Joanna Chmielewska - Wielki Diament. Tom II

Здесь есть возможность читать онлайн «Joanna Chmielewska - Wielki Diament. Tom II» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wielki Diament. Tom II: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wielki Diament. Tom II»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Cenny kamień wędruje przez rozmaite ręce i epoki, aby odnaleźć się współcześnie w pewnej polskiej rodzinie. "Poczułam, jak robi się gorąco i dreszcz przeleciał mi po kręgosłupie. Jak on napisał, ten nadawca…? Największy diament świata… Ciekawe, jaki rozmiar może mieć największy diament świata…" (fragment powieści)

Wielki Diament. Tom II — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wielki Diament. Tom II», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Jest! – wrzasnęła szeptem, machając mi przed nosem rozłożoną kartką. – Antoinette! Nareszcie coś o niej!

– Czekaj! – odpędziłam ją niecierpliwie. – Tu jest, popatrz, jakby pamiętnik Floriana Kacperskiego. Spisuje, rany boskie, istne cudo, opowieści starej klucznicy, jak to młody hrabia de Noirmont długów narobił i na wojnę do Indii pojechał, a te długi płaciła jego siostra, margrabina d'Elbecue, całe korowody z tym były…

Wydarła mi z rąk elegancki brulion w sztywnych okładkach i podetknęła swoją kartkę.

– O margrabinie już wiemy i nie rozpraszaj się teraz! Marcin pisze do rodziców z Calais! Pannę Justynę goni, a przy pannie Antoinette go zastopowało, tu, z tej kupy to wzięłam, może będzie więcej!

– To nie rozwalaj kupy, idiotko, rozkopałaś połowę! Zabierz nogi!

– I okręć dookoła szyi, co? Taka wygimnastykowana to ja nie jestem. No, czytaj prędzej!

Przeciwnie, czytałam wolniej, bo właśnie wiedzy o pannie Antoinette poszukiwałyśmy z takim wysiłkiem. Istotnie, w tym akurat stosie tkwiła właściwa korespondencja, i to, ku naszemu zdumieniu, dwustronna.

– To się nazywa szacunek dla słowa pisanego – powiedziała uroczyście Krystyna. – Popatrz, ten Marcin dostawał listy w Calais, w Noirmont, w Paryżu i wszystko pieczołowicie zachował, przywożąc potem do Polski. Same przecież nie przyszły?

Potwierdziłam jej pogląd.

– Obaj bracia przywieźli wszystko. Ten pamiętnik Floriana… Jestem pewna, że znajdziemy także listy do niego od rodziny… o, tu jest odpowiedź na któryś, siostra pisze.

– Matko jedyna, co za znaczki…! I ja na to wcześniej nie trafiłam…!!!

– Trafiłaś teraz. Później się nimi zajmiesz. Teraz czytaj!

Po dwóch godzinach udało nam się ułożyć korespondencję w porządku chronologicznym. Od skromnych i rzeczowych wzmianek o pannie Antoinette Marcin stopniowo przeszedł do zachwytów i pochwał, metą zaś tej drogi był komunikat o zamierzonym ślubie i rzewna prośba o błogosławieństwo rodziców. Równolegle biegły listy Floriana, pełne troski, że jego brat zwariował. Sprawę rozstrzygnęła panna Justyna, stwierdzająca stanowczo wysoką jakość panny Antoinette i w pełni popierająca zamierzony mariaż. W odwrotną stronę leciały odpowiedzi rodziny, pisane przeważnie przez siostry, wykształcone do tego stopnia, że prawie nie robiły błędów ortograficznych i okazywały subtelne poczucie humoru. W listach Marcina z naciskiem eksponowana była gospodarność narzeczonej, która potrafiła zadbać nawet o taki drobiazg jak poduszeczka do igieł. Poduszeczka do igieł urosła w końcu do rozmiarów symbolu, dziewczyny natrząsały się z niej delikatnie, pisząc między innymi:

„…jak już zechcesz, drogi braciszku, coś uszyć, będziesz miał jak znalazł”…

W liście Floriana natomiast, pisanym, kiedy już Marcin przywiózł młodą małżonkę do Noirmont, znalazło się takie zdanie:

„…a już o poduszkę do igieł to się tak trzęsie, jakby była ze złota”…

– Co za cholera z tą poduszką do igieł…? – mruknęłam podejrzliwie.

– Widocznie niczego mniejszego w posagu nie miała – wysunęła supozycję Krystyna. – Duperela pilnuje, to większe zgoła boską czcią otacza.

– Może i – zgodziłam się. – Czekaj, bo wedle naszych dedukcji diament powinna już w tym czasie posiadać. Ciekawe gdzie, przy sobie czy, na przykład, zostawiła w Calais…

– Myślę, że raczej przy sobie i stąd ta troska o przedmioty…

– Albo nie! – przerwałam w nagłym natchnieniu. – To znaczy, tak, owszem, ale wiesz, co mi na myśl przychodzi? On mógł tkwić w tym cholernym sakwojażyku eks-narzeczonego, a ona, zajęta Marcinem, nawet tam nie zajrzała. Nie wiedziała, że go ma. Nie darmo Heaston lata za podniszczoną pederastką!

