przyjeździe musiała poczuć się śpiąca. O ile potrafiłem sobie przypomnieć, jako że nigdy nie zwracałem na to specjalnej uwagi, barbiturany zaczynały działać mniej więcej po godzinie. Inaczej jednak barbiturany rozpuszczone w alkoholu. Szybciej. Pewnie od dwudziestu minut do pół godziny. Nie wiedziałem dokładnie. Dwadzieścia minut od chwili wyjazdu ze stajni wystarczyło, by mogła bezpiecznie dojechać. I co potem? Mogła pójść do swojego pokoju, poczuć się zmęczona, położyć się i zasnąć.

Podczas mojej bójki z Humberem i Adamsem była w drodze powrotnej do Durham.

Nie wiedziałem, ile to czasu zmarnowałem w umywalni, kręcąc się w oszołomieniu, ale nie mogła przyjechać do college’u na długo przedtem, nim wyruszyłem jej na pomoc. Zastanawiałem się, czy poczuła się na tyle źle, by komuś o tym powiedzieć, czy prosić o pomoc. Nawet jednak gdyby to zrobiła, ani ona, ani nikt inny nie miałby pojęcia, co jej właściwie jest.

Dojechałem do Durham, pokonałem zakręty, nawet zatrzymałem się na krótko pod czerwonym światłem na ruchliwej ulicy i zwalczyłem pokusę, by ostatnie pół kilometra przejechać wolniutko i uniknąć tym sposobem konieczności używania gazu. Jednak moja nieznajomość czasu, w jakim trucizna poczynić może nieodwracalne szkody w organizmie, dodała skrzydeł mojemu niepokojowi.

18

Ściemniało się już, kiedy wjechałem na dziedziniec college’u: wyłączyłem silnik i pobiegłem schodami do drzwi wejściowych. Przy biurku portiera nie było nikogo, w budynku panowała cisza. Biegłem korytarzami, próbując przypomnieć sobie zakręty, znalazłem schody, wbiegłem dwa piętra w górę i dopiero tam się zgubiłem. Nagle nie miałem najmniejszego pojęcia, w którą stronę należy iść, by trafić do pokoju Elinor.

Szczupła starsza kobieta w okularach szła w moją stronę, trzymając pod pachą plik papierów i grubą książkę. Ktoś z personelu, pomyślałem.

– Proszę mi powiedzieć, gdzie jest pokój panny Tarren?

Podeszła bliżej i spojrzała na mnie. Nie była zachwycona tym, co zobaczyła. Pomyślałem, jak wiele bym w tym momencie dał za godny szacunku wygląd.

– Proszę – powtórzyłem. – Ona może być chora. Gdzie jest jej pokój?

– Pan ma zakrwawioną twarz – zauważyła.

– To tylko skaleczenie… proszę mi powiedzieć. – Złapałem ją za rękę. – Niech mi pani pokaże jej pokój i wtedy, jeśli z panną Tarren wszystko jest w porządku, pójdę sobie, bez kłopotu. Ale zdaje mi się, że ona może bardzo potrzebować pomocy. Proszę mi uwierzyć…

– Dobrze – powiedziała z ociąganiem. – Pójdziemy sprawdzić. To jest tu… o, właśnie tu.

Podeszliśmy do drzwi pokoju Elinor. Mocno zapukałem. Nie było odpowiedzi. Pochyliłem się, by zajrzeć przez dziurkę od klucza. Klucz tkwił w zamku z tamtej strony, nie mogłem więc nic zobaczyć.

– Proszę otworzyć – nalegałem na kobietę, która ciągle przyglądała mi się podejrzliwie. – Proszę otworzyć i sprawdzić, czy wszystko jest w porządku.

Położyła rękę na gałce i przekręciła ją. Jednak drzwi ani drgnęły. Były zamknięte na klucz. Znowu zapukałem. Nie było odpowiedzi.

– Niech pani posłucha – rzekłem nagląco. – Skoro drzwi zamknięte są od wewnątrz, Elinor Tarren jest w środku. Nie odpowiada, bo nie może. Naprawdę natychmiast potrzebny jest lekarz. Czy może pani sprowadzić lekarza?

Kobieta skinęła głową i przyjrzała mi się badawczo przez okulary. Nie byłem pewien, czy mi uwierzyła, ale na to wyglądało.

– Proszę powiedzieć lekarzowi, że została otruta fenobarbitonem i dżinem. Około czterdziestu minut temu. I proszę, proszę, niech się pani pospieszy! Czy są zapasowe klucze do drzwi?

