Mari Jungstedt - Umierający Dandys

Здесь есть возможность читать онлайн «Mari Jungstedt - Umierający Dandys» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Umierający Dandys: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Umierający Dandys»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Kolejna część bestsellerowej serii szwedzkich kryminałów Marii Jungstedt. Akcja rozgrywa się na tajemniczej Gotlandii. W mroźny, niedzielny poranek zostają odnalezione zwłoki mężczyzny, wiszące na bramie starówki w Visby – stolicy Gotlandii. Ofiara to właściciel galerii – Egon Wallin. Inspektor Knutas trafia na ślad prowadzący go do półświatka handlarzy narkotyków, prostytutek, homoseksualistów i złodziei obrazów.

Umierający Dandys — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Umierający Dandys», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Znalazł się w ciasnym, ciemnym pomieszczeniu bez okien. Włączył latarkę i znalazł drzwi. Przystanął na chwilę z ręką na klamce i zawahał się.

W tej samej sekundzie, kiedy otworzy drzwi, z dużym prawdopodobieństwem włączy się alarm, przygotowywał się psychicznie na wycie syreny. Pozostawało pytanie, jak dużo czasu zajmie policji dostanie się do Waldemarsudde. Ponieważ muzeum leżało na samym końcu wyspy Djurgården, liczył na przynajmniej dziesięć minut. Jeśli jakiś patrol nie znajduje się w pobliżu, ale to byłby straszny pech.

Obliczył, że operacja powinna zająć mu sześć, siedem minut, co pozostawiało mu pewien margines czasu. Pomału nacisnął klamkę i otworzył drzwi.

Sygnał alarmu był ogłuszający, wył ze wszystkich stron. Miał wrażenie, że zaraz pękną mu bębenki w uszach. Pobiegł przez ciemne pomieszczenia do salonu, gdzie wisiało dzieło sztuki, którego szukał. Światło księżyca wpadało do środka przez wysokie okna i wskazywało mu drogę.

Obraz był większy, niż to zapamiętał, a w ciemności jego motyw wyglądał upiornie. Z całych sił próbował utrzymać koncentrację, choć wycie alarmu doprowadzało go do szaleństwa. Wyjął z plecaka składaną drabinkę. Zatrzeszczała, gdy po niej wchodził i przez chwilę wystraszył się, że się przewróci.

Obraz był tak duży, że jedynym sposobem było wyciąć płótno. Przystawił nóż tapicerski w jednym rogu ramy i przeciągnął nim wzdłuż brzegu, tak ostrożnie, jak tylko potrafił. Udało mu się bez przeszkód przeciąć płótno przy górnej krawędzi, potem przy kolejnych, aż w końcu spadło na ziemię. Zwinął je szybko i włożył do kartonowej tuby. Akurat się w niej zmieściło.

Pozostała jeszcze jedna rzecz. Spojrzał na zegarek, dotychczas wykorzystał cztery minuty. Zostały mu jeszcze najwyżej trzy. Włożył rękę do plecaka i wyjął z niego przedmiot, który miał uwieńczyć jego dzieło. Ustawił go na stole przed ramą, w której wcześniej wisiał obraz.

Szybko pobiegł z powrotem do komórki. Wygodniej byłoby oczywiście wyjść przez okno lub drzwi balkonowe, ale były chronione zarówno w kratami, jak i szkłem pancernym. Niemożliwe do pokonania, jeśli nie miało się ze sobą buldożera.

Był zmuszony wyjść tą samą drogą, którą dostał się do środka, przez przewód wentylacyjny. Tubę z obrazem miał przymocowaną paskami do pleców. Gdy wyszedł na dach, przystanął i złapał oddech. Rozejrzał się na wszystkie strony, ale w zasięgu wzroku nie było żadnej osoby ani radiowozu.

Skoncentrowany, z sercem walącym w piersi, skoczył na ziemię, skręcił za róg i znalazł się na tyłach budynku. Zbiegł, potykając się, po stromych schodach prowadzących w stronę zamarzniętego fiordu. Trzęsącymi się rękoma zasznurował łyżwy. Gdy ruszył, o mały włos się nie przewrócił, ale odzyskał równowagę i zniknął tak szybko, jak potrafił, odpychając się długimi, rytmicznymi ruchami.

W oddali słyszał coraz wyraźniej syreny radiowozów. Gdy był z powrotem w kanale, widział samochody policyjne pędzące przez most Djurgårdsbron w drodze do Waldemarsudde.

Słuchał swojego ciężkiego oddechu, piersi bolały go od zimnego powietrza i z wysiłku. Jednocześnie czuł kiełkującą wewnątrz radość. W końcu dług zostanie spłacony. Obraz był w drodze do prawowitego właściciela. Ta świadomość dawała mu wewnętrzny spokój.

Jego ślady urwą się na kamieniach przed pałacem. Ucieknie im. Już drugi raz.

Po raz pierwszy w historii muzeum ktoś włamał się do niego nocą. Gdy dyrektor Per-Erik Sommer przybył do muzeum o trzeciej w nocy z soboty na niedzielę, czuł się tak, jakby ktoś wtargnął do jego prywatnego mieszkania. Był dyrektorem muzeum i intendentem przez piętnaście lat, Waldemarsudde traktował jak swój drugi dom, jak swoje dziecko. Nigdy nie wyobrażał sobie, że zwykły złodziej mógł tu się wedrzeć, gdy było zamknięte. Przepisy bezpieczeństwa były bardzo rygorystyczne. W Sztokholmie w ostatnich latach zdarzyło się wiele głośnych kradzieży dzieł sztuki. Napad z bronią w biały dzień w Muzeum Narodowym, świetnie przygotowane włamanie przez dach w Muzeum Sztuki Współczesnej. Naturalnie to zmieniało sposób myślenia dotyczący zabezpieczeń również w innych muzeach w mieście. W Waldemarsudde wydano miliony koron, żeby chronić dom księcia i jego bogate zbiory.

