Joanna Chmielewska - Wszyscy jesteśmy podejrzani

Здесь есть возможность читать онлайн «Joanna Chmielewska - Wszyscy jesteśmy podejrzani» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Иронический детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wszyscy jesteśmy podejrzani: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wszyscy jesteśmy podejrzani»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Wszyscy jesteśmy podejrzani — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wszyscy jesteśmy podejrzani», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— A potem je zużytkował jako własne — kontynuował Marek z niesmakiem. — Weźcie pod uwagę, że dostał drugą nagrodę i do tej pory nie jest rozstrzygnięte, który projekt będzie realizowany, możliwe, że właśnie jego.

— Ach, to dlatego mógł sobie pozwolić raczej na utratę pracowni niż opinii! Realizacja obiektu w Persji była dla niego warta dwudziestu nieboszczyków.

— Oni go jednak chyba znacznie bardziej podejrzewali niż my — powiedziałam w zamyśleniu. — Mam wrażenie, że Jadwigę wsadzili bez przekonania.

— Oni sobie nie zdawali sprawy, czym jest dla Witka stanowisko dyrektora przedsiębiorstwa — mruknęła Alicja. — A myśmy z kolei nie wiedzieli, że Tadeusz wiedział o konkursie.

— Mówiąc między nami, obawiam się, że to ja się tu znacznie przyczyniłem — powiedział Marek z westchnieniem. — Od chwili kiedy wyznałem, że dużo mniejsze zdziwienie wzbudziłby we mnie kierownik pracowni w charakterze ofiary, rzeczywiście zaczęli szukać jego wrogów. No i znaleźli. Okazało się, że wśród naszych przyjaciół było parę osób, które zauważyły głęboką awersję przekupionego autora tamtych szkiców do Witka, było też parę osób, które miały o naszym kierowniku nie najlepsze zdanie... Perski konkurs był tylko gwoździem do trumny.

— Dlaczego nic nie mówiłeś? — spytała Alicja z niezadowoleniem. — Pozwoliłbyś im na skazanie Jadwigi?

Marek przyjrzał się jej z wyraźną dezaprobatą.

— Nie miałem żadnego powodu mówić na ten temat, ponieważ byłem zdania, że to nie ma nic do rzeczy. O tym, że Tadeusz go szantażował, dowiedziałem się od panów śledczych przedwczoraj wieczorem.

— Słusznie, masz rację...

— Swoją drogą, jestem dla niego pełen podziwu. To się nazywa człowiek, który umie dążyć do wytkniętego celu! Ja bym się na to nie zdobył...

— Poza tym, sądząc z tego, co wiemy o Tadeuszu, morderstwo było właściwie czynem chwalebnym — zauważyła Alicja — Mam obawy, czy go aby nie uniewinnią.

— Wątpię — odparłam ponuro. — Popełnił za dużo błędów. Przechytrzył z tą chustką.

— Chyba nie mógł przewidzieć, że akurat będziesz tego świadkiem? To była bardzo dobra myśl, gdyby nie to, Jadwiga wpadłaby znacznie bardziej.

— Tak, ale w męskim by się nie zapchało...

— Kto ci to powiedział? W męskim zapycha się tak samo! Moim zdaniem, idiotyzmem było raczej nie wytrzeć klucza. Po cholerę on go w ogóle tam chował?

— Przypuszczam, że obawiał się stracić jedyny klucz od tych drzwi. Nie wiedział, że drugi jest w wazonie. Wetknął go tam pewnie w pośpiechu przed rewizją osobistą na wszelki wypadek, a potem już nie mógł wyjąć. Codziennie do wieczora ktoś tam siedział, a potem zostawiali na noc dyżurnego milicjanta w holu. A poza tym zabrali mu klucze od pracowni.

— A meble znał na pamięć, bo je sam projektował i pilnował wykonania — uzupełniła Alicja.

— No i trzeba trafu, że jego błędy zaznaczyły się akurat w umysłach osób, którym nie sposób nie uwierzyć. Matylda zapamiętała, że przechodził koło niej dwa razy, tylko ona jest zdolna do czegoś podobnego, wiecie, ja ją podejrzewam, że ma w mózgu fotokomórkę... A jego przybycie na rewizję osobistą zauważyli Andrzej i Zbyszek, najbardziej przytomni i najbardziej prawdomówni ze wszystkich...

— Pewnie, gdyby to Włodek tak twierdził, to równie dobrze mogłoby się okazać, że Witek był pierwszy, a ostatni przyszedłeś ty, i to na czworakach.

— Dziurkacz zabrał ze stołu Jadwigi, przechodząc... Popatrzcie, pierwszy raz się wykryło, kto ostatni używał dziurkacza!

— Ja bym tylko chciał wykryć jeszcze jedno — powiedział Marek w zamyśleniu. — Oni się dowiedzieli na skutek znalezienia czegoś przy Tadeuszu. Ale jakim sposobem dowiedział się o tej całej historii Tadeusz? Dużo bym dał za tę skromną informację...

