Robert Wegner - Wschód - Zachód
Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Wegner - Wschód - Zachód» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2010, ISBN: 2010, Издательство: Powergraph, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Wschód - Zachód
- Автор:
- Издательство:Powergraph
- Жанр:
- Год:2010
- ISBN:9788361187165
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Wschód - Zachód: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wschód - Zachód»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Wschód - Zachód — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wschód - Zachód», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
A starcie właśnie zaczynało się na dobre.
Dwa strumienie ognia trysnęły w niebo z dachu odległego o niespełna sto kroków. Polizały sąsiedni taras, przełamały ciemności. W ich świetle Altsin dostrzegł, jak władającego ogniem maga trafiają w plecy trzy bełty, jeden po drugim. Mężczyzna rozrzucił ręce, tryskające mu spomiędzy palców płomienie rozbłysły jaśniej, gdy ciężko ranny uwolnił całą zgromadzoną Moc, i zgasły. Zdołały jednak podpalić altankę na najbliższym dachu, konstrukcja z cienkich listewek w mgnieniu oka zajęła się ogniem, rozświetlając okolicę. W blasku płonącej nadbudówki dało się dostrzec, jak mag pełznie w stronę krawędzi tarasu i jak nagle z cienia wyskakuje drobna postać, spada mu na plecy, zadziera głowę w górę i błyskając nożem, oszczędnym ruchem podrzyna gardło. Altsin mrugnął i zabójcy już nie było.
Nie to ci obiecywano, co?, posłał myśl martwemu czarownikowi. Miałeś walczyć przeciw bandzie złodziejaszków, tchórzliwych i kryjących się po jakichś dziurach, w oczekiwaniu, aż ich znajdziesz i usmażysz, a tu coś takiego?! Zawodowi mordercy i złodzieje walczący na własnym terenie. Trzeba było zażądać więcej pieniędzy.
Jak na rozkaz cała dzielnica wybuchła odgłosami starć. Brzęk cięciw, szczęk ostrzy, krzyki. Najwyraźniej Cetron postanowił przyjąć walkę także na dole, bo większość dźwięków dochodziła z poziomu ulic.
Jakkolwiek skończy się ta noc, hrabia nie odniesie łatwego zwycięstwa.
* * *
Wpadł na nich, przeskakując z dachu na dach. Dwóch, obaj z mieczami w ręku, długie klingi błyszczały, odbijając blask płomieni. Temu leżącemu bliżej spadł na plecy, odbił się, przetoczył i ledwo zahamował na krawędzi dachu, który akurat nie miał żadnej barierki, a do bruku było dobre trzydzieści stóp. Obaj Prawi byli martwi.
Głowa tego, o którego się potknął, została odrąbana precyzyjnym, idealnym uderzeniem, a potem położona przy ciele, jakby dla jakiegoś ponurego żartu, twarzą w stronę pleców. Drugi miał szeroką, paskudną ranę biegnącą przez środek piersi, na skos, od prawego obojczyka do lewego dolnego żebra. Czyste cięcie, po którym klatka piersiowa rozchyliła się nieco, ukazując szczelinę pełną spienionej krwi. Krew była jasnoczerwona. Tuż pod szczęką mężczyzny widniała kolejna rana, pionowa szrama szeroka najwyżej na dwa cale. Sztych w mózg, wiedział to na pewno, pierwszy z nich zginął od ciosu z tyłu, drugi odwrócił się, unosząc miecz do cięcia, ale był za wolny. Za wolny. Prawy trafił na kogoś, kto okazał się od niego szybszy, nie zdołał nawet wyprowadzić ciosu, gdy uderzenie otworzyło mu pierś, a sztych drugiego ostrza wszedł w mózg.
Cetron zatrudnił kogoś naprawdę dobrego.
