Robert Wegner - Wschód - Zachód
Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Wegner - Wschód - Zachód» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2010, ISBN: 2010, Издательство: Powergraph, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Wschód - Zachód
- Автор:
- Издательство:Powergraph
- Жанр:
- Год:2010
- ISBN:9788361187165
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Wschód - Zachód: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wschód - Zachód»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Wschód - Zachód — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wschód - Zachód», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Zawsze jednak w końcu doganiały go sny.
Tylko raz spróbował szukać pomocy. Za poradą miejscowych trafił do znachorki, specjalistki od zamawiania koszmarów. Tylko go dotknęła, po czym wyszła, każąc zostać; w chałupie i czekać. Gdyby nie wyjrzał wtedy przez okienko... Wróciła z gromadą wieśniaków, a on, ukryty już na skraju lasu, patrzył, jak bez słowa ryglują od zewnątrz drzwi i okna do domu i podpalają chatę. Jeśli wiejska wiedźma wolała stracić dorobek życia, byle go zabić, co zrobiliby kapłani lub czarodzieje? Człowiek dotknięty przez demona, choćby tylko poprzez ulotne krainy snu, nigdzie nie znajdzie spokoju.
Zatem wędrował, z miejsca na miejsce, od wioski do wioski. A sny były coraz szybsze, coraz mniej nocy mógł przespać bez krwawych wizji i smaku żelaza w ustach, który nieodmiennie im towarzyszył. Przez ostatnie pół roku uważał się za szczęściarza, jeśli miał spokojne trzy noce z rzędu. Teraz koszmary się nasiliły, minione dwa miesiące śnił je raz za razem, i to bez względu na to, jak bardzo oddalił się od miejsca, w którym nawiedził go poprzedni. Kiedy wczoraj wieczorem dotarł do Ponkee-Laa – przebywszy wcześniej w trzy dni prawie sto mil, najpierw wozem, a później barką spływającą w dół Elharan – sen dopadł go niemal natychmiast.
Nie było już gdzie uciekać. Te wizje zaczęły się tu, w mieście, gdy pałasz młodego barona rozrąbał mu bark. Wybuchły w nim wtedy krwawym szałem i dzięki nim pokonał w pojedynku urodzonego szermierza, on, który do tamtej chwili nie miał prawdziwego miecza w ręku. W porcie walczyło się sztyletem i pałką. Demon ocalił mu wtedy życie, ale dla kogoś wychowanego na ulicy nie istniało nic takiego jak darmowa uprzejmość. Stwór zza Mroku zrobił to, bo złodziej był najpewniej jego jedynym łącznikiem ze światem i gdyby zginął, demon nie mógłby już tu wrócić. Jak go opętał? Czy zwabiła go dusza szykująca się do opuszczenia ciężko rannego ciała? Zapach krwi? Tego Altsin nie wiedział, i nie obchodziło go to, już dawno postanowił, że jeśli istnieje choć cień szansy na pozbycie się nawiedzającej go istoty, zrobi to, choćby miał wyrwać sobie połowę duszy.
A jeśli na świecie był ktoś, komu mógł choć odrobinę zaufać, kto mógłby mu pomóc, to żył tu, w Ponkee-Laa.
Oczywiście była spora szansa, że gdy ten ktoś zorientuje się, co się z nim dzieje, postąpi tak jak ta wiejska wiedźma. Podpali mu dach nad głową. A Cetron i Zorstean mieli o wiele większe możliwości niż tylko sprowadzenie bandy chłopstwa. Więc ta odrobina zaufania powinna być naprawdę odrobiną, bo ludzie, którzy pokładają nadmierną wiarę w innych, kończą jako karma dla ryb.
Wstał, obmył twarz i ubrał się w strój wędrownego skryby, po czym podrapał się po brodzie, która towarzyszyła mu od dłuższego czasu, i postanowił, że jeszcze trochę ją ponosi. Przydawała mu lat, a choć prawdopodobieństwo, że ktokolwiek będzie czekał na jego powrót, było mizerne, to lepiej nie kusić licha. Hrabia Terleach nie musiał być zadowolony, że złodziej pojawił się w mieście. Z kolei kilka innych osób z pewnością ucieszyłoby się, że Altsin wrócił i nie korzysta już z protekcji Cetrona. Niejeden nóż tęsknił za jego plecami.