Pomyślałam sobie, że niezależnie od tego, ile by dał, mam nadzieję, że nigdy się o tym nie dowie. Prawdopodobnie w tego rodzaju nadziei nie byłam odosobniona, prawie każdy z personelu liczył na takt i dyskrecję władz śledczych na rozprawie. Traciliśmy pracownię, to było dostateczne nieszczęście. Jeszcze by tylko tego brakowało, żeby się rozeszły po świecie wszystkie wiadomości, które współpracownicy nieboszczyka tak starannie i z takim wysiłkiem ukrywali.

— Szkoda pracowni — westchnęła Alicja, podnosząc się od stolika. — Dobrze się tam pracowało.

— I pomyśleć, że gdyby go udusił o ten głupi miesiąc później, to dałoby się ją uratować. Takie piękne zlecenia — dodałam z żalem.

— Trudno, moje drogie panie, fatum — powiedział Marek. — Dawno wam mówiłem, że nie ma sensu walczyć z przeznaczeniem.

EPILOG

— No wiesz! — powiedział Wiesio, który skończył pierwszy. Położyłam palec na ustach, wskazując mu resztę czytających, i Wiesio zamilkł, kręcąc tylko głową.

W baraku na stokach Cytadeli siedziały niedobitki dawnego zespołu, czytające maszynopis kryminalnej powieści, którą wreszcie udało mi się napisać, dzięki charakterowi nieboszczyka Tadeusza Stolarka i zdeterminowaniu Witka. Tu znajdowało się biuro, w którym znalazła przytułek część personelu, część przybyła w charakterze zaproszonych gości, kilku osób w ogóle brakowało.

Dawna pracownia poszła w rozsypkę. Pieczołowicie wykańczane niegdyś pomieszczenia przeszły we władanie innego biura, meble rozwłóczono po całym mieście, a my wszyscy poprzenosiliśmy się służbowo i prywatnie do rozmaitych innych miejsc pracy. Witold, Wiesio, Janusz, Monika i Kacper pracowali na stokach Cytadeli. Stefan, Włodek, Andrzej i Zbyszek przeszli do innego biura, pokrewnego tamtemu. Marek, Kazio i Anka wyjechali za granicę, każde w inną stronę. Matylda poszła na emeryturę, a Olgierd kontrolował biuro, w którym ja sama pracowałam. Leszek robił olśniewającą karierię jako malarz impresjonista. Ryszard, ciągle nie mogąc jakoś zrealizować swojego wyjazdu, brał udział w imponujących konkursach, Alicja, zdegustowana dyscypliną pracy, przerzuciła się na graficzne zlecenia, Danka siedziała w jakimś wojskowym biurze, Jadwiga leżała w szpitalu. Stolarek na cmentarzu, a Witek siedział w mamrze.

Od zbrodni minęło prawie pół roku i lada dzień oczekiwaliśmy wyników wniesionej przez Witka rewizji. Zebrałam możliwie dużą ilość byłych współpracowników i przyniosłam im maszynopis, traktujący o ich własnych poczynaniach, spodziewając się dużego zainteresowania. Nie zawiodłam się, siedzieli i czytali, wydzierając sobie nawzajem poszczególne kartki.

Po Wiesiu skończyła Alicja, po niej Monika, Włodek, Stefan... Nic już nie zdołało ich powstrzymać od zgłoszenia krytycznych uwag.

Na szczęście byli nieco oszołomieni i otumanieni tą intensywną lekturą i nie reagowali przesadnie żywiołowo.

— Słuchaj no — powiedziała Monika. — Jeżeli wydrukujesz to wszystko i nie umieścisz na początku oświadczenia, że to jest wyssane z palca, to oświadczam ci, że twoi spadkobiercy będą mogli napisać następną powieść. Ja cię zabiję osobiście.

— Ja to nic — oświadczył Stefan złowieszczo. — Ja jestem przyzwyczajony, ale moja żona to tu chyba wkroczy.

— Twoja żona?! — zawołała Alicja. — A Zbyszka?! A Kacpra?!

— A Witek?!...

— Witek siedzi!,,.

— Ale wyjdzie! Dożywocia nie dostał!

— Kiedy on tam wyjdzie...

— Złożył apelację i jeszcze go uniewinnią. Zobaczycie, że go uniewinnią!

— Głupiś! Jakim sposobem?!!.

Zaczęli się wszyscy kłócić jak za dawnych, dobrych czasów, aż mi się przyjemnie na sercu zrobiło. Jako ostatni czytający został jeszcze Janusz, który przyszedł nieco później i teraz doganiał zespół.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wszyscy jesteśmy podejrzani»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wszyscy jesteśmy podejrzani» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Joanna Chmielewska - Wszystko Czerwone
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Wyścigi
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Zbieg Okoliczności
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Babski Motyw
Joanna Chmielewska
libcat.ru: книга без обложки
Joanna Chmielewska
libcat.ru: книга без обложки
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Kocie Worki
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Jak wytrzymać z mężczyzną
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Trudny Trup
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Romans Wszechczasów
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Złota mucha
Joanna Chmielewska
Отзывы о книге «Wszyscy jesteśmy podejrzani»

Обсуждение, отзывы о книге «Wszyscy jesteśmy podejrzani» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x