Jeffery Deaver - Błękitna pustka

Здесь есть возможность читать онлайн «Jeffery Deaver - Błękitna pustka» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Błękitna pustka: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Błękitna pustka»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Siedzimy przed komputerem w domu i odpoczywamy, surfując po Internecie. Cieszymy się z ciszy i samotności. Ale czy naprawdę jesteśmy sami?
Niekoniecznie, jeśli wziął nas na cel haker, a na dodatek socjopata. Śledzi nasze e-maile i rozmowy na czacie; krok po kroku nas poznaje: czym się zajmujemy, co nas interesuje, kim są nasi znajomi, ile płacimy za dom, samochód itd. Kiedy już nas dobrze pozna, postara się podejść i zaatakować, a wówczas wątpliwe, czy ujdziemy z życiem…

Błękitna pustka — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Błękitna pustka», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Nie płacimy ci za to, żebyś zamęczył Gillette’a bieganiem. Zostaniesz tutaj. Albo jeszcze lepiej, pojedziesz do domu i trochę odpoczniesz. Ty też, Lindo. Bez względu na to, co się stanie z Gillette’em, sporo się jeszcze napracujemy, żeby znaleźć mordercę.

Mott pokręcił głową z dezaprobatą, niezadowolony z rozkazu detektywa. Ale musiał się zgodzić.

– Za dwadzieścia minut możemy być na lotnisku – powiedział Bob Shelton. – Zadzwonię na posterunek policji lotniska i podam jego rysopis. Obstawią wszystkie przystanki autobusowe. Ale sam chcę być przed terminalem międzynarodowym. Nie mogę się doczekać jego miny, gdy mnie zobaczy.

Na twarzy grubego detektywa zagościł uśmiech, jaki Bishop zobaczył u niego po raz pierwszy od wielu dni.

Rozdział 00010100/dwudziesty

Wyatt Gillette wysiadł z autobusu i przyglądał się, jak odjeżdża z przystanku. Spojrzał w ciemne niebo. Przesuwały się po nim szybko widma chmur, rosząc ziemię kroplami deszczu. Wilgoć wydobywała zapachy Doliny Krzemowej: spaliny i woń eukaliptusów przywodzącą na myśl lekarstwa.

Autobus – który wcale nie jechał na lotnisko, tylko objeżdżał okręg Santa Clara, zatrzymując się w różnych miejscach – wysadził go na ciemnej, pustej ulicy na ładnym przedmieściu Sunnyvale, dziesięć mil od lotniska San Francisco, gdzie Bishop, Shelton i kupa glin będą gorączkowo szukać fana drużyny A z Oakland ubranego w białe dżinsy i czarny płaszcz.

Gdy tylko wyszedł z lumpeksu, wyrzucił ten strój i ze skrzynki przed wejściem, gdzie składano darowaną odzież, ukradł inne rzeczy, w które zaraz potem się przebrał – beżową kurtkę i niebieskie dżinsy. Zostawił sobie tylko płócienną torbę sportową.

Otwierając parasol i ruszając w głąb słabo oświetlonej ulicy, Gillette wziął głęboki oddech, aby się uspokoić. Nie martwił się, że go złapią – dobrze zatarł za sobą ślady w CCU, odwiedzając strony internetowe linii lotniczych i sprawdzając informacje na temat połączeń międzynarodowych, a potem ustawiając czas uruchomienia programu czyszczącego – żeby skierować uwagę całego zespołu na fałszywy trop i utrzymać ich w przekonaniu, że chce uciec za granicę.

Nie, Gillette denerwował się jak diabli, gdy myślał o miejscu, do którego zmierzał.

Minęło wpół do jedenastej i w oknach wielu domów było już ciemno. Ich właściciele poszli już spać, ponieważ dzień w Dolinie Krzemowej zaczynał się bardzo wcześnie.

Szedł na północ, oddalając się od El Camino Real, wkrótce więc ucichły odgłosy dobiegające z tej ruchliwej i tętniącej życiem ulicy.

Po dziesięciu minutach zobaczył przed sobą ten dom i zwolnił kroku.

Nie, upomniał się w duchu. Nie zatrzymuj się… Nie zachowuj się podejrzanie. Znów ruszył, wbijając wzrok w chodnik, unikając spojrzeń nielicznych przechodniów. Jakaś kobieta w śmiesznym plastikowym kapeluszu przeciwdeszczowym spacerowała z psem. Dwóch mężczyzn zaglądało pod maskę samochodu. Jeden trzymał parasol i latarkę, drugi mocował się z kluczem.

Mimo to, zbliżając się do starego, klasycznego kalifornijskiego bungalowu, Gillette zwalniał coraz bardziej, zatrzymując się zupełnie w odległości dwudziestu stóp od domu. Płytka elektroniczna w torbie, która ważyła zaledwie kilka uncji, zaczęła mu nagle ciążyć jak ołów.

No, dalej, nakazał sobie. Musisz to zrobić. Idź.

Głęboki oddech. Zamknął oczy, opuścił parasol i zadarł głowę, wystawiając twarz na deszcz.

Zastanawiał się, czy to, co chce zrobić, to wspaniały pomysł, czy zupełna głupota. Co ryzykował?

Wszystko, pomyślał.

Uznał jednak, że to bez znaczenia. Nie miał wyboru. Gillette ruszył naprzód w stronę domu. Zdjęli go trzy sekundy później.

