1 ...7 8 9 11 12 13 ...18 – A któż u pioruna, będzie nim jechał? Bo chyba nie król Maciuś.
– Jego tam bardzo potrzeba.
– Potrzeba czy nie potrzeba, a on król – i tyle.
– Królowie teraz na wojny nie jadą.
– Inni może nie jadą, a Maciuś może jechać – wtrącił się nagle Maciuś, choć go Felek ciągnął za kapotę.
– Wszyscy królowie jednakowi. Dawniej, to tam może było inaczej.
– Co my tam wiemy, jak było dawniej. Może tak samo leżeli pod pierzyną, a że nikt nie pamięta, więc kłamią.
– Co mają kłamać.
– No powiedzcie, ilu królów zabili na wojnie, a ilu żołnierzy?
– No bo król jest jeden, a żołnierzy dużo.
– A ty byś może chciał jeszcze więcej jak jednego. I z takim jednym dosyć kramu.
Maciuś uszom własnym nie wierzył. Tyle się nasłuchał o miłości narodu do króla, a szczególniej wojska. Jeszcze wczoraj myślał, że musi się ukrywać, żeby z nadmiaru miłości nie wyrządzili mu szkody; a teraz widzi, że gdyby odkryto, kim jest, nie wzbudziłoby to wcale zachwytu.
Dziwne: wojsko jedzie bić się za króla, którego nie lubi.
Bał się Maciuś, żeby czego na ojca nie powiedzieli. Ale nie – nawet go pochwalili:
– Nieboszczyk nie lubił wojen. Sam nie chciał się bić i narodu do wojny nie zmuszał.
Uwaga ta przyniosła pewną ulgę zbolałemu sercu Maciusia.
– I po prawdzie – co król będzie robił na wojnie. Prześpi się na trawie – zaraz kataru dostanie. Pchły mu spać nie dadzą. Od zapachu żołnierskiego sukna głowa go rozboli. I skórę mają delikatną – i nosy delikatne.
Maciuś był sprawiedliwy. Nie mógł nie przyznać, że mają rację.
Wczoraj spał na trawie – i ma naprawdę katar. I głowa go boli – i skóra cała nieznośnie swędzi.
– No chłopcy, dajcie pokój – i tak nic nie wymyślimy. Lepiej sobie co wesołego zaśpiewać.
– Jedziemy! – krzyknął ktoś.
I naprawdę pociąg dość szybko ruszył. Bo tak się jakoś dziwnie składało, że ile razy kto powiedział, że pociąg stać będzie długo, pociąg ruszał nagle – i żołnierze wskakiwali w biegu, a niejeden nie zdążył i zostawał w drodze.
– Uczą nas tak w drodze, żeby się nie gapić – domyślał się któryś.
Zajechali na większą stację. I naprawdę się okazało, że przejeżdżać będzie jakaś wielka figura. Flagi – warta honorowa, jakieś damy biało ubrane i dwoje dzieci z pięknymi bukietami.
– Królewskim pociągiem jedzie na front sam minister wojny.
Znów postawili pociąg na sąsiedniej linii, gdzie stali całą noc, którą Maciuś przespał kamiennym snem. Głodny, zmęczony i smutny – spał Maciuś i nic mu się nie śniło.
Od świtu czyszczono i myto wagony – porucznik biegał i sam wszystkiego doglądał.
– Trzeba was schować, chłopcy, bo będzie krewa 37 37 krewa (daw. pot.) – nieszczęście, klęska, niepowodzenie. [przypis edytorski]
– powiedział kapral.
I Felek z Maciusiem zostali przyjęci do ubogiej izdebki zwrotniczego. Poczciwa żona zajęła się wojakami. Ciekawa też była, myśląc, że od małych więcej się czego dowie.
– Oj, dzieci, dzieci – biadała – i po co wam to było. Nie lepiej chodzić do szkoły. Dawno wojujecie? Gdzie byliście – dokąd jedziecie?
– Dobra pani gospodyni – chmurnie odpowiedział Felek. – Ojciec nasz jest plutonowy. I tak nam na odjezdnym powiedział: dobry żołnierz nogi ma do marszów, ręce do karabina 38 38 karabina – dziś popr. forma D. lp: karabinu. [przypis edytorski]
, oczy do patrzenia, uszy do słuchania, a język na to, żeby go trzymać za zębami, dopóki ich łyżka nie otworzy z zupą żołnierską. Żołnierz jednym karabinem jednej broni głowy. A jednym głupim językiem zgubić może nie tylko własną głowę, ale – całego oddziału. – Skąd i dokąd jedziemy – to tajemnica wojenna. Nic nie wiemy i nic nie powiemy.
