Joanna Chmielewska - Wielki Diament. Tom II
Здесь есть возможность читать онлайн «Joanna Chmielewska - Wielki Diament. Tom II» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Wielki Diament. Tom II
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Wielki Diament. Tom II: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wielki Diament. Tom II»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Wielki Diament. Tom II — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wielki Diament. Tom II», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Zginęło to ścierwo już dawno – kontynuowałam relację. – Podobno to my koniecznie mamy go odnaleźć, bo klejnot jest jakoby podwójny, my zaś bliźniaczki i prababcia Karolina uznała to za omen. Szukają tego barachła także potomkowie faceta, który uciekł do Ameryki…
W tym miejscu Marta podskoczyła.
– O Boże! Zapomniałam wam powiedzieć! Już wiem, kto kupił Przylesie, nazywa się Gurma, ten Amerykanin, Stanley Gurma. Z jubilerstwem nie ma nic wspólnego, w oponach samochodowych robił, a teraz wraca do Polski, bo wyjechał stąd już po wojnie, jako dziecko, a tatuś i mamusia, zanim umarli, kazali mu wrócić. Tyle się zdążyłam dowiedzieć. Ma żonę i dzieci.
Przez chwilę gapiłyśmy się na nią tępo. Jeśli wyjechał już po wojnie… Heaston mógł go w ogóle nie znać i znów napotkał przeszkodę, Przylesie zostało nabyte przez obcego człowieka… Musiał się nieszczęsny włamywać!
– A, niech go diabli wezmą! – rozzłościła się nagle Krystyna. – Niech się włamuje, aż go skręci, mam go dosyć! Tylko tu go nie wpuszczajcie, a my za tydzień wrócimy…
Nasz powrót za tydzień wypadł wielce dramatycznie.
Już we wtorek wyszło na jaw, że cholerna Izunia uparła się złapać Pawła. Przytomnie uczepiła się mnie, bo Paweł jej się migał, i wręcz nie mogłam spotkać się z nim bez niej. Ciemno w oczach mi się robiło aż do chwili, kiedy, wychodząc z knajpy, ohydna zaraza morowa skręciła nóżkę. Natychmiastowej ulgi nie doznałam, przeciwnie, szlag mnie trafił jak stąd do Australii i z powrotem, bo oczywiście nikt inny nie mógł jej prowadzić, tylko Paweł. Do domu odwieźć, okład wykonać, do snu ułożyć… On zaś z miganiem pofolgował, jak każdego normalnego mężczyznę bowiem ruszyły go łezki w pięknych oczkach i ta bezradność wdzięczna. Dziw, że od zgrzytania żaden ząb mi się nie złamał.
Też jednak nie byłam od macochy i udało mi się powstrzymać go od dalszych zabiegów leczniczych. Nie odbierałam telefonów, kulawa Izunia zatem bała się ryzykować wizytę, skoro mogło mnie nie być w domu. Zwabiłam go do siebie podstępnie i wówczas wybuchła awantura.
Już byłam prawie zdecydowana zastosować się do rady Krystyny w kwestii tej ciąży, ale uniemożliwił mi to radykalnie. Zamiast przystąpić do działań przydatnych, złym głosem poinformował mnie, że chciałby się wreszcie ustabilizować, ożenić i mieć dzieci i nie ma ochoty czekać z tym do późnej starości. Dzieci koniecznie, co najmniej dwie sztuki. Najbardziej, wyznaje to uczciwie, chciałby ożenić się ze mną, ale wstręty i opory, jakie prezentuję, zaczynają go napełniać zniechęceniem, a może nawet nieprzyjemną rozpaczą. Myślał, że jestem też uczciwa, tymczasem kręcę, po cholerę wybierałam z nim nową kuchnię, skoro nie zamierzam z niej korzystać…?! Dla innej baby? A innej babie mój wybór się nie spodoba i co wtedy…?
Kuchnią mnie lekko ogłuszył. Rzeczywiście, wybierałam jak dla siebie…
Niech się zatem wreszcie na coś zdecyduję, bo trzymam go w głupiej niepewności, a to jest nie do zniesienia. O co mi chodzi, u diabła?! Bierzmy, do cholery, ten ślub albo on do reszty przestanie wierzyć w jakiekolwiek moje uczucie do niego, bo o tak zwanej miłości nawet wspominać nie warto! Jak wygląda miłość, potrafiły mu już pokazać inne kobiety, a on, kretyn, takiego czegoś oczekiwał ode mnie…!!!
Załamałam się. Niczego nie pragnęłam bardziej niż ślubu z Pawłem, a te inne kobiety, to, oczywiście, Izunia. Dorwie go w końcu ta kochająca krowa. Do ołtarza byłam wleczona rzetelnie, więcej nie mogłam wymagać, ale ciągle czułam w nim tę kretyńską pewność, że główną zaletę dla każdej baby stanowi forsa. Gdyby zbiedniał…! Nie, idiotyzm, nie będę mu przecież życzyć zubożenia, gdybym ja się wzbogaciła…! I Izunia z tą swoją nóżką i milionami…
– Dobrze, kochanie – powiedziałam z anielską słodyczą.
