Robert Wegner - Północ-Południe

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Wegner - Północ-Południe» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2010, ISBN: 2010, Издательство: Powergraph, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Północ-Południe: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Północ-Południe»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Północ-Południe — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Północ-Południe», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Kobieta weszła do największego pomieszczenia. Nieraz siedział tam przed kilkoma zamaskowanymi starcami i zawzięcie targował się o każdą sztukę broni, popijając napar z gorzkich ziół, który tak cenili jego gospodarze.

Zawahał się, po czym wszedł za nią. W środku było ciemno i chłodno.

– Myślałam, że pojedziesz po swoją śmierć, nieznajomy. Stała pośrodku, niedbale oparta o drewnianą ławę. Światło małego kaganka rzucało na ścianę rozchybotane cienie.

– Nie igraj ze mną, kobieto. Gdzie on jest?

– Kto?

– Yatech, morderca mojej córki.

– Nie wiem, o kim mówisz, kupcze. Od stu lat nie było tu nikogo o tym imieniu.

Skoczył naprzód. Później gotów był przysiąc na życie całej swojej rodziny, że nie zauważył jej ruchu, po prostu syknęła wydobywana z pochwy szabla i nagle musiał zatrzymać się w pół kroku, czując ostrze łagodnie opierające się tuż powyżej jego mostka. Miała ugięte ramię. Gdyby je wyprostowała, mógłby oddychać bez pośrednictwa nosa i ust.

– Na zewnątrz byliśmy mniej więcej równi, Aerinie-ker-Noel – wyszeptała. – Tam mogłeś mnie dotknąć. Tu jest afraagra. Tu dotknąć mnie może tylko jeden z Issaram. Oczywiście jeżeli mu na to pozwolę. Jeśli ty to zrobisz, będę musiała spróbować cię zabić.

Słowo „spróbować” powiedziała w taki sposób, że wiedział, iż się uśmiecha.

– Nic o nas nie wiesz, prawda? Handlujesz z nami od wielu lat, tak jak handlował twój ojciec, poznałeś trochę język, trochę obyczaje. Myślisz, nie, ty wiesz, że masz przed sobą bandę dzikusów, żyjących na pustyni, hołdujących dziwacznym przesądom, mordujących każdego, kto ma nieszczęście ujrzeć twarz któregoś z nich. Jesteś przekonany, że nie umiemy czytać i pisać, że się nie myjemy, że jemy brudnymi rękami ze wspólnej miski i spędzamy czas na wymyślaniu coraz to nowych powodów do mordowania się nawzajem. – Nie opuściła broni, czuł kroplę krwi powoli spływającą mu po piersi. – Wasze meekhańskie miasta, mosty, akwedukty i tysiące mil kamiennych dróg są dla ciebie wyznacznikiem człowieczeństwa. Uczelnie i akademie, teatry, szkoły, manufaktury, młyny wodne, kurierzy pocztowi, magia w służbie Imperium, armia strzegąca granic. Oto czym dla ciebie jest prawdziwa cywilizacja. Nawet teraz, stojąc z szablą dzikuski przy gardle, nie potrafisz zdobyć się na nic więcej niż robienie zdziwionej miny, że ta dzikuska zna tyle trudnych słów i mówi twoim językiem prawie bez akcentu.

Jednym płynnym ruchem schowała broń do pochwy. Cofnął się powoli, trzymając ręce z dala od rękojeści miecza.

– Powiedz mi, kupcze z zielonych równin, dlaczego tak naprawdę pragnąłeś mieć za strażnika wojownika z ludu Issaram?

– C... co?

Zbiła go z tropu, odebrała inicjatywę i nie zamierzała jej oddać.

– Dlaczego właśnie Issaram? Na północy nienawidzą nas i boją się. Zwłaszcza we wschodnim Ayrepr, gdzie plemiona d’ryss i k’leark przelały tyle krwi.

Nie wiedział, co odpowiedzieć. Tak naprawdę nigdy się nad tym nie zastanawiał. Kiedy starszy rodu zaproponował mu usługi Yatecha, nie wahał się długo. Issarscy strażnicy słynęli z waleczności, lojalności i umiejętności bitewnych. Podnosili też prestiż swoich pracodawców. Niejedne negocjacje poszły mu lepiej, bo za plecami miał zamaskowanego wojownika, który potrafił godzinami trwać w tej samej pozycji, jakby był kamienną figurą. Jego cicha, milcząca obecność oddziaływała na większość ludzi jak widok leżącej na skale ziemnej żmii, pozornie nieruchomej i ospałej, ale w każdej chwili gotowej do śmiercionośnego ataku. Denerwowała ich i wyprowadzała z równowagi. A dobrze się targuje, gdy przeciwnik nie może się skupić i co chwilę zerka za twoje plecy. Zazwyczaj po zakończeniu rozmów widział w ich oczach szacunek i poważanie. Ktoś, kto nie boi się trzymać w domu zamaskowanego demona, zabójcę, mordującego bez wahania i litości, musi być człowiekiem odważnym i zdecydowanym. To zaszczyt handlować z kimś takim, mówiły ich spojrzenia.

