Has, has, fory mi dinikolitz, odpowiesz śpiewem ty.
Teraz, wyczerpani, będziecie spali razem w łożu z błota, na dnie przepaści. Ale on wyciągnie się, wyprostowany sztywno, z twarzą zwróconą ku górze, a ty wrócisz do jedynej pozycji, jaką przyjmujesz we śnie: będziesz spala skulona w kłębek, z kolanami pod brodą, a ne-el wyciągnie ramię ku tobie, abyś mogła położyć na nim głowę.
O świcie pójdziecie przed siebie razem, on cię prowadzi, ale teraz już nie będzie tak jak wtedy, kiedy wszędzie chodziłaś sama. Teraz twój poprzedni zwyczaj samotnych wypraw wyda ci się prostacki i brzydki, bo u boku mężczyzny twoje ciało będzie się poruszać w innym rytmie, który zacznie ci się wydawać bardziej naturalny. Wrócisz nad brzeg morza, aby przekonać się, że twoje ruchy są znów gwałtowne i niepohamowane, tak jakby coś w twoim wnętrzu chciało wybuchnąć, a teraz już nie… ręka ne-ela uspokaja cię, a dźwięki, które wydobywają się z twoich ust, będą zgodne z nowymi uczuciami, jakie zaczną ci towarzyszyć dzięki rytmowi mężczyzny.
Będziecie szli razem i poszukacie wody i pożywienia, nie mówiąc ani słowa.
Będziecie się posuwali naprzód bezładnie, nie w linii prostej, tylko kierując się węchem.
Zobaczycie, wchodząc na równinę, padłego jelenia, w chwili gdy będzie się stamtąd oddalał lew, pożerając jeszcze resztki wnętrzności rogacza. Ne-el rzuci się na to, co zostało z rozpłatanego zwierzęcia, i da ci znak, żebyś pomogła mu wziąć to wszystko, co niecierpliwy lew zostawił, najpierw części obrośnięte tłuszczem, potem kość łopatkową jelenia, kość kwadratową i suchą; ne-el będzie ją niósł w ręku, przyciskając do piersi, gdy oddalicie się od szczątków padliny, aby się ukryć w leśnym gąszczu przed dzikiem, który zjawi się w porze upału i będzie pożerał czerwone resztki jelenia.
Z kością w ręku ne-el poprowadzi cię do jaskini.
Przemierzycie pastwiska o trawie sięgającej waszych oczu, bystre, płynące z szumem rzeki i brunatne lasy, aż w końcu dotrzecie do bram półmroku.
Przejdziecie po ciemku znanym mu korytarzem, po czym zatrzymacie się i ne-el będzie pocierał czymś jakiś przedmiot w ciemności, aż zapali knot, który rzuci drżące światło na ściany, ożywiając widniejące na nich postacie, które on ci będzie pokazywał i na które ty będziesz patrzeć szeroko otwartymi oczami i z mocno bijącym sercem.
Będą to te same jelenie, co walczyły na równinie, para jeleni, ale nie takich, jakie ty pamiętasz: samiec wyniosły, władczy i skłonny do bójki, samica potulna i obojętna na wszystko.
Będą to dwa stworzenia, które kochają się zwrócone do siebie przodem: on zbliża czoło do jej czoła, a ona z miłością tuli do niego głowę, gdy on liże jej czoło; samiec klęczy, samica spokojnie czeka.
Obraz na ścianie jaskini wprawi cię w zdumienie, a-nel, zaczniesz płakać, patrząc na coś, co z początku wyda ci się dziwne, ale potem każe ci myśleć o czymś, co zapewne straciłaś, o czym zapomniałaś i czego potrzebowałaś zawsze, i co zarazem chciałabyś mieć na zawsze; jesteś wdzięczna ne-elowi za to, że cię tu przywiódł, abyś poznała owo olśnienie czymś, co jest tak dla ciebie nowe, że nie potrafisz przypisać tego dłoniom, które teraz odsuwają się, aby zabrać się do pracy.
Tłuszcz zabrany jeleniowi sprawi, że będzie się palił knot zrobiony z gałązki kolczastego krzaka.
Będzie się wypalał powoli, chwiejnie, a w jego świetle zakochane jelenie z malowidła na ścianie nabiorą życia i przedłużą swe czułe pieszczoty, takie same, a-nel, jak to dziwne uczucie, które teraz każe ci podnieść głos, próbując szukać słów i rytmu, by uświęcić lub odtworzyć, lub uzupełnić – nie potrafisz tego wyjaśnić – malowidło; ne-el będzie w dalszym ciągu przy nim pracował, rysując i kolorując sylwetki zwierząt palcami ubrudzonymi czymś, co ma barwę krwi, taką jak sierść jelenia.
