Robert Wegner - Wschód - Zachód
Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Wegner - Wschód - Zachód» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2010, ISBN: 2010, Издательство: Powergraph, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Wschód - Zachód
- Автор:
- Издательство:Powergraph
- Жанр:
- Год:2010
- ISBN:9788361187165
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Wschód - Zachód: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wschód - Zachód»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Wschód - Zachód — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wschód - Zachód», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Przez chwilę leżał nieruchomo, czując żelazisty posmak na języku i powoli odnajdując się we własnym ciele. Ten sen był łagodny, urywał się w odpowiednim momencie, oszczędzając mu scen rzezi. Były już takie, po których przez kilka nocy bał się zasnąć, wypełnione okrucieństwem, przy którym robota mistrza katowskiego wydaje się delikatną pieszczotą. Nie chodziło o bitwy, gdy tętniąca mu w żyłach Moc wiązała i rzucała do walki dziesiątki tysięcy wojowników, lecz o rzezie takie jak ta, której oglądania dziś mu oszczędzono. Sny o brnięciu w ziemi czerwonej od krwi bezbronnych, o martwych mężczyznach i kobietach, leżących wszędzie wokół. I o dzieciach, nie wiedzieć czemu, spojrzenie demona najczęściej przyciągały dzieci. To nieprawda, że dzieci umierają ładniej niż dorośli i sprawiają potem wrażenie, jakby spały, jakby sama Pani złożyła na ich czołach pocałunek. Te zakrwawione strzępy rzadko wyglądały jak pogrążone we śnie. Zwłaszcza jeśli wcześniej padł rozkaz, żeby zabijano je tak, by czuły, że umierają.
Demon miał potężną władzę nad opętanymi przez niego ludźmi. Wykonywali każdy rozkaz, dokładnie i co do joty. Czasem tylko, gdzieś na dnie ich oczu, pojawiała się ponura rozpacz. A do walki stawali zawsze z desperacją szaleńców, którzy szukają spokoju, jaki niesie śmierć.
Miał wrażenie, że te koszmary próbują go wciągnąć do środka. Do świata rzezi, deszczu, braku nadziei i wojennego szału, zostawiającego pod powiekami krwawe powidoki. Do świata, w którym wojna przestała być drogą do celu, lecz stała się celem samym w sobie.
To nie były zwykłe sny. W zwykłym śnie, choćbyś był kapłanem, kupcem, królem lub cesarzem, zawsze jesteś sobą. Pamiętasz siebie jako osobę, nawet jeśli we śnie odgrywasz cudzą rolę. Twoje prawdziwe ja czeka tuż za cienką linią, oddzielającą przebudzenie od jawy, i bez problemu wskakujesz w nie po otwarciu powiek, jakbyś wzuwał dobrze rozchodzone buty. Czasem zapominasz nocne marzenia, zanim rankiem zdążysz się wysikać.
Tych snów nie zapominał. Nigdy.
Za każdym razem potrzebował długiej chwili, by przypomnieć sobie, kim jest, co robi i skąd się wziął w tym miejscu. Altsin Awendeh, złodziej, oszust, marynarz, wiejski parobek, pomocnik kowala, sztukmistrz, dzwonnik świątynny, skryba... Przez ostatnie pięć lat był wieloma osobami. Zmieniał miejsca i zawody, czasem co kilka miesięcy, czasem częściej. Sny pędziły za nim, a on uciekał. Za każdym razem, gdy przebywał gdzieś dłużej, pojawiały się już po kilkunastu dniach, najpierw krótkie i sporadyczne, a potem coraz dłuższe i częstsze, aż wreszcie nawiedzały go co noc. Wtedy bez słowa zwijał manatki i uciekał, byle dalej, a sny gubiły jego trop i dawały mu chwilę spokoju.
Najdłużej, bo ponad osiem miesięcy, został na statku kursującym między Peronwylk a Ar-Mittar. Zupełnie jakby sny nie mogły odnaleźć go na morzu. Ale gdy już znalazły... Podobno nie potrafili go dobudzić przez trzy dni, trzy dni śnił, płakał i krzyczał na zmianę, pogrążony w koszmarze niekończącej się bitwy, w której czasem był mężczyzną, czasem kobietą, raz młodzieńcem, raz starcem, walczył z ludźmi i przeciw ludziom, brodził po kolana we krwi, brocząc nią z setek ran. Najczęściej śnił, że jest samym demonem.