– Nie można wypchnąć klucza, który jest już w zamku. Próbowaliśmy tego przy innych okazjach, z innymi drzwiami. Musi pan wyłamać zamek. Ja pójdę do telefonu. – Oddaliła się wolno korytarzem, wciąż zadziwiająco opanowana wobec podejrzanie wyglądającego młodzieńca o pokrwawionej twarzy i nowiny, że jedna z jej studentek była już w połowie drogi do koronera. Bardzo odporna pracownica uniwersytetu.

Wiktorianie, którzy wznieśli ten budynek, nie uważali za stosowne, by niefortunni przyjaciele wyłamywali drzwi do pokojów panienek. Robota była solidna. Ale skoro szczupła dama tak spokojnie zakładała, że wyłamanie ich leży w mojej mocy, nie chciałbym zawieść. W końcu wyłamałem zamek nogą. Ustąpiło drewno framugi i drzwi otworzyły się z trzaskiem.

Mimo hałasu, żadna studentka nie pokazała się na korytarzu. W dalszym ciągu nie było w pobliżu nikogo. Wszedłem do pokoju Elinor, zapaliłem światło i zamknąłem za sobą drzwi.

Elinor leżała na łóżku przykryta niebieską narzutą głęboko uśpiona, z falą srebrnych włosów rozsypanych wokół głowy. Wyglądała pięknie i spokojnie. Była częściowo rozebrana i pewnie dlatego zamknęła drzwi na klucz. Miała na sobie jedynie stanik, majtki, prostą halkę. Wszystko to było białe z różowymi pączkami róż i wstążeczkami. Ładne. Podobałoby się Belindzie. Ale w tej sytuacji nadawało to Elinor wyraz wzruszającej bezbronności. Wzmogło jeszcze mój rozdzierający niepokój.

Strój, który miała na sobie Elinor podczas wizyty u Humbera, leżał na podłodze. Jedna pończocha przewieszona była przez poręcz krzesła, druga leżała na podłodze, tuż obok ręki Elinor. Czysta para pończoch była na toaletce, a na szafie wisiała na ramiączku niebieska wełniana suknia Elinor przebierała się na wieczór.

Skoro nie obudziło jej moje kopanie w drzwi, to na pewno nie obudzi dotknięcie. Spróbowałem jednak. Potrząsnąłem ją za rękę. Nie poruszyła się. Miała normalny puls, regularny oddech, cerę tak delikatną jak zwykle. Wszystko wyglądało normalnie. To właśnie wydało mi się przerażające.

Zastanawiałem się z niepokojem, kiedy wreszcie przyjdzie lekarz? Drzwi były bardzo oporne – czy też może ja byłem bardzo słaby, bo tak też można na to spojrzeć – i chyba musiało minąć już co najmniej dziesięć minut od chwili, gdy kobieta poszła telefonować.

Jakby w odpowiedzi na to, otworzyły się drzwi i schludny, solidnie wyglądający mężczyzna w średnim wieku, ubrany w szary garnitur, wkroczył do pokoju. Był sam. W jednej ręce trzymał torbę, a w drugiej siekierkę strażacką. Wchodząc do pokoju przyjrzał się rozbitej framudze, zamknął drzwi i odłożył toporek na biurko Elinor.

– Nie tracił pan czasu – rzekł szorstko. Zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu bez zbytniego entuzjazmu i wskazał gestem, żebym usunął się z drogi. Wtedy przyjrzał się dokładniej Elinor, jej podwiniętej halce i gołym długim nogom i powiedział do mnie ostro, podejrzliwie: – Czy ruszał pan jej ubranie?

– Nie – odparłem gorzko. – Potrząsnąłem ją za rękę. I zbadałem puls. Kiedy tu wszedłem, leżała w tej pozycji.

Coś, może po prostu moje nazbyt wyraźne zmęczenie, sprawiło, że obrzucił mnie nagle profesjonalnym, bezosobowym spojrzeniem.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dreszcz»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dreszcz» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Dick Francis - Straight
Dick Francis
Felix Francis - Dick Francis's Gamble
Felix Francis
Dick Francis - Versteck
Dick Francis
Dick Francis - Todsicher
Dick Francis
Dick Francis - Sporen
Dick Francis
Dick Francis - Rivalen
Dick Francis
Dick Francis - Knochenbruch
Dick Francis
Dick Francis - Gefilmt
Dick Francis
Dick Francis - Festgenagelt
Dick Francis
Dick Francis - Hot Money
Dick Francis
Dick Francis - For Kicks
Dick Francis
Отзывы о книге «Dreszcz»

Обсуждение, отзывы о книге «Dreszcz» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x