Zygmut Miłoszewski - Gniew
Здесь есть возможность читать онлайн «Zygmut Miłoszewski - Gniew» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 0101, Издательство: WAB, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Gniew
- Автор:
- Издательство:WAB
- Жанр:
- Год:0101
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Gniew: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Gniew»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Gniew — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Gniew», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Myślimir wzruszył ramionami.
– Prawdę mówiąc, byłem pewien, że wy macie coś takiego.
– My?
– No policja, prokuratura. Wrzucacie nazwisko i wszystko wam się wyświetla.
Prokurator usiadł ciężko.
– Się wyświetla. Możemy sprawdzić rejestr karny, gdzie są tylko prawomocnie skazani. Możemy w rejestrze pojazdów sprawdzić, czy delikwent jest właścicielem samochodu. Drogówka ma swój system, bo muszą punkty sumować.
– A PESEL?
– A jakże, istnieje, mogę sobie tam adres zameldowania sprawdzić. I numer dowodu osobistego. Pieprzone średniowiecze.
Prokurator myślał. Szcząchor czekał na przełom.
– To ogólnopolska baza?
– Nie, wojewódzka. Ogólnopolskiej nie ma, podobno ma być, ale od lat o tym słyszymy i nic. Jak u nas umrze ktoś, kto się w innej gminie urodził, to pocztą wysyłamy informację. A trochę tego jest. Wypadki, topielcy, wiadomo, wakacyjny rejon. Zawsze mamy w lato dodatkową osobę do pomocy przy zgonach.
– Może mi pan pokazać osoby o nazwisku Najman, urodzone między osiemdziesiątym ósmym a dwa tysiące trzecim?
– Dzieci pan szuka z tego małżeństwa?
Prokurator skinął głową.
Wprowadził odpowiednie zmienne, wyskoczyły trzy rekordy.
– Najpierw ten. – Prokurator wskazał na nazwisko Pawła Najmana. – Po dziadku imię.
Kliknął.
– Bingo – powiedział. – Paweł Najman, syn Piotra i Beaty z domu Wiertel, urodzony drugiego kwietnia tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego ósmego.
Przez chwilę cieszył się, że udało mu się znaleźć coś ważnego, ale przeleciał wzrokiem pozycje aktu i przełknął ślinę. Nie cierpiał być posłańcem złych wieści, od dzieciństwa się z niego śmiali, że chował się i uciekał, kiedy miał do przekazania coś innego niż dobrą wiadomość.
– Niestety też nie żyje.
Na twarzy prokuratora nie drgnął ani jeden mięsień.
– Pokażę panu akt zgonu, okej?
Nie doczekawszy się odpowiedzi, otworzył odpowiedni dokument.
– Umarł siedemnastego listopada dwa tysiące trzeciego.
– Którego? – Oczy prokuratora rozszerzyły się ze zdumienia.
– Siedemnastego listopada.
– Dziesięć lat. Równo dziesięć lat – wyszeptał mężczyzna. – Więc jednak. Też zginął?
– Nie, umarł w szpitalu. Hm, to ciekawe.
– Tak?
– Zwykle dzieci u nas umierają w dziecięcym.
– A tutaj?
– Zgon zgłosiła doktor Teresa Zemsta z Wojewódzkiego Zespołu Lecznictwa Psychiatrycznego.
14
Rozkoszowała się tym, że jest sama. Często ludzie korzystają z tego, żeby głośno słuchać muzyki, tańczyć, oglądać telewizję na cały regulator. Ona zawsze wtedy wyłącza wszystko, co dawało się wyłączyć. Radia, telefony, telewizor, nawet piec, żeby nie słyszeć tego posykiwania i bulgotania w rurach, kiedy termostat starał się utrzymać w domu stałą temperaturę.
Żadnej pralki, żadnej zmywarki, żadnego komputera z buczącymi wentylatorami i twardymi dyskami. Wtyczka lodówki wyciągnięta z kontaktu. Kiedy pierwszy raz to robiła, nie mogła się nadziwić, ile domowych sprzętów wydaje jakieś dźwięki. Nawet jej biurowa lampka. Coś musiało być z nią nie tak, ponieważ zapalona po prostu świeciła, a wyłączona wydawała dziwaczny, niski szmer.
Teraz oczywiście była starą rutyniarą, pięć minut zajmowało jej pozbycie się z domu wszystkich dźwięków. Zawsze potem chwilę siedziała bez ruchu, słuchając własnego oddechu, pulsowania krwi, bulgotania w żołądku, wszystkich tych odgłosów ludzkiej fabryki.
