Rafał Dębski - Labirynt Von Brauna

Здесь есть возможность читать онлайн «Rafał Dębski - Labirynt Von Brauna» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Labirynt Von Brauna: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Labirynt Von Brauna»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Jaki związek ma wojenne i przedwojenne niemieckie upodobanie do prac pod ziemią z osobą współczesnego polskiego policjanta? Oleśnica, powiatowe miasto w pobliżu Wrocławia. Miejscowa policja próbuje rozwikłać zagadkę serii tajemniczych zgonów. Komisarz Wroński zostaje uwikłany w intrygę, której zasięg znacznie przekracza kompetencje zwyczajnego gliny. W mieście toczy się bowiem prawdziwa cicha wojna. Wojna, która nie skończyła się w ’45 roku. Bowiem kiedy milkną działa, do walki przystępują służby specjalne.

Labirynt Von Brauna — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Labirynt Von Brauna», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Też coś – prychnął Filip. – Tak zasrać taki ładny obiekt! Az zewnątrz to już wygląda, jakby przetoczyła się przez Oleśnicę wojna. Czy nikt o to nie dba? Nie wstyd żeby perełka architektury tak się sypała?

– A pan co się tak przejmuje? Władze nie chcą dać pieniędzy na remont. Tak to pana boli?

Filip zmrużył oczy.

– Boli – syknął. – Nie wiesz, chłopcze, ale z wykształcenia jestem historykiem sztuki. A to cacko jest jednym z piękniejszych obiektów na Dolnym Śląsku. Mieszkasz tu od urodzenia, a zdajesz sobie chociaż sprawę, jaki to styl?

– Ja wiem? – Jerzy wydął wargi. – Renesans, barok czy inna cholera.

– Manieryzm, chłopcze – Filip był wyraźnie zgorszony. – Ten zamek jest zbudowany, a raczej rozbudowany, w stylu manierystycznym. Powinni tego uczyć w szkołach. Patrz. Na założeniu zwykłej średniowiecznej twierdzy piastowskiej, czescy Podiebradowie dokonali cudu. Przebudowy musiały trwać przynajmniej kilkadziesiąt lat, a pewnie i dłużej. Ale warto było. Z warownego kurnika uczynili piękny kompleks pałacowy. Te wszystkie przybudówki, wykończenia, rzeźby i płaskorzeźby. Spójrz na to – wskazał ścianę nad ich głowami. – Widzisz? Tam masz scenę walki. Ni to renesansową, ni antyczną, taki miszmasz, ale jakże urokliwy. W kilku postaciach opowiedziana cała historia. Miejscowa ludność mogła tutaj przychodzić, podziwiać kunszt artysty, chłonąć opowiedzianą przez niego historia To musiało kosztować. Ładny gest wielkiego pana w stronę poddanych.

– Dobrze już – Jerzy miał ochotę ziewnąć rozmówcy prosto w twarz – przekonał mnie pan. A teraz do rzeczy. Nie fatygował się pan tutaj osobiście, żeby wypytać mnie o Michała Wrońskiego. To byłoby śmieszne.

Mówił coraz wolniej, a po chwili zamilkł, zmrożony spojrzeniem Filipa.

– To ja decyduję, co jest ważne, a co śmieszne. W moim fachu nie ma rzeczy nieistotnych. Słucham.

– Ja naprawdę niewiele wiem – Jerzy rozłożył ręce. – Michał jest nieufny, a odkąd znalazł podsłuch, nie mówi mi kompletnie nic. Nie ufa chyba już nikomu.

– Podsłuch? – Filip drgnął. – Co to znaczy?

– Ktoś założył nam w pokoju pluskwę. Myślałem, że to może robota pana ludzi.

– Do diabła, robi się gęsto – mruknął do siebie Filip, a głośniej dodał: – To nie moja robota! Nie przyszło mi do głowy podsłuchiwać, skoro mamy ciebie. Ale kiepsko się spisujesz.

– Może dlatego, że kiepsko płacicie. Wiedziałem, że oszczędność leży w niemieckiej naturze, ale żeby we francuskiej?

– Zamknij się – warknął Filip. – Za dużo klepiesz jęzorem. Przy następnym spotkaniu masz być lepiej poinformowany co do poczynań kumpla. Rozumiemy się? A na pojutrze przygotujesz pełny raport na jego temat. Wszystko, co wiesz.

Jerzy kiwnął głową.

– A o co chodzi właściwie? Czemu on jest taki ważny?

– Nie twoja sprawa. I nie Wroński jest ważny, ale informacje, które może posiadać. Nie zadawaj za dużo pytań. A teraz idź. Sam zapłaczę nad ruiną w jaką popada wasz zamek.

Jerzy odwrócił się.

– Jeszcze jedno – rzucił za nim Filip.

– Słucham?

– Nie pij tyle. Zbyt łatwo o niedyskrecję, kiedy człowiek zanadto nasączy się alkoholem.

Jerzy nie odpowiedział. Odszedł, a jego rozmówca jeszcze kilka minut kontemplował sgrafitto przedstawiające scenę batalistyczną.

* * *

Dywanik u szefa wszedł już chyba do codziennego rytuału. Znów patrzył na rozwalonego za biurkiem komendanta.

– No to opowiadaj – stary uśmiechnął się szeroko.

– O czym?

– Po co cię wczoraj wezwali do Wrocławia? Wiem, że zamordowano Ramiszewskiego, ale co ty masz do tego?

– A co by chciał pan usłyszeć?

