Jeffery Deaver - Modlitwa o sen

Здесь есть возможность читать онлайн «Jeffery Deaver - Modlitwa o sen» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Modlitwa o sen: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Modlitwa o sen»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Z zakładu dla umysłowo chorych ucieka Michael Hrubek, pacjent ze schizofrenią paranoidalną. I ma przed sobą ściśle określony cel: odnaleźć Lis Atcheson – to jej zeznania sprawiły, że uznano go za potwora i skazano na zamknięcie.
Podczas burzy, sprzyjającej szaleńcowi, ścigają go teraz trzej ludzie: psychiatra Kohler – przekonany o niewinności swego pacjenta, zawodowy tropiciel Heck – liczący na nagrodę za schwytanie szaleńca, i Atcheson – mąż Lis, który musi dopaść Hrubeka, nim ten skrzywdzi jego żonę…

Modlitwa o sen — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Modlitwa o sen», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

To właśnie od tej strony, od strony jeziora, pojawił się nagle ten ktoś. Chwycił Lis za ramiona i oboje upadli w błoto. Upadając, Lis skuliła się we dwoje. Starała się zaczerpnąć tchu, nie mogła wydobyć z siebie głosu i zawołać o pomoc. Tamten przygniótł ją całym swoim ciężarem, przyciskając ją do ziemi. Lis próbowała wyszarpnąć z kieszeni pistolet, ale pistolet zaczepił się o materiał w środku i nie udało jej się go wyciągnąć.

Portia odwróciła się i zobaczyła napastnika. Z krzykiem rzuciła się w stronę samochodu policyjnego, podczas gdy Lis, kopiąc, wyrywała się tamtemu. Lis zdołała tylko przesunąć się przez pełen błota rowek i wylądować, siedząc, na kłującym, pozbawionym kwiatów krzaku róży Prospero. Nie mogła się ruszyć z miejsca. Tymczasem napastnik, z głową opuszczoną jak zwierzę, pełzł po błocie w jej stronę, wydając dziwne dźwięki. Lis – rozdzierając materiał – wyszarpnęła pistolet z kieszeni, Przytknęła jego lufę do głowy mężczyzny w chwili, gdy ten powiedział:

– Niech mi pani pomoże. Był to Trenton Heck.

– O Boże – szepnęła Lis.

– Jestem… Może mi pani pomóc?

– Portia! – krzyknęła Lis, wkładając broń z powrotem do kieszeni. – To Trenton. Jest ranny. Zawołaj policjanta. Powiedz mu o tym.

Młoda kobieta dalej stała przy drzwiach samochodu patrolowego.

– To Trenton – zawołała Lis, starając się przekrzyczeć wiatr i deszcz. – Powiedz policjantowi!

Ale Portia nie zrobiła tego. Cofnęła się i zaczęła krzyczeć. Lis szarpnęła kurtkę, która zaczepiła się o krzak róży, i odpełzła od Hecka. Marszcząc brwi, zbliżyła się ostrożnie do siostry. Z przedniego siedzenia samochodu patrolowego unosił się dym. Portia zakryła sobie twarz dłońmi i padła na kolana, krztusząc się. W chwilę później zwymiotowała.

Kiedy policjant został zastrzelony – strzałem prosto w twarz – papieros, który trzymał w dłoni, spadł mu na kolana. Od papierosa zajął się mundur, który tlił się teraz powoli.

– Nie! – krzyczała Portia. – Nie! Nie!…

Lis odepchnęła siostrę, zaczerpnęła w dłoń trochę błota i zdusiła ogień. Ona też, poczuwszy zapach tlących się włosów, sukna i przypalonej skóry, omal nie zwymiotowała.

– Radio! – krzyknęła Portia.

Wyprostowała się, wycierając sobie usta, i powtórzyła to słowo jeszcze dwa razy, zanim Lis zrozumiała, o co jej chodzi. Ale z tablicy rozdzielczej sterczał tylko pokręcony czarny kabel – aparat został wyrwany. Lis jeszcze raz pochyliła się nad policjantem, chociaż oczywiste było, że niczego już nie można dla niego zrobić. Młody człowiek miał ziemistą cerę i był zimny. Lis cofnęła się i spojrzała na acurę. Samochód był pełen wody, która sięgała aż do okien i zalała znajdujący się w środku telefon.

Obie kobiety, potykając się w błocie, podeszły do miejsca, gdzie na boku leżał Trenton Heck. Udało im się dźwignąć go tak, że stanął na własnych nogach, po czym wszyscy troje zaczęli się posuwać w stronę drzwi kuchennych. Deszcz padał im na twarze i ciążył jak tuzin mokrych koców. Kiedy przebyli już połowę drogi do domu, zaatakował ich z tyłu potężny podmuch wiatru. Portia poślizgnęła się i wpadła do rowu pełnego błota, pociągając za sobą nieprzytomnego Hecka. Wyciągnięcie go z błota i doprowadzenie do kuchni zajęło siostrom długie, pełne napięcia minuty. Potem Portia padła w otwartych już drzwiach.

– Nie, nie zatrzymuj się tu. Wciągnijmy go do środka.

– Muszę odpocząć – szepnęła zdyszana Portia.

– Ruszaj się. To ty przecież uprawiasz biegi. To ty jesteś ta silna.

– Jezu!

Kobiety wciągnęły Hecka do salonu i położyły go na kanapie.