Potem chodziła po domu, zauważając wszystkie dźwięki, z których istnienia zwykle nie zdajemy sobie sprawy, ponieważ są zagłuszone przez setki innych, bardziej natarczywych. Na przykład trące o siebie uda w czasie chodzenia. Ten dźwięk w spodniach lub rajstopach szybko wydał jej się sztuczny, od tamtej pory swoje misterium ciszy odbywała nago. W zależności od pory roku trące o siebie uda szeleściły cicho jak przewracane kartki książki albo wydawały lekko wilgotny dźwięk, podobny do oblizywania warg.
Bardzo to było zmysłowe.
Teraz stała nago przed ogromnym lustrem w sypialni i szczotkowała swoje długie, czarne, granatowo mieniące się włosy. Dźwięk szczotkowania świeżo umytych włosów miał w sobie coś z piszczenia, z jeżdżenia mokrym palcem po kryształowym kieliszku.
Kiedyś miała dłuższe włosy, podcięła je z wygody, lato było upalne. Teraz żałowała.
Odłożyła szczotkę, zebrała rękami włosy z obu stron, równo rozdzielone przedziałkiem, i wyprostowała ramiona.
Wyglądały teraz jak krucze skrzydła.
Rozluźniła uchwyt. Włosy z szelestem opadły delikatnie, przylgnęły do nagiego ciała.
Szkoda tych włosów. Szkoda tego ciała. Szkoda wszystkiego.
15
Urzędnik stanu cywilnego irytował go niemożebnie, ale prokurator Teodor Szacki robił wszystko, żeby nie dać tego po sobie poznać. Pucułowaty mężczyzna, mający w swojej energii coś z dziecka, choć musiał być około trzydziestki, bez przerwy albo się uśmiechał tajemniczo, albo robił porozumiewawcze miny i mrużył oczy jak aktor w prowincjonalnym teatrze, niemający pojęcia, jak zagrać dramatyczne napięcie. Oczywiście Szacki nie spodziewał się zbyt wiele po kimś, kto słucha dziecięcych piosenek w Urzędzie Stanu Cywilnego, poza tym zdawał sobie sprawę, że jest dłużnikiem Myślimira.
Ale te miny naprawdę go drażniły.
Wizyta w USC stanowiła taką emocjonalną jazdę, że czuł każde uderzenie swojego serca i zupełnie poważnie bał się, że jednak powali go dziś zawał i nie dostanie szans, żeby wykorzystać zdobyte informacje.
Aż podskoczył, kiedy okazało się, że Najman miał żonę. Od razu zobaczył czterdziestopięciolatkę z czarnymi włosami, która mści się na swoim byłym za stare krzywdy. Teoria mocno się trzymała całe dziesięć sekund, zanim dowiedział się, że pierwsza żona Najmana jest jeszcze bardziej nieżywa niż jej małżonek.
Odczuł to jak cios poniżej pasa. Fizyczny ból.
Potem okazało się, że Najman miał syna. Syna, który być może był świadkiem śmierci swojej matki – wspaniały materiał na mściciela. Trochę młody, ale motywacja czyni cuda. Niestety, syn niewiele przeżył matkę. Znowu pudło. Ale tym razem dostał nagrodę pocieszenia – okazało się, że był pod opieką znanej już Szackiemu doktor Zemsty. Zawsze to jakiś punkt zaczepienia.
Spoglądał na Myślimira, patrzył na jego monitor i po raz pierwszy tego dnia poczuł, że coś może się udać.
Myślał o scenie w KFC. Myślał o małym chłopcu, który zobaczył, jak jego tata oddala się do łazienki, i bez zastanowienia wyciągnął rękę, nawet nie patrząc, czy ktoś tam stoi. Bo mały chłopiec wiedział, że jego łapka zostanie złapana przez starsze rodzeństwo. Tak to zawsze działało, działa i będzie działać. Ponieważ więź między rodzeństwem należy do najsilniejszych i nierozerwalnych. Małżonkowie to obcy sobie ludzie, którzy postanowili spędzić razem życie. Ważne, ale nie aż tak. Dzieci w naturalny sposób muszą oderwać się od swoich rodziców, żeby móc zostać prawdziwymi ludźmi. A rodzice muszą pozwolić im zerwać tę więź, która przecież kiedyś wydawała się fundamentem ich istnienia.
Więź między rodzeństwem nie musi zostać zerwana. Oczywiście może być silniejsza, może być słabsza. Ale spędzanie ramię w ramię tego czasu, kiedy cały świat jest nowy, sprawia, że nie może być na świecie ludzi bliższych sobie niż rodzeństwo.
Dlatego mały chłopiec tak ufnie wyciągnął rękę i dlatego natychmiast została ona złapana. Odruch. Bezwarunkowy odruch miłości.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Gniew»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Gniew» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Gniew» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.