Ryszard KAPUSCINSKI - Szachinszach
Здесь есть возможность читать онлайн «Ryszard KAPUSCINSKI - Szachinszach» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2011, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Szachinszach
- Автор:
- Жанр:
- Год:2011
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Szachinszach: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Szachinszach»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Szachinszach — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Szachinszach», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
(„Jednakże wczesnym latem sam zacząłem odczuwać, że coś się zmienia, coś odżywa w ludziach, w powietrzu. Bardzo nieokreślony to nastrój, trochę jak budzenie się z męczącego snu. Na razie Amerykanie zmusili szacha, aby uwolnił z więzienia część intelektualistów. Szach jednak kręcił, jednych wypuszczał, innych zamykał. Ale najważniejsze, że musiał choćby na krok ustąpić, że w twardym systemie pojawiło się pierwsze pęknięcie, pierwsza szczelina. Wykorzystała to grupa ludzi, którzy chcieli odrodzić Organizację Pisarzy Iranu. Szach rozwiązał ją w roku sześćdziesiątym dziewiątym. W ogóle wszelkie, najbardziej niewinne organizacje były zakazane. Istniał tylko Rastakhiz albo meczet. Tertium non datur. Ale rząd nadal nie zgadzał się, aby literaci mieli swój związek. Wobec tego zaczęły się tajne zebrania w domach prywatnych, najczęściej w starych dworkach pod Teheranem, gdyż tam można się było najlepiej zakonspirować. Zebrania te nazywały się wieczorami kulturalnymi. Najpierw czytano poezje, a potem rozwijała się dyskusja o bieżącej sytuacji. W dyskusjach mówiono, że cały wymyślony przez szacha i jemu służący program rozwoju zawalił się ostatecznie, że wszystko przestaje funkcjonować, że rynek pustoszeje, a życie jest coraz droższe, że czynsze mieszkaniowe pochłaniają trzy czwarte zarobku, że nieudolna, ale chciwa elita rozgrabia kraj, że obce firmy wywożą ogromne pieniądze, że połowę dochodów z nafty zjadają bezmyślne zbrojenia. O tym wszystkim mówiło się coraz bardziej otwarcie i donośnie. Pamiętam, że na jednym z tych wieczorów zobaczyłem po raz pierwszy ludzi, którzy ostatnio wyszli z więzienia. Byli to pisarze, naukowcy, studenci. Wpatrywałem się w ich twarze, chciałem dostrzec, jaki ślad zostawia na człowieku wielki strach i wielkie cierpienie. Odniosłem wrażenie, że w ich zachowaniu było coś nienormalnego. Poruszali się niepewnie oszołomieni światłem i obecnością innych. W stosunku do otoczenia zachowywali czujny dystans, jakby w obawie, że zbliżenie innego człowieka może skończyć się dla nich biciem. Jeden z nich wyglądał okropnie, miał blizny od poparzeń na twarzy i dłoniach, chodził o lasce. Był studentem wydziału prawa, w czasie rewizji znaleziono u niego ulotki fedainów. Pamiętam, jak opowiadał, że Savakowcy wprowadzili go do dużej sali, gdzie jedna ściana była rozpalonym do białości żelazem. Na podłodze leżały szyny, na szynach stało na kółkach metalowe krzesło, do którego przywiązywali go rzemieniami. Savakowiec nacisnął guzik i krzesło zaczęło posuwać się w stronę rozpalonej ściany. Był to powolny, skokowy ruch, co minutę o trzy centymetry naprzód. Obliczył, że droga do ściany będzie trwała dwie godziny ale już po godzinie nie mógł wytrzymać temperatury, zaczął krzyczeć, że przyzna się do wszystkiego, choć nie miał do czego przyznać się, te ulotki znalazł na ulicy. Wszyscy słuchaliśmy w milczeniu, student płakał. Pamiętam, że wołał — Boże, po coś mnie pokarał tym strasznym kalectwem, jakim jest myślenie! Dlaczego, nauczyłeś mnie myśleć, zamiast nauczyć bydlęcej pokory! W końcu zasłabł, musieli wynieść go do drugiego pokoju. Jednakże inni, którzy wyszli z lochów, najczęściej milczeli, nie mówili słowa”.)
Ale Savak szybko wytropił miejsca tych spotkań. Pewnej nocy, kiedy opuścili dworek i szli ścieżką w stronę szosy, Mahmud usłyszał nagle szelest w przydrożnych krzakach. Za moment zrobił się tumult, posłyszał krzyki, ciemność gwałtownie zgęstniała, poczuł potworne uderzenie w tył głowy. Zatoczył się, upadł twarzą na kamienną ścieżkę i stracił przytomność. Ocknął się w ramionach brata. Przez spuchnięte, zalane krwią oczy z trudem dostrzegł w ciemnościach jego szarą, potłuczoną twarz. Usłyszał jęki, ktoś wzywał pomocy, w pewnej chwili rozpoznał głos studenta, który musiał dostać szoku, bo gdzieś, jakby z głębi ziemi, powtarzał — dlaczego nauczyłeś mnie myśleć! Dlaczego pokarałeś mnie tym strasznym kalectwem! Mahmud widział teraz, jak komuś ze stojących przy nim zwisała złamana ręka, widział klęczącego obok człowieka, któremu z ust sączyła się krew. Powoli zaczęli posuwać się zwartą gromadą w stronę szosy umierając ze strachu, że zacznie się nowe katowanie.