Gdy przybył na miejsce, policja odgradzała właśnie teren wokół pałacu i przeszukiwała okolicę przy pomocy psów. Przy głównym wejściu powitał go komisarz Kurt Fogestam, który dowodził policjantami. Pokazał mu, którędy złodziej dostał się do środka. Na nic się zdały wszystkie środki bezpieczeństwa, złodziej bezczelnie wszedł przez kanał wentylacyjny. Per-Erik potrząsnął głową.

Razem weszli do środka, żeby zorientować się, co zginęło.

Pomieszczenia były teraz w pełni oświetlone. Zaczęli od biblioteki. Niczego w niej nie brakowało, w tak zwanej sali kwiatów też nie. Per-Erik odetchnął z ulgą, gdy zobaczył, że salon też był nietknięty. Tam wisiał między innymi portret autorstwa Andersa Zorna przedstawiający matkę księcia, królową Sofię, z którą książę miał bardzo dobry kontakt. Jeśli obraz by zginął, byłaby to katastrofa. Inny niezwykle cenny obraz, Wodnik Erlanda Josephssona, był zawsze na noc chowany w schowku w ścianie i tym samym na szczęście niemożliwy do skradzenia.

Aż zauważył, co zniknęło. Ponieważ obraz swoją wielkością dominował nad wszystkimi innymi wystawionymi w jadalni, jego brak od razu rzucał się w oczy i stwarzał wrażenie pustki w pomieszczeniu. Umierający dandys został skradziony. Wycięty – rama złowrogo świeciła pustką jak niemy świadek tego, co się zdarzyło.

Chciał usiąść, ale policja nie pozwoliła mu, bojąc się, że mógłby zatrzeć ślady. Był w szoku, czuł się jak ogłuszony, lecz rozejrzał się po pomieszczeniu, żeby zobaczyć, czy zginęło coś jeszcze.

Wówczas odkrył przedmiot, na który wcześniej nie zwrócił uwagi.

Na stole przed obrazem stała mała rzeźba. Nie należała ona do domu księcia Eugena. W ogóle jej nie rozpoznawał. Pomału pochylił się nad figurką.

– Co to jest? – spytał Kurt Fogestam.

– To nie należy do naszych zbiorów – odpowiedział Per-Erik Sommer.

Chciał wziąć figurkę do ręki, ale komisarz go powstrzymał.

– Co ma pan na myśli?

– Statuetka nie należy do muzeum. Musiał ją tu zostawić złodziej.

Zdziwieni patrzyli na małą figurkę wykonaną w kamieniu. Był to nagi tors z długą szyją i przechyloną na bok, lekko odchyloną do tyłu głową. Twarz była wyrzeźbiona prosto, oczy zamknięte, usta zaciśnięte. Statuetka tchnęła melancholią, tęsknotą. Trudno było powiedzieć, czy przedstawiała mężczyznę, czy kobietę. Jej hermafrodytyzm bardzo dobrze pasował do skradzionego obrazu.

– Co na miłość boską ma to oznaczać?

Per-Erik Sommer wytrzeszczył oczy ze zdziwienia. To, że złodzieje okradali muzea, to była jedna rzecz, ale nigdy nie słyszał, żeby jakiś złodziej pozostawił dzieło sztuki na miejscu przestępstwa.

Gdy Johan przekroczył próg redakcji Wiadomości Regionalnych, powitał go redaktor Max Grenfors w stanie zupełnej rozsypki. Siedział przy biurku z włosami sterczącymi na wszystkie strony, w pogniecionej koszuli i z dzikim spojrzeniem. Po słuchawkach telefonów przy każdym uchu, po długopisie w ustach i czterech do połowy wypitych filiżankach kawy na stole widać było, że był ogromnie zapracowany. Połowy jego reporterów nie było w pracy, a właśnie wydarzyło się coś niesłychanie ważnego – z pewnością nie był to wymarzony scenariusz dla szefa redakcji. Śmiała kradzież w Waldemarsudde będzie dominowała w całym wydaniu. Widać było od razu, że ta sytuacja nadwerężała jego nerwy. Jego wycieńczona twarz rozjaśniła się, gdy zobaczył Johana.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Umierający Dandys»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Umierający Dandys» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Mari Jungstedt - Nadie lo ha visto
Mari Jungstedt
Mari Jungstedt - Nadie Lo Ha Oído
Mari Jungstedt
Mari Jungstedt - Nadie Lo Conoce
Mari Jungstedt
Mari Jungstedt - El Arte Del Asesino
Mari Jungstedt
Mari Jungstedt - Dark Angel
Mari Jungstedt
Mari Jungstedt - The Dead Of Summer
Mari Jungstedt
Mari Jungstedt - Unknown
Mari Jungstedt
Mari Jungstedt - Unspoken
Mari Jungstedt
Mari Jungstedt - Unseen
Mari Jungstedt
Отзывы о книге «Umierający Dandys»

Обсуждение, отзывы о книге «Umierający Dandys» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x