Robert Wegner - Północ-Południe

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Wegner - Północ-Południe» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2010, ISBN: 2010, Издательство: Powergraph, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Północ-Południe: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Północ-Południe»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Północ-Południe — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Północ-Południe», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Uśmiechnęła się z wysiłkiem i powoli, żeby nie przestraszyć szalonej, przykucnęła, aż ich twarze znalazły się na tej samej wysokości. Dziewczyna wyglądała na kilka lat starszą, lecz była tak wychudzona, że Nealla ważyła chyba więcej. Uznała, że w razie czego potrafi wyrwać się i uciec.

– Jak ci na imię? Ja nazywam się Nealla.

Oczy straciły obłąkany wyraz.

– Z... mię?

Obudziła się w całkowitej ciemności. Leżąc, usiłowała uspokoić rozpaczliwe bicie serca i odzyskać oddech.

Imię.

Jak mam na imię?

—— • ——

Kolacja była dokładnie taka, jakiej należało się spodziewać w odciętym od świata, zapomnianym przez bogów i ludzi garnizonie na pograniczu Imperium. Velgeris jednak nie sprawiał wrażenia zawiedzionego kaszą ze skwarkami, baranim gulaszem, jęczmiennymi plackami i kozim serem. Pochłaniał wszystko tak, jakby od kilku dni niczego nie miał w ustach. Patrząc na niego, Ekkenhard musiał przyznać, że wyglądał, jakby to była prawda. Ogar był wysoki, chudy i żylasty, żylastością ofiary długotrwałego głodu. Miał smukłe, szczupłe dłonie, z widoczną siecią niebieskich żyłek, szyję z wystającą grdyką i kilka kępek włosów, porastających tu i ówdzie małą głowę. Jego twarz przypominała maskę pośmiertną, w której oczodołach ktoś osadził kawałki węgla. Gdy przełykał, grdyka skakała w górę tak gwałtownie, że miało się wrażenie, że zaraz wypadnie ustami. Przez cały posiłek nie odrywał oczu od talerza, nawet gdy pił wino. Z pewnością nie byłby ozdobą żadnego przyjęcia.

– Więc co zdarzyło się w Glewwen-On?

Strzelił tym pytaniem z pełnymi ustami, przez co zabrzmiało nieco niewyraźnie, niechlujnie, jakby pytał o najzwyklejszą, najbanalniejszą rzecz pod słońcem. Ekkenhard ukrył uśmiech, podnosząc do ust kielich. Dobry gracz zawsze obchodzi główny temat boczkiem, drąży pół- i ćwierćpytaniami, udaje, że dana sprawa nic go nie obchodzi, czeka cierpliwie, aż ofiara sama się zdradzi. Gracz wybitnie mądry, lub wybitnie głupi, pyta wprost. Zwłaszcza w sytuacji, gdy wszyscy wiedzą, co tak naprawdę go interesuje. Velgeris głupi nie był, więcej, byli tacy, którzy twierdzili, że jest równie inteligentny jak sam Wielki Ogar, że jego pozycja Drugiego w Psiarni wynika z wyrachowania, a nie niedostatków intelektu.

Mimo to postanowił nie ułatwiać mu życia.

– Licząca ponad cztery setki banda wygłodzonych najemników napadła na wieś. Sądzimy, że były to niedobitki armii księcia Dalenhera z Wolnych Księstw, które lasami przekradły się wzdłuż granicy, szukając miejsca do przezimowania. Położona na odludziu wieś wydała się im pewnie dobrym miejscem na kryjówkę.

– Banda najemników? – Ogar przełknął i popił winem. – Musieli być odważni, jeśli zapuścili się aż dwadzieścia mil na terytorium Imperium.

– Głód dodaje odwagi.

– I mieli pewnie dobrego przywódcę, skoro nie rozproszyli się na małe grupki, jak setki innych band.

– Podobno wymuszał posłuch dwuręcznym mieczem. – Gentrell obdarzył rozmówcę swoim najbardziej niemrawym spojrzeniem. – Czemu właściwie Ogary węszą tutaj, osiemdziesiąt mil od ruin wioski?

Velgeris mruknął coś w powietrze i wpakował sobie do ust kolejną porcję sera. Zapowiadało się długie i wyczerpujące starcie.

Przy stole siedzieli we trzech. Ogar przybył do zamku zaledwie z dwoma pachołkami, których zostawił w kwaterze i zasiadł do kolacji sam. Dowódca zamku kazał na tę okazję przygotować posiłek w swoich prywatnych komnatach, siedzieli więc przy masywnym, dębowym stole, nakrytym skromnym, lecz czystym i świeżym obrusem. Pokryte tynkiem ściany pobielono, a kilkanaście świec rozjaśniało mrok. Ciężka szafa podpierała ścianę. Więcej mebli nie było.

