– Ktoś napisał notatkę służbową, żeby je zniszczyć, prawda? – spytał dyżurnego Bishop.
– Rzeczywiście, panie poruczniku. Skąd pan wie?
– Zgadłem. – Detektyw odłożył słuchawkę.
Ale coś mu przyszło do głowy. Przypomniał sobie, że haker został kiedyś skazany przez sąd dla nieletnich.
Zadzwonił więc do znajomego, który dyżurował w biurze sędziego pokoju. Ten sprawdził i rzeczywiście, znaleźli kartotekę Wyatta Gillette’a, który został aresztowany i skazany w wieku siedemnastu lat. Mieli jak najszybciej przesłać ją do CCU.
– Zapomniał wydać dyspozycje, żeby je zniszczono – powiedział Bishop do Patricii Nolan. – Przynajmniej coś mamy.
Nagle Tony Mott zerknął na jeden z terminali i skoczył jak oparzony, krzycząc:
– Patrzcie!
Podbiegł do komputera i zaczął walić w klawiaturę.
– Co jest? – zapytał Bishop.
– Program porządkujący zaczął właśnie czyścić puste miejsca na dysku – odrzekł bez tchu Mott, nie przerywając stukania. Wcisnął ENTER i uniósł głowę. – No, już przestał.
Bishop dostrzegł jego niepokój, ale nie miał pojęcia, o co chodzi.
Wyjaśniła mu Linda Sanchez:
– Prawie wszystkie dane w komputerze – nawet jeżeli je usuniesz albo znikną po wyłączeniu komputera – zostają w pustym miejscu na twardym dysku. Nie widać ich jako plików, ale łatwo można je odzyskać. W ten sposób łapiemy dużo sprawców, którym się wydaje, że usunęli obciążające ich dowody. Żeby zupełnie zniszczyć te informacje, trzeba uruchomić program, który „czyści” puste miejsca. Jak cyfrowa niszczarka. Przed ucieczką Wyatt musiał ustawić czas startu programu.
– Czyli – powiedział Tony Mott – nie chce, żebyśmy wiedzieli, co robił online.
– Mam program, który znajdzie to, co oglądał – odrzekła Linda Sanchez.
Przerzuciła dyskietki w pudełku, wyciągnęła jedną i załadowała do napędu. Jej grube palce zaczęły tańczyć na klawiszach, a po chwili ekran wypełniły zagadkowe symbole. Dla Franka Bishopa nie miały żadnego sensu, lecz detektyw zauważył, że chyba odnieśli jakieś zwycięstwo, bo Linda uśmiechnęła się lekko i przywołała gestem kolegów.
– Ciekawe – mruknął Mott.
Stephen Miller skinął głową i zaczął notować.
– Co takiego? – spytał Bishop.
Ale Miller był pochłonięty pisaniem, nie miał więc okazji odpowiedzieć.
Rozdział 00010011/dziewiętnasty
Phate siedział w jadalni swego domu w Pało Alto, słuchając na przenośnym odtwarzaczu „Śmierci komiwojażera”. Garbił się nad laptopem, ale nie potrafił się skupić. Był zbyt wstrząśnięty po tym, jak o mały włos nie został złapany w szkole im. św. Franciszka. Przypomniał sobie, jak stał, trzymając drżącego Jamiego Turnera – obaj przyglądali się Booty’emu miotającemu się w przedśmiertnych drgawkach – i mówił dzieciakowi, żeby nigdy więcej nie zbliżał się już do komputerów. Ale jego przekonujący monolog przerwał alarm Shawna, który ostrzegł go, że do szkoły jedzie policja.
Phate zdążył wybiec ze szkoły w ostatniej chwili, bo z trzech różnych stron nadjeżdżały radiowozy. Jakim cudem się domyślili?
Owszem, był wstrząśnięty, ale jako wytrawny strateg, ekspert gier MUD, Phate dobrze wiedział, że wobec niedoszłego sukcesu wroga może zrobić tylko jedno.
Znów zaatakować.
Musiał znaleźć nową ofiarę. Przewinął zawartość katalogu i otworzył folder opatrzony nazwą „Tydzień Univaca”, w którym przechowywał informacje na temat Lary Gibson, szkoły im. św. Franciszka i innych potencjalnych ofiar z Doliny Krzemowej. Zaczął czytać artykuły z witryn miejscowych gazet; o ogarniętych paranoicznym strachem gwiazdach rapu, które podróżowały z uzbrojoną po zęby świtą, o politykach wspierających niepopularne sprawy i dokonujących aborcji lekarzach, którzy mieszkali w prawdziwych fortecach.