Podszedł do nich Emil. Nie miał on jednak szóstego zmysłu, którym mógłby wyczuwać nieszczęście. Powąchał bowiem but swego pana, a potem wrócił do kąta, który sobie przywłaszczył. Położył się i zamknął oczy. Portia zamknęła drzwi kuchenne na klucz i zapaliła w salonie małą lampkę. Lis rozpięła Heckowi koszulę.

– O Boże, otwór po kuli! – zawołała cienkim głosem zaszokowana Portia. – Daj coś. Nie wiem. Jakiś ręcznik.

Lis poszła do kuchni. Urywając z rolki papierowe ręczniki, usłyszała jakiś dźwięk na zewnątrz. Dźwięk był z początku cichy, potem coraz głośniejszy, a wreszcie tak głośny, że zaczął rywalizować z wyciem wiatru. Serce Lis zamarło, bo dźwięk ten przypomniał jej zawodzenie Claire dochodzące przed śmiercią dziewczyny z jaskini w Indian Leap. Oszołomiona tym wspomnieniem i obecnym strachem Lis podeszła, potykając się, do drzwi i wyjrzała na zewnątrz. Nie zobaczyła niczego poza strugami deszczu i szarpanymi wiatrem liśćmi i upłynęła spora chwila, nim uświadomiła sobie, że ten dźwięk to wołanie – dobiegające znikąd i ze wszystkich stron wołanie Michaela Hrubeka: „Lis-bone, Lis-bone, Lis-bone…"

30

Trenton odzyskiwał przytomność, a potem ją na powrót tracił. Lis usiłowała wyczuć jego puls, jednak nie udawało jej się to. Kiedy w końcu przyłożyła ucho do jego piersi, wydało jej się, że jego serce bije mocno.

– Słyszy mnie pan? – zapytała podniesionym głosem.

Heck wymamrotał coś jak lunatyk. Prawie nie reagował na straszliwy ból, jaki musiała mu sprawiać Lis, przyciskając mocno ręczniki do poszarpanej, otoczonej czarną obwódką dziury w jego brzuchu.

Portia siedziała w kącie salonu ze spuszczoną głową, obejmując ramionami kolana. Lis wstała i przeszła koło niej. Będąc już w ciemnej kuchni, spojrzała przez okno i nie zobaczyła śladu Hrubeka, który przestał już ją wołać. Ale makabryczny dźwięk jego głosu wciąż brzmiał jej w uszach. Czuła się splamiona, sponiewierana. Proszę cię, myślała z rozpaczą, proszę, zostaw mnie w spokoju.

Stała przy oknie przez dłuższą chwilę. A potem zawołała siostrę:

– Portia!

Młoda kobieta spojrzała na nią i zaczęła kręcić głową. – Nie.

– Włóż to. – Lis wręczyła Portii kurtkę.

– Nie, Lis, nie.

– Pojedziesz i sprowadzisz pomoc.

– Nie mogę.

– Możesz.

– Ja nie wyjdę.

– Wiesz, gdzie jest biuro szeryfa. Jest na…

– Samochód nie ruszy.

– Weźmiesz samochód policyjny.

Portii aż zabrakło tchu. – Nie. Bo on jest w środku.

– Tak, weźmiesz go.

– Nie. Nie pojadę. Nie proś mnie o to.

– Wjedziesz w Cedar Swamp Road, pojedziesz nią półtorej mili i dotrzesz do North Street. Potem skręcisz w lewo i pojedziesz dalej jakieś sześć mil. Biuro szeryfa jest po prawej stronie. Cedar Swamp Road będzie miejscami pod wodą. Będziesz więc musiała jechać powoli.

– Nie!

Twarz Portii była mokra od łez.

Palcami czerwonymi od krwi Hecka Lis wzięła siostrę za ramię.

– Wsadzę cię teraz do samochodu i pojedziesz do szeryfa.

Portia zobaczyła teraz szkarłatne plamy na swoim swetrze i oczy jej zabłysły. – Zabrudzisz mnie…

– Portia!

– …jego krwiąl Nie pojadę!

Lis wyciągnęła z kieszeni niebieskoczarny pistolet i zbliżyła go do twarzy zdumionej siostry.

– Ani słowa więcej. Wsiądziesz do samochodu i pojedziesz! Idziemy! Złapała Portię za kołnierz i wyrzuciła ją na deszcz.

Obejmowały się za ramiona i szły, potykając się, do samochodu. Ziemia była tak rozmoknięta, że dojście do niego zabrało im pięć minut. Mętna woda stojąca naokoło garażu sięgała już zakrętu podjazdu. Miała cztery stopy głębokości. Mało brakowało, aby samochód policyjny został zalany.

Nagle obie kobiety straciły równowagę i przewróciły się w błoto. Kolano Lis ugrzęzło tak głęboko, że Portia musiała wyciągać siostrę obiema rękami. A potem znowu, krok za krokiem, posuwały się w stronę samochodu.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Modlitwa o sen»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Modlitwa o sen» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Jeffery Deaver - The Burial Hour
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - The Steel Kiss
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - The Kill Room
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - Kolekcjoner Kości
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - Tańczący Trumniarz
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - XO
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - Carte Blanche
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - Edge
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - The burning wire
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - El Hombre Evanescente
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - The Twelfth Card
Jeffery Deaver
Отзывы о книге «Modlitwa o sen»

Обсуждение, отзывы о книге «Modlitwa o sen» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x