Robert Wegner - Wschód - Zachód
Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Wegner - Wschód - Zachód» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2010, ISBN: 2010, Издательство: Powergraph, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Wschód - Zachód
- Автор:
- Издательство:Powergraph
- Жанр:
- Год:2010
- ISBN:9788361187165
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Wschód - Zachód: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wschód - Zachód»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Wschód - Zachód — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wschód - Zachód», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Ooo? Przypomniał sobie o mnie?
– Przez trzy dni raczej cię nie zapomniał. Chodź, siądziemy tam. – Altsin wskazał najbliższy murek. – Nie chcę, żeby zrobiło się zbiegowisko, jak będziesz płakał i szlochał.
Podeszli, usiedli. Jasnowłosy zagapił się przez chwilę na zachód słońca. Złodziej trącił go bezceremonialnie w bok.
– Masz wynieść się z miasta. Najszybciej jak się da.
Jedna brew paniczyka powędrowała w górę.
– Ale dlaczego? Przecież pieniądze oddałem...
– I dlatego, że oddałeś, uważa cię za jednego ze swoich ludzi i przysłał mnie. Flenwas Deranys i cała gildia rzeźników cię szuka.
– Po co?
– Chodzi o tę nową potrawę. Nazywa się pasztet z idioty, czy jakoś tak. Zwłaszcza z tego, który uwodzi córkę mistrza gildii, po czym wiesza jej bieliznę, taką z wyszytym monogramem, na głównym słupie portu. Deranys dowiedział się w końcu kto to.
Altsin z przyjemnością obserwował, jak twarz Sanwesa na przemian blednie i czerwienieje.
– Jak znajdę tego, kto...
– To co? Ją też zabijesz? Ojczulek przycisnął córeczkę, a ta wszystko wyśpiewała. Zwłaszcza po tym, jak rozeszła się plotka, że jej ukochanego czochra już inna pani. Dobra chociaż jest, ta baronowa?
Sanwes prychnął z wyższością.
– Nie rozmawiam o takich sprawach.
– Oczywiście. A powieszenie babskiej halki na środku portu to przecież zupełnie coś innego. He, he, he. Nikt nie lubi Flenwasa, więc wszyscy nieźle się obśmiali, bo dobrze jest napluć do zupy temu nadętemu bubkowi, ale dlaczego właściwie to zrobiłeś?
Jasnowłosy opuścił wzrok.
– Założyłem się – wydukał.
– Co?
– Założyłem się.
Altsin przez chwilę próbował złowić jego spojrzenie. Wreszcie wzruszył ramionami.
– Cetron nie miał racji. Ty nie jesteś głupi jak beczka zepsutych śledzi. Ty jesteś durny jak beczka zepsutych śledziowych głów. Nie pytam, z kim się założyłeś ani o co, bo żaden zakład nie jest wart poćwiartowania. Widziałeś rzeźnicze topory i tasaki?
– Widziałem.
– A Gruby opowiadał ci, jak Nesbordczycy próbowali zdobyć miasto, zaraz po tym, jak Imperium odeszło na wschód? Podobno tylko raz zaatakowali mury w miejscu, którego broniła gildia rzeźników. Zostawili tam stos trupów wysoki na dwóch chłopa, a tarcze, hełmy i zbroje zabitych były tak poniszczone ciosami rzeźniczych toporów, że to właśnie one poszły w Fiilandzkim Podatku.
Sanwes nie odrywał wzroku od swoich butów.
– Może stary Flenwas da się ugłaskać? – mruknął wreszcie cichutko.
