– Ta suka przysłała mi list.
Bett zjeżyła się na to określenie. Chciała zaprotestować, ale Tate powstrzymał ją ruchem ręki.
– Co napisała?
– Nic. Mnóstwo cholernych bzdur. Chciała mnie zranić.
– Dlaczego napisała list, jak myślisz? Dlaczego nie zadzwoniła?
Amy nie odpowiadała. Zaciskała i rozluźniała dłonie.
– Dlaczego napisała coś, co nie jest prawdą? – spróbował Tate.
– Bo kłamstwo sprawia jej przyjemność.
– Martwimy się o nią. Jak myślisz, gdzie ona może być?
– Nie wiem, nie obchodzi mnie to.
– W poniedziałek piła z dziewczyną o imieniu Emily. Wtedy, gdy miała kłopoty. Sądzimy, że mogły razem wyjechać. Znasz tę Emily?
– Emily? Nie. Nie miała żadnej koleżanki o imieniu Emily, w każdym razie ja nie słyszałam.
– Ona mieszka w przyczepie w Oakton.
Amy potrząsnęła głową.
– Nie mówiła o jakichś miejscach, dokąd chciałaby pojechać? – spytała Bett.
– Nie wiem. Czasem o Kalifornii. San Francisco.
– Ostatnio?
– Nie – przyznała dziewczyna.
– A może o kimś, z kim chciała wyjechać?
– Słuchajcie – Amy rozzłościła się nagle. – Ręce mi się trzęsą. Jutro mam klasówkę. Jak, do cholery, mam się uczyć? Nie mogę zawalić historii. Ona wiedziała, że muszę dostać dobry. Dlatego to zrobiła!
Amy otworzyła torebkę, wyjęła kosmetyki, podeszła do lustra i zaczęła poprawiać makijaż.
– Może martwiła się czymś?
– Byłam jej przyjaciółką! Dlaczego mi to zrobiła? Nigdy nie myśli o innych, tylko o sobie.
– Proszę, Amy – łasił się Tate. – Martwiła się czymś?
– Bobbym. – Spojrzała na nich podejrzliwie. – To był jej chłopak.
– Wiemy.
– Zerwanie z nim było dla niej trudne.
– Coś jeszcze? Proszę.
– No – mruknęła dziewczyna. – Ciężko przeżyła Annie.
– Kogo?
– Tę dziewczynę, która popełniła samobójstwo. Annie Devoe.
Tate potrząsnął głową. Bett pamiętała tę sprawę i opowiedziała Tate’owi o córce członka parlamentu stanowego, dziewczynie, która utopiła się w marcu.
– Były przyjaciółkami?
– Niezupełnie. Annie wszyscy lubili. Nikt nie przypuszczał, że mogłaby się zabić. To było absolutnie niesamowite.
– Moglibyśmy zobaczyć ten list? – spytał Tate.
– Nie.
– To bardzo ważne – odpowiedział Tate.
– Nie! To prywatny list.
Bett poruszyła się niespokojnie, jakby zamierzała się odezwać. Ale Tate znów potrząsnął niemal niezauważalnie głową.
Wymyśl, dlaczego to konieczne, myślał Tate negocjator. Wymyśl potrzebę i podsuń jej.
– Amy – powiedział z naciskiem Tate. – My też dostaliśmy listy od Megan i jesteśmy na nią dość wkurzeni. Też mamy jej sporo do powiedzenia. Zupełnie jak ty. Ale najpierw musimy ją znaleźć.
– Nie obchodzi mnie, co się z nią stało – odparła, ale ogień jej gniewu przygasał.
– Jest twoją przyjaciółką.
– Nie po tym, co napisała. Już nie.
– A co napisała?
Odwróciła się ku nim na pięcie.
– Kłamstwa! – Wydęła dziecinną buzię.
– Proszę, pokaż nam to.
– O, niech to. Proszę.
Rzuciła list na stół i odwróciła się z powrotem do lustra.
Tate przebiegł list wzrokiem:
Nie mogę po prostu uwierzyć, że mogłaś dobrać się do Steviego właśnie tak i nie zapytać mnie, czy między mną i Steviem coś jest. Co za cholernie kurewskie postępowanie! Jakbyś wbiła mi nóż w plecy…
Podsunął kartkę Bett, żeby też mogła przeczytać.
Ale nigdy nie wybaczę ci, że nie zadzwoniłaś do mojej mamy w poniedziałek, kiedy nie przyszłam, choć się umówiłam. Może pieprzyliście się ze Steviem, gdy ja byłam na wieży? Nawet o mnie nie zapytałaś. Mogłam zostać zgwałcona, zabita, a ciebie to nic nie obchodziło. Nienawidzę cię i nie chcę cię już nigdy widzieć.