Aż usta otworzyła szeroko dobra zwrotniczowa 39 39 zwrotniczowa – żona zwrotniczego, pracownika kolei obsługującego zwrotnicę, która pozwala kierować pociągi na właściwy tor w miejscu, gdzie droga się rozwidla. [przypis edytorski]
:
– Kto by się to spodziewał. Malec, a gada jak stary. Macie rację: dużo bo szpiegów między wojskiem się włóczy. Ubierze 40 40 ubrać mundur (reg.) – założyć mundur, ubrać się w mundur. [przypis edytorski]
taki siaki mundur żołnierski i wypyta, wywie się o wszystkim, a potem hajda do nieprzyjaciela.
I z wielkiego szacunku nie tylko napoiła ich herbatą, ale i kiełbasy dała.
Smakowało Maciusiowi śniadanie, tym bardziej, że i umył się jak należy.
– Pociąg królewski, pociąg królewski – rozległo się wołanie.
Felek wlazł z Maciusiem na drabinę, która stała przy obórce zwrotniczego i patrzyli.
– Jedzie.
Piękny pociąg osobowy z dużymi oknami wjeżdża na stację. Orkiestra gra hymn narodowy. W oknie stoi dobrze Maciusiowi znany minister wojny.
Oczy ministra spotkały się na chwilę z oczami Maciusia.
Maciuś drgnął i szybko się pochylił: coby to było, gdyby go poznał minister.
Minister nie mógł poznać Maciusia, po pierwsze dlatego, że myśl jego była zajęta bardzo ważnymi sprawami, a po drugie dlatego, że już po ucieczce Maciusia, którą prezes ministrów ukrył przed wszystkimi, o czym później się powie – Maciuś podrobiony żegnał go na drogę w stolicy.
Minister spraw zagranicznych kazał mu się przygotować do wojny z jednym, a bić się trzeba aż z trzema królami.
Minister wojny miał teraz o czym myśleć: – Łatwo powiedzieć – idź i bij się, kiedy aż trzech na ciebie idzie. Co z tego, że pobije jednego albo dwóch nawet, jeżeli go trzeci położy.
Żołnierzy by może starczyło, ale ani karabinów nie ma, ile potrzeba, ani armat, ani odzieży. Toteż minister taki plan obmyślił:
– Rzuci się znienacka, rozbije pierwszego nieprzyjaciela – zabierze mu wszystko, co on przygotował do wojny – i dopiero weźmie się do drugiego.
Przykro było trochę Maciusiowi, gdy patrzał, jak wojsko stało na baczność, jak ministrowi dawano kwiaty i orkiestra bez przerwy grała.
– Mnie się to wszystko należy – pomyślał.
Ale że był sprawiedliwy, więc zaraz sam sobie wszystko wytłomaczył 41 41 wytłomaczyć – dziś popr.: wytłumaczyć. [przypis edytorski]
:
– Tak, łatwo chodzić i salutować, słuchać muzyki i brać bukiety. Ale powiedz no, mój Maciusiu, czy wiedziałbyś, dokąd posyłać wojsko, kiedy nie umiesz jeszcze geografii.
Bo co wie Maciuś? – Zna trochę rzek i gór, i wysp, wie, że ziemia jest okrągła i obraca się dokoła osi, ale taki minister musi znać wszystkie fortece, wszystkie drogi, musi znać każdą ścieżkę w lesie. Pra-pra-dziadek Maciusia wygrał wielką bitwę, bo kiedy nieprzyjaciel prowadził na niego wojska, on schował się w lesie, przeczekał aż nieprzyjaciel wejdzie głęboko w las, a sam gęstymi ścieżkami zaszedł od tyłu i rozbił go na głowę. Nieprzyjaciel myślał, że spotka wojsko pra-dziadka z przodu, a on uderzył niespodzianie z tyłu i jeszcze go wepchnął w bagna.
A Maciuś czy zna swoje lasy i błota?
Pozna je teraz. Gdyby siedział w stolicy, znałby tylko swój ogród królewski. A tak – zobaczy całe swoje państwo.
Mieli słuszność żołnierze, że śmieli się z Maciusia. Maciuś jest bardzo jeszcze małym i mało uczonym królem. Może i źle się stało, że wojna tak od razu wybuchła. Żeby choć za dwa lata, albo za rok jakiś.
Teraz muszę opowiedzieć, co działo się w pałacu, kiedy spostrzeżono, że nie ma króla.
Читать дальше