Będziesz zmieszana i zadowolona, a tymczasem coś w twoim wnętrzu przemieni ci głos, będzie to coś, czego dotychczas nie mogłabyś sobie nawet wyobrazić, jakaś nowa siła powstanie w twej klatce piersiowej, poruszy twoje wargi i wyłoni się jako donośny dźwięk, rozsławiający wszystko to, co pulsuje w tobie, chociaż ty nigdy byś się nie domyśliła, że taka siła istnieje.
Ten dźwięk, jaki wypłynie z twoich ust, to będzie śpiew, dotąd dla ciebie niewyobrażalny. Pieśń, opowiadająca o tym, czego aż do tej chwili nie wiedziałaś o sobie samej. Tak jakby wszystko, co przeżyłaś w lesie, nad morzem, na pustej równinie, nabrało teraz w całkiem naturalny sposób barw siły i czułości, i tęsknoty, które nie mają już nic wspólnego z krzykiem o pomoc, krzykiem z głodu i krzykiem ze strachu: dowiesz się, że masz nowy głos i że ten dawny jest już niepotrzebny; coś, co tkwi w tym głosie, w samym głosie, uświadomi ci to; to, że będziesz śpiewać, podczas gdy on maluje różne rzeczy na ścianie, nie będzie czynnością tak konieczną jak szukanie pożywienia albo polowanie na ptaki, albo obrona przed dzikami, albo spanie (zwinąwszy się w kłębek) czy też wdrapywanie się na drzewa lub zabawy z małpami.
To, co zaśpiewasz, nie będzie już koniecznym krzykiem.
Potem ty i on popatrzycie na siebie, gdy przyjdzie pora odpoczynku, i oboje będziecie wiedzieli, że zostaniecie razem, bo będziecie słuchać się nawzajem i czuć, i uważać się za parę istot złączonych na zawsze. Będziecie rozpoznawani jako dwoje ludzi, którzy myślą tak jak jeden człowiek, ponieważ każde z was będzie obrazem drugiego -jak te jelenie, które on będzie malował na ścianie, podczas gdy ty zaczniesz śpiewać, odsunąwszy się nieco od niego, aby własnoręcznie obrysować na drugiej ścianie kontur cienia mężczyzny. On wtedy spróbuje ci powiedzieć tymi nowymi słowami z twojej piosenki: to będziesz ty, bo to będę ja, bo to będziemy my oboje, dlatego że tylko ty i ja możemy zrobić to, co zrobimy.
Będziecie wychodzić codziennie na poszukiwanie kamieni o ostrych brzegach, a także skał, z których da się odłupać mniejsze głazy, takie, aby można je było zanieść do jaskini i tam ostrzyć ich krawędzie.
Natkniecie się na resztki padłych zwierząt – równina będzie jednym gigantycznym, płaskim cmentarzem – i wyciągniecie z nich to, co inne zwierzęta zawsze będą zostawiać: kość szpikową; ne-el ogrzeje ją do bardzo wysokiej temperatury, aby wydostać ze środka pożywny szpik, który zawsze dla was zostanie, bo inne zwierzęta nie będą znały tego przysmaku.
Poszukacie także liści i ziół, które można jeść, a nawet używać ich jako lekarstwa na gorączkę i bóle głowy i całego ciała, do obmywania i oczyszczania się po wypróżnieniu oraz do tamowania krwi po zranieniu. Tego wszystkiego nauczy cię on, chociaż to on będzie wracał nagi i poraniony po walkach, o których nigdy nie opowiada, od czasu jak ty zaczęłaś coraz rzadziej wychodzić z jaskini.
Pewnego dnia zatrzyma ci się comiesięczne krwawienie i ne-el złoży ręce przed tobą i powie ci, że on zostanie tutaj z tobą, aby ci pomagać. Wszystko odbędzie się pomyślnie. Nie ma nic łatwiejszego jak to.
Wtedy nadejdą długie i zimne noce, i wszystko, co można by osiągnąć poprzez ruch, będziecie mieli teraz dzięki odpoczynkowi i ciszy nocnej.
Nauczycie się być razem i radować się, leżąc obok siebie, i dając wyraz tej radości.
O merikaria! O merikariba!
Ne-el oprze głowę na twoim wzdętym brzuchu.
Powie, że jakiś głos daje mu znać: to się zbliża.
Głosy obojga będą miały różne odcienie, bo miłość nie będzie już taka sama i seks też będzie inny, i będzie wymagał innych słów, które powinny mu towarzyszyć.
Читать дальше