No proszę, uśmiechnął się pod nosem, ledwo postawił stopę w mieście, a już zaczyna myśleć jak członek złodziejskiej gildii, miej oczy dookoła głowy, noś jeden nóż na wierzchu, a dwa inne dobrze ukryte, stawaj plecami do solidnej ściany, nie pij niczego, czego nie skosztował twój gospodarz.
Nikomu nie ufaj, w nic nie wierz, zawsze miej co najmniej dwie drogi ucieczki.
Witamy w Ponkee-Laa, największym mieście zachodniego wybrzeża.
Sięgnął do sakiewki i przeliczył resztkę srebra. Wynajęcie osobnej izby, nawet jeśli była to tylko komórka na poddaszu, kosztowało, jednak było to lepsze niż budzenie lokatorów wspólnej sypialni krzykami i gadaniem w nieznanym języku. Ktoś w końcu zainteresowałby się nim i przysłał tu kapłanów albo czarownika. Pieniędzy powinno mu wystarczyć na kilka dni, potem będzie musiał albo znaleźć sobie pracę, albo zacząć kraść.
Czyli znaleźć sobie pracę.
Zszedł do głównej izby karczmy. Tłok, gwar, dziesiątki ludzi różnych profesji, zapach piwa i kapusty gotowanej z małymi kiełbaskami, specjalność kulinarna Kałużnika. I wszyscy pilnują swoich spraw, czekając, aż karczmarki podadzą jedno i drugie. Po trzech dniach takiej diety ludzie albo przenoszą się do innych dzielnic, albo wracają, skąd przyszli.
Zjadł, wypił, odmówił dokładki, zapłacił, wyszedł.
Kałużnik zawdzięczał swoją nazwę kiepskiej kanalizacji, a właściwie jej brakowi, gdyż to nigdy nie miała być prawdziwa dzielnica. Powstał jako podgrodzie, trochę wbrew planom meekhańskich inżynierów, lecz gdy okazało się, że miasto przyciąga masy ludzi z prowincji i trzeba ich gdzieś pomieścić, narodziła się dzielnica złożona gównie z karczm, zajazdów i szop przerobionych na noclegownie za miedziaka, gdzie karmiono kapustą i kiełbaskami i nikt nie pytał, skąd jesteś. Za czasów Imperium powstawały podobno plany wybudowania tu kanalizacji, doprowadzenia wody i uczynienia z Banlearu czegoś więcej niż potencjalnej wylęgarni chorób, ale tymczasowość wszystkich tutejszych budowli i ciągły brak pieniędzy zawsze przekładały te prace na później. I choć miasto w końcu wysunęło ramiona murów i przytuliło dzielnicę do piersi, nadal traktowało ją bardziej jak jakąś narośl niż własne dziecko. Mimo to mógł już myśleć, że jest w Ponkee-Laa. Ruszył do portu i wtedy ich zauważył.
Straż miejska, nic niezwykłego w tym miejscu, podobnie jak fakt, że strażników było sześciu, zamiast jak zwykle trzech. Kałużnik nigdy nie był spokojną dzielnicą i czasem dochodziło tu do rozruchów biedoty. Altsin omiótłby ich obojętnym spojrzeniem i poszedł dalej, gdyby nie przewodzili im dwaj osobnicy, wyglądający przy pozostałych jak rasowe charty przy miejskich kundlach. Obaj nosili wysokie do kolan buty, czarne spodnie, czarne koszule i narzucone na wierzch skórzane kamizelki, barwione na głęboki brąz. Złodziej mimowolnie zerknął na ich mankiety i kołnierze, szukając monogramów, i to bynajmniej nie z powodu oczywistego bogactwa strojów, bo za takie buty w tej dzielnicy podrzynano gardło, a koszule lśniły połyskiem czystego jedwabiu. Nie, chodziło o sposób, w jaki się poruszali, jakby otaczał ich niewidzialny pancerz, zapewniający, że każdy zejdzie im z drogi i nie będzie się narzucał, dopóki sami nie zechcą go zauważyć i przywołać. I o to, jak strażnicy dreptali za tą dwójką. Nikt nie mógłby mieć wątpliwości, kto tu dowodzi.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Wschód - Zachód»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wschód - Zachód» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Wschód - Zachód» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.