Jeffery Deaver - Błękitna pustka

Здесь есть возможность читать онлайн «Jeffery Deaver - Błękitna pustka» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Błękitna pustka: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Błękitna pustka»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Siedzimy przed komputerem w domu i odpoczywamy, surfując po Internecie. Cieszymy się z ciszy i samotności. Ale czy naprawdę jesteśmy sami?
Niekoniecznie, jeśli wziął nas na cel haker, a na dodatek socjopata. Śledzi nasze e-maile i rozmowy na czacie; krok po kroku nas poznaje: czym się zajmujemy, co nas interesuje, kim są nasi znajomi, ile płacimy za dom, samochód itd. Kiedy już nas dobrze pozna, postara się podejść i zaatakować, a wówczas wątpliwe, czy ujdziemy z życiem…

Błękitna pustka — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Błękitna pustka», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– To z Waszyngtonu, Frank. Pentagon.

Pentagon. Było już po pierwszej w nocy czasu wschodniego. Czyli szykują się kłopoty… Wziął słuchawkę. – Halo?

– Detektyw Bishop? – Tak jest.

– Tu David Chambers. Jestem szefem wydziału dochodzeniowego w Departamencie Obrony.

Bishop ujął słuchawkę drugą ręką, jak gdyby nowiny, które miał usłyszeć, bezpieczniej było przyjmować lewym uchem.- Z różnych źródeł doszły do mnie sygnały, że w północnym okręgu Kalifornii wydano nakaz zwolnienia na fikcyjne nazwisko. I że nakaz może dotyczyć osoby, na której nam zależy. Proszę nie wymieniać tego nazwiska przez telefon – dodał pospiesznie Chambers.

– Zgadza się – odrzekł Bishop.

– Gdzie on teraz jest?

W Brazylii, w Cleveland, w Paryżu, albo włamuje się do systemu giełdy nowojorskiej, żeby powstrzymać rozwój światowej gospodarki.

– Pod moim nadzorem – powiedział Bishop.

– Pan pracuje w policji stanowej Kalifornii, zgadza się? – Tak jest.

– Jak więc, u diabła, udało się wam wyciągnąć więźnia federalnego? A tym bardziej na anonim? Nawet naczelnik z San Jose o niczym nie wiedział… w każdym razie tak twierdzi.

– Prokurator jest moim przyjacielem. Kilka lat temu doprowadziliśmy razem do końca sprawę zabójstw Gonzalezów i od tej pory współpracujemy.

– Prowadzi pan teraz sprawę morderstwa?

– Tak jest. Pewien haker włamuje się do komputerów różnych osób i wykorzystuje zawarte tam informacje, żeby zbliżyć się do ofiar.

Bishop zerknął na przygnębioną minę Boba Sheltona i przesunął palcem po gardle. Shelton przewrócił oczami.

Przykro mi…

Wie pan, dlaczego się nim interesujemy, prawda? – zapytał Chambers.

– Podobno napisał jakiś program, który potrafi złamać wasz program. – Starał się wyrażać jak najmniej konkretnie. Przypuszczał, że w Waszyngtonie często toczy się dwie rozmowy równocześnie: tę, którą naprawdę chce się przeprowadzić, i tę, którą prowadzi się na głos.

– Czyli jeśli to zrobił, złamał prawo, a jeżeli kopia tego, co ten osobnik napisał, wydostanie się z kraju, będzie można mówić o zdradzie.

– Rozumiem. – Ciszę, która potem zapadła, Bishop wypełnił pytaniem. – I chce pan, żeby wrócił do więzienia, tak?

– Owszem.

– Nakaz obowiązuje trzy dni – rzekł stanowczo Bishop.

Na drugim końcu linii rozległ się śmiech.

– Wystarczy mój jeden telefon i ten nakaz będzie miał wartość papieru toaletowego.

– Przypuszczam, że istotnie jest pan w stanie to zrobić. Nastąpiła chwila milczenia.

– Ma pan na imię Frank, tak?

– Tak jest.

– A więc posłuchaj, Frank. Między nami gliniarzami. Czy ten człowiek pomógł wam w śledztwie?

Poza jednym drobiazgiem…

– Bardzo – odparł Bishop. – Widzi pan, sprawca to ekspert komputerowy. Nie dalibyśmy rady bez kogoś takiego jak osoba, o której rozmawiamy.

Znów chwila ciszy.

– Powiem tak – odezwał się Chambers. – Osobiście nie uważam go za diabła wcielonego, jak niektórzy go u nas odmalowują. Nie było żadnych pewnych dowodów na to, że złamał nasz system. Ale wiele osób w Waszyngtonie uważa, że to zrobił i w departamencie zanosi się na polowanie na czarownice. Jeśli naruszył prawo, pójdzie do więzienia. Ale ja jestem skłonny wierzyć w jego niewinność, jeśli nie udowodni mu się winy.

– Tak jest – powiedział Bishop, po czym dodał delikatnie. – Mógłby pan spojrzeć na to w ten sposób: jeżeli jakiś dzieciak może złamać wasz kod, to może lepiej napisać lepszy.

Pięknie, przez taką uwagę mogę pożegnać się z robotą, pomyślał detektyw.