– Ma to swój sens – przyznała Krystyna po krótkim zastanowieniu. – Może zajrzała dopiero w chwili, kiedy się przenosiła do Polski i na wszelki wypadek ukryła znalezisko. Potem schowała go gdzieś tu i przed śmiercią nie zdążyła o nim powiedzieć.

– Przed śmiercią bym powiedziała komukolwiek.

– Gówno prawda. Przebierałabyś w powiernikach jak w ulęgałkach. Poza tym, skąd byś wiedziała, że jesteś przed samą śmiercią, człowiek zawsze ma nadzieję, że to jeszcze nie.

– No może. Przecudowna perspektywa. Listy, nie listy, a strych przegrzebać musimy.

– Gdybym była całkiem świnia – powiedziała moja siostra złośliwie – plunęłabym na tak kłopotliwy klejnot, bo na laboratorium Andrzeja same znaczki wystarczą. Już się czaję na wycenę.

– Wchodzą w skład masy spadkowej i musiałabyś podzielić się ze mną – wytknęłam jadowicie. – Nie mówiąc już o tym, że te z korespondencji Kacperskich należą do Kacperskich i już widzę, jak ich kantujesz.

– Głupia jesteś. Cholera. No dobrze, szukajmy ścierwa…

O wschodzie słońca całą korespondencję miałyśmy za sobą, przejrzaną zaledwie, chociaż aż się prosiła o dokładne czytanie. Panicz Piesiecki wleciał do studni, ale głową trafił w wiaderko, które się cudem utrzymało, i wyciągnęli go żywego. Narowista klacz Rosalinda wbiegła po schodkach do salonu państwa Młynowskich, zrzucając barona Lestkę, który łbem zaczepił o futrynę, i wytłukła sewrską porcelanę. Pannę Jasińską zamknięto przez pomyłkę w garderobie razem z panem Zdzichowskim i teraz nie wiadomo, co robić, bo pan Zdzichowski jest żonaty i oczekuje potomka. Koszmarna sytuacja nastąpiła, kiedy na dwie kopy jaj w ostatniej chwili połowa okazała się zbukami, a kury w zimowej porze akurat się mało niosły i całe wielkie przyjęcie było wybrakowane. Kucharz państwa Zaleskich po całym ogrodzie gonił panicza Prawdzica z nożem w ręku, bo panicz dla żartu trzasnął sufletem. Fenomenalna lektura! Pomyślałam, że nawet nie znalazłszy diamentu, swoją korzyść odniosę, bo przeczytam to wszystko od deski do deski.

– Idziemy spać na chwilę czy lecimy na strych? – spytała Krystyna. – Ostrzegam cię, że jeśli wyleją mnie z roboty, pójdę na utrzymanie Pawła, obojętnie, jako ja czy jako ty. A on niech się dziwi skolko ugodno.

– Na co jesteś chora?

– Zatrucie pokarmowe oczywiście. Jedyna choroba, której nikt mi nie udowodni. Mam na myśli w sensie negatywnym, w wychodku mogę sobie posiedzieć nawet cały dzień. Wezmę dużo do czytania.

– To może jakoś ocalejesz. Kropnęłabym się na chwilę, Elżusia i tak obudzi nas na spóźnione śniadanie…

***

Piątego dnia dwie trzecie strychu prezentowało sobą porządek wprost nieskazitelny. Zacięłyśmy się, odwalałyśmy robotę, jakby nam za to kto płacił w złotych dolarach. Ani jednego przedmiotu, większego od pudełka zapałek, nasze starania nie ominęły, połamane meble i różne kawałki drewna oglądałyśmy przez lupę. Logika wskazywała, że jeśli gdziekolwiek, to tylko tu, gdzie mieszkała, Antoinette mogła ukryć parszywy diament, o ile znajdował się on w jej posiadaniu. O ile zaś nie, tę całą katorżniczą robotę będziemy musiały spisać na straty. Kryśka poleci za Andrzejem do Tybetu, a ja rychło się z Pawłem rozwiodę, bo moja dusza nie zniesie zależności finansowej od chłopa.

Jedna trzecia nam jeszcze została, kiedy Krystyna wydała okrzyk nadziei.

– O rany, kapelusz! Pudło na kapelusze! Może się znów objawi jakieś arcydzieło!

Odwróciłam się ku niej z wielkim zainteresowaniem. Od tak długiego czasu nie przytrafiało się nam nic ładnego, że każda ozdoba była pożądana. Pudło zostało gęsto okręcone zasupłanymi sznurkami, Kryśka usiłowała je zsunąć, bez skutku, straciła cierpliwość i posłużyła się scyzorykiem. Uniosła wieko, z ciekawością zajrzałam jej przez ramię.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wielki Diament. Tom II»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wielki Diament. Tom II» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Joanna Chmielewska - Wszystko Czerwone
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Wszyscy jesteśmy podejrzani
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Wyścigi
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Zbieg Okoliczności
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Babski Motyw
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Kocie Worki
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Jak wytrzymać z mężczyzną
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Trudny Trup
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Romans Wszechczasów
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Złota mucha
Joanna Chmielewska
Отзывы о книге «Wielki Diament. Tom II»

Обсуждение, отзывы о книге «Wielki Diament. Tom II» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x