– Prawdę, komisarzu, całą prawdę. Jako twój przełożony powinienem to wiedzieć.

– Niech pan zapyta Balińskiego. Jecie sobie z dzióbków, powinien chyba puścić farbę.

Widać było, że trafił w czuły punkt.

– Ty się nie wymądrzaj tylko gadaj!

– A po co panu ta informacja?

– Gówno ci do tego. Jesteś moim podwładnym. Rozkazuję ci mówić.

– Podwładnym tak, ale to nie znaczy niewolnikiem, komendancie. Ta różnica chyba się panu czasem odrobinę zaciera.

– Nie pyskuj, bo wre… wreszcie zamknę ten twój niewyparzony dziób! Jako policjant nie pracujesz przy tokar… tokarce, ale pełnisz służbę! A to nakłada pewne obowiązki i wymusza posłuszeństwo.

– Zapewne. Ale wymusza też tajemnicę służbową! A ta zakazuje mi rozmawiać na temat zabójstwa doktora.

– Prze… przede wszystkim podlegasz mnie!

– Przede wszystkim podlegam własnemu sumieniu, a potem dopiero jakiemuś oficerowi, choćby najwyższemu rangą.

Komendant dyszał przez chwilę. Uspokajał się powoli.

– On ci zabronił mówić? Nasz nadzorca?

– Nasz? Myślałem, że to mój osobisty stróż.

– Daj spokój – stary machnął ręką. – Mówiłem przecież. Potrzebny mi jak… Nawet nie wiem, jakie ma zadanie.

Michałowi nagle uczyniło się żal komendanta. Biedny pierdziel. Coś się dzieje, a on najwyraźniej nie wie dokładnie – co gorzej – wygląda, że w przybliżeniu też się nie orientuje. A przecież przyzwyczajony był wiedzieć wszystko. Pewnie oddałby duszę diabłu, żeby chociaż liznąć tajemnicy po wierzchu.

– Nic panu nie powiem – powiedział cicho Wroński.

Stary spojrzał bystro. Nie zobaczył na twarzy podwładnego zwyczajnego irytującego uśmieszku. Michał był zupełnie poważny.

– Dobrze pan wie, że nie mogę.

Stary kiwnął głową, gestem odprawił komisarza. Od niego nic się nie wydobędzie prośbą ani groźbą, jeśli jest przekonany o swojej racji. Trzeba było do tego zastrzelonego przydzielić jednak Jerzego. Albo jeszcze lepiej Mira.

A myślał, że zrobi tym krzywdę Michałowi.

– Zaraz – zawrócił go w drzwiach – a jak postępy w twoim dochodzeniu?

– A jakie mają być, jeżeli nie mam czasu się tym zajmować? Nawet nie wiem, czy przyszły analizy balistyczne.

– Przyszły. Ale nie czytałem, nie mam czasu. Marta zaniosła je do ciebie. Zajmij się wreszcie tą sprawą! To rozkaz!

* * *

Jerzy siedział za swoim biurkiem udając, że jest bez reszty pogrążony w papierkowej robocie.

Nos miał jeszcze mocno spuchnięty, na rozciętej wardze dwa szwy. I zasiniony lewy oczodół. Michał jakoś nie mógł sobie przypomnieć, żeby uderzył go w to miejsce. Był pewien, że tam akurat nie trafił. Ale diabli wiedzą. Może gdzieś zawadził przy upadku.

Przerzucił teczkę z raportem balistycznym. Za chwilę do niego wróci, ale jest pilniejsza sprawa. Włączył komputer i wszedł w pocztę.

Trzy nowe wiadomości.

Jedna z banku, druga o jakiejś niesamowitej pornograficznej stronie internetowej i trzecia z wrocławskiego sklepu ze sprzętem elektronicznym. Nazwa „sprzęt elektroniczny” mogła być myląca, a na pewno stanowiła pewne nadużycie. Ktoś, kto by chciał konfigurować komputer raczej nie miałby tam czego szukać. Właściciel zajmował się bowiem przede wszystkim zaopatrywaniem w różne gadżety prywatnych detektywów. Kamery, minikamery, wszelakie podsłuchy, mikrofony kierunkowe i podobne urządzenia.

Najśmieszniejsze zaś, że sklep prowadził były esbek, który przeszedł weryfikację po osiemdziesiątym dziewiątym i pracował przez kilka lat w jednym wydziale z Michałem. W sumie sympatyczny gość, ale irytował Wrońskiego ciągłym gadaniem, jak to za komuny bywało lepiej. A potem poszedł na zasłużoną emeryturę i zajął się robieniem biznesów. Michał był pewien, że Rogalski równie ochoczo sprzedaje sprzęt detektywom i przestępcom.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Labirynt Von Brauna»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Labirynt Von Brauna» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Benno von Bormann - Das Hospital
Benno von Bormann
Andre von Bern - Dämmerungen
Andre von Bern
E. K. Busch - Einer von Zweien
E. K. Busch
Veronika Beci - Nur von draußen
Veronika Beci
Alexandre Dumas d.Ä. - Isabelle von Bayern
Alexandre Dumas d.Ä.
Marion Döbert - Das Wunder von Bern
Marion Döbert
Ekkehard von Braunmühl - Liebe ohne Hiebe
Ekkehard von Braunmühl
Alexandre Dumas - Isabelle von Bayern
Alexandre Dumas
Отзывы о книге «Labirynt Von Brauna»

Обсуждение, отзывы о книге «Labirynt Von Brauna» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x