Nie wiedział tylko, jak ma to powiedzieć tej dziwnej kobiecie. Nie, nie chciał jej tego mówić. Już dawno wyrzucił z pamięci wszystkie dobre wspomnienia związane z tym przeklętym mordercą. Milczał.

– Lód w żyłach, serce z ognia.

– Co?

– Lód w żyłach, serce z ognia – powtórzyła. – Tak mówicie na ludzi, którzy nigdy nie tracą kontroli, są przy tym odważni, szczerzy i szlachetni. Takich ludzi otacza szacunek i poważanie. Inni bez zastanowienia idą za nimi, do pracy czy do bitwy. Taka opinia ułatwia życie. Taki człowiek mógłby zapewne trzymać w domu oswojonego wilka, lwa albo... wojownika Issaram.

Tu go miała. Odkąd zatrudnił młodego górala, jego pozycja wyraźnie wzrosła. Dla zubożałego szlachcica, którego rodzina musiała zająć się handlem, była to pokusa nie do odparcia. Jego dziad i ojciec zgromadzili spory majątek, on sam potroił go w ciągu dwudziestu lat ciężkiej pracy. Na pograniczu Imperium takie fortuny wyrastały błyskawicznie. Już dziesięć lat temu miał kilka posiadłości, rozległe pastwiska, własne warsztaty płatnerskie, młyny, wiatraki, przędzalnie i farbiarnie. Ożenił się z miłości, jednak pokrewieństwo Ellandy z księżną kaa-Rodrahe było jej dodatkowym atutem.

I mimo wszystko ciągle znajdował się na uboczu. Lokalna arystokracja co prawda zapraszała go na bale i przyjęcia, ale zawsze w charakterze towarzysza żony. Nawet zaproszenia formułowano w ten sposób: „Pani Ellanda-kaa-Rodrahe-ker-Noel z małżonkiem”. Umieszczenie jego nazwiska po nazwisku rodowym Ellandy było niezbyt subtelną obelgą, przypomnieniem, że w lepsze towarzystwo wszedł tylnymi drzwiami. Dopiero gdy na pewnym przyjęciu pojawił się w towarzystwie Issara, jako swojego osobistego strażnika, zaczęli go traktować inaczej. Z szacunkiem.

– Człowiek z twoją pozycją mógłby zatrudnić do ochrony wielu innych. Na północy macie mistrzów szermierki, którzy nauczają młodszych synów szlachty sztuki władania mieczem, pełniąc jednocześnie funkcję domowych strażników. Wielu żołnierzy i weteranów również się tym zajmuje. Ale nie, ty wybrałeś wojownika z gór. Dlaczego nie oswojonego lwa?

—— • ——

To nie były sprawiedliwe słowa, wiedziała o tym, ale chciała się przekonać, jak obcy zareaguje. Ten człowiek był częścią rodziny, która rozdarła serce jej brata na strzępy. Była ciekawa, co takiego ma w sobie ktoś, kogo Yatech pokochał jak ojca.

Stał przed nią, chwiejąc się na nogach, jakby przed chwilą otrzymał cios obuchem topora. Wyglądał staro, starzej, niż sobie wyobrażała. Brat opowiadał jej, że Aerin to energiczny i żywy mężczyzna, z oczami pełnymi śmiechu. Wspomnienia innych ludzi niemal zawsze kłamią. Ten Meekhańczyk miał włosy i brodę, w których siwizna dominowała już nad młodzieńczą czernią. Duże dłonie o długich palcach niemal nieustannie zaciskał w pięści lub chował za pas, aby ukryć drżenie. A jego oczy były oczami starego, zmęczonego życiem człowieka. Tylko gdy wymieniał imię jej brata, imię, którego ona nie mogła już wymówić, pojawiał się w nich błysk.

– To... nieprawda – wyszeptał.

– Co? To, że trzymałeś tego wojownika w domu, bo łechtało to twoją próżność? Był twoim psem do walki albo oswojonym lampartem. Dzikim zwierzęciem, które wzbudza podziw dla swojego właściciela. Niczym więcej. Co cię bardziej boli, śmierć córki czy to, że podarowała swoją miłość temu zwierzęciu? To było coś, czego nie mogłeś sobie wyobrazić, panna z dobrego domu, spokrewniona z najlepszymi rodami Południa, czystej krwi Meekhanka, idąca do łóżka z dzikusem, który służy jej ojcu do podnoszenia poczucia własnej wartości. Jak dobry koń wyścigowy albo świetnie ułożony sokół. To zupełnie tak, jakby oddała się takiemu koniowi. Obraza i hańba na całe życie.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Północ-Południe»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Północ-Południe» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robert Wegner - Niebo ze stali
Robert Wegner
Robert Wegner - Wschód - Zachód
Robert Wegner
Robert Sheckley - Coś za nic
Robert Sheckley
Robert Wagner - Die Grump-Affäre
Robert Wagner
Olaf Wegner - Eleonora
Olaf Wegner
Wolfgang Wegner - Nacht über Marrakesch
Wolfgang Wegner
Jennifer Wegner - SOKO Mord-Netz
Jennifer Wegner
Robert Stevenson - Nuevas noches árabes
Robert Stevenson
Отзывы о книге «Północ-Południe»

Обсуждение, отзывы о книге «Północ-Południe» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x