Wyglądało jednak na to, że heroiczny czyn Bishopa pójdzie na marne.
W pokoju hotelowym Patricii Nolan – zdecydowanie najładniejszym apartamencie, jaki Wyatt Gillette widział w życiu – haker szybko deszyfrował dane w komputerze Phate’a. Okazało się jednak, że to zupełnie inna maszyna od tej, do której Gillette włamał się wcześniej. Nie była wprawdzie gorąca, ale zawierała tylko system operacyjny, Trapdoora i trochę ściągniętych wycinków z gazet, które przysłał Phate’owi Shawn. Większość dotyczyła Seattle, gdzie Phate miał zapewne rozegrać kolejną rundę swojej gry. Teraz jednak, wiedząc, że komputer znalazł się w ich rękach, prawdopodobnie wybierze jakieś inne miejsce.
Nie było żadnych wzmianek o Uniwersytecie Północnej Kalifornii ani potencjalnej ofierze.
Bishop opadł ciężko na pluszowy fotel, bezradnie składając ręce, ze wzrokiem utkwionym w suficie.
– Nic nie ma.
– Mogę spróbować? – spytała Patricia Nolan. Usiadła obok Gm lette’a i przewinęła zawartość katalogu. – Próbowałeś włączyć Restore8 i coś odzyskać?
– Nie – odrzekł haker. – Pomyślałem, że trwale wszystko usunął.
– Może wcale nie zawracał tym sobie głowy – zauważyła. – Był bardzo pewny, że nikt nie dostanie się do jego maszyny. A gdyby nawet się dostał, zatrzyma go bomba szyfrująca.
Uruchomiła program Restore8 i po chwili na ekranie pojawiły się dane, które Phate usunął w ciągu kilku ostatnich tygodni. Patricia Nolan zaczęła je czytać.
– Nic na temat szkoły. Ani następnych ataków. Widać tylko fragmenty rachunków za jakieś części komputerowe, które sprzedał. Większość danych jest uszkodzona. Ale kawałek da się mniej więcej przeczytać.
27- Ma%%%%c200!!!!++
55eerrx3-dostar do:
San Jose Com434312 Produuu234aawe%%
WinchMster Oou46lke – 2335
San Jo-44-A-$$***
Wyst: 97J”seph McGona%%gle
Bishop i Gillette odczytali tekst na ekranie.
– Ale to nic nam nie powie – rzekł haker. – To jest firma, która kupiła od niego części. Musimy znać adres Phate’a, czyli skąd towar został dostarczony.
Gillette zajął miejsce Nolan przy komputerze i przejrzał resztę usuniętych plików. Były to tylko cyfrowe śmieci.
– Nic.
Jednak Bishop pokręcił głową.
– Chwileczkę. – Wskazał na monitor. – Wróć do tamtego. Gillette przewinął ekran do ledwie czytelnego tekstu pokwitowania. Bishop postukał palcem w monitor, mówiąc:
– Ta firma – San José Computer Products – powinna mieć jakąś ewidencję tych, którzy sprzedają jej części i skąd się je przysyła.
– Chyba że wiedzą, że są kradzione – rzekła Patricia Nolan. – Wtedy zaprzeczą, że w ogóle wiedzą cokolwiek o Phacie.
– Założę się, że kiedy im powiemy, że Phate zabija ludzi – powiedział Gillette – będą trochę bardziej skłonni do współpracy.
– Albo mniej – zauważyła sceptycznie Nolan.
– Przyjmowanie kradzionych towarów to przestępstwo – dodał Bishop. – Uniknięcie odsiadki w San Quentin jest chyba dobrym powodem, żeby współpracować.
Pochylając się nad telefonem, detektyw dotknął swojej lakierowanej fryzury. Zadzwonił do biura CCU, modląc się w duchu, żeby odebrał ktoś z zespołu, nie Backle ani żaden inny z federalnych. Słysząc głos Tony’ego Motta, odetchnął z ulgą.
– Tony, tu Frank. Możesz mówić?… Jak tam, źle?… Mają jakiś namiar?… Nie, pytam o namiar na nas… To dobrze. Słuchaj, mam prośbę, sprawdź firmę San José Computer Products, Winchester 2335 w San José… Nie, zaczekam.
Po chwili Bishop zaczął wolno kiwać głową.
– Dobra, dzięki. Wydaje się nam, że Phate sprzedawał im części komputerowe. Pogadamy z kimś z firmy. Dam ci znać, jeśli się czegoś dowiemy. Słuchaj, zadzwoń do dyrektora administracyjnego i szefa ochrony uniwersytetu, powiedz im, że morderca może już być w drodze do szkoły. I wyślij tam więcej ludzi.