Ekkenhard w milczeniu wodził wzrokiem od Gentrella do Velgerisa. Szczur i Ogar, Ogar i Szczur. Przedstawiciele dwóch potęg, zakulisowo wspierających rządy cesarza. Podobno gdy pierwszy imperator zaczął swoją kampanię przeciw Siostrom Wojny, podzielił wywiad na dwie części, mówiąc: „Szczury węszą w domu, Ogary w lesie”. I tak powstał wywiad wewnętrzny, zajmujący się wszystkim, co znajdowało się w granicach Imperium, oraz wywiad zewnętrzny, który miał donosić o tym, co działo się poza nimi.

Szczury objęły pieczą arystokrację, rosnące w potęgę gildie kupieckie, świątynie, czarodziejów, armię, dwór oraz pilnowały, by niepokoje wśród chłopstwa nie przerodziły się w coś więcej niż zwykłe pomruki niezadowolenia. Z kolei Ogary zajmowały się przede wszystkim zbieraniem informacji o terenach przyszłej ekspansji Meekhanu. Rozpracowywały strukturę organizacyjną świątyni Reagwyra, która na północ od Gór Krzemiennych rozwijała agresywną teokrację, pochłaniając ziemie kolejnych plemion, rozpracowywały kult Laal Szarowłosej, prowadziły działania przeciw księstwom Bed-kaa, starały się osłabić plemienną strukturę ludów wessyrskich, na południu i południowym zachodzie wspierały kampanie, mające na celu uchwycenie ujścia Elharan, największej rzeki kontynentu, i podbicie tamtejszych ziem.

Przez co najmniej sto lat, w miarę jak Imperium wchłaniało nowe tereny, obie części wywiadu rzadko wchodziły sobie w drogę. Każda miała dość własnych problemów. Potem jednak Meekhan zahamował wzrost. Działo się tak na równi z przyczyn zewnętrznych, bo ziemie, które jeszcze nie znalazły się pod władaniem Imperium, były albo zbyt niegościnne, albo zbyt ubogie, albo zamieszkane przez zbyt wojownicze plemiona, lub też wszystko naraz, żeby opłacało się je podbijać, jak i wewnętrznych, przed którymi ostrzegały cesarzy Szczury. Meekhan rósł zbyt szybko, w pewnej chwili okazało się, że plemiona rdzennych Meekhańczyków stanowią niespełna połowę ludności państwa, a asymilacja podbitych ludów przebiega zbyt wolno. Imperium potrzebuje odpoczynku, mówili szpiedzy, potrzebuje konsolidacji, umocnienia, zaakceptowania nowej krwi. Osiem dziesiątych naszej armii to Meekhańczycy, ale jeśli nadal będziemy wykrwawiać się w wojnach granicznych, za pokolenie lub dwa zostaniemy mniejszością w państwie, które stworzyliśmy.

Podobnie mówiła arystokracja, pragnąca wreszcie zająć się umacnianiem rodowych fortun, tak twierdzili i kupcy, widzący za granicami Imperium rynki dla swoich towarów, przynoszące znacznie większe zyski, niż gdyby ziemie te znalazły się pod władzą cesarza. Nikt nie chciał więcej wojen. Najbardziej agresywne kulty, święci wojownicy Reagwyra, wyznawcy Laal Szarowłosej, akolici Dress, Kan’ny i Setrena Byka zostali pokonani, a ich świątynie zajęły właściwe miejsce w panteonie. Podporządkowanie ich kultowi Wielkiej Matki odebrało także Imperium najczęściej używany przy podbojach argument, jakim była deklarowana chęć przywracania powszechnego pokoju i równowagi. Imperium musiało odetchnąć.

Wszyscy mówili o pokoju i pragnęli pokoju, więc pokój nastał. A wraz z nim Ogary straciły na znaczeniu. Wywiad wewnętrzny, Szczury, wysunął się na prowadzenie. Rozgorzała więc długa i krwawa wojna podjazdowa między obiema organizacjami, zaczęło się zazdrosne strzeżenie sekretów, podkradanie informatorów, podkładanie świń, częstowanie truciznami i ozdabianie pleców rękojeściami sztyletów. Ogary zaangażowały się w tę walkę tak bardzo, że przegapiły niebezpieczeństwo związane z pojawieniem się na północnowschodniej granicy nowego, potężnego plemienia koczowników, które przez dwadzieścia lat najpierw podbijało wszystkie ludy Wielkich Stepów, a umocniwszy się, uderzyło na Meekhan. Omal nie doprowadziło to do klęski Imperium.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Północ-Południe»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Północ-Południe» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robert Wegner - Niebo ze stali
Robert Wegner
Robert Wegner - Wschód - Zachód
Robert Wegner
Robert Sheckley - Coś za nic
Robert Sheckley
Robert Wagner - Die Grump-Affäre
Robert Wagner
Olaf Wegner - Eleonora
Olaf Wegner
Wolfgang Wegner - Nacht über Marrakesch
Wolfgang Wegner
Jennifer Wegner - SOKO Mord-Netz
Jennifer Wegner
Robert Stevenson - Nuevas noches árabes
Robert Stevenson
Отзывы о книге «Północ-Południe»

Обсуждение, отзывы о книге «Północ-Południe» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x