Tony Mott, który wciąż wydawał się niepocieszony, że nie mógł zagrać „prawdziwego gliny”, ślęczał markotny nad dokumentami, w których razem z Millerem sporo już zapisali, podczas gdy reszta zespołu była w szkole im. św. Franciszka.
– Ani w VICAP-ie, ani w stanowych bazach danych nie było nic ciekawego pod nazwiskiem „Holloway”. Brakuje wielu plików, a z tych, co zostały, gówno się można dowiedzieć.
– Rozmawialiśmy z ludźmi z firm, w których pracował Holloway – ciągnął Mott. – Western Electric, Apple i Nippon Electronics – czyli NEC. Ci, którzy go pamiętają, mówili, że był świetnym kodologiem… i doskonałym socjotechnikiem.
– TMS IDK – wyrecytowała Linda Sanchez. Gillette i Patricia Nolan parsknęli śmiechem.
Mott przetłumaczył Bishopowi i Sheltonowi kolejny akronim z Błękitnej Pustki.
– „Tyle to i ja wiem” [10]. Ale, tu niespodzianka – ciągnął – z wydziału kadr i wydziału kontroli zniknęła cała jego kartoteka.
– Potrafię zrozumieć, jak się włamuje do komputera i usuwa informacje – powiedziała Linda Sanchez. – Ale w jaki sposób pozbywa się drewna?
– Czego? – spytał Shelton.
– Papierowej kartoteki – objaśnił Gillette. – Ale to proste; włamuje się do komputera kartoteki, gdzie zostawia służbową notatkę dla personelu, żeby zniszczyli dokumenty.
Mott dodał, że zdaniem niektórych pracowników ochrony firm, w których pracował Phate, haker zarabiał na życie – i być może nadal tak zarabia – pośrednicząc w handlu kradzionymi częściami superkomputerów, na które był spory popyt, zwłaszcza w Europie i krajach Trzeciego Świata.
Na moment odżyła w nich nadzieja, ponieważ zadzwonił Ramirez z informacją, że w końcu dowiedział się czegoś od właściciela sklepu „Rekwizyty Teatralne Olliego”. Człowiek spojrzał na zdjęcie młodego Jona Hollowaya i potwierdził, że w ciągu zeszłego miesiąca ten człowiek kilka razy odwiedził sklep. Właściciel nie potrafił sobie przypomnieć, co dokładnie kupował, ale pamiętał, że były to duże zakupy i klient płacił gotówką. Właściciel nie miał pojęcia, gdzie mieszka Holloway, lecz pamiętał krótką rozmowę z nim. Zapytał Hollowaya, czy jest aktorem, a jeśli tak, to czy trudno mu znaleźć pracę.
Morderca odparł: „Nie, to wcale nie jest trudne. Gram dosłownie codziennie”.
Pół godziny później Frank Bishop przeciągnął się i rozejrzał po zagrodzie dinozaura.
W biurze panowała atmosfera odrętwienia. Linda Sanchez rozmawiała przez telefon z córką. Stephen Miller siedział samotnie, przeglądając z posępną miną notatki, być może wciąż rozpamiętując swój błąd w anonimizerze, przez który umknął im Trzy-X. Gillette był w laboratorium, badając zawartość komputera Jamiego Turnera. Patricia Nolan zajęła boks obok, skąd rozmawiała przez telefon. Bishop nie wiedział, gdzie jest Bob Shelton.
Zadzwonił telefon detektywa i Bishop odebrał. Zgłosił się patrol drogówki. Policjant na motocyklu znalazł jaguara Phate’a w Oakland.
Nie było żadnego dowodu, który mógł łączyć samochód z osobą hakera, ale to musiał być jego wóz; jedynym powodem oblania benzyną auta wartego sześćdziesiąt tysięcy dolarów i podpalenia go musiała być chęć zniszczenia dowodów.
Według wydziału kryminalistyki ogień doskonale sobie poradził z tym zadaniem; nie zostało nic, co mogłoby pomóc w śledztwie zespołowi z CCU.
Bishop wrócił do wstępnego raportu wydziału kryminalistyki ze szkoły im. św. Franciszka. Huerto Ramirez opracował go w rekordowym czasie, jednak tu też nie było nic godnego szczególnej uwagi. Narzędziem zbrodni znów okazał się nóż Ka-bar. Nie można było ustalić miejsca pochodzenia taśmy, którą skrępowano Jamiego Turnera, ani sosu Tabasco czy amoniaku, które dostały się do oczu chłopca. Znaleziono mnóstwo odcisków palców Hollowaya, ale co z tego, skoro i tak znali już jego tożsamość.