Rano leżał w swoim łóżku z owiniętą głową i zeszytym czołem. Dozorca, przyniósł mu gazetę, w której Mahmud przeczytał opis nocnego zajścia. „Ubiegłej nocy w pobliżu Kan wielokrotnie karane wyrzutki społeczeństwa zorganizowały w jednym z okolicznych dworków odrażającą orgię. Patriotyczna ludność miejscowa kilkakrotnie zwracała im uwagę na niestosowność i odpychający sposób ich zachowania. Jednakże rozwydrzony gang zamiast dostosować się do słusznych uwag miejscowych patriotów, rzucił się na nich używając kamieni i pałek. Zaatakowana ludność zmuszona była wystąpić w obronie własnej i przywrócić porządek panujący dotychczas w tamtych stronach!”. Mahmud stękał, czuł, że ma gorączkę, dostawał zawrotów głowy.
Wieczorem odwiedził go brat. Był przejęty, podniecony. Nie patrząc na rany Mahmuda i jakby zapomniawszy o nocnej napaści, wyjął z teczki obszerny maszynopis i podsunął go choremu do czytania. Mahmud z trudem włożył okulary. Znowu list, powiedział zniechęcony i odłożył maszynopis, daj mi spokój! Ależ człowieku, upomniał go oburzony brat, przypatrz się dobrze, to poważna sprawa! I Mahmud, mimo obolałej głowy zmuszony do czytania, musiał po chwili przyznać, że była to rzeczywiście poważna i niezwykła sprawa. Miał przed sobą kopię listu, który trzej najbliżsi ludzie Mossadegha skierowali do szacha. Mahmud przeczytał podpisy — Karim Sandżabi, Szahpur Bakhtiar, Dariusz Foruhar. Wielkie nazwiska, pomyślał, wielkie autorytety. Wszyscy byli w różnych latach więźniami szacha, Bakhtiar był więźniem sześć razy.
„Od roku 1953 — czytał Mahmud — Iran żyje w atmosferze terroru i strachu. Wszelka opozycja jest łamana w zalążku a jeżeli wyjdzie na światło dzienne, jest topiona we krwi. Wspomnienie dni, kiedy można było dyskutować na ulicy, kiedy swobodnie sprzedawano książki, kiedy w okresie Mossadegha wolno było manifestować, stało się w miarę upływu lat coraz bardziej odległym snem, który zaciera się już w pamięci. Wszelka działalność, która choćby w najmniejszym stopniu budziła niechęć dworu, została zabroniona. Lud jest skazany na milczenie, nie wolno mu powiedzieć słowa, wyrazić opinii, podnieść protestu. Pozostała tylko jedna droga — walki podziemnej”.
Mahmud zagłębił się w rozdział pt. „Alarmująca sytuacja ekonomiczna, społeczna i moralna Iranu”. Była tam mowa o rozkładzie gospodarki, o straszliwych nierównościach społecznych, o zniszczeniu rolnictwa, o rozmyślnym ogłupianiu społeczeństwa i depresji moralnej, w jaką został zepchnięty naród. „Ale milczenia i pozornej rezygnacji ludu — czytał — nie należy tłumaczyć jako obojętności ani tym bardziej jako pogodzenia się z istniejącym stanem rzeczy. Sprzeciw może przybierać różne formy i tylko masy potrafią wybrać formę odpowiadającą danej sytuacji”. List był utrzymany w stanowczym tonie, brzmiał jak ultimatum. Kończył się żądaniem reform, demokracji i wolności. Ci ludzie pójdą siedzieć, pomyślał obolały i wycieńczony Mahmud odkładając list i poczuł w skroniach ogień gorączki.
W kilka dni później przyszedł brat w towarzystwie mężczyzny, którego Mahmud nie znał. Był to robotnik z fabryki narzędzi w Karadżu. Mówił, że wszędzie jest coraz więcej strajków. Nigdy nie było ich tyle co w tym roku. Strajki są zakazane i tępione, powiedział, ale ludzie nie mają innego wyjścia, życie stało się nie do zniesienia. Savak kieruje związkami zawodowymi i rządzi fabryką, robotnik jest niewolnikiem. Płace rosną, ale ceny rosnąjeszcze szybciej, coraz trudniej związać koniec z końcem. Jego silne ręce wykonały w powietrzu taki ruch, jakby chciały się spotkać, ale jakaś siła odepchnęła je od siebie. Powiedział, że robotnicy Karadżu ruszyli w stronę Teheranu, aby w ministerstwie pracy domagać się wyższych zarobków. Naprzeciw wyjechało wojsko i otworzyło do nich ogień. Po obu stronach drogi jest odkryta pustynia, nie było gdzie uciekać. Ci, którzy to przeżyli, wrócili zabierając poległych i rannych. Zginęło siedemdziesięciu ludzi, a dwustu odniosło rany. Miasto chodzi w żałobie i czeka na godzinę zemsty.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Szachinszach»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Szachinszach» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Szachinszach» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.