Jeffrey Deaver - Dar języków

Здесь есть возможность читать онлайн «Jeffrey Deaver - Dar języków» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dar języków: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dar języków»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Siedemnastoletnia Megan, córka prokuratora Tate'a Colliera, po rozwodzie rodziców nie najlepiej radzi sobie z rzeczywistością. Decyduje się na wizytę u znanego psychiatry, doktora Aarona Matthewsa, ale nigdy nie dociera do jego gabinetu. Przerażeni zniknięciem dziewczyny rodzice wzywają na pomoc policję.
W poszukiwania włącza się błyskotliwy detektyw, który wiele zawdzięcza ojcu Megan. Szybko orientuje się, że nie chodzi o zwykłą ucieczkę z domu. Będzie musiał stawić czoła porywaczowi, który nie zawaha się przed niczym. Rozpoczyna się mrożący krew w żyłach wyścig z czasem i z szaleństwem maniaka religijnego.

Dar języków — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dar języków», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Nóż w jego prawej ręce sam z siebie, niczym wskaźnik na tarczy do wróżenia, zaczął poruszać się w przód i w tył.

Rozdział 8

Korytarz pachniał jak w każdej szkole średniej – potem, laboratorium chemicznym, środkami dezynfekcyjnymi.

Instynktowny niepokój, jaki wywołało w nim to miejsce, rozbawił Tate’a. Nauka szła mu łatwo, ale cały swój czas poświęcał Klubowi Debat, nauczyciele więc bez przerwy zamykali go w świetlicy za opuszczone lekcje i nieodrobione zadania. To, że przystawał przy drzwiach pokoju nauczycielskiego, cytując na głos z pamięci Cycerona lub Johna Calhouna, nic nie pomagało.

Biuro kierownictwa szkoły Megan nie było przytulne. Składało się z niewielkich boksów o przepierzeniach wyłożonych tkaniną równie niebieską jak farba olejna na ścianach.

Dyrektorka, tęga kobieta w średnim wieku, ubrana w czerwony kostium, wysłuchała opowieści Bett bez cienia emocji.

– Myślą państwo, że uciekła? – spytała.

– Mieliśmy nadzieję, że pani porozmawia z kimś z jej przyjaciół.

Twarz kobiety przybrała ostrożny wyraz, cechujący często personel szkolny, jakby podejrzewała wszystkich o pedofilię.

– Nie bardzo możemy to zrobić. Kim są jej przyjaciele? I kto miałby z nimi rozmawiać? Nie mamy detektywów wśród personelu.

– Może moglibyśmy zobaczyć jej szafkę? – spytał Tate.

– Niestety nie.

– Dlaczego?

– Potrzebna jest jej zgoda. Albo nakaz sądowy.

– To śmieszne – powiedziała Bett.

– Takie jest prawo.

Bett spojrzała na swojego byłego męża, który na próżno przebiegał w myślach sprawozdania Sądu Najwyższego w poszukiwaniu wypadków pogwałcenia prawa do prywatności uczniów.

– No cóż – rzekł swoim najbardziej adwokackim tonem – istniały podobne wypadki.

Bett wzdrygnęła się.

Tate zerknął na teczkę leżącą przed dyrektorką. Kobieta zapisywała właśnie nieobecność Megan. Nie było rubryki „ucieczka”, dlatego pióro zawahało się przy punkcie: „Powody nieobecności”.

– Zatem nie może nam pani pomóc?

– Obawiam się, że nie.

Już na korytarzu Bett szepnęła:

– Suka. I to ona ma zajmować się uczniami! To nią należałoby się zająć.

Tate pociągnął żonę w bok od głównego korytarza.

– Przejdźmy się.

– Że co?

– Chodź za mną.

Tate przyglądał się ścianom. Mrucząc coś pod nosem, Bett podążyła za nim, nie rozglądała się specjalnie. Minęli otwarte drzwi i zajrzeli do zatłoczonej klasy.

– Ktoś z nich musiał ją znać. Niewykluczone, że nawet wiedzą, dokąd mogła pojechać. Niech to! Strasznie to deprymujące.

Gdy poprowadził ją kolejnym korytarzem, Bett rozejrzała się dookoła.

– Dokąd idziemy?

– Dwieście pięćdziesiąt osiem.

– Co?

Zatrzymał się i wskazał szafkę, zamkniętą na niewielką kłódkę szyfrową.

– To szafka Megan – wyjaśnił, podchodząc bliżej. – Numer był w jej teczce.

– Ach tak. Możesz zdobyć nakaz sądowy?

Wystarczyły dwa kopnięcia.

– O Boże – szepnęła Bett, zerkając w głąb korytarza. Wybuchnęła śmiechem. – Naprawdę to zrobiłeś!

– Podaj mi torebkę.

Wrzucił całą zawartość szafki do dużej torby Bett i oboje skierowali się szybko do najbliższego wyjścia.