Bishop podszedł do tablicy i dał znak Motcie, by rzucił mu pisak. Detektyw zanotował te szczegóły, ale kiedy zaczął pisać „Odciski palców”, znieruchomiał.
Odciski palców Phate’a…
Płonący jaguar…
Z jakiegoś powodu zaniepokoiły go te fakty. Dlaczego? W zamyśleniu potarł bokobrody kostkami dłoni.
Wykombinuj coś z tego…
Pstryknął palcami.
– Co jest? – zapytała Linda Sanchez. Mott, Miller i Nolan spojrzeli na niego.
– Tym razem Phate nie miał rękawiczek.
W restauracji „Vesta Grill”, porywając Larę Gibson, Phate dokładnie owinął butelkę piwa serwetką, żeby nie zostawić odcisków. W szkole nie zawracał sobie tym głowy.
– Czyli wie, że znamy jego prawdziwą tożsamość. – Po chwili detektyw dodał: – To samo z samochodem. Zniszczył go, bo orientuje się, że już wiemy, że jeździ jaguarem. Skąd to może wiedzieć?
W prasie nie pojawiło się ani jego nazwisko, ani informacja o tym, że jeździ jaguarem.
– Sądzisz, że mamy szpiega? – spytała Linda Sanchez. Bishop znów zatrzymał wzrok na tablicy, gdzie zapisał imię
„Shawn”. Tajemniczy wspólnik Phate’a. Wskazał je i zapytał:
– Jaki jest cel jego gry? Znaleźć ukryty sposób uzyskania dostępu do ofiary.
– Sądzisz, że Shawn jest żywym Trapdoorem? – odezwała się Nolan. – Wtyczką?
Tony Mott wzruszył ramionami.
– Może to dyżurny w centrali? Albo któryś z policjantów? – Albo ze Stanowego Centrum Zarządzania Danymi Kalifornii? – podsunął Miller.
– A może – warknął męski głos – Shawn to Gillette?
Bishop odwrócił się i ujrzał Boba Sheltona stojącego przed boksem znajdującym się w głębi biura.
– O czym ty mówisz? – zdumiała się Patricia Nolan. – Podejdźcie tu – rzekł detektyw. Monitor stojącego w boksie komputera wyświetlał jakiś tekst. Shelton usiadł za biurkiem i przewinął obraz na ekranie, gdy tymczasem reszta zespołu wcisnęła się do ciasnej przegródki.
Linda Sanchez spojrzała na ekran.
– Jesteś w ISLEnecie – powiedziała lekko zaniepokojona. – Gillette mówił, żebyśmy nie logowali się do niego z biura.
– Jasne, że tak mówił – odburknął gorzko Shelton. – A wiecie dlaczego? Bo się bał, że znajdziemy to. – Przewinął tekst do dołu i wskazał ekran. – To stary raport Departamentu Sprawiedliwości, który znalazłem w archiwum okręgu Contra Costa. Może Phate skasował kopię z Waszyngtonu, ale tę przegapił. – Stuknął palcem w monitor. – To Gillette był Valleymanem. Obaj z Hollowayem byli w tym gangu – Rycerzach Dostępu. Oni go założyli.
– Cholera jasna – mruknął Miller.
– Nie – wyszeptał Bishop. – Niemożliwe.
– Nas też skurwiel wykiwał socjotechnicznie! – prychnął Tony Mott.
Bishop zamknął oczy, porażony zdradą.
– Gillette i Holloway znają się od wielu lat – mruknął Shelton. – „Shawn” to może być jeden z pseudonimów Gillette’a. Pamiętacie, jak naczelnik mówił, że złapali go kiedyś online. Pewnie kontaktował się wtedy z Phate’em. Może to od początku był plan wyciągnięcia Gillette’a z więzienia. Co za pieprzony skurwysyn.
– Ale Gillette zaprogramował bota, żeby poza Hollowayem i Phate’em szukał też Valleymana – zauważyła Patricia Nolan.
– Mylisz się. – Shelton przysunął Bishopowi wydruk. – Zobacz, jak zmodyfikował program.
Wydruk brzmiał:
Szukaj w: IRC, Undernet, Dalnet, WAIS, gopher, Usenet, BBS, WWW, FTP, archiwa.
Szukaj: [Phate LUB Holloway LUB „Jon Patrick Holloway” LUB „Jon Holloway”] NIE Valleyman LUB Gillette
Bishop pokręcił głową.
Читать дальше