Złodziej delikatnie dotknął krwi. Lepiła się do palców jak lekko podgrzana smoła. Ocenił, że obaj mężczyźni zginęli jakieś pół godziny temu. Zanim... Altsin poczuł dreszcz. Zanim wszedł na dach, zanim rozpętała się walka. Ten, kto ich zabił, zrobił to całkowicie bezszelestnie i zaczął polować na Prawych, nim hrabia wydał rozkaz ataku.
Ruszył dalej, uważając, aby jeszcze nie rzucać się w oczy. Starcia wybuchały chaotycznie to tu, to tam, zawsze krótsze niż kilka uderzeń serca. To była wojna skrytobójców – strzał z kuszy, szybkie dźgnięcie sztyletem, cios zza węgła i ucieczka. Żadnych desperackich i bohaterskich walk twarzą w twarz, stawania w otwartym polu przeciw uzbrojonej jak ciężka piechota straży miejskiej, czarownikom i Prawym. Zmęczyć ich, zmusić do uganiania się po dachach i w labiryncie uliczek i zaułków, doprowadzić do rozproszenia. Gdy już siły hrabiego podzielą się na dwu-, trzyosobowe grupki, wtedy będzie można przystąpić do decydującego ataku. Oczywiście jeśli Terleach nie pójdzie po rozum do głowy i nie zmieni taktyki. Złodziej próbował sobie poukładać w głowie to, co zobaczył.
Gruby nie miał... Nie, inaczej. Altsin nie słyszał, żeby w Ponkee-Laa kiedykolwiek przebywał zabójca o takich umiejętnościach. To oczywiście nic nie znaczyło. Jeśli Cetron ściągnął takich ludzi do walki z hrabią, nie rozgłaszałby tego na prawo i lewo. Ale... przywódca portowych złodziei, którego Altsin znał, nigdy nie powierzyłby swojego życia najemnym mieczom spoza miasta. Dla Cetrona Ponkee-Laa było centrum Wszechrzeczy, a reszta świata – oblepiającą je i nieliczącą się prowincją. Gruby potrafił zaufać tylko tym, którzy starli podeszwy na brukach metropolii.
Tylko że, do ciężkiej cholery, te trupy były prawdziwe. Przecież sami się nie pozabijali.
Kilka cieni przemknęło po sąsiednim tarasie, kierując się w stronę portu. Altsin podążył za nimi.
Nocny bieg po dachach to zawsze interesująca rozrywka. Jako dzieciak ćwiczył tu ucieczki i ukrywanie się, najpierw podczas zabawy, a potem na serio, z rozwścieczonym właścicielem jakiegoś drobiazgu na karku. Później zostawił takie zabawy młodszym złodziejaszkom, ale nadal pamiętał rozkład domów, szerokość ulic, najlepsze trasy. Ci, którzy biegli przed nim, także poruszali się od cienia do cienia, od osłony do osłony, widoczni zazwyczaj nie dłużej niż na uderzenie serca. Nie tracili czasu i sił na błądzenie i szukanie lepszej trasy. Zabójcy od Cetrona.
Groza spadła na nich w chwili, gdy złodziej miał właśnie dać znać o swojej obecności. Prowadzący grupkę przebiegał właśnie obok małej nadbudówki, gdy rozległ się świst ostrza i głowa mężczyzny oddzieliła się od ciała. Korpus zrobił jeszcze kilka kroków i spadł z dachu. Pomiędzy pozostałych, pięciu – jak wreszcie policzył Altsin – wpadło dwóch Prawych. I to byli dokładnie tacy Prawi, jakich opisywał Cetron. Opętani przez mroczne bóstwo berserkerzy.
Dwóch kolejnych złodziei zginęło od jednego ciosu rozmigotanej klingi. Altsin widział wszystko wyraźnie, jakby nad dzielnicą zapłonęło nagle tysiąc lamp. Miecz uderzył od dołu, nisko, otwierając bok pierwszego i odcinając mu rękę, po czym ruch głowni przeszedł płynnie w sztych, który pogrążył się w piersi drugiego mężczyzny.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Wschód - Zachód»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wschód - Zachód» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Wschód - Zachód» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.