Tate poczuł współczucie dla dziewczyny. Ponieważ słowa Megan to nie były kłamstwa. Kłamstwa można znieść, oszustwo to lekki grzech. Nie umiemy się bronić przed prawdą rzuconą nam w twarz.
Niewygodne dziecko…
– Nic nie zrobiłam! – krzyknęła z wściekłością Amy.
– Nikt nie twierdzi, że zrobiłaś, kochanie.
– Przyjaźniłyśmy się. Nie miała wielu przyjaciół. Była typem samotnika. Tak jak ja. Trzymałyśmy się we dwie przeciwko całej reszcie. Ma się tylko przyjaciółki. Chłopcy prześpią się z tobą i odchodzą. Rodzice rozwodzą się i wyjeżdżają. Powinna pielęgnować naszą przyjaźń.
– Czy wspominała kiedykolwiek o facecie, który by się za nią włóczył? Starszym mężczyźnie?
Po policzkach Amy płynęły łzy. Gniew wyparował.
– Nie umawiałyśmy się, że ona przyjdzie wtedy, gdy się upiła. Tak, Stevie przyszedł. Ale my nigdy nie planowałyśmy. To było tak: może zadzwonię, może nie. Naprawdę.
– Amy…
– Nie jestem jej siostrą. Zapomniałam o jednym cholernym telefonie. Dlaczego to ma być aż taka wielka sprawa?
– Znajdziemy ją, Amy – powiedział Tate. – Porozmawiasz z nią. Wszystko będzie dobrze.
Ale dziewczyna odwróciła się już do lustra. Czerwone dłonie oparła o półkę.
– Wszystko zepsute! Zepsute! – Tate nie potrafił powiedzieć, czy chodziło o Megan, czy o makijaż.
Idąc do samochodu, Tate poczuł podniecenie. Jak na polowaniu. Wracał do przeszłości – wczesnych etapów postępowania w sprawie kryminalnej, dochodzenia, odkrywania faktów. Humor zdecydowanie mu się poprawił. Była piąta. Postanowił zaprosić Bett do Starbucks na cafe mocca lub espresso.
Odwrócił się do niej i już miał się odezwać, ale napotkał lodowate spojrzenie.
– Co się stało? – zapytał.
– Jeśli chcesz, żebym się nie odzywała, to z łaski swojej poproś mnie o to. Albo przynajmniej uprzedź. Może niektóre z twoich młodych przyjaciółek reagują na komendy jak psy, ale ja nie jestem tak wytresowana.
– Nie zamierzałem…
– Ale udało ci się – odpowiedziała tonem nieznoszącym sprzeciwu. – Kazałeś mi się zamknąć trzy razy. Dwa pierwsze odpuściłam. W barze i u Bobby’ego Carsona. Uciszałeś mnie ręką.
– Nie zamierzałem…
– Tak samo robiłeś, gdy byliśmy małżeństwem. Przypominało mi to tę protekcjonalną postawę twojego dziadka wobec jego żony.
– Sędzia? I moja babka? On nigdy…
– Wręcz przeciwnie. Ty po prostu tego nie zauważałeś. Zawsze chciałam jej to powiedzieć. Powinnam. Powinnam także coś powiedzieć tobie.
Wsiadła i zatrzasnęła drzwiczki.
Tate po chwili siadł obok niej. No tak, to jest nowa Bett McCall. Przez wszystkie lata ich małżeństwa nigdy mu się nie odgryzła, nigdy go nie poprawiła, nigdy się nie poskarżyła. Poczuł dziwne ukłucie, a kiedy fala gniewu szybko minęła, odezwał się:
– No cóż, przepraszam.
– Przeprosiny przyjęte – odparła niedbale.
Jechali w milczeniu aż do 7-Eleven.
– Mógłbyś się zatrzymać? – poprosiła Bett.
Zerknął na nią szybko, myśląc, że nadal jest wściekła, chce wysiąść i zawołać taksówkę. Ale nie. Najwyraźniej mu przebaczyła.
– Pomyślałam, że warto by odsłuchać twoją sekretarkę.
Skinął głową. Zapytał, czy odsłuchają również jej sekretarkę. Wskazała na pager i wyjaśniła, że gdyby Megan chciała się skontaktować, zadzwoniłaby najpierw pod ten numer. Dziewczyna wiedziała, że to jedyny pewny sposób szybkiego złapania zapracowanej matki.
Tate zjechał na parking i podszedł do telefonu.
Читать дальше