Kobieta odwróciła się nagle i zabiegła mu drogę, a jej pies – owczarek niemiecki – zaczął groźnie warczeć. Trzymała pistolet, krzycząc:

– Stać, Gillette! Stać!

Mężczyźni rzekomo naprawiający auto też wyciągnęli broń i ruszyli biegiem w jego stronę, oślepiając go blaskiem latarek.

Oszołomiony Gillette upuścił parasol i torbę sportową. Podniósł ręce i cofnął się wolno. Poczuł na ramieniu silny uścisk i odwrócił się. Zobaczył za sobą Franka Bishopa i Boba Sheltona, który trzymał wielki czarny pistolet wycelowany prosto w jego pierś.- Skąd wiedzie… – zaczął Gillette.

Ale wtedy wystrzeliła pięść Boba Sheltona, lądując prosto na jego szczęce. Głowa poleciała mu do tyłu i Gillette jak nieprzytomny runął na chodnik.

Frank Bishop podał mu chusteczkę, wskazując na jego szczękę. – Jeszcze tutaj. Nie, bardziej z prawej. Gillette starł krew.

Uderzenie Sheltona nie było bardzo silne, ale kostki detektywa rozcięły mu skórę i do rany dostały się krople deszczu, wzmagając piekący ból.

Jeśli nie liczyć zaoferowania mu chusteczki, Bishop w ogóle nie zareagował na cios zadany przez swojego partnera. Kucnął i otworzył płócienną torbę. Wyciągnął płytkę i zaczął ją obracać w palcach.

– A to co, bomba? – spytał z roztargnieniem świadczącym o tym, że nie spodziewa się usłyszeć odpowiedzi twierdzącej.

– Taka rzecz, którą zrobiłem – wymamrotał Gillette, przyciskając dłoń do nosa. – Wolałbym, żeby nie zmokła.

Bishop wstał i wsunął płytkę do kieszeni. Shelton patrzył na niego, a jego dziobata i poczerwieniała twarz lśniła od deszczu. Gillette lekko się skulił, zastanawiając się, czy detektyw nie straci panowania nad sobą i nie uderzy go ponownie.

– Skąd wiedzieliście? – spytał znowu Gillette.

– Byliśmy już w drodze na lotnisko – odrzekł Bishop – ale przemyślałem wszystko jeszcze raz. Gdybyś naprawdę sprawdzał coś związanego z prawdziwym celem ucieczki, od razu zniszczyłbyś twardy dysk. Nie ustawiałbyś tego programu, żeby włączył się dopiero później. W ten sposób naprowadziłeś nas tylko na wskazówki, według których powinniśmy cię szukać na lotnisku. Tak sobie zaplanowałeś, prawda?

Gillette skinął głową.

– I po co w ogóle miałbyś udawać, że lecisz do Europy? Przecież zatrzymaliby cię na kontroli celnej.

– Nie miałem zbyt wiele czasu na szczegółowe planowanie – mruknął Gillette.

Detektyw spojrzał na ulicę.

– Wiesz, jak się domyśliliśmy, że zamierzałeś tu przyjechać, prawda?

Oczywiście, że wiedział. Bishop zadzwonił do operatora telefonicznego i dowiedział się, z jakim numerem łączył się Gillette, zanim zadzwonił do sklepu. Potem dostał adres domu, przed którym stali, i zdążył urządzić zasadzkę.

Gdyby sposób, w jaki Bishop rozpracował jego ucieczkę i zorganizował zasadzkę, był programem komputerowym, Gillette jako haker musiałby go nazwać gigakludgem.

– Powinienem włamać się do centrali Pac Bell i zmienić rejestr rozmów lokalnych – powiedział. – I zrobiłbym to, gdybym miał czas.

Szok spowodowany aresztowaniem zaczął ustępować i Gillette’a zaczęła ogarniać rozpacz – zwłaszcza gdy spoglądał na kieszeń płaszcza Bishopa, gdzie pod materiałem rysował się kształt jego elektronicznego dzieła. A był już tak blisko celu, o którym myślał obsesyjnie od wielu miesięcy. Spojrzał na dom. Światła w oknach paliły się ciepło i zachęcająco.

– To ty jesteś Shawn, prawda? – zapytał Shelton. – Nie, to nie ja. Nie wiem, kim jest Shawn.

– Ale byłeś Valleymanem, zgadza się?

– Tak. Byłem członkiem Rycerzy Dostępu.

– Znasz Hollowaya?

– Znałem.

– Jezu – ciągnął korpulentny detektyw. – Oczywiście, że to ty jesteś Shawn. Wszyscy macie po kilkanaście różnych tożsamości. Właśnie jechałeś na spotkanie z Phate’em. – Złapał hakera za kołnierz kurtki z lumpeksu.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Błękitna pustka»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Błękitna pustka» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Jeffery Deaver - The Burial Hour
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - The Steel Kiss
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - The Kill Room
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - Kolekcjoner Kości
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - Tańczący Trumniarz
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - XO
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - Carte Blanche
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - Edge
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - The burning wire
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - El Hombre Evanescente
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - The Twelfth Card
Jeffery Deaver
Отзывы о книге «Błękitna pustka»

Обсуждение, отзывы о книге «Błękitna pustka» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x