– Sądzisz, że tu jest coś, co uratuje komuś życie? – spytał hakera, wskazując laptop.
– Być może.
– Pamiętaj o tym, co mówiłem. Jeżeli złamiesz ten szyfr, zapomnę, że to widziałem. I poproszę cię, żebyś oddał wszystkie dyskietki z programem do łamania szyfrów.
Gillette wahał się. W końcu spytał:
– Serio?
Backle zaśmiał się ponuro, dotykając opatrunku na głowie.
– Przez tego skurwiela boli mnie głowa. Dodam do listy zarzutów przeciw niemu atak na agenta federalnego.
Gillette zerknął na Bishopa, który skinął głową, na znak, że haker ma jego poparcie. Gillette zasiadł przed terminalem i wszedł do sieci. Wrócił do swojego konta w Los Alamos, gdzie przechowywał hakerskie narzędzia i ściągnął plik o nazwie „Pac-Man”.
Patricia Nolan wybuchnęła śmiechem.
– Pac-Man?
Gillette wzruszył ramionami.
– Kiedy to skończyłem, byłem na nogach od dwudziestu dwóch godzin. Nie potrafiłem wymyślić żadnej lepszej nazwy.
Skopiował plik na dyskietkę i załadował ją do laptopa Phate’a. Na ekranie wyświetliły się słowa:
Szyfrowanie / Deszyfrowanie Podaj nazwę użytkownika:
Gillette wstukał: LukeSkywalker
Podaj hasło:
Litery, numery i symbole, które Gillette wstukał, zmieniły się w ciąg osiemnastu gwiazdek.
– To jest, cholera, hasło – powiedział Mott. Na ekranie pojawiło się okienko:
Wybierz standard szyfrowania:
1. Privacy On-Line, Inc.
2. Standard Szyfrowania Obrony
3. Standard 12 Departamentu Obrony
4. NATO
5. International Computer Systems, Inc.
– To jest, cholera, hak – zawtórowała Motcie Patricia Nolan. – Napisałeś skrypt, który potrafi łamać wszystkie te standardy?
– Zwykle deszyfruje jakieś dziewięćdziesiąt procent pliku – odrzekł Gillette, wciskając klawisz 3. Następnie przystąpił do ładowania zaszyfrowanych plików do programu.
– Jak to zrobiłeś? – zapytał zafascynowany Tony Mott. Gillette nie umiał powstrzymać nutki entuzjazmu – i dumy -
w głosie, gdy powiedział:
– W zasadzie polega to na tym, że wprowadzam porcje każdego standardu, by program zaczął rozpoznawać wzory używane przez algorytm do szyfrowania. Potem zaczyna stawiać logiczne hipotezy o…
Nagle agent Backle wyciągnął rękę, złapał Gillette’a za kołnierz i brutalnie rzucił go na ziemię.
– Wyatcie Edwardzie Gillette, jesteś aresztowany za naruszenie federalnej Ustawy o Oszustwach i Nadużyciach Komputerowych, kradzież tajnych informacji rządowych i zdradę.
– Nie zrobisz tego! – wrzasnął Bishop. Tony Mott ruszył na agenta.
– Ty skurwysynu!
Backle odchylił marynarkę, ukazując kolbę pistoletu.
– Ostrożnie. Poważnie zastanowiłbym się nad tym, co robisz. Mott się cofnął, a Backle niemal bez pośpiechu zakuł zatrzymanego w kajdanki.
– Daj spokój, Backle, słyszałeś, co mówiliśmy – rzekł ze złością Bishop. – Phate wziął na cel kogoś w college’u. Może już nawet jest w kampusie!
– Powiedziałeś mu, że wszystko w porządku! – odezwała się Patricia Nolan.
Zachowując stoicki spokój i nie zwracając na nią uwagi, Backle podniósł Gillette’a z podłogi i popchnął na krzesło. Potem wyciągnął krótkofalówkę, włączył i powiedział do mikrofonu:
– Backle do Oddziału 23. Zatrzymałem podejrzanego. Możecie go zabrać.
– Zrozumiałem – zatrzeszczało w odpowiedzi radio.
– Ty go wrobiłeś! – krzyknęła z wściekłością Nolan. – Od początku na to czekaliście, gnojki!
– Dzwonię do kapitana – warknął Bishop, wyciągając telefon i ruszając żwawym krokiem w stronę drzwi.
– Dzwoń, do kogo zechcesz. On i tak wróci do więzienia.