– Może. Choć gdy ostatnim razem go widziałem, biegał po mieście z tasakiem i wrzeszczał: „Zabiję suczego syna! Zatłukę gnojka! Wypatroszę ścierwo!”. A razem z nim biegało jakichś dziesięciu krewnych. Jeśli chcesz, możesz spróbować z nim pogadać. – Złodziej szturchnął go w bok tak, że ten omal nie spadł z murku. – Durniu! On chciał wydać swoją pierworodną za najmłodszego syna barona Frennesa Golneha. Baron nie ma pieniędzy, tylko długi, rzeźnik nie ma tytułu, za to ma mnóstwo pieniędzy. Wydanie córki za synalka starej arystokracji ułatwiłoby mu starania o szlachectwo. Nie wiem co prawda, co tym wszystkim mistrzom gildii się pokręciło we łbach, ale teraz każdy z nich chce mieć tytuł i mieszkać w Wysokim Mieście. Nieważne. W każdym razie ty nie tyle zhańbiłeś jego kwiatuszek, ile zniszczyłeś jego marzenia, bo baron zerwał zaręczyny, a Deranys nie ma więcej córek na wydaniu.
Altsin wstał z murku, otrzepał spodnie.
– Ale to dobrze, że oddałeś Cetronowi pieniądze, bo inaczej palcem by nie kiwnął. Kazał mi wyrzucić cię z miasta. – Chłopak uśmiechnął się złośliwie, widząc bladość na twarzy Sanwesa. – No, dobrze, żartowałem. Kazał mi odprowadzić cię do Czarnej Bramy. Za nią jest gospoda, masz tam poczekać, aż ktoś się z tobą skontaktuje i powie, co dalej. Cetron spróbuje jakoś dogadać się z rzeźnikami. Idziemy.
– Altsin. Czekaj, ja nie mogę...
Złodziej uniósł brwi.
– Będzie z ciebie ładny kawałek siekanego mięsa. O co tym razem chodzi?
– Ja... wziąłem zlecenie. I pieniądze. Nie mogę się teraz wycofać... chodzi o małą robótkę w Pofeerze. Trzeba tylko gdzieś wejść i...
Altsin przerwał mu uniesieniem dłoni, przymknął oczy, policzył w myślach do dziesięciu.
– Poczekaj. Nic nie mów. Bawisz się w utrzymanka, pieszczoszka bogatych szlachcianek, i jednocześnie w złodzieja. To twój wybór. Ale, do ciężkiej cholery, nie w tym samym czasie. Nie możesz przychodzić do baronowej – i tego samego dnia zakradać się do Wysokiego Miasta, żeby coś ukraść. Gdy pojawiłeś się w dzielnicy, mnóstwo ludzi widziało tę twoją śliczną buźkę. Służba, strażnicy przy murze, jej znajomi. Jeśli ktokolwiek cię teraz zobaczy w innej dzielnicy Wysokiego Miasta, będziesz pierwszym podejrzanym. Na dodatek Gruby wyraźnie zakazał nam się tam pokazywać.
– Ale ja już wziąłem pieniądze... – Jasnowłosy powtórzył to trochę płaczliwie. – I nie mogę ich oddać.
– Bo?
– Bo to spłata przegranej w kości, dobrze?! Grałem z kimś, on miał więcej szczęścia i zanim się zorientowałem, byłem mu winny trochę pieniędzy. No dobrze, nie patrz tak na mnie, dużo pieniędzy... Dwa... dwadzieścia orgów.
– Tylko tyle? Baronowa nie spłaci długów kochasia? Taka skąpa?
Sanwes żachnął się wyraźnie.
– Nie mów tak o Biedronce.
– Biedronce...? – Altsin zaśmiał się krótko. – To jak ciebie nazywa? Żuczkiem? – Wczepił się spojrzeniem w twarz Sanwesa, obserwując pokrywający jego policzki rumieniec. – Nie wierzę... Naprawdę?
– I co z tego?!
– Nic, robaczku, nic. – Złodziej wyszczerzył się tak, że należało zacząć się obawiać, czy zaraz głowa nie pęknie mu na pół. – To co? Pokłóciliście się o to, do kogo należy który kwiatek i nie spłaci cię? To tylko dwadzieścia orgów, więcej wydaje na rękawiczki.
Sanwes opuścił wzrok.
– Nie wezmę od niej pieniędzy – rzucił krótko. – Poza tym to dwadzieścia cesarskich – wyszeptał.
Cesarski org. Moneta tej samej wielkości, co zwykły org. Tyle tylko, że złota. Bawidamek nie podnosił oczu.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Wschód - Zachód»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wschód - Zachód» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Wschód - Zachód» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.