Odłożył słuchawkę i powiedział do Nolan i Gillette’a:
– Firma jest czysta. Działa piętnaście lat, nigdy nie miała problemów z urzędem skarbowym, Agencją Ochrony Środowiska ani stanowym departamentem podatkowym. Mają opłacone wszystkie licencje. Jeśli kupowali cokolwiek od Phate’a, prawdopodobnie nie wiedzieli, że to trefny towar. Pojedziemy pogadać z tym McGonagle’em albo kimś innym.
Gillette wstał, żeby wyjść z detektywem, lecz Patricia Nolan powiedziała:
– Idźcie sami. Ja pogrzebię jeszcze w jego maszynie.Przystając w drzwiach, Wyatt Gillette spojrzał przez ramię na Patricię siedzącą przy klawiaturze. Posłała mu nikły uśmiech zachęty. Odniósł jednak wrażenie, że był w nim smutek, a wyraz jej twarzy mógł znaczyć coś jeszcze – godziła się z myślą, że nie ma nadziei, by połączyło ich jakieś uczucie.
Mimo to po chwili, tak jak często zdarzało się samemu Gillette’owi, Patricia Nolan nagle przestała się uśmiechać, odwróciła do rozjarzonego monitora i zaczęła wściekle tłuc w klawisze. W absolutnym skupieniu malującym się na twarzy, momentalnie opuściła Real, wkraczając w Błękitną Pustkę.
Gra przestała go już bawić.
Spocony, wściekły i zdesperowany Phate osunął się ciężko na krzesło przy biurku i nieobecnym spojrzeniem omiótł swoją cenną kolekcję zabytków komputerowych. Zdawał sobie sprawę, że Gillette i policja depczą mu już po piętach i dalsza gra tu, w tonącym w zieleni okręgu Santa Clara, staje się niemożliwa.
Była to bardzo bolesna świadomość, ponieważ uważał ten tydzień – tydzień Univaca – za bardzo ważną wersję swojej gry. Przypominała słynną grę MUD, Krucjaty; Dolina Krzemowa była nową Ziemią Świętą, a on chciał odnieść zwycięstwo na wszystkich poziomach.
Ale policja – i Valleyman – okazali się o wiele lepsi, niż przypuszczał.
Tak więc zabrakło mu opcji w grze. Przybrał nową tożsamość i zamierzał niezwłocznie wyjechać z Shawnem do innego miasta. Wcześniej planował Seattle, ale istniało ryzyko, że Gillette potrafił złamać szyfr Standard 12 i poznać szczegóły rozgrywki w Seattle oraz potencjalne cele.
Może spróbuje w Chicago, na Prerii Krzemowej. Albo w rejonie Drogi 128 na północ od Bostonu.
Nie mógł jednak czekać tak długo na triumf – zżerała go żądza gry. Na koniec podrzuci więc bombę benzynową do akademika Uniwersytetu Północnej Kalifornii. Pożegnalny prezent. Jeden z akademików nosił imię pewnego pioniera Doliny Krzemowej, ale ze względu na to, że byłby to łatwy do odgadnięcia cel, postanowił, że zginą studenci z akademika naprzeciwko. Ten nazwano imieniem Yeatsa, poety, który niewątpliwie miał niewiele czasu na maszyny i wszystko, co z nimi związane.
Akademik był starą drewnianą konstrukcją, wyjątkowo narażoną na działanie ognia, zwłaszcza po tym, jak szkolny komputer wyłączył alarmy i instalację tryskaczową.
Należało jednak zrobić coś jeszcze. Gdyby walczył z kimś innym, nie zawracałby sobie tym głowy. Ale na tym poziomie gry jego przeciwnikiem był Wyatt Gillette, musiał więc zyskać trochę czasu, żeby podłożyć bombę i zdążyć uciec na wschód. Był tak wściekły, że miał ochotę złapać karabin maszynowy i wystrzelać kilkunastu ludzi, żeby tylko zająć czymś policję. Lecz oczywiście działania tego rodzaju nie godziły się z jego naturą. Usiadł zatem przed komputerem i zaczął spokojnie wstukiwać znane sobie zaklęcia.
Rozdział 00100111/trzydziesty dziewiąty
Wcentrum zarządzania Departamentu Infrastruktury Okręgu Santa Clara, znajdującym się w okolonym drutem kolczastym kompleksie budynków w południowej części San José, stał duży komputer typu mainframe, któremu nadano przydomek Alanis – imię znanej piosenkarki.
Читать дальше