– Mamy do czynienia z mordercą, który właśnie w tej chwili osacza nową ofiarę! – rzucił ze złością Shelton. – To może być jedyna okazja, żeby go powstrzymać.
– A kod, który on złamał – odrzekł Backle, wskazując ruchem głowy Gillette’a – może oznaczać, że zginie setka innych ludzi.
– Dał nam pan słowo – odezwała się Linda Sanchez. – To się w ogóle nie liczy?
– Nie. Liczy się tylko łapanie takich jak on.
– Daj mi tylko godzinę – powiedział z rozpaczą w głosie Gillette. Ale Backle przywołał na twarz swój złośliwy uśmieszek i zaczął odczytywać hakerowi jego prawa.
Właśnie w tym momencie usłyszeli strzały z zewnątrz i trzask tłuczonego szkła, gdy kule trafiły w zewnętrzne drzwi biura CCU.
Rozdział 00100110/trzydziesty ósmy
Mott i Backle wyciągnęli broń i spojrzeli w stronę drzwi. Sanchez osunęła się na kolana, grzebiąc w torebce w poszukiwaniu pistoletu. Nolan przykucnęła pod biurkiem.
Frank Bishop wczołgał się przez krótki korytarz łączący zewnętrzne drzwi z zagrodą dinozaura.
– Trafili cię, szefie? – krzyknęła Sanchez.
– Nic mi nie jest! – Detektyw dotarł do ściany i ostrożnie wygramolił się na nogi. Wyciągnął pistolet i zawołał: – Na zewnątrz jest Phate! Stałem w holu. Strzelił do mnie kilka razy. Ciągle tam stoi!
Backle wyminął go biegiem, alarmując przez krótkofalówkę swoich partnerów. Przy drzwiach kucnął, przyglądając się otworom po kulach w ścianie i stłuczonej szybie. Obok agenta stanął Tony Mott.
– Gdzie on jest? – zawołał Backle, wyglądając na zewnątrz i szybko chowając się z powrotem.
– Za tą białą furgonetką! – krzyknął detektyw. – Z lewej. Pewnie wrócił, żeby zabić Gillette’a. Wy dwaj, idźcie z prawej, przytrzymajcie go tam, gdzie jest. Ja zajdę go od tyłu. Tylko nie wychylajcie się. Ma dobre oko. Gdy do mnie strzelał, chybił tylko, o parę cali.
Agent i młody policjant spojrzeli po sobie i skinęli głowami. Potem pędem wybiegli przez drzwi frontowe.
Bishop patrzył za nimi, a potem wstał i schował pistolet do kabury. Wepchnął do spodni połę koszuli, wyciągnął kluczyki i zdjął Gillette’owi kajdanki, które wsunął do kieszeni.
– Co robisz, szefie? – spytała Linda Sanchez, gramoląc się z podłogi.
Patricia Nolan wybuchnęła śmiechem, orientując się, co się przed chwilą stało.
– Ucieczka z więzienia, tak? – Aha.
– A strzały? – zapytała Sanchez. – To ja.
– Ty? – zdumiał się Gillette.
– Wyszedłem przed budynek i posłałem parę kulek przez frontowe drzwi. – Wyszczerzył zęby w uśmiechu. – Zdaje się, że zaczynam chwytać, o co chodzi w tej socjotechnice. – Wskazując komputer Phate’a, powiedział do Gillette’a. – Nie stój tak. Bierz jego maszynę i spływamy stąd.
Gillette potarł nadgarstki.
– Jesteś pewien, że chcesz to zrobić?
– Jestem pewien, że Phate i Miller mogą już być w kampusie uniwersyteckim. I nie zamierzam dopuścić do następnego morderstwa. Więc lepiej się ruszmy.
Haker wziął komputer i ruszył w ślad za detektywem.
– Zaraz – zawołała Patricia Nolan. – Zaparkowałam z tyłu. Możemy wziąć mój wóz.
Bishop się zawahał.
– Pojedziemy do mojego hotelu – dodała. – Pomogę wam przy jego maszynie.
Detektyw skinął głową. Chciał coś powiedzieć do Lindy Sanchez, ale uciszyła go gestem pulchnej dłoni.
– Wiem tylko tyle, że kiedy się odwróciłam, zobaczyłam, że Wyatt ucieka, a ty ruszyłeś za nim w pogoń. Podobno jest w drodze do Napa, ale cały czas depczesz mu po piętach. Życzę powodzenia, szefie. Wypijcie kieliszek wina za moje zdrowie. Powodzenia.
Читать дальше