Lecz Chambers parsknął śmiechem.

– Nie jestem pewien, czy Standard 12 rzeczywiście jest tak doskonały, jak go reklamują – powiedział. – Ale w szyfrowaniu pracuje u nas wiele osób, które nie chcą tego słuchać. Wolą pozostać w ukryciu i na pewno nie spodobałoby się im, gdyby zaczęły ich pokazywać media. Jest tu taki zastępca podsekretarza stanu, Peter Kenyon, który narobiłby w portki, gdyby się dowiedział, że nasz bezimienny wydostał się więzienia i mogą go pokazać w wiadomościach. Widzisz, Kenyon był szefem zespołu, który zamówił Standard 12.

– Tylko się głośno zastanawiałem.

– Kenyon nie wie, że ptaszek wyfrunął, ale słyszał plotki i jeżeli się dowie, może to się bardzo źle skończyć dla mnie i wielu innych osób. – Pozwolił Bishopowi przemyśleć przez chwilę subtelności wewnętrznych rozgrywek rządowych. – Zanim trafiłem do tego biurokratycznego bagna, byłem gliną – dodał Chambers.

– Gdzie?

– Byłem żandarmem w marynarce. Większość czasu spędzałem w San Diego.

– Rozdzielał pan ludzi, którzy wdawali się w bójki, tak?

– Tylko kiedy wygrywali żołnierze. Posłuchaj, Frank, jeżeli chłopak pomaga wam złapać mordercę, w porządku, niech robi to dalej. Może u was zostać do końca obowiązywania nakazu.

– Dziękuję panu.

– Nie muszę ci chyba jednak przypominać, że to ty pójdziesz do odstrzału, jeżeli włamie się na czyjąś stronę. Albo jeśli zniknie.

– Tak jest, rozumiem.

– Informuj mnie na bieżąco, Frank. Głos po drugiej stronie zamilkł.

Bishop odłożył słuchawkę i pokręcił głową.

Przykro mi…

– O co chodziło? – zapytał Shelton.

Wyjaśnienia detektywa przerwał triumfalny okrzyk Millera.

– Mam coś! – zawołał podniecony.

Linda Sanchez kiwała ze znużeniem głową.

– Udało się nam odzyskać listę witryn, na których logował się Gillette tuż przed ucieczką.

Podała Bishopowi kilka wydruków. Widniało na nich mnóstwo tajemniczych symboli komputerowych, fragmentów danych i tekstów, które nic nie mówiły detektywowi. Jednak w gąszczu maszynowego bełkotu dostrzegł numery linii lotniczych i informacje o wieczornych połączeniach zagranicznych z międzynarodowego lotniska San Francisco.

Miller podał mu jeszcze jeden arkusz.

– Ściągnął też sobie to – rozkład jazdy autobusów z Santa Clara na lotnisko. – Pękaty detektyw uśmiechnął się uradowany, prawdopodobnie ciesząc się z tego, że udało mu się zrewanżować za wcześniejszą gafę.

– Ale jak zamierza zapłacić za bilet? – zastanawiał się głośno Shelton.

– Pieniądze? Żartujesz? – odezwał się Tony Mott, parskając pogardliwym śmiechem. – Pewnie stoi już przy bankomacie i opróżnia twoje konto.

Bishopowi przyszła do głowy pewna myśl. Poszedł do laboratorium, podniósł słuchawkę telefonu i wcisnął przycisk powtórnego wybierania numeru.

Przez chwilę rozmawiał z kimś, kto zgłosił się po drugiej stronie. Potem odłożył słuchawkę.

Następnie zrelacjonował zespołowi przebieg rozmowy.

– Przed ucieczką Gillette dzwonił do lumpeksu w Santa Clara, kilka mil stąd. Sklep jest zamknięty, ale sprzedawca jeszcze w nim siedzi. Powiedział, że dwadzieścia minut temu był tam ktoś odpowiadający rysopisowi Gillette’a. Kupił czarny trencz, parę białych dżinsów, czapkę z logo A Oakland i torbę sportową. Sprzedawca zapamiętał go, bo facet cały czas rozglądał się nerwowo. Gillette pytał go jeszcze, gdzie jest najbliższy przystanek autobusowy. A na przystanku najbliżej sklepu zatrzymuje się autobus jadący na lotnisko.

– Droga na lotnisko trwa jakieś czterdzieści pięć minut – rzekł Tony Mott. Sprawdził pistolet i zaczął wstawać.

– Nie, Mott – powiedział Bishop. – Mamy w tym większe doświadczenie.

– Daj spokój – upierał się młody policjant. – Jestem w lepszej formie niż pozostałe dziewięćdziesiąt procent zespołu. Co tydzień robię na rowerze sto mil i biegam dwa maratony rocznie.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Błękitna pustka»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Błękitna pustka» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Jeffery Deaver - The Burial Hour
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - The Steel Kiss
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - The Kill Room
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - Kolekcjoner Kości
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - Tańczący Trumniarz
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - XO
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - Carte Blanche
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - Edge
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - The burning wire
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - El Hombre Evanescente
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - The Twelfth Card
Jeffery Deaver
Отзывы о книге «Błękitna pustka»

Обсуждение, отзывы о книге «Błękitna pustka» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x