– Zastanawiałem się nad precedensami prawnymi – powiedział, gdy już znaleźli się poza budynkiem – i uznałem, że nie mamy wystarczających powodów, żeby dostać nakaz.

Siedzieli na przednich siedzeniach jego samochodu, torbę położyli między sobą. Z radia sączyły się dźwięki Vivaldiego.

Zaparkowali mercedesa – ironia miejsca nie umknęła uwadze Tate’a – na okolicznej ścieżce zakochanych, w miejscu, gdzie młodzież nocą zabawiała się guzikami i smakowała rozgrzany makijaż i Clearasil.

Tate grzebał w zawartości dziewczęcej szafki. Nie było tego wiele. Znalazł podręczniki, zeszyt do chemii, zeszłoroczną lekturę z francuskiego, kilka kolorowych pism – „InterView”, „Details”, „Rolling Stone”. I jeszcze jedną książkę: „Kazirodztwo” pióra Anais Nin.

– A to co, u diabła? – zapytała Bett.

Tate wzruszył ramionami. Nie powiedział jej, że czytał recenzję, i że książka opisywała seksualne przygody Nin z własnym ojcem.

Zeszyty Megan zawierały trochę notatek z lekcji, ale znacznie więcej bazgrołów: zawiłych rysunków przedstawiających pnącza, macki i pnie drzew, wszystko mroczne i niesamowite.

Znaleźli również torbę papierową. Tate otworzył ją i wyciągnął paczuszkę opakowaną w srebrny papier.

Bett przełknęła ślinę.

– Kolejny prezent urodzinowy.

– Ale nie dla ciebie. Spójrz. – Na kartce widniały słowa: Dla Bobby’ego od SWK .

– Od kogo?

– Sam Wiesz Kogo – podsunął Tate i otworzył prezent. Wpatrywał się w niego przez chwilę. – No cóż.

Bett wzięła do ręki kasetę wideo. „Maraton orgii. Twoje ulubione gwiazdy dla dorosłych. Całe dwie godziny”. Roześmiała się ponuro i przetarła oczy.

– To żart.

– Być może.

– Na pewno – powiedziała z przekonaniem.

– Oczywiście.

– Może to nawet czysta kaseta.

– Może. – Tate wyciągał kolejne pisma i kartki papieru z nieczytelnymi notatkami. Potem znalazł kartkę o wymiarach pięć na siedem cali.

– O Boże – powiedziała Bett, zabierając mu papier.

Rysunek był makabryczny: mocna kreska przedstawiała gwiazdy i księżyc, kościste dłonie i twarz mężczyzny wykrzywioną bólem. Krople na jego czole mogły być krwią lub potem.

– To okropne.

Było okropne. Ale też bardzo dobre; przyciągające i odpychające zarazem. Na odwrocie autor napisał: „Dla Megan” i narysował serce przebite strzałą. Nie była to typowa walentynka – anatomicznie dokładny rysunek, z bijącego serca tryskała obficie krew.

– Kto jej to przysłał? Nieczytelny podpis.

– Kto mógł jej przysłać coś takiego? – dopytywała się Bett. – To musi być groźba.

– Dotykaj tylko krawędzi – ostrzegł ją.

– Dlaczego?

– Chcemy wiedzieć, kto to przysłał. Poproszę Konniego, żeby sprawdził odciski palców i porównał z bazą…

– Z czym?

– Z Automatycznym Systemem Identyfikacji Odcisków Palców. Bazą danych. Może uda się ustalić, kto…

Urwał, gdy Bett wyjęła kopertę, w której przyszła kartka. Na jej ustach pojawił się dziewczęcy uśmiech.

– Och. – Tate spojrzał na adres nadawcy. – Masz rację. Tak będzie szybciej.

– Im dłużej na to patrzę… – Bett wpatrywała się w rysunek. – To wygląda jak drzewo, ale potem zmienia się w żyłę czy coś takiego. A tutaj jest język i zęby. Nie podoba mi się to. – Wsunęła kartkę do koperty i wrzuciła do torebki.

– I pozbądźmy się tego świństwa. – Wskazała kasetę porno.

Mógłby jej przypomnieć te noce wiele lat temu, kiedy wymykali się z college’u na północne seanse filmowe w miejskim kinie i kochali się w ostatnim rzędzie, podczas gdy na ekranie pryszczaci kochankowie obściskiwali się w romantyczny i absolutnie cenzuralny sposób.

Otworzył okno i wrzucił kasetę do kosza na śmieci.

– To wszystko, nic już nie ma? Sprawdź w torbie.

Zajrzał do papierowej torby, w której znalazł kasetę. Zmiął i wyrzucił do kosza całą torbę, uznając, że nie widzi powodu, dla którego Bett miałaby się dowiedzieć o wielkiej paczce prezerwatyw przewiązanej ładną, czerwoną wstążką i opatrzonej liścikiem do Bobby’ego od Sam Wiesz Kogo.

Rower.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dar języków»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dar języków» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Dar języków»

Обсуждение, отзывы о книге «Dar języków» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x