Zastanawiał się, kogo wybrać. Kto może stanowić większe wyzwanie niż Boethe i Lara Gibson?
Zatrzymał wzrok na artykule, który Shawn przysłał mu mniej więcej przed miesiącem. O rodzinie mieszkającej w bogatej części Pało Alto.
Zaawansowane bezpieczeństwo w świecie zaawansowanej techniki
Czterdziestosiedmioletni Donald W. jest człowiekiem, który raz w życiu znalazł się na krawędzi. I stwierdził, że to nic przyjemnego.
Donald, który zgodził się rozmawiać z nami tylko pod warunkiem, że nie podamy jego nazwiska, jest dyrektorem naczelnym w jednej z nowych, świetnie prosperujących firm w Dolinie Krzemowej. Inni na jego miejscu zapewne przechwalaliby się sukcesem, jednak Donald ze wszystkich sił stara się go ukryć, podobnie jak inne fakty ze swojego życia.
Ma swoje powody: sześć lat temu podczas pobytu w Argentynie związanego z finalizacją transakcji z inwestorami został uprowadzony i był przez dwa tygodnie przetrzymywany. Firma musiała zapłacić za jego uwolnienie okup nieznanej wysokości.
Policja Buenos Aires znalazła go później całego i zdrowego, ale Donald twierdzi, że od tego czasu nie jest już taki jak dawniej.
„Zaglądasz w oczy śmierci i myślisz: w ile rzeczy wierzymy bez zastrzeżeń. Wydaje się nam, że żyjemy w cywilizowanym świecie, ale prawda jest zupełnie inna”.
Donald należy do coraz liczniejszej grupy bogaczy w Dolinie Krzemowej, którzy zaczynają traktować bezpieczeństwo bardzo poważnie.
Doszło do tego, że państwo W. wybrali z żoną szkołę dla swojej ośmioletniej córki Samanthy, kierując się przede wszystkim informacją o najnowocześniejszych zabezpieczeniach, jakie zapewniała uczniom jedna z prywatnych placówek.
Świetnie, pomyślał Phate i przełączył się w tryb online.
Oczywiście anonimowość bohaterów artykułu stanowiła tylko drobny kłopot. Po dziesięciu minutach dostał się do systemu komputerowego redakcji gazety i zaczął przeglądać notatki reportera, który napisał artykuł. Niedługo potem miał już wszystkie niezbędne dane na temat Donalda Wingate’a, który mieszkał w Palo Alto przy Hesperia Way 32983 z żoną Joyce (czterdzieści dwa lata, panieńskie nazwisko Shearer), a ich córka chodziła do trzeciej klasy szkoły Junípero Serra na Rio Del Vista 2346, także w Palo Alto. Phate dowiedział się też, że Wingate ma brata, Irvinga (jego żona miała na imię Kathy), oraz zatrudnia dwóch ochroniarzy.
Niektórzy gracze z MUD uznaliby, że kolejny atak na podobny cel – w tym wypadku na prywatną szkołę – to złe posunięcie strategiczne. Phate był odmiennego zdania; uważał, że to świetny pomysł, który zupełnie zaskoczy policję.
Znów wolno przewinął listę plików.
Kim chcesz być?
– Chyba nie zrobisz mu krzywdy? – spytała Patricia Nolan. – Przecież wiesz, że nie jest niebezpieczny.
Frank Bishop odburknął, że nie zamierzają strzelać Wyattowi Gillette’owi w plecy, lecz niczego więcej nie może zagwarantować. Jego odpowiedź nie zabrzmiała zbyt uprzejmie, ale w tym momencie miał tylko jeden cel – schwytać uciekiniera, a nie pocieszać zadurzone w nim konsultantki.
Zadzwonił aparat głównej linii CCU.
Tony Mott odebrał i słuchał, kiwając energicznie głową i otwierając oczy szerzej niż zwykle. Bishop zmarszczył brwi, zastanawiając się, kto może być po drugiej stronie.
– Proszę chwileczkę zaczekać – powiedział z respektem Mott i podał detektywowi słuchawkę takim gestem, jakby to była bomba. – Do ciebie – szepnął niepewnie. – Przykro mi.
Przykro? Bishop uniósł pytająco brew.
Читать дальше