Nie usłyszał. Robię z niego barana, ciągnę ku sobie i odpycham, co za cholera jakaś we mnie tkwi, zatruwam mu życie, zamiast je upiększać…
Pomyślałam, że Iza odwaliła niezłą robotę.
– Dobrze, kochanie!!! – ryknęłam straszliwym głosem.
Zatrzymał się nagle w swoim rozpędzie.
– Co…?
– Mówię, że dobrze. Zgadzam się. Możemy wziąć ślub.
– Poważnie mówisz…?
– Najpoważniej w świecie. Chcę cię za męża, chcę być dobrą żoną i wyobraź sobie, że nawet umiem gotować.
– Co to ma do rzeczy? Oszalałaś?
– Nie. Znam życie. Mężczyzna źle karmiony zniechęca się do swojej kobiety, nawet jeśli przedtem kochał ją nad życie. Możemy wziąć ten ślub za dwa miesiące.
– Wystarczy jeden. Chociaż wolałbym za tydzień.
– Ja chcę dwa, Pawełku… No dobrze, powiem ci to, co dotychczas ukrywałam. Mam w perspektywie posag, a ty przecież nie uwierzysz, że cię kocham bezinteresownie, jeśli nie przebiję Onassissa. Pieniądze padają na umysł.
– Zdaje się, że brak pieniędzy pada na umysł bardziej. Nie mów bzdur. Co to ma za znaczenie, jak mnie kochasz, nawet gdybyś tylko udawała, że mnie kochasz, udawaj, byle dobrze… No owszem, powiedzmy, że taka, na przykład, Iza udawać nie musi…
W tym miejscu coś mi się zrobiło w sobie.
– … ale wolę ciebie. Miesiąc. Albo, przysięgam Bogu, przestanę ci wierzyć, bo nic z tego zrozumieć nie mogę. Dobra, powiem ci prawdę, zacząłem już mieć kretyńskie podejrzenia, wynająłem ludzi i sprawdziłem cię…
Jakim sposobem udało mi się nie udusić na poczekaniu, sama nie mogłam pojąć. Głosu mi w każdym razie zabrakło.
– … szlag mnie nie trafił tylko przez przypadek, donieśli, że się spotykasz z jakimś facetem akurat w momencie, kiedy byłaś u mnie, więc zgadłem, że to nie ty, tylko twoja siostra. Ty, jako taka, nie masz nikogo innego, nie obrażaj się, zależy mi na tobie jak cholera, w tym stanie można stracić rozum, musiałem wiedzieć, na czym stoję, bo dlaczego, psiakrew, nie chcesz wyjść za mnie za mąż…?
No tak, sytuacja podbramkowa. Potwornie bogaty facet, młody, przystojny, sympatyczny, oblepiony dziwkami, które na każdym kroku musi z siebie otrząsać, dlaczego normalna kobieta, zakochana w nim całkiem wyraźnie, miałaby nie chcieć go poślubić? Na jego miejscu też bym się dziwiła i wyznajmy uczciwie, też bym spróbowała sprawdzić…
Latał po pokoju, snując różne głupie supozycje i czyniąc mi wyrzuty. Opanowałam szok.
– Dobrze, miesiąc – powiedziałam potulnie i niebezpieczeństwo zostało zażegnane.
Ledwo wyszedł, zadzwoniłam do Krystyny. Było zajęte. Odczekałam chwilę, zadzwoniłam drugi raz. Znowu zajęte. Zaczęłam dzwonić bez przerwy i zajęte było również bez przerwy, po kwadransie trafił mnie szlag, wyskoczyłam z domu i pojechałam do niej w płaszczu narzuconym na szlafrok i pantoflach na bosych nogach.
Otworzyła mi drzwi z podejrzliwym wyrazem twarzy.
– Jeżeli ty się pętasz po mieście, to kto, do cholery, wisi u ciebie na słuchawce…? – zaczęła gwałtownie i spojrzała na mój szlafrok. – A…! Czyżby…?
– Zgaduję, że dzwonimy do siebie nawzajem – powiedziałam gniewnie, zdejmując płaszcz. – Mam tego dosyć…
Przerwała mi od razu.
– Ja też, Andrzej mi zrobił piekło na ziemi, mam bogatego gacha, z którego doję forsę dla niego, on nie alfons ani żigolak, naplułam mu w twarz i tak dalej. Coście, u diabła, robili z tym Pawłem, że tak mu wyszło?! Paweł gdzieś polazł w gronostajach i złotej koronie…?!
– O cholera… Nie, ale chyba płacił za elektroniczną kuchnię. Nie przypomniałaś mu o mnie?
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Wielki Diament. Tom II»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wielki Diament. Tom II» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Wielki Diament. Tom II» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.