Ocknął się wtedy w małej świątyni Wielkiej Matki pod Wenhloren. Kapitan wysadził go na ląd, nie zapłaciwszy za ostatni miesiąc służby, i znikł na morzu. Rozumiał go. Marynarze to przesądni ludzie, skazani na łaskę i niełaskę Bliźniąt Mórz. Niepotrzebny im na pokładzie szaleniec, wrzeszczący przez sen w nikomu nieznanych językach.
Że mówi w nieznanych dialektach – choć na szyderczy uśmiech Kleh, we śnie rozumiał każde słowo – dowiedział się zresztą po raz pierwszy właśnie w tej świątyni. Kapłani byli ludźmi uczonymi, znali wiele narzeczy i gwar, jako misjonarze nawracali ludy północno-zachodniego krańca kontynentu na wiarę w Baelta’Mathran i porządek imperialnego panteonu. Meekhan nigdy nie podbił zbrojnie tej części świata, choć handlowo, kulturowo i religijnie radził sobie całkiem nieźle. A misjonarze najważniejszej bogini Imperium byli naprawdę dobrze wykształceni.
Lecz nawet oni nie potrafili rozpoznać, w jakich językach krzyczał. Nie umieli także powiedzieć, do jakich dialektów te języki są podobne.
Ale pozwolili mu zostać, a gdy wydobrzał, bo sny trzymały się z dala od świątyni, nie wyrzucili go za drzwi. Przez cztery miesiące kilka razy dziennie bił w dzwon na wieży, zamiatał posadzki, nosił wodę ze studni, pomagał w kuchni. Dali mu świątynny strój, luźną szatę z kapturem, pozwolili zapuścić brodę. Nikt na świecie nie rozpoznałby w nim tego gówniarza, który pięć lat wcześniej opuszczał nocą Ponkee-Laa. Wydawało się, że wreszcie znalazł spokój.
Tylko że świątynia była tak naprawdę więzieniem. Wędrował wtedy po wybrzeżu dopiero drugi rok i wydawało mu się, że nie ma niczego gorszego niż spędzenie reszty życia za murami. Dusił się, codzienna rutyna zamiast nieść ukojenie, doprowadzała go do szału. Wymknął się wreszcie nocą, nie budząc nikogo, i powędrował na północ.
Pracował, gdzie się dało, gdy trzeba kradł i oszukiwał, lecz starał się to robić tylko wtedy, kiedy nie miał innego sposobu na napełnienie brzucha. Podczas kradzieży zawsze istniało ryzyko schwytania go i umieszczenia na co najmniej kilka miesięcy w lochu. Razem z koszmarami, które mogłyby go dopaść. Wolał już wynajmować się jako parobek za garść stęchłej kaszy.
Później odkrył, że umiejętności czytania, pisania i podstawowych rachunków, do których nauki zmuszał go Cetron, mają na prowincji znacznie większą wartość niż w mieście. Skrybów i wiejskich pisarzy było tam jak na lekarstwo. Prędko odkrył, że odpowiedni strój i wygląd, czarny kaftan z czerwonymi mankietami i kołnierzem oraz palce poplamione atramentem, zapewnią mu robotę szybciej niż przepytywanie gospodarzy i prośby o możliwość narąbania drew w zamian za kromkę chleba. Odchodzące Imperium zabrało ze sobą większość urzędników, a wielu spraw nie dawało się załatwić na gębę. Wędrując po wioskach i miasteczkach, spisywał umowy kupna, intercyzy małżeńskie, sporządzał podania do sądów, uzupełniał księgi urodzin i zgonów, jeśli jakieś zostały w okolicy. Trzykrotnie został nawet na dłużej i próbował sił, ucząc wiejskie dzieci.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Wschód - Zachód»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wschód - Zachód